Europa Europa Zachodnia

GROKO – powrót niechcianej koalicji

MICHAŁ KĘDZIERSKI

Wybory do niemieckiego Bundestagu z 24 września 2017 roku przyniosły klęskę partii tworzących dotychczasową koalicję rządową. Zarówno CDU/CSU, jak i SPD zanotowały najgorsze wyniki w powojennej historii Niemiec. Na zwycięską chadecję głos oddało 33% wyborców (przy 41,5% w 2013 roku), a na socjaldemokratów – jedynie 20,5% (25,7% w poprzednich wyborach). Tak rozczarowujące wyniki na nowo rozgrzały dyskusję o kryzysie CDU/CSU i SPD – wielkich partii, kształtujących na przemian niemiecką scenę polityczną po II wojnie światowej.  Pomimo słabego rezultatu chadekom udało się jednak osiągnąć plan minimum, czyli zwycięstwo z prawem do tworzenia następnego rządu pod przywództwem Angeli Merkel. Socjaldemokraci musieli natomiast odebrać swój wynik jako klęskę. Już parę minut po jego ogłoszeniu lider SPD Martin Schulz powiedział, że jego partia w ogóle nie zamierza nawet rozpoczynać rozmów koalicyjnych z chadekami, a miejsce SPD w nowej kadencji będzie w opozycji. Cel socjaldemokratów był jasny – odnowa personalna i programowa, która pozwoli odbudować poparcie społeczne i powalczyć o zwycięstwo w następnych wyborach.

Upadek „Jamajki”

Odmowa podjęcia rozmów przez SPD pozostawiła chadekom (jak się wówczas wydawało) jedną opcję koalicyjną – tzw. koalicję jamajską z FDP oraz z Zielonymi. Stworzenie zrębów programowych nowego rządu okazało się jednak być trudniejsze niż początkowo przypuszczano[1]. 19 listopada, po pięciu tygodniach negocjacji lider liberałów Christian Lindner ogłosił porażkę rozmów. Wynegocjowany dokument okazał się być nie do przyjęcia dla FDP.

Upadek rozmów koalicyjnych wywołał kryzys polityczny w Niemczech. Ponieważ Merkel odrzuciła możliwość stworzenia rządu mniejszościowego i wyraziła gotowość do rozpisania przyspieszonych wyborów, do gry musiał wkroczyć prezydent Frank-Walter Steinmeier, do niedawna szef dyplomacji w rządzie Merkel. Ten wywodzący się z SPD polityk zaprosił do siebie liderów wszystkich partii, aby wysondować możliwość powołania koalicji rządowej w tej kadencji. Jeszcze przed wizytą u Steinmeiera, Martin Schulz zdążył powtórzyć, że socjaldemokraci nie chcą odtworzenia tzw. Wielkiej Koalicji CDU/CSU-SPD. Jednak po porażce „Jamajki” nastroje zarówno w opinii publicznej, jak i w samej partii nieco sią zmieniły. Z różnych stron napływały wezwania do podjęcia negocjacji z chadekami. 30 listopada w siedzibie prezydenta Niemiec doszło w końcu do spotkania Angeli Merkel (CDU), Horsta Seehofera (CSU) oraz Martina Schulza (SPD), na którym rozważano możliwość odtworzenia dotychczasowej koalicji. Lider SPD miał wówczas nieoficjalnie zgodzić się na podjęcie rozmów. Będąc jednak świadomy oporu znacznej części partii, decyzję tę musiał uzgodnić podczas kongresu SPD, zaplanowanego na 7 grudnia 2017 roku. Ostatecznie, mimo oporu ze strony części działaczy, delegaci w głosowaniu zatwierdzili podjęcie rozmów koalicyjnych z CDU/CSU.

SPD: Niechciana koalicja

Do największych przeciwników ponownego wejścia do rządu należą lewe skrzydło SPD oraz partyjna młodzieżówka Jusos. Ci drudzy podczas kongresu zaproponowali nawet rezolucję odrzucającą jakiekolwiek rozmowy koalicyjne z chadekami, jednak ich projekt przepadł w głosowaniu. Krytycy tzw. „Groko” (z niem. Große Koalition) przypominają, że ostatnie dwie Wielkie Koalicje pod przywództwem Angeli Merkel (w latach 2005-2009 i 2013-2017) przyniosły socjaldemokratom dwie klęski wyborcze. Pomimo realizowania przez wspólny rząd obietnic wyborczych SPD (takich jak wprowadzenie płacy minimalnej, czy wprowadzenia możliwości przejścia na emeryturę w wieku 63 lat), Niemcy nie nagradzali partii SDP w wyborach, nie identyfikując z nią reform społecznych rządu Merkel. W oczach wielu Niemców CDU/CSU i SPD tak bardzo zbliżyły się do siebie w ostatnich latach, że ciężko było dostrzec między nimi zasadnicze różnice, co skłaniało do oddania głosu na inne partie. O ile jednak chadecy wciąż osiągali wyniki powyżej 30%, o tyle SPD coraz bardziej osuwała się ku niebezpiecznej granicy 20%. Wielu socjaldemokratów obawia się więc o przyszłość partii, jeśli ta ponownie wejdzie w koalicję z chadekami, ryzykując dalsze zacieranie się własnego profilu.

Wobec konieczności podjęcia rozmów koalicyjnych socjaldemokraci szukają jednak nowego modelu współpracy – pozwalającego na połączenie koalicji z opozycją – w którym bardziej niż dotychczas będą mogli zaznaczać swoją odrębność od chadeków. Wśród polityków lewego skrzydła partii powstał model współpracy, w ramach której do umowy koalicyjnej wpisane byłoby jedynie kilka kluczowych projektów. Wiele dziedzin pozostałoby natomiast celowo niedookreślonych, co umożliwiłoby otwartą dyskusję w Bundestagu i szukanie większości dla własnych pomysłów wśród pozostałych partii. W ostatniej kadencji, SPD właśnie ze względu na lojalność względem koalicjanta musiała w głosowaniach odrzucać propozycje, które znajdują się w jej własnym programie. Taki model półkoalicji pozostawiałby SPD więcej swobody, co pozwoliłoby im na zachowanie ich tożsamości i zaznaczanie odrębności w oczach wyborców. Taka współpraca byłaby do przyjęcia także dla krytyków „Groko” wśród socjaldemokratów, co jest o tyle ważne, że potencjalnie wynegocjowaną umowę koalicyjną będą musieli zatwierdzić w głosowaniu szeregowi działacze SPD. Cztery lata temu poparcie dla umowy koalicyjnej wyniosło 76%. Wobec obecnych nastrojów w partii nie można wykluczyć, że nowa umowa zostanie przez działaczy odrzucona. Doskonale zdają sobie z tego sprawę czołowi politycy SPD, którzy zapowiedzieli, że nie zgodzą się na kontynuowanie współpracy na dotychczasowych warunkach. Symboliczne znaczenie ma fakt, że z zespołu negocjacyjnego SPD Martin Schulz wykluczył architekta ostatniej umowy koalicyjnej, obecnego wicekanclerza Sigmara Gabriela.

CDU/CSU: Brak alternatyw

Dla CDU/CSU odtworzenie Wielkiej Koalicji jest natomiast ostatnią możliwą opcją, gwarantującą stabilną większość w Bundestagu i umożliwiającą komfortowe rządzenie. Skupione wokół Angeli Merkel kierownictwo chadeków po upadku „Jamajki” odrzuciło możliwość utworzenia rządu mniejszościowego, który z punktu widzenia kanclerz byłby niestabilny i niezdolny do efektywnego rządzenia. Także alternatywne formy koalicji, proponowane w ostatnich tygodniach przez SPD spotkały się z krytyką ze strony chadeków. Merkel jasno oświadczyła, że CDU/CSU będą dążyć do utworzenia stabilnej koalicji większościowej na wzór sojuszu z ostatniej kadencji i dała do zrozumienia, że jeśli SPD będzie obstawać przy innym modelu, negocjacje upadną. Merkel brakuje jednak alternatyw.

Wynik zapowiedzianych na styczeń rozmów pozostaje otwarty. Socjaldemokraci zapewniają, że z ich perspektywy nie ma żadnego automatyzmu ku odtworzeniu dotychczasowego sojuszu i będą negocjować z chadekami także na temat alternatywnych form wspólnego rządzenia. Rozmów na pewno nie ułatwi ograniczona gotowość obu stron do kompromisów, wynikająca z doświadczenia ostatnich wyborów. Nie tylko SPD, ale także CDU i CSU dostrzegają problem zatarcia się profilu partii, co kosztowało je setki tysięcy rozczarowanych wyborców, którzy oddali swój głos m.in. na prawicową AfD. Jeszcze przed rozpoczęciem negocjacji ujawniło się kilka dziedzin, przy których znalezienie kompromisu będzie szczególnie trudne. CDU/CSU zapowiadają m.in. dalsze zaostrzanie polityki migracyjnej i azylowej, co krytykuje SPD. Socjaldemokraci będą nalegać z kolei na reformę ubezpieczeń zdrowotnych, systemu emerytalnego oraz podatkowego, a także wielomiliardowe inwestycje w oświatę i infrastrukturę. Wiele z pomysłów SPD w tych dziedzinach trafia na gorący opór chadeków. Kompromisy wydają się być jednak możliwe.

Rząd najwcześniej w marcu

Ostatecznie decydować będzie polityczna kalkulacja. Jeśli któraś ze stron uzna, że uzgodnione rozwiązania idą zbyt daleko, rozmowy mogą upaść, podobnie jak to było w przypadku koalicji „jamajskiej”. Tym razem rolę FDP może odegrać SPD, która ma więcej do stracenia. Negocjatorzy muszą mieć na uwadze to, że gotową umowę koalicyjną będą musieli zatwierdzić szeregowi działacze SPD w wewnętrznym głosowaniu. Dla polityków tej partii oznacza to konieczność przeforsowania części swoich sztandarowych postulatów w negocjacjach koalicyjnych. Dla chadeków zaś – konieczność ich uwzględnienia, jeśli rozmowy mają zakończyć się sukcesem. W przypadku CDU/CSU o zatwierdzeniu ewentualnej umowy koalicyjnej zadecydują jedynie zarządy partii.

Rozmowy wstępne, mające na celu wysondowanie możliwości zawiązania nowej koalicji, rozpoczną się 7 stycznia 2018 roku i mają potrwać 6 dni. Dwunastoosobowe zespoły z każdej z partii poruszą 15 bloków tematycznych, próbując znaleźć wstępne porozumienie. Oficjalny początek rozmów ma poprzedzić spotkanie liderów partii, przewidziane na 3 stycznia. Na 21 stycznia zaplanowano natomiast specjalny zjazd SPD, który przedyskutuje rezultaty wstępnych uzgodnień i zadecyduje o podjęciu oficjalnych rozmów koalicyjnych. Po ich zakończeniu i uzgodnieniu umowy koalicyjnej, SPD zorganizuje wewnętrzne głosowanie w sprawie jej przyjęcia. Szacuje się, że nowy rząd mógłby zostać zaprzysiężony najwcześniej w marcu 2018 roku.

W przypadku upadku rozmów lub odrzucenia umowy przez członków SPD pozostaną już tylko dwie możliwości – rząd mniejszościowy lub przyspieszone wybory. Niemcy oczekują jednak, że partie się dogadają. O ile tuż po wyborach aż 65% z nich krytycznie oceniało ewentualne odtworzenie „Wielkiej Koalicji”, preferując tzw. „Jamajkę”, o tyle obecnie 69% pozytywnie oceniło podjęcie przez SPD rozmów z CDU/CSU.


[1] Więcej na ten temat: M. Kędzierski,  Niemcy po wyborach do Bundestagu: wyboista droga na Jamajkę


Przeczytaj też:
M. Kędzierski,  Niemcy po wyborach do Bundestagu: wyboista droga na Jamajkę
M. Kędzierski, Wybory do Bundestagu: scenariusze koalicyjne, czyli z kim będzie rządzić Merkel?
M. Kędzierski, Wybory do Bundestagu: Po raz czwarty Merkel?
M. Kędzierski, Ostatnia szansa Martina Schulza
R. Smentek, Wybory do Bundestagu 2013: Dylemat rządzenia, dylemat istnienia

Michał Kędzierski

Absolwent studiów drugiego stopnia w Instytucie Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego (2015). Stypendysta Międzynarodowego Stypendium Parlamentarnego IPS 2016 w niemieckim Bundestagu. W latach 2012-2014 redaktor Przeglądu Spraw Międzynarodowych Notabene, a w latach 2012-2016 redaktor Portalu Spraw Zagranicznych, w którym od 2015 roku pełnił funkcję szefa działu Europa i Unia Europejska. W latach 2014-2016 współpracował przy redakcji „Biuletynu Niemieckiego”, wydawanego wspólnie przez Centrum Stosunków Międzynarodowych oraz Fundację Współpracy Polsko-Niemieckiej. W 2016 roku odbył staż w niemieckim Bundestagu.