Europa Europa Zachodnia Wybory

Niemcy po wyborach do Bundestagu: wyboista droga na Jamajkę

MICHAŁ KĘDZIERSKI

Zwycięstwo CDU/CSU we wrześniowych wyborach parlamentarnych było przesądzone na długo przed dniem wyborów, ale ostateczne wyniki głosowania przyniosły kilka interesujących rozstrzygnięć. Blok partii chadeckich CDU/CSU wygrał z poparciem 33,0% (jest to jednak ich historycznie najgorszy wynik)[1]. Najgorszy rezultat w powojennej historii osiągnęła także SPD, zdobywając jedynie 20,5% głosów. Na stratach partii tworzących dotychczasową koalicję zyskały wszystkie duże partie opozycyjne. Trzecią lokatę zajęła prawicowa AfD z wynikiem 12,6%, po raz pierwszy uzyskując miejsce w niemieckim Bundestagu. Do parlamentu weszły też: FDP z poparciem 10,7%  (wracając tym samym po czteroletniej nieobecności), Lewica z wynikiem 9,2% i Partia Zielonych (8,9%).

Jamajka jedyną opcją?

Niespodziewanie dotkliwa porażka socjaldemokratów, którzy jeszcze wiosną wierzyli w zwycięstwo[2], zadecydowała o kategorycznym wykluczeniu możliwości kontynuowania koalicji rządowej z chadecją w nowej kadencji. Martin Schulz już podczas wieczoru wyborczego ogłosił, że SPD przechodzi do opozycji. Ponieważ większości zabrakło rozważanym przed wyborami koalicjom CDU/CSU z FDP lub z Zielonymi, jedyną realistyczną opcją został eksperymentalny sojusz tych trzech frakcji, nazywany przez Niemców „Jamajką” od barw poszczególnych partii, nawiązujących do kolorów flagi Jamajki (chadecja – czarny, liberałowie – żółty, zieloni – zielony). Taką koalicję po raz pierwszy zawiązano w 2009 roku na szczeblu regionalnym w Kraju Saary (upadła w 2012 roku), obecnie funkcjonuje natomiast w Szlezwiku-Holsztynie (od 2017 roku).

Michal wykres

Wydaje się, że „Jamajka” na szczeblu federalnym będzie jednak o wiele większym wyzwaniem, ponieważ w Bundestagu frakcję chadecką obok CDU tworzy także bawarska CSU, która jest bardziej konserwatywna. Pogodzenie często daleko rozbieżnych lub nawet sprzecznych postulatów czterech partii, od konserwatywnej CSU po umiarkowanie lewicowych Zielonych, oraz znalezienie punktów wspólnych podczas negocjacji nad umową koalicyjną będzie  niezwykle trudne i czasochłonne. Pierwsze wstępne rozmowy w tej sprawie zostały zapowiedziane na środę 18. października. Wówczas przedstawiciele CDU/CSU spotkają się osobno z politykami z FDP i Zielonych.  W czwartek mają się odbyć oficjalne rozmowy między liberałami a zielonymi, a w piątek przy negocjacyjnym stole zasiądą już przedstawiciele wszystkich czterech stron.

CSU i polityka migracyjna

Wydaje się, że postulaty potencjalnych koalicjantów będą najtrudniejsze do pogodzenia przy polityce migracyjnej. Podczas gdy bawarska CSU szła do wyborów z hasłem wprowadzenia górnej granicy (niem. Obergrenze) przyjmowania uchodźców w wysokości 200 tys. rocznie, Zieloni postulowali zachowanie generalnego prawa do azylu w imię praw człowieka, uznając ustanowienie jakichkolwiek ograniczeń w tej kwestii za sprzeczne z prawem. Proponowaną przez CSU granicę odrzucają także politycy CDU i FDP. Próbę znalezienia kompromisowego rozwiązania podjęli politycy chadecji w niedzielę (8 października), przygotowując wspólne stanowisko negocjacyjne przed rozmowami koalicyjnymi. W porozumieniu nie pojawia się wprawdzie samo sformułowanie Obergrenze, ale chadecy będą chcieli wpisać do umowy koalicyjnej pewną formę ograniczenia łącznej liczby przyjętych uchodźców do wysokości 200 tys. rocznie. Zieloni zareagowali na ten kompromis sceptycznie, podkreślając, że to jedynie punkt wyjścia do rozmów. Przedstawiciele FDP byli natomiast bardziej optymistyczni, zauważając, że o jakiejś formie ograniczenia napływu należy rozmawiać.

Dla CSU wprowadzenie liczby 200 tys. do umowy koalicyjnej będzie w tych rozmowach kwestią prestiżową, tym bardziej, że 24 września bawarscy chadecy odnotowali znaczny odpływ wyborców, osiągając aż o 10 punktów procentowych niższy wynik niż w 2013 roku (jedynie 38%). Za rok odbywają się zaś ważne dla CSU wybory do bawarskiego Landtagu, w których CSU będzie chciało obronić swoją większość absolutną. Od tego zależy przyszłość obecnego przewodniczącego partii Horsta Seehofera, który z tego powodu w zbliżających się rozmowach koalicyjnych będzie działał pod dodatkową presją własnej partii.

Kolejnym punktem spornym będzie  kwestia ograniczenia możliwości sprowadzania do Niemiec rodzin osób z przyznanym statusem uchodźcy. Chadecy są za zawieszeniem tego prawa, na co nie zgadzają się Zieloni.

W kwestii polityki migracyjnej zbliżenie stanowisk może nastąpić przy postulowanej przez FDP ustawie imigracyjnej dot. kompleksowego uregulowania napływu do Niemiec wykwalifikowanej siły roboczej na bazie systemu punktowego. Podobne pomysły pojawiły się także w programach wyborczych pozostałych trzech partii. Otwarte pozostaje pytanie, czy ustawa ma regulować tylko napływ wykwalifikowanych pracowników, czy raczej kompleksowo obejmować kwestię imigracji do Niemiec (co postulują Zieloni).

Zieloni: polityka energetyczna i klimatyczna

Podczas rozmów koalicyjnych Zieloni zajmować będą najprawdopodobniej nieprzejednane stanowisko odnośnie do polityki energetycznej i klimatycznej. W czasie kampanii wyborczej partia ta postulowała m.in. natychmiastowe zamknięcie 20 najbardziej zanieczyszczających środowisko kopalni węgla w Niemczech, a także zrezygnowanie z energii pozyskiwanej z węgla do 2030 roku. Do tego czasu powinny zostać ponadto wycofane ze sprzedaży samochody z silnikami spalinowymi i przestawienie produkcji na auta elektryczne. Takie postulaty są nie do zaakceptowania przez pozostałe partie, które podkreślają, że przy ochronie klimatu nie można zapominać o dobru niemieckiej gospodarki opartej przecież na branży motoryzacyjnej.

Wspólnym celem wszystkich partii pozostaje jednak aktywna ochrona klimatu i realizacja paryskiej umowy klimatycznej. Różne pozostają natomiast pomysły, jak ją realizować.

FDP i polityka podatkowa

Partie nie są też zgodne w kwestii podatków. Podczas gdy FDP obiecało swoim wyborcom obniżenie podatków łącznie o blisko 30 mld euro rocznie, Zieloni proponowali wprowadzenie nowych podatków od majątku oraz od spadków, które miałyby zwłaszcza dotyczyć najbogatszych Niemców. Liberałowie kategorycznie odrzucają jakiekolwiek podwyżki podatków, postulują za to zniesienie tzw. podatku solidarnościowego, który mieszkańcy zachodnich landów płacą na rzecz rozwoju landów wschodnich. Nauczeni doświadczeniem lat 2009-2013, kiedy nie udało się im przeforsować obiecanej w kampanii obniżki podatków, będą w tej sprawie najpewniej zajmowali twarde stanowisko. Różnice pojawią się także przy związanej z podatkami polityce społecznej.

Sporna polityka europejska

W kwestii polityki europejskiej klarowne stanowisko zajęła FDP, która kategorycznie odrzuca możliwość ustanowienia budżetu strefy euro, który stanowiłby dodatkowy mechanizm stałego transferu pieniędzy niemieckich podatników do biedniejszych krajów UE. Ponadto FDP sprzeciwia się uwspólnotowieniu długów krajów strefy euro. Takie postulaty zgłaszali jednak Zieloni. Także część polityków chadecji, z racji ustępstw na rzecz prezydenta Francji Emmanuela Macrona, wykazywała przynajmniej gotowość do rozmów na ten temat.

Punkty zbieżne

Chadecy, liberałowie i zieloni powinni za to szybko znaleźć wspólny język przy reformie oświaty (wszystkie partie podkreślały w kampanii wyborczej konieczność ofensywy oświatowej), opartej na bliższej współpracy landów i władzy federalnej. Również w kwestii informatyzacji kraju i zapewnienia powszechnego dostępu do szybkiego Internetu, a także zwiększenia nakładów na badania i rozwój nowych technologii, wszystkie partie powinny szybko dojść do porozumienia. Część komentatorów największy potencjał „Jamajki” dostrzega właśnie w przestawieniu polityki kraju na dążenie do zapewnienia przewagi oświatowej i technologicznej.

Możliwy podział resortów

Media zaczęły już spekulować na temat podziału ministerstw pomiędzy koalicjantów. Jedna z gazet dotarła nawet do tajnego porozumienia w tej sprawie między politykami FDP i Zielonych. Zgodnie z ujawnionym dokumentem liberałowie mają się interesować zwłaszcza Ministerstwem Finansów, Oświaty i Badań oraz Sprawiedliwości, a Zieloni będą chcieli objąć Ministerstwo Spraw Zagranicznych (na tym polu od dłuższego czasu udziela się lider partii Cem Özdemir typowany na szefa dyplomacji), Środowiska oraz Rozwoju. Chociaż przedstawiciele obu partii zaprzeczyli doniesieniom, to wspomniane teki dokładnie odpowiadają kluczowym z ich punktu widzenia dziedzinom. Do tych doniesień należy dodać ponadto zainteresowanie CSU sprawami bezpieczeństwa wewnętrznego i z tym związane zabiegi partii o Ministerstwo Spraw Wewnętrznych.

FDP i Zieloni ramię w ramię w negocjacjach?

Niezależnie od tego, czy medialne doniesienia dotyczące uzgodnień między liberałami a zielonymi w sprawie podziału ministerstw są prawdziwe, faktem jest, że obie partie już się ze sobą konsultowały w sprawie zbliżających się rozmów koalicyjnych. Obu partiom doskonale znana jest historia dotychczasowych koalicji pod wodzą kanclerz Angeli Merkel, a zwłaszcza to, jak źle wychodzili na nich koalicjanci chadeków. W tym sensie w pełni zrozumiała jest próba połączenia się podczas negocjacji z przedstawicielami CDU/CSU w celu wzmocnienia swojej pozycji i przeforsowania jak największej liczby własnych postulatów. Obie partie są też świadome, że „Jamajka” może stanowić dla nich zagrożenie, jeśli nie będą dysponowały odpowiednią siłą, aby realizować obietnice wyborcze. Uczy tego m.in. historia ostatniej koalicji CDU/CSU-FDP z lat 2009-2013. Wydaje się, że politycy obu mniejszych partii są świadomi swojej dogodnej pozycji i będą mogli twardo negocjować. Chadecy przeżywają obecnie kryzys poparcia, a po wykluczeniu przez Schulza nowej „Wielkiej Koalicji”, FDP i Zieloni są dla Merkel jedyną opcją koalicyjną.

Warto nadmienić, że wynegocjowaną umowę koalicyjną w wewnętrznych głosowaniach muszą zatwierdzić jeszcze szeregowi członkowie FDP, Zielonych i CSU, zanim te partie ostatecznie ją podpiszą (w CDU wystarczy głosowanie zarządu partii). W jej treści muszą się więc znajdować konkretne zapisy satysfakcjonujące działaczy każdej ze stron.

Wysokie poparcie dla „Jamajki”

Chociaż na razie potencjalni koalicjanci podkreślają, że zawiązanie koalicji zależy tylko od możliwości realizacji postulatów poszczególnych partii i nie można wykluczyć porażki negocjacji, to scenariusz taki wydaje się być mało prawdopodobny. Byłby to pierwszy raz w historii Niemiec, kiedy trzeba by było rozpisać przedterminowe wybory wskutek niemożności powołania stabilnego rządu. Zbyt duże jest oczekiwanie społeczne, żeby partie się porozumiały. Po ogłoszeniu wyników wyborów poparcie dla „Jamajki” wzrosło aż do 57%, podczas gdy jeszcze przed wyborami taką koalicję preferowało jedynie 25%, a aż 52% pytanych uważało ją za zły model. Odnowienia koalicji CDU/CSU-SPD życzy sobie obecnie jedynie 33% badanych, podczas gdy przeciwnego zdania jest aż 65% z nich.

Chociaż wszystko wskazuje na to, że rozmowy koalicyjne będą trudne i czasochłonne (mogą przeciągnąć się nawet do początku przyszłego roku), to wydaje się, że potencjalni koalicjanci są z jednej strony świadomi spoczywających na nich oczekiwań, a z drugiej – zainteresowani pozytywnym zakończeniem negocjacji. Przyspieszone wybory stanowiłyby rozwiązanie niekorzystne dla każdej z omawianych partii, zwłaszcza zaś dla kanclerz Angeli Merkel.


[1] Dla porównania: w poprzednich wyborach chadecy zdobyli 41,5% głosów

[2]Por. M. Kędzierski, Wybory do Bundestagu – Merkel nie jest już bezalternatywna 


Przeczytaj też:

M. Kędzierski, Wybory do Bundestagu: scenariusze koalicyjne, czyli z kim będzie  rządzić Merkel?

M. Kędzierski, Wybory do Bundestagu: Po raz czwarty Merkel?

M. Kędzierski, Martin Schulz – wybawca SPD ze Strasburga?

R. Smentek, Wybory do Bundestagu 2013: Dylemat rządzenia, dylemat istnienia

J. Tołczyk, „Super niedziela” w Niemczech czarną niedzielą dla CDU?

J. Tołczyk, Jak kryzys migracyjny wpłynie na scenę polityczną w Niemczech?


Michał Kędzierski – Absolwent studiów drugiego stopnia w Instytucie Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego (2015). Stypendysta Międzynarodowego Stypendium Parlamentarnego IPS 2016 w niemieckim Bundestagu. W latach 2012-2014 redaktor Przeglądu Spraw Międzynarodowych Notabene, a w latach 2012-2016 redaktor Portalu Spraw Zagranicznych, w którym od 2015 roku pełnił funkcję szefa działu Europa i Unia Europejska. W latach 2014-2016 współpracował przy redakcji „Biuletynu Niemieckiego”, wydawanego wspólnie przez Centrum Stosunków Międzynarodowych oraz Fundację Współpracy Polsko-Niemieckiej. W 2016 roku odbył staż w niemieckim Bundestagu.