PAULINA ANNA WOJCIECHOWSKA
Większość z nas pamięta te medialne obrazy: 25 kwietnia 2015 roku tuż przed południem doszło w Nepalu do wstrząsów o sile 7,8 w skali Richtera. Epicentrum znajdowało się ok. 50 kilometrów od stolicy kraju, Katmandu. W trzęsieniu ziemi i następujących po nim wielu wstrząsach wtórnych (miały miejsce do połowy maja) zginęło ponad 9 tysięcy ludzi, rannych było ponad 23 tysiące. Bez dachu nad głową zostało ponad 3 miliony osób (na 28 mln populację kraju!). W katastrofie ucierpiało stołeczne Katmandu i środkowa część kraju m.in. wioski w dystryktach Sindhupalchowk i Dolakha, gdzie domy budowane były z gliny i kamienia. Ucierpiały także popularne wśród turystów regiony Langtang i Solo Khumbu, gdzie znajduje się Mount Everest. W wywołanej trzęsieniem ziemi potężnej lawinie, która zeszła do bazy zginęło kilkanaście osób, około 100 wspinaczy zostało uwięzionych powyżej w górnych obozach (wstrząsy zniszczyły ubezpieczenia szlaku). Ofiary śmiertelne odnotowano także w Indiach, Tybecie i Bangladeszu. Było to najsilniejsze od 81 lat trzęsienie ziemi w Nepalu.
W pierwszych tygodniach po katastrofie jest wielu chętnych do pomocy. Z czasem pomoc słabnie, trzęsienie nie jest już tak “medialne”, na świecie są nowe katastrofy, nowe wojny. A z dala od telewizyjnych kamer, z dala od pierwszych stron gazet odbywa się to co najtrudniejsze – odbudowa.
“Rząd chce by ktoś inny wykonał pracę”
Nepal powrócił na krótko do mediów przy okazji rocznicy katastrofy. Właściwie każda relacja z tamtego czasu podkreślała, że jak dotąd niewiele zrobiono. Większość zniszczonych domów jest nadal zniszczonych, a Nepalczycy mieszkają w prowizorycznych schronieniach. Międzynarodowe organizacje pomocowe dostarczyły namioty – których wielu Nepalczyków nie używa, ponieważ w środku nie da się gotować, nie są one także odporne na monsunowe deszcze. Ludzie mieszkają więc w prowizorycznych schronieniach samodzielnie zbudowanych z dostępnych materiałów. Inni mieszkają w domach, których do użytkowania nie dopuściłyby najbardziej liberalne przepisy budowlane. Nepalskie władze nie potrafią bądź nie chcą skutecznie zająć się odbudową kraju. „Rząd chce, żeby ktoś inny wykonał tę pracę” – komentuje sytuację jedna z osób organizujących samopomoc i odbudowę wioski Sankhu, położonej godzinę drogi od stolicy.
Bezpośrednio po trzęsieniu ziemi każda rodzina otrzymała równowartość 140 USD, pół roku później 94 USD. Większość Nepalczyków utrzymuje się z rolnictwa, powinni zatem jak najszybciej mieć szansę wrócić do swoich domów i móc uprawiać ziemię. Często nie jest to jednak możliwe ze względu na zniszczenie całych wiosek.
Uchodźcy we własnym kraju
Część Nepalczyków mieszka w obozach dla tzw. uchodźców wewnętrznych (IDPs), takich jak Libali Internally Displaced Persons Camp – gdzie żyje ok. 60 rodzin. Ponieważ infrastruktura w górskich regionach Nepalu i przed trzęsieniem była bardzo uboga, obozy takie organizuje się w dolinach – czyli w innej strefie klimatycznej. Taki los spotkał m.in. plemię Haku, rolników z plemienia Tamang. Ich ziemie zostały zniszczone przez następujące po trzęsieniu ziemi lawiny błotne. 718 rodzin czeka w obozach na wyznaczenie im przez rząd nowych ziem gdzie mogliby zamieszkać. Przed trzęsieniem ziemi byli oni niemal samowystarczalnymi rolnikami, członkami zwartych społeczności. Dziś biernie czekają na pomoc, oderwani od korzeni, w niekorzystnych dla ich zdrowia warunkach.
Organizacja Internal Displacement Monitoring Center szacuje ogólną liczbę przesiedlonych w wyniku trzęsienia ziemi na koniec 2015 roku na 2,6 mln osób, dodatkowo ok. 50 tys. osób wciąż nie wróciło do swoich domów wskutek następstw wojny domowej z lat 1996-2006.
Trzęsienie ziemi i powolna odbudowa kraju spowodowała też zwiększenie handlu żywym towarem (w szczególności dotyczy to kobiet i dzieci) – bezpośrednio po trzęsieniu skala tego zjawiska wzrosła o 15%. Kobiety i młode dziewczyny trafiają do “sektora” usług seksualnych m.in. w Indiach (prostytutki z Nepalu są bardzo popularne m.in. ze względu na jaśniejszy kolor skóry), na Bliskim Wschodzie, czy w Afryce Subsaharyjskiej. Nepalczycy obojga płci i w różnym wieku trafiają do przymusowej pracy w Indiach, na Bliskim Wschodzie oraz w USA. Odnotowano przypadki korumpowania nepalskich urzędników, aby w autentycznych paszportach zamieszczali fałszywe informacje np. dotyczące wieku, pomagające handlarzom przewozić ludzi.
Ogromna korupcja, która szerzy się w kraju nie ułatwia także udzielania skutecznej pomocy najbardziej potrzebującym. Trafia ona przede wszystkim do tych, którzy mają odpowiednie znajomości. W rankingu Indeksu Percepcji Korupcji za 2015 rok Nepal zajął – 130 miejsce na 167 badanych państw – tą samą pozycję zajęły także Kamerun, Iran, Nikaragua, Paragwaj i Ukraina. Oficjalne rządowe programy wciąż pozostają wdrażane tylko na papierze.
Nowa konstytucja… i blokada
20 września 2015 roku Nepal przyjął długo oczekiwaną konstytucję (prace nad dokumentem trwały od 2008 roku!). Niestety przyjęcie dokumentu nie stało się krokiem zmierzającym do budowy stabilizacji i bezpieczeństwa państwa. Zawarte w nim zapisy dyskryminują mieszkających w Nepalu Indusów. W rezultacie Indie nałożyły nieformalną blokadę na Nepal, wstrzymując między innymi transport benzyny, gazu i leków. To dodatkowy cios dla gospodarki kraju, w znacznym stopniu uzależnionej od wymiany handlowej z Indiami (wymiana handlowa z tym państwem stanowiła 60% wartości całego handlu zagranicznego). W wyniku niedoborów benzyny wzrosły ceny podstawowych produktów. W lutym, po przyjęciu pierwszej poprawki łagodzącej nico zapisy – ciężarówki z paliwem znów ruszyły – jednak blokada nazywana “drugim trzęsieniem ziemi” dotkliwie dotknęła mieszkańców wyniszczonego katastrofą kraju[1].
W 2015 Nepal odnotował PKB per capita 2500 USD – jest to 197 miejsce na 229 państw i terytoriów, na poziomie krajów afrykańskich. Jeszcze przed trzęsieniem ziemi był mocno uzależniony od pomocy międzynarodowej. Jeszcze przed katastrofą państwo nie wywiązywało się z “umowy społecznej” – dbania o własnych obywateli. Z zagranicy płyną miliony dolarów przeznaczone na odbudowę. Jednym z ważniejszych źródeł pomocy jest Bank Światowy, który przeznacza 200 mln USD na odbudowę domów, 100 milionów na wsparcie krótkoterminowych potrzeb budżetowych, 50 mln na drogi, 100-200 mln to relokacja środków w ramach już prowadzonych projektów, 50-70 mln na wsparcie lokalnych przedsiębiorstw. Wartość całej międzynarodowej pomocy do kwietnia 2016 r. oszacowano na 4,1 mld USD. W tym czasie Nepalscy urzędnicy… nie opracowali nawet planu odbudowy i wykorzystania powierzonych środków.
Polska piekarnia i Mała Polska
W tej sytuacji skuteczne okazują się lokalne inicjatywy, mniejsze organizacje pozarządowe (te, które nie muszą działać na bazie wielkich planów i projektów). A ponieważ Nepal jest miejscem szczególnym dla „ludzi gór” – himalaistów, ale także zwykłych turystów, którzy przemierzają szlaki trekkingowe – to ci sami ludzie, często bardzo spontanicznie ruszyli na pomoc Nepalowi, często docierając do konkretnych osób, które poznały przemierzając himalajskie szlaki. Jeszcze przed trzęsieniem ziemi istniała tzw. polska piekarnia w wiosce Sybaru w dolinie Langtang. I piekarnia i wioska zostały zrównane z ziemią, Polacy zdecydowali się wspomóc jej odbudowę. Innym Polskim akcentem jest fundacja Mała Polska w Nepalu. Działa ona w wiosce Dumre, 29 km od Katmandu – zniszczonej praktycznie w 100%. Co ważne, włącza w odbudowę lokalną społeczność, poprzez pracę, dając także nadzieję na normalność. Na stronie fundacji czytamy:
Pracują tam razem polscy wolontariusze, mieszkańcy wsi i nepalscy robotnicy budowlani. Nowe budynki powstają więc dzięki pomocy Polaków, ale przy wiodącym udziale Nepalczyków. A ci się nie poddali, odbudowują domostwa, szkoły i drogi.
Pomoc materialna i zaangażowanie wolontariuszy są bardzo ważne – ale jeszcze ważniejszy jest powrót do normalnego życia. Samowystarczalność finansowa. Nepal żyje głównie z turystów i aby możliwa była odbudowa ci turyści muszą tam wracać. W 2015 odnotowano znaczący spadek liczby turystów, pomiędzy styczniem a październikiem Nepal odwiedziło 300 tys. turystów, o 350 tys. mniej niż w roku 2014, skrócił się także czas ich pobytu. Sezon 2016, którego szczyt przypada na najbliższe tygodnie, będzie pewnie lepszy, jednak do poziomu z lat przed trzęsieniem ziemi pewnie nieprędko uda się wrócić. Znaczenie turystyki rozumieją nawet bierne nepalskie władze – m.in. dlatego już w czerwcu 2015 roku uprzątnięto gruz i otwarto większość zabytków Doliny Katmandu (nie zadbano jednak o mieszkańców stolicy – wciąż można ich spotkać żyjących w wielkich namiotach, nieopodal słynnych zabytków). Małe, himalajskie państwo, wciśnięte między dwóch potężnych sąsiadów jeszcze wiele lat będzie odbudowywać się po naturalnej katastrofie. Nepalczycy od wieków zmagają się z nieprzyjazną dla nich naturą. Przetrwają. Szkoda, że ich własny rząd niewiele im w tym pomaga.
[1] W marcu ówczesny premier Nepalu, KP Sharma Oli, odbył 6 dniową podróż do Indii, którą opisał jako “całkowity sukces” i “wyjaśnienie nieporozumień”. Był to jednak przede wszystkim sukces Indii.
Przeczytaj też:
P. Wojciechowska, Nepalski hamburger – między Indiami a Chinami
P. Wojciechowska, Uchodźcy czy bezpaństwowcy? Formalna sytuacja Tybetańczyków w Nepalu*
P. Wojciechowska, Wyzwania humanitarne: uchodźcy wewnątrzni
P. Wojciechowska, Pod Everestem bez zmian. Niekończące się spory nepalskich polityków.
P. Wojciechowska, Ponieważ istnieje. O najwyższej górze świata w 60-lecie pierwszego wejścia
Paulina Anna Wojciechowska – Absolwentka Instytutu Stosunków Międzynarodowych (2010) oraz Kolegium Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych (2009 – dyplom socjologa). Skończyła również podyplomowe studium bankowości i uzyskała Europejski Certyfikat Bankowca. Obecnie pracuje w sektorze bankowym. Interesuje się państwami azjatyckimi (w szczególności: Indie, Nepal i Birma), pomocą humanitarną (w szczególności uchodźcy), sprawami społecznymi i komunikacją międzykulturową.