JOANNA TOŁCZYK
Niedziela 13 marca 2016 roku upłynęła w Niemczech pod znakiem wyborów do trzech parlamentów krajowych w krajach związkowych: Nadrenii-Palatynacie, Saksonii-Anhalt i Badenii-Wirtembergii. Dlaczego były one aż tak istotne z perspektywy obserwatorów zagranicznych?
Po pierwsze – ze względu na statystyki: na ternach tych trzech landów (z 16) zamieszkuje aż 20% ludności Niemiec, a w niedzielnych wyborach miało prawo uczestniczyć 12,7 mln obywateli. Ciekawy jest też fakt, że podczas tych wyborów można porównać landy zachodnie ze wschodnim.
Po drugie – ze względu na możliwość prognozowania. Nie da się uniknąć przypomnienia o tym, że za rok odbędą się wybory do parlamentu federalnego, a wyniki niedzielnych wyborów pokazują nastroje wyborców w bardzo nieodległej perspektywie.
Po trzecie – ze względu na wyniki, które poruszyły opinię publiczną w Niemczech. Przede wszystkim, ze względu na bardzo dobry rezultat skrajnie prawicowej Alternative für Deutschland (AfD), która uzyskała w Badenii-Wirtenbergii 15,1%, w Nadrenii Palatynacie 12,6%, a w Saksonii-Anhalt aż 24.2% głosów. Tym samym jest obecna już w połowie parlamentów krajowych w Niemczech.
Warto dodać, że w wyborach wzięło udział aż 8,9 mln wyborców, co w porównaniu z poprzednimi wyborami regionalnymi w tych landach również jest znacznym wzrostem.[1]
Skąd taki dobry wynik AfD?- Perspektywa z Bitterfeld
Jak pisze Jan Fleischhauer z Der Spiegel, sukces AfD można porównać do popularności Donalda Trumpa, którego początkowo eksperci nie traktowali jako poważnego kandydata, myśląc, że jest zbyt krzykliwy. Jednak w kolejnych sondażach zdobywał coraz większe poparcie. Dodaje, że dziennikarze w Niemczech solidarnie ostrzegali przed wyborem AfD, grożąc nawet w swych wypowiedziach, że ich wyborcy zostaną uznani za narodowych socjalistów. Stwierdza, że stygmatyzacja jest dobrą strategią wyborczą, ale w tę niedzielę zawiodła, gdyż nie wystarczy już wytykać radykalnie prawicowych czy prawicowo populistycznych poglądów AfD lub uznawać jej wyborców za nieudaczników, którzy niczego nie rozumieją. Jan Fleischhauer podkreśla, jak wielu innych komentatorów, że głównym problem była polityka migracyjna rządu Angeli Merkel, z którą nie zgadza się większość Niemców, a nie ma to odzwierciedlenia w dyskusji w parlamencie ogólnokrajowym. Wielu wyborców nie zauważyło, że niemająca tam swoich przedstawicieli liberalna FDP też zajmowała krytyczne stanowisko w stosunku do polityki migracyjnej. Jedynymi politykami, widocznie zgłaszającymi swój sprzeciw, są przedstawiciele CSU, które swoich reprezentantów ma tylko w Bawarii.
Bitterfeld – miasto leżące w Saksonii-Anhalt, uznane kiedyś z powodu kopalni odkrywkowych węgla brunatnego i obecnego tam przemysłu chemicznego za „najbrudniejsze miasto Niemiec”, znowu stało się znane. W niedzielę 31,9% wyborców oddało tam drugi głos[2] na AfD, co stanowi rekord tych wyborów. Jak stwierdza kandydat AfD z Bitterfeld, Volker Olenicak, który otrzymał bezpośredni mandat do Landtagu „wszędzie widać niechęć ludzi do władz landowych i federalnych” oraz „polityka migracyjna nie była tu głównym tematem kampanii”.
Bartosz Wieliński, dziennikarz Gazety Wyborczej i jej były korespondent w Berlinie, stwierdza natomiast w swym artykule, że „Niemcy mają lata doświadczeń w zwalczaniu populistów i radykałów. Znajdą sposób i na AfD. W wynikach wyborów jest zresztą sporo nadziei. W Badenii-Wirtembergii ponad 30 proc. dostali Zieloni, którzy rok temu uchodźców witali z radością. W Nadrenii-Palatynacie 36 proc. wyborców poparło wyznającą te same poglądy SPD. Ale problem uchodźców w Niemczech jest daleki od rozwiązania. Populiści będą się mieli czym żywić.”
Jak wybory wpłyną na lokalne koalicje? Co zmieni się w obrazie sceny politycznej w Niemczech?
W Badenii Wirtembergii wygrywają Zieloni, którzy pod wodzą premiera Winfrieda Kretschmanna (był on pierwszym przedstawicielem Partii Zielonych w Landtagu) będą prawdopodobnie rządzili landem. Zdarza się to po raz pierwszy w historii tej partii. Ich wynik jest zresztą rekordowy: 31 % i to, mimo iż w kampanię wyborczą miejscowej chadecji włączyła się sama Kanclerz Merkel, która niegdyś traktowała Badenię jako swój matecznik. Jest to najlepszy wynik w tym landzie (CDU zdobyło niecałe 27 %). Jednak SPD, dotychczasowy partner badeńskich Zielonych, poniósł w tym landzie zdecydowaną porażkę, zyskując jedynie 13% głosów. Może się więc okazać, że Zieloni zbudują koalicję z chadekami. Tyle że tym razem to oni byliby w tym związku stroną silniejszą. Takiego układu rządzącego w niemieckiej historii jeszcze nie było.
Zmian nie będzie za to w Nadrenii-Palatynacie. Tam socjaldemokratycznej premier Malu Dreier udało się obronić swoją pozycję. SPD zdobyło 37,4 % głosów, lokalnej CDU, na czele której stała Julia Klöckner jedynie 32,5 procent. Ta porażka będzie miała ogólnokrajowe reperkusje. Klöcker, którą lansowano na następczynię Angeli Merkel, a w kampanii wyborczej dystansowała się od uchodźczej polityki kanclerz, na razie – mimo porażki – utrzymała swoją funkcję szefowej frakcji.
Warto też podkreślił dobry wynik liberalnej FDP, która w tych wyborach dostała się z 8,3% poparciem do landtagu w Badenii- Wirtembergii i 6,2 % w Nadrenii Palatynacie. Jej szef – Christian Lindner, ogłosił w Düsseldorfie swój plan by w tym roku ustabilizować poparcie dla FDP i zawalczyć w następnym roku o utracone w zeszłych wyborach miejsce w Bundestagu. Podczas wyborów w maju w Nadrenii –Północnej Westfalii, najludniejszym landzie, ma być czołowym kandydatem, co ma mu zapewnić silną pozycję w wyborach do Bundestagu. Moment na ogłoszenie tego planu został celowo wybrany, bo nie jest pewne, że partii uda się w pozostałych wyborach krajowych uzyskać dobre wyniki. Zwłaszcza z uwagi na fakt, że w Berlinie i Meklemburgii Pomorzu-Przednim zawsze struktury FDP były słabe.
* * *
Sytuacja na scenie politycznej w Niemczech będzie bardzo dynamiczna i warta obserwacji aż do przyszłorocznych wyborów parlamentarnych. Przed Angelą Merkel trudne zadanie zażegnania wewnątrz partyjnego konfliktu w sprawie polityki migracyjnej. Konkurencja jest żądna władzy, a na razie korzystają z sytuacji w Niemczech zwolennicy radykalnych i społecznie niebezpiecznych rozwiązań.
[1] Badenia-Wirtembergia: 2011- 66,2 %, 2016-70,4%; Nadrenia-Palatynat: 2011- 61,8%, 2016: 70,4%., Saksonia-Anhalt: 2011- 51%, 2016 – 61,1 %; por.: http://www.dw.com/pl/wybory-do-landtag%C3%B3w-dwucyfrowe-wyniki-dla-afd/a-19114452
[2] Każdy wyborca ma dwa głosy: pierwszy głos do wyboru kandydata z okręgu wyborczego oraz drugi głos do wyboru z listy krajowych propozycji wyborczych, to znaczy propozycji wyborczych z ramienia partii, z ustaloną z góry kolejnością kandydatów. Dla podziału miejsc w Landtagu znaczenie ma wyłącznie wynik z drugich głosów. Podział miejsc pomiędzy poszczególne partie odbywa się zgodnie z tak zwaną zasadą liczb najwyższych d’Hondta. źródło: http://www.landtag-niedersachsen.de/,cms_id,835.html
Przeczytaj też:
J. Tołczyk, Jak kryzys migracyjny wpłynie na sceną polityczną w Niemczech?
B. Marcinkowska, 6:0 – wybory regionalne we Francji
J. Tołczyk, Angela Merkel – przywódca na trudne czasy?
M. Makowska, Populiści w natarciu
B. Marcinkowska, Francja: ostatni plebiscyt popularności przed wyborami prezydenckimi
K. Zając, Dlaczego Latynosi popierają Donalda Trumpa?