Ameryka Ameryka Północna Stany Zjednoczone

Prezydentura pisana zmianami

MATEUSZ PIOTROWSKI

13 marca Rex Tillerson został odwołany przez Donalda Trumpa z funkcji Sekretarza Stanu. Zastąpi go Mike Pompeo, były senator i obecny dyrektor CIA. By uniknąć zamrożenia amerykańskiej dyplomacji, Tillerson będzie kierować Departamentem Stanu do końca marca. Samo odejście Tillersona właściwie nie powinno dziwić, gdyż mówiło się o nim już od kilku miesięcy. O tym, że relacje pomiędzy Trumpem i Tillersonem nie były dobre wiadomo było już od października, gdy sekretarz stanu podczas spotkania w Pentagonie nazwał prezydenta „kretynem”. Wiadomym było, że Trump i Tillerson nie podzielają poglądów w wielu kluczowych sprawach. Ich podejście było różne między innymi w kwestii Korei Północnej. Podczas gdy Trump straszył Koreę „atomowym guzikiem”, jego sekretarz chciał podjąć negocjacje z Kim Dzong Unem. Tillerson okazał się także być krytyczny w stosunku do pobłażliwego traktowania Rosji na arenie międzynarodowej. Ostre stanowisko wobec Federacji Rosyjskiej i Putina były najprawdopodobniej ostateczną przyczyną zdymisjonowania Tillersona. Jest to sytuacja o tyle ironiczna, że jeszcze na początku prezydentury Trumpa wielokrotnie wskazywano, iż Tillerson może okazać się przyjazny i pobłażliwy w stosunku do Rosji i podkreślano jego ścisłe biznesowe powiązania z Rosją z czasów zarządzania ExxonMobil[1].

Trudna sytuacja w Departamencie Stanu

Należy też zwrócić uwagę na sytuację, jaka obecnie panuje w Departamencie Stanu. Tillerson będzie pełnił swoją funkcję do końca marca, tak by amerykańskie działania w sferze dyplomatycznej nie uległy zamrożeniu. Później kierownictwo nad departamentem przejmie John Sullivan, zastępca sekretarza, do czasu przyjęcia nominacji Pompeo. Wraz z ogłoszeniem dymisji Tillersona z Departamentu Stanu usunięto podsekretarza ds. dyplomacji publicznej i spraw publicznych. Pozycję tą (jako pełniąca obowiązki) zajmuje aktualnie rzeczniczka departamentu, Heather Nauert. Swoje odejście na emeryturę ogłosił także Thomas Shannon, podsekretarz spraw politycznych. Nie licząc odchodzących Tillersona i Shannona, aż sześć z dziesięciu istotnych pozycji w departamencie pozostaje nieobsadzonych. Są to: zastępca sekretarza stanu ds. zarządzania i zasobów, podsekretarz ds. zarządzania, podsekretarz ds. kontroli zbrojenia i bezpieczeństwa międzynarodowego, podsekretarz ds. bezpieczeństwa cywili, demokracji i praw człowieka, podsekretarz ds. wzrostu ekonomicznego, energetyki i środowiska oraz doradca departamentu. Kondycja kadrowa Departamentu Stanu wydaje się więc być niezbyt dobra, a stabilność prowadzonej polityki zagranicznej – zagrożona.

Polityka Pompeo polityką Trumpa?

O samej możliwości objęcia funkcji Sekretarza Stanu przez Mike’a Pompeo także mówiło się już od dłuższego czasu, warto jednak zaznaczyć, że pod uwagę brana była także obecna ambasador przy Organizacji Narodów Zjednoczonych, Nikki Haley. Ona sama jednak zaprzeczyła tym doniesieniom, twierdząc, że nie chce porzucać obecnego stanowiska na rzecz posady szefa dyplomacji w Waszyngtonie. Ostateczny wybór Pompeo jest jednak najprawdopodobniej podyktowany jego wyraźnym poparciem dla stanowiska prezentowanego przez Trumpa, szczególnie w kwestiach kluczowych dla USA – Korei Północnej, Iranu i Rosji. Tylko czy Pompeo nie podzieli w przyszłości losu Tillersona?

Trump jest przeciwnikiem porozumienia nuklearnego z Iranem w obecnym kształcie[2]Pompeo (w przeciwieństwie do Tillersona, który uważał, że obecne porozumienie można przedłużyć lub renegocjować) zgadza się z prezydentem, i porozumienie w istniejącej formie powinno przestać funkcjonować. Przed Pompeo stoi więc zadanie przekonania liderów innych państw stron tego porozumienia do sposobu postrzegania Iranu przez amerykańską administrację.

Choć można się spodziewać, że Pompeo będzie zwolennikiem twardego podejścia w stosunku do Korei Północnej, co z kolei budzi pytania, czy faktycznie dojdzie do spotkania pomiędzy Trumpem i Kim Dzong Unem, niewiadomą pozostaje stosunek byłego dyrektora CIA do Rosji i jej przywódcy. Wydaje się, że to właśnie kwestia postrzegania Federacji Rosyjskiej przez Sekretarza Stanu jest dla prezydenta kluczowa.

Kobieta na czele CIA?

Na stanowisku dyrektora CIA Pompeo zostanie zastąpiony przez Ginę Haspel, jego dotychczasową zastępczynię i doświadczona oficer wywiadu. Nominacja Haspel budzi jednak kontrowersje, gdyż według doniesień, miała ona za kadencji George’a W. Busha odpowiadać za jedno z tajnych więzień CIA, gdzie wobec osadzonych stosowano niedozwolone metody przesłuchiwania, m.in. waterboarding[3]. Udział Haspel w tym procederze będzie pewnie jedną z kluczowych kwestii do wyjaśnienia, która może zaważyć o zatwierdzeniu przez Senat tej nominacji. Swoje obiekcje do jej kandydatury wyrazili już liczni politycy Partii Demokratycznej, jak również niektórzy Republikanie, wśród których znaleźli się Rand Paul i John McCain. Nie ma jednak wątpliwości, że Haspel, która ma 32 lata doświadczenia zawodowego (pozostaje w służbie od 1985 r.) ma predyspozycje do kierowania najistotniejszą amerykańską organizacją wywiadowczą[4]. Jeżeli Senat przyjmie jej nominację, Haspel będzie pierwszą kobietą, która stanie na czele tej agencji.

Niestabilna administracja Trumpa

Wydaje się, że prezydentura Trumpa pisana jest kolejnymi zmianami na stanowiskach w prezydenckiej administracji. Zaledwie dwa tygodnie po inauguracji, z zajmowanej pozycji doradcy ds. bezpieczeństwa krajowego zrezygnował Mike Flynn, w związku ze złożeniem nieprawdziwych zeznań dotyczących kontaktów z rosyjskimi oficjelami. W lipcu rezygnację złożył rzecznik prasowy Białego Domu, Sean Spicer. Było to związane z nominowaniem Antoniego Scaramucciego na pozycję dyrektora komunikacji, którą równolegle zajmował Spicer. Pod koniec lipca Biały Dom opuścił Reince Priebus, szef personelu Białego Domu. Swoją posadę utracił w związku z licznymi wyciekami, którym nie był w stanie zapobiec. Zaledwie po jedenastu dniach, z pełnioną funkcją pożegnał się Scaramucci w związku z jego niewyszukanymi komentarzami na temat Priebusa oraz Steve’a Bannona. Sam Bannon zrezygnował z funkcji zaledwie 8 dni później, pod naciskiem nowego szefa personelu, Johna Kellyego. Pod koniec września rezygnację złożył sekretarz zdrowia i pomocy humanitarnej Tom Price, w związku z oskarżeniami o nieprawidłowe wykorzystanie rządowych pieniędzy. Niespełna trzy tygodnie temu swoją rezygnację ogłosiła Hope Hicks, która objęła posadę dyrektora komunikacji po Scarammucim. Z administracji prezydenta Trumpa dotychczas zrezygnowało lub zostało odwołanych łącznie 25 osób.

Kto jeszcze w najbliższej przyszłości może utracić stanowisko w administracji 45. prezydenta? Wśród kolejnych osób, które mogą opuścić administrację wymienia się sekretarza spraw weteranów Davida Shulkina, doradcę ds. bezpieczeństwa krajowego gen. H. R. McMastera, prokuratora generalnego Jeffa Sessionsa oraz jego zastępcę Roda Rosensteina.  Według najświeższych doniesień z Białego Domu, z zajmowaną posadą faktycznie może pożegnać się gen. McMaster. Taką rekomendacje miał przekazać prezydentowi szef personelu Białego Domu, gen. John Kelly. Należy jednak podkreślić, iż Kelly był orędownikiem dalszego sprawowania przez Tillersona roli sekretarza stanu. Dodając do tego obniżenie zięciowi prezydenta poziomu dostępu do dokumentacji niejawnej z poziomu „ściśle tajne” na „tajne”, można mieć wątpliwości, co do stabilności pozycji, jaką obecnie w Białym Domu zajmuje Kelly. Pod ogniem krytyki znalazł się także niedoszły kandydat na prezydenta i sekretarz urbanizacji Ben Carson w związku z wydatkami na zmianę umeblowania w swoim gabinecie. Choć wątpliwe, by Trump zdecydował się usunąć Carsona wyłącznie za tą finansową nieścisłość, to jednak trudno jest dokładnie przewidzieć postępowanie prezydenta. McMaster faktycznie w najbliższej przyszłości może stracić swoją posadę, o ile Kelly wciąż jest osobą, której opinie w kwestii członków personelu Białego Domu są dla prezydenta najistotniejsze.


[1] Warto w tym kontekście przypomnieć, że Tillerson w 2013 roku otrzymał od Putina Order Przyjaźni.

[2] Porozumienie dotyczące rozwoju programu nuklearnego Iranu funkcjonuje od 2015 roku, a jego stronami są Iran, członkowie stali Rady Bezpieczeństwa ONZ i Niemcy. Na mocy porozumienia sankcje nałożone na Iran przez Stany Zjednoczone i państwa Unii Europejskiej zostały zawieszone, zaś inspektorzy ONZ uzyskali możliwość dokonywania inspekcji (za zgodą władz w Teheranie) irańskich instalacji militarnych.

[3] Waterboarding to forma tortury, która polega na wywołaniu u ofiary wrażenia tonięcia i utraty powietrza.

[4] Istotną opinię w kwestii kandydatury Haspel wygłosił John Brennan, dyrektor agencji w latach 2013-2017, argumentując, że Haspel ma bogate doświadczenie i dobrze radziła sobie z powierzonymi obowiązkami w trudnym dla Stanów Zjednoczonych czasie, gdy CIA było wykorzystywane do skomplikowanych operacji i działań.

*Wszystkie zdjęcia użyte w nagłówku pochodzą z portalu Wikipedia.org i są objęte licencją CC. Na zdjęciu znajdują się: Gina Haspel, Rex Tillerson, Mike Pompeo, gen. John Kelly, Donald Trump and Jared Kushner.


Mateusz Piotrowski – student stosunków międzynarodowych II stopnia na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. W roku 2016 odbył staż w polskiej ambasadzie RP w Waszyngtonie. W latach 2016-2017 publikował na łamach Portalu Spraw Zagranicznych. Szczególnie zainteresowany polityką wewnętrzną i zagraniczną Stanów Zjednoczonych oraz kwestiami bezpieczeństwa międzynarodowego.


Przeczytaj też:

M. Piotrowski, Zawieszenie działalności rządu USA – nowa maniera Republikańskiej administracji?

M. Gołaszewska, Pojedynek Gigantów – wybory prezydenckie w USA 2016: Donald Trump

K. Kozon, Polityka Donalda Trumpa wobec ISIS

K. Libront, Szczyt G20 w Hamburgu: protesty, światowa gospodarka, Trump versus Putin versus Unia Europejska. Czy szczyty mają sens?

K. Czupa, Trump rujnuje politykę bliskowschodnią