MATEUSZ PIOTROWSKI
Równo rok po zaprzysiężeniu Donalda Trumpa na prezydenta Stanów Zjednoczonych doszło do zawieszenia działalności rządu federalnego USA, po tym jak Senat nie zatwierdził prowizorium budżetowego na rok 2018.
Zawieszenie działalności rządu to dla Republikanów swoista porażka, gdyż nie podjęto wystarczających starań, by tej sytuacji zapobiec, mając jednocześnie wszystkie potrzebne do tego narzędzia – kontrolę nad Białym Domem i obiema izbami Kongresu. Styczniowe głosowanie nad prowizorium przeszło przez Izbę Reprezentantów większością głosów 230 do 197 (przy wymogu większości 215 głosów). Natomiast w Senacie stosunek głosów wyniósł 50 do 49, a więc poniżej wymaganej liczby 60 głosów. Większość Republikanów w wyższej izbie Kongresu to 51 senatorów, do przegłosowania prowizorium potrzebne więc było przychylne stanowisko jeszcze dziewiątki senatorów z Partii Demokratycznej. Ostatecznie „za” było pięciu Demokratów, jednak czwórka Republikanów była przeciwna przyjęciu prowizorium. W głosowaniu udziału nie wziął senator John McCain z Arizony.
20 stycznia 2018 roku nastąpiło więc zawieszenie działalności rządu. Po trwającym 3 dni impasie, Kongres przyjął finansowanie dla administracji federalnej, jednak po kolejnych trzech tygodniach doszło do ponownego zawieszenia, gdyż przegłosowane w styczniu prowizorium finansowało działalność amerykańskiej administracji jedynie do 8 lutego. Głosowanie nad kolejnym, które miało przedłużyć finansowanie do 22 marca, zostało zablokowane przez filibustering senatora Randa Paula z Kentucky, który przedłużając swoje wystąpienie, uniemożliwił poddanie pod głosowanie w Senacie nowego prowizorium, tym samym pozostawiając rząd Stanów Zjednoczonych bez dalszego finansowania, tym razem jednak jedynie na parę godzin.
Skąd wzięły się „luki finansowe” i czym skutkuje zawieszenie działalności rządu federalnego?
Do zawieszenia działalności rządu federalnego przyczynia się powstanie tzw. luki finansowej, a więc nieuchwalenie prowizorium budżetowego na nadchodzący rok fiskalny w wyznaczonym do tego terminie. Zawieszenie działalności administracji federalnej ma miejsce po raz 19 w historii Stanów Zjednoczonych. Po raz ósmy z tego powodu pracownicy administracji federalnej są wysyłani na „przymusowy urlop”. Część mediów wskazuje, że są to historyczne zawieszenia działalności właśnie z powodu pełnej kontroli sprawowanej przez Republikanów. Co prawda, do zawieszenia działalności rządu federalnego przy pełnej kontroli jednej partii dochodziło aż pięciokrotnie za prezydentury Jimmy’ego Cartera, ale żadne z nich nie wpłynęło na faktyczne funkcjonowanie federalnej administracji. Ponowne zawieszenie działalności rządu nie miało także dotychczas miejsca w tak krótkim odstępie czasu od poprzedniego.
Geneza zawieszenia działalności rządu federalnego sięga 1974 roku, kiedy przyjęta została ustawa Congressional Budget and Impoundment Control Act, która ustaliła nowe reguły uchwalania budżetu. Choć „luka finansowa” wystąpiła po raz pierwszy zaledwie dwa lata później, a w latach 1977-1979 występowała ona pięciokrotnie, nie miały one wpływu na faktyczne funkcjonowanie administracji. Dopiero wykładnia przepisów zawartych w Antideficiency Act (ADA) z 1884 roku, której dokonał w 1980 roku ówczesny prokurator generalny Benjamin Civiletti, wskazała, iż nieuchwalenie budżetu skutkować powinno całkowitym lub częściowym zawieszeniem działalności rządu federalnego. Nowa interpretacja znalazła zastosowanie już w 1981 roku, kiedy z powodu luki finansowej doszło do zawieszenia działalności rządu na 2 dni, podczas których pracownicy administracji zostali w znacznej części skierowani na przymusowe urlopy. Taka sytuacja powtórzyła się jeszcze w 1984, 1986, 1990, dwukrotnie w 1995, raz w 2013 i już dwukrotnie w bieżącym roku.
Co doprowadziło do zawieszenia działalności?
W 2013 roku uchwalenie budżetu zostało zablokowane przez Republikanów, którzy mieli większość w Izbie Reprezentantów. Kością niezgody pomiędzy przedstawicielami Grand Old Party (GOP) i Demokratami było wówczas finansowanie Affordable Care Act, potocznie nazywanego Obamacare. Republikańscy kongresmeni, na czele z senatorem Tedem Cruzem, żądali od prezydenta Obamy odcięcia finansowania dla programu utworzonego przez niego w pierwszym roku prezydentury. Brak ugody ze strony Obamy i Demokratów doprowadził do szesnastodniowego zawieszenia działalności rządu. Konflikt udało się rozwiązać głównie z powodu podziałów, jakie pojawiły się wewnątrz Partii Republikańskiej. Część polityków zaczęła postrzegać przywrócenie normalnego funkcjonowania administracji federalnej jako bardziej istotne, niż walka z finansowaniem Obamacare.
Początek konfliktu, który jest bezpośrednio związany z obecnym zawieszeniem działalności rządu, miał miejsce 6 września 2017 roku, kiedy Donald Trump ogłosił zakończenie programu Deffered Action for Childhood Arrivals (DACA), który chronił przed deportacją prawie 800 tys. nielegalnych imigrantów przybyłych jako dzieci na terytorium Stanów Zjednoczonych. Trump zażądał jednocześnie od Kongresu, by ten w ciągu 6 miesięcy utworzył regulacje, które będą funkcjonować w sposób bardziej przejrzysty i jednocześnie zapewniający imigrantom pewniejszy status, niż czyniła to DACA. Mowa tu więc zarówno o możliwości uzyskania statusu rezydenta lub obywatela, lecz także o ewentualnej deportacji, w przypadku negatywnego wyniku procedur imigracyjnych.
8 września Trump podpisał ustawę przedłużającą finansowanie dla administracji na kolejne 3 miesiące. Następne ustawy przedłużyły finansowanie do 22 grudnia i 19 stycznia 2018 roku. W międzyczasie obydwie partie negocjowały warunki, na jakich opierać miałby się program mający zastąpić DACA. Jednoczesnym warunkiem prezydenta Trumpa i Republikanów dla podjęcia z Demokratami jakichkolwiek negocjacji było uzyskanie finansowania dla rozbudowy muru na granicy z Meksykiem. Skutkiem braku porozumienia było zablokowanie przez Demokratów kolejnego (styczniowego) prowizorium budżetowego.
Obecnie debata dotycząca programu mającego zastąpić DACA wciąż toczy się w kuluarach, jednak nikt nie spodziewał się, iż dalszy brak solidnego rozwiązania wpłynie na lutowe głosowanie w sprawie prowizorium budżetowego. Senator Rand Paul tak komentował swoją decyzję: “Gdy Demokraci są u władzy, Republikanie starają się być partią konserwatywną. Lecz gdy to Republikanie rządzą, wydaje się, że nie ma żadnej partii konserwatywnej. Hipokryzja wisi w powietrzu i dusi każdego z odrobiną przyzwoitości i umysłowej uczciwości”. Paul dalej kontynuował: „Powód, dla którego tu dziś jestem to zaniepokojenie ludzi. Chcę by ludzie poczuli się niekomfortowo. Chcę, by oni odpowiedzi ludziom, którzy mówią ‘Jak mogliście być przeciwko deficytom Prezydenta Obamy i jak możecie być za deficytami Republikanów?’”
Ostatecznie Kongres po całonocnych obradach przyjął prowizorium budżetowe stosunkiem głosów 71 za do 28 przeciw w Senacie i 240 za do 186 przeciw w Izbie Reprezentantów. Obecnie przyjęte prowizorium budżetowe pozwala na finansowanie amerykańskiej administracji do 22 marca. Pozostaje więc oczekiwać na pozytywny rozwój wydarzeń w sprawach, które powodują kryzys we współpracy pomiędzy Partią Republikańską i Demokratyczną, co być może nie doprowadzi do kolejnego zawieszenia działalności rządu.
Skutki zawieszenia działalności rządu federalnego
Według sondaży przeprowadzonych dla CNN w styczniu aż 56% amerykanów za priorytet uważało uniknięcie zawieszenia działalności rządu, zaś 34% było zdania, że to utrzymanie DACA powinno być dla polityków kwestią bardziej istotną. Jednocześnie wśród tych samych ankietowanych 31% jako winnych zawieszenia działalności wskazało Demokratów, 26% Republikanów, zaś 21% jako winnego wskazało prezydenta Trumpa. 10% ankietowanych odpowiedziało, że winnymi zawieszenia działalności są zarówno prezydent, jak i politycy obydwu partii.
Znaczna część amerykańskiego społeczeństwa liczyła na zakończenie styczniowego zawieszenia działalności amerykańskiej administracji w ciągu dwóch dni, co nie kolidowałoby z tygodniem roboczym i nie wymusiłoby wysłania części pracowników administracji na przymusowe urlopy. Tego niestety nie udało się uniknąć amerykańskim politykom. Styczniowy kryzys został jednak zażegnany dość szybko, bo po 3 dniach zawieszenia działalności rządu. Dla Stanów Zjednoczonych każdy dzień zawieszenia działalności federalnej administracji to jednak ogromne straty, a także zagrożenie w kwestiach bezpieczeństwa. Według danych Białego Domu z 2013 roku w ciągu tygodniowego zawieszenia działalności rządu Stany Zjednoczone traciły 10 miliardów dolarów. Ponadto około 850 tysięcy pracowników federalnej administracji zostało skierowanych na przymusowe urlopy. Prawie połową z nich stanowili cywilni pracownicy Departamentu Obrony. Milion trzysta tysięcy aktywnych członków Sił Zbrojnych pozostawało na służbie bez wynagrodzenia.
Na szczęście w styczniu członkowie Sił Zbrojnych uniknęli nieotrzymania pensji, ponieważ ich żołd został wypłacony do końca miesiąca. Sekretarz obrony gen. James Mattis określił służbę żołnierzy bez wynagrodzenia jako niszczącą dla morale. Skrytykował też fakt, że Kongres opiera funkcjonowanie administracji federalnej na krótkoterminowych rozwiązaniach budżetowych, a nie pełnym, całorocznym budżecie. Ostatecznie, tak jak i w 2013 roku, większość cywilnych pracowników Departamentu Obrony została w styczniu skierowana na przymusowy urlop.
Zawieszenie działalności rządu ma też długoterminowe skutki. Choć cała sytuacja odbija się negatywnie na wizerunku Republikanów, to głównie Demokraci zostali skrytykowani po styczniowym impasie, gdyż wbrew wcześniejszym zapowiedziom, nie podjęli ostrej debaty dotyczącej DACA. Drugiego zawieszenia działalności nie spodziewali się zarówno Demokraci, jak i Republikanie, z wyjątkiem Randa Paula, który zablokował możliwość głosowania. Wina za to kilkugodzinne i niepotrzebne zawieszenie działalności spadła w całości na jego osobę. Wszystko to ma istotne znaczenie w kontekście wyborów do Kongresu, które odbędą się już w listopadzie 2018 roku. Zadeklarowani wyborcy Partii Demokratycznej i Republikańskiej mogą chcieć rozliczyć polityków przy urnach wyborczych. O to nie musi się jednak martwić senator Paul, gdyż jego kadencja dobiega końca dopiero w 2023 roku. O wizerunek powinien za to martwić się prezydent Trump, gdyż jego działania popiera obecnie zaledwie 39% Amerykanów, co jest najniższym odnotowanym przez prezydenta wynikiem po roku sprawowania urzędu.
Mateusz Piotrowski – student stosunków międzynarodowych II stopnia na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. W roku 2016 odbył staż w polskiej ambasadzie RP w Waszyngtonie. W latach 2016-2017 publikował na łamach Portalu Spraw Zagranicznych. Szczególnie zainteresowany polityką wewnętrzną i zagraniczną Stanów Zjednoczonych oraz kwestiami bezpieczeństwa międzynarodowego.