Europa Europa Zachodnia Wybory

Ostatnia szansa Martina Schulza

MICHAŁ KĘDZIERSKI

W niedzielę (3 września) odbędzie się debata telewizyjna dwojga kandydatów na stanowisko kanclerza Niemiec. Naprzeciw siebie staną: rządząca od 12 lat szefowa CDU Angela Merkel oraz przywódca SPD Martin Schulz. Będzie to ich pierwsze i ostatnie bezpośrednie starcie przed zaplanowanymi na 24 września 2017 r. wyborami do Bundestagu.

W dniu debaty sytuacja obojga kandydatów wygląda zupełnie odmiennie. Angela Merkel cieszy się stabilnym wysokim poparciem. Wyniki badań pokazują, że, gdyby Niemcy mogli wybierać kanclerza bezpośrednio, aż 50% z nich zagłosowałoby na szefową CDU, podczas gdy na jej rywala głos oddałoby jedynie 25% wyborców. Również sondaże dają wyraźną przewagę partii obecnej kanclerz. Zamiar głosowania na blok CDU/CSU deklaruje według różnych sondaży 37-40% Niemców. Na SPD chce głosować natomiast 22-24% wyborców. Co ważne, taka różnica w poparciu dla kandydatów i ich partii utrzymuje się już od czerwca bieżącego roku. Przez ostatnie trzy miesiące kampanii wyborczej socjaldemokraci nie byli w stanie doprowadzić do zmiany nastrojów i preferencji wyborczych Niemców.

Taka szansa pojawiła się w styczniu 2017 r. wraz z nominacją Martina Schulza na kandydata SPD na kanclerza. Wówczas nowy lider SPD był w stanie skupić na sobie uwagę opinii publicznej i zainteresować sobą i swoją partią wielu nowych wyborców. Poparcie dla socjaldemokratów raptownie wzrosło wtedy z 21-22% do 30-31%, a SPD chwilowo wyprzedziła nawet CDU/CSU w sondażach. Wydawało się wówczas, że Schulz będzie w stanie realnie zagrozić Merkel[1]. Wskutek kampanijnych błędów i trzech bolesnych porażek w wyborach do parlamentów krajów związkowych (landtagów): w Kraju Saary, Szlezwiku-Holsztynie i Nadrenii Północnej-Westfalii, kampania Martina Schulza straciła dobrą passę, a poparcie dla SPD zaczęło maleć. Socjaldemokratom nie udało się już odwrócić tego trendu. Debata telewizyjna na trzy tygodnie przed wyborami wydaje się być dla Schulza ostatnią szansą na przełom.

Faktycznie wiele przemawia za tym, że Schulz może zyskać na tej debacie. Jak powszechnie w Niemczech wiadomo, Merkel nie przepada za występami przed kamerami i nie czuje się podczas nich swobodnie. Poprzednie trzy debaty telewizyjne z jej udziałem nie wypadły najlepiej, chociaż te niedoskonałe występy nie były w stanie zagrozić jej w ostatecznym starciu. Sztab Merkel zdaje sobie sprawę z tego, że przy obecnych sondażach szefowa rządu niewiele może zyskać na debacie, może natomiast wiele stracić, jeśli wypadnie dużo gorzej niż konkurent. Martin Schulz jest natomiast bardziej obeznany z występami telewizyjnymi. Wydaje się być bardziej autentyczny, potrafi być dowcipny i przemawiać z pasją, co w zestawieniu ze stonowaną i bardzo rzeczową Merkel, może się podobać części wyborców.

W tym właśnie wielkie nadzieje pokłada sztab Schulza. Debata telewizyjna będzie dla wyborców pierwszą i jedyną okazją w tej kampanii wyborczej, żeby w bezpośrednim starciu porównać kandydatów. Z punku widzenia SPD jest to o tyle ważne, że zamiar obejrzenia debaty na żywo zadeklarowało aż 48% z 61,5 miliona osób uprawnionych do głosowania. Zaś 46% wyborców nie wie jeszcze, na kogo odda swój głos w wyborach 24 września. Dla Martina Schulza to niepowtarzalna okazja, żeby odwrócić losy tej kampanii, którą wielu uważa w Niemczech już za rozstrzygniętą.

Z ryzyka związanego z debatą doskonale zdaje sobie sztab Angeli Merkel. Już podczas negocjacji nad formatem debaty starał się torpedować wszelkie pomysły, które mogłyby prowadzić do uwypuklenia mocnych stron kontrkandydata. Odrzucono m.in. większą swobodę w zadawaniu pytań przez dziennikarzy prowadzących rozmowę oraz udział publiczności. Krótko mówiąc, starano się nadać debacie taki gorset, w którym Angela Merkel nie musiałaby się poruszać, a Martin Schulz wręcz nie miałby zbyt wielkiego pola do działania. Wszystko po to, żeby zniwelować mocne strony kandydata SPD. Ostatecznie sztabowi Merkel udało się przeforsować swoje stanowisko, posuwając się nawet do groźby odmowy udziału w debacie, co spotkało się z krytyką zarówno ze strony SPD, jak i mediów.

* * *

Angela Merkel i jej partia po 12 latach rządów cieszą się wysokim poparciem społecznym. Gospodarka jest w bardzo dobrym stanie, pozycja międzynarodowa kraju (w dużej mierze właśnie dzięki Merkel) rośnie, Niemcy są niekwestionowanym liderem Unii Europejskiej (również dzięki trwałości rządów Merkel). Według badań, zdecydowana większość Niemców jest zadowolonych ze swojego dobrobytu; a aż 76% badanych ocenia, że szefowa rządu wykonuje swoją pracę dobrze. Zdaniem wyborców w porównaniu z Martinem Schulzem Angela Merkel jest bardziej wiarygodna, sympatyczniejsza i lepiej przygotowana do rządzenia zarówno w kraju, jak i do prowadzenia polityki zagranicznej.

Kandydat SPD ma zatem wiele do udowodnienia i nadarza mu się ku temu ostatnia dobra okazja. Jeśli nie uda mu się podczas debaty przekonać wyborców, że będzie  w stanie prowadzić kraj nie gorzej niż Angela Merkel, to za trzy tygodnie szefowa CDU po raz czwarty zostanie kanclerzem Niemiec.


[1] Por. M. Kędzierski, Wybory do Bundestagu – Merkel nie jest już bez-alternatywna, Blog CIM

Wykres – opracowanie własne autora


Michał Kędzierski – Absolwent studiów drugiego stopnia w Instytucie Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego (2015). Stypendysta Międzynarodowego Stypendium Parlamentarnego IPS 2016 w niemieckim Bundestagu. W latach 2012-2014 redaktor Przeglądu Spraw Międzynarodowych Notabene, a w latach 2012-2016 redaktor Portalu Spraw Zagranicznych, w którym od 2015 roku pełnił funkcję szefa działu Europa i Unia Europejska. W latach 2014-2016 współpracował przy redakcji „Biuletynu Niemieckiego”, wydawanego wspólnie przez Centrum Stosunków Międzynarodowych oraz Fundację Współpracy Polsko-Niemieckiej. W 2016 roku odbył staż w niemieckim Bundestagu.