KINGA JAROMIN
Rumunia dołącza właśnie do potężnego systemu obrony NATO, a jej znacznie w ramach sojuszu wyraźnie rośnie. W związku z tym obserwujemy obecnie silne poparcie dla takiej strategii kraju wśród klasy rządzącej. Rumunia stawia na większe zaangażowanie zarówno na forum całego sojuszu, jak i w regionie, gdzie walczy o zjednoczenie się członków z Europy Wschodniej i poparcia wspólnej koncepcji zwiększenia aktywności sojuszu w ramach tzw. flanki wschodniej. Jak na jej pozycję wpłynie ogłoszenie gotowości bazy NATO w Deveselu oraz nadchodzący szczyt w Warszawie? Czy Rumunii uda się spełnić swoje nadzieje związane ze szczytem?
Baza NATO ogłasza pełną gotowość
12 maja 2016 baza NATO w miejscowości Deveselu na południu Rumunii ogłosiła pełną gotowość bojową, co oznaczało ukończenie kolejnego etapu tworzenia tarczy antyrakietowej w Europie. Baza, budowana od października 2013 roku (na miejscu dawnej bazy lotniczej) jest wyposażona w lądowy system obrony antyrakietowej Aegis Ashore, który stanowi podstawowy element European Phased Adaptive Approach (EPAA) – europejskiej części systemu antybalistycznego. Oprócz Rumunii częścią projektu są także baza morska Rota w Hiszpanii oraz baza lotnicza Ramstein w Niemczech. Znajdujące się w bazie pociski SM-3 służą do zwalczania pocisków balistycznych krótkiego i średniego zasięgu w środkowej fazie lotu. Kolejnym etapem rozwoju projektu ma być Redzikowo w Polsce, gdzie rozmieszczone zostaną takie same instalacje, jak w Rumunii.
Zgodnie z zapowiedziami przedstawicieli NATO i USA system ma za zadanie chronić Europę oraz amerykańskie bazy na jej terenie przed atakiem rakietowym – głównie z Bliskiego Wschodu. Najczęściej wskazywany jako potencjalne źródło ataku jest Iran, który mimo osiągnięcia porozumienia z USA w sprawie przerwania programu nuklearnego, wciąż uznawany jest za zagrożenie. Ogłoszenie pełnej aktywności bojowej bazy nastąpiło w obecności premiera Rumunii Daciana Ciolosa oraz Sekretarza Generalnego NATO Jensa Stoltenberga, który podkreślił, że baza w Deveselu to kolejny krok do poszerzenia zdolności obronnych europejskich sojuszników przeciwko pociskom balistycznym.
Protesty i groźby Rosji
Z okazji inauguracji aktywności bazy głos zabrali przedstawiciele Rosji. Kreml od początku ogłoszenia planów tworzenia tarczy, stał na stanowisku, że jest ona wymierzona w Rosję, a nie – jak twierdzą przedstawiciele NATO – w Iran lub Koreę Północną. Kolejny krok na drodze do ukończenia systemu sprowokował zatem zdecydowaną odpowiedź władz rosyjskich. Dimitrij Pieskow, rzecznik prasowy prezydenta Federacji Rosyjskiej oznajmił, że rozmieszczenie rakiet „z pewnością jest zagrożeniem dla Rosji. Moskwa musi więc podjąć odpowiednie środki”[1]. Ambasador Rosji przy NATO, Aleksander Gruszko wyjaśnił pozycję swojego kraju tym, że bazy obrony antyrakietowej mogą powodować zagrożenie dla stabilności i strategicznych możliwości Federacji Rosyjskiej.
Choć w takich przypadkach pojawiają się głosy, że tarcza jest instalacją obronną, to według Kremla jej obecność tuż przy granicach Rosji zapobiega możliwości użycia przez Federację pocisków dalekiego zasięgu z ładunkiem nuklearnym. W ten sposób Rosja zostaje pozbawiona potencjału odstraszania nuklearnego, co daje pełną przewagę Stanom Zjednoczonym w ewentualnym konflikcie.
Głos w tej sprawie zabrał także prezydent Putin, który zapowiedział podjęcie stosownych kroków, które pozwolą „zneutralizować to zagrożenie”. Uznał on inaugurację bazy w Deveselu oraz rozpoczęcie budowy bazy w Redzikowie (13.05.2016 r.) za “dodatkowe kroki w kierunku zdestabilizowania międzynarodowego systemu bezpieczeństwa i rozpoczęcia nowego wyścigu zbrojeń“. Prezydent Federacji Rosyjskiej nie zawahał się nawet przed groźbą i stwierdził, że „ludzie, którzy podejmują stosowne decyzje, powinni wiedzieć, że do tej pory żyli spokojnie, dostatnio i bezpiecznie. Teraz, po rozmieszczeniu tych elementów obrony przeciwrakietowej, my będziemy zmuszeni pomyśleć o tym, żeby usunąć pojawiające się zagrożenia dotyczące bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej”, sugerując, że nowe bazy mogą stać się ewentualnym celem rosyjskich rakiet.
Rumunia – pewny sojusznik w ramach NATO
Takie groźby jednak nie odstraszają Rumuni. Wręcz przeciwnie – dla rumuńskich władz są dowodem na to, że Rosja stanowi zagrożenie dla tego kraju. Ten pogląd jest silny we władzach państwa, które uznają aktywność w ramach NATO za jeden z priorytetów polityki zagranicznej. Rumunia od dawna zabiega o stałą obecność sił NATO na tzw. wschodniej flance sojuszu. Prezydent Klaus Iohannis wspomniał o tym powtórnie podczas spotkania z Jensem Stoltenbergiem w Bukareszcie z okazji jego wizyty w kraju:
„To bardzo ważne, aby zapewnić wiarygodną i przewidywalną obecność sił sojuszu na jego wschodniej flance, aby zrównoważyć jego wymiar północny z południowym i wschodnim” – powiedział podczas spotkania z dziennikarzami.
Rumunia konsekwentnie realizuje swoją strategię, która zakłada aktywność i budowanie regionalnego sojuszu krajów Europy Wschodniej, który ma za zadanie wzmocnić pozycję tych państw, które mają wiele wspólnych pomysłów na funkcjonowanie sojuszu. Najlepszym przykładem jest współpraca z Polską, o którą Rumuni usilnie zabiegają i która zaowocowała zainicjowaniem nowego formatu konsultacji – tzw. format wschodniej flanki na poziomie dyrektorów bezpieczeństwa. Ponadto odbyły się dwa szczyty państw wschodniej flanki NATO, ostatni w Bukareszcie w listopadzie 2015 r., w którym oprócz Polski i Rumunii uczestniczyły głowy państw Bułgarii, Estonii, Litwy, Łotwy, Słowacji, Węgier oraz przewodniczący izby niższej parlamentu Czech.
Podczas spotkania przyjęto deklarację przed Szczytem NATO, zaplanowanym na lipiec 2016 roku. W dokumencie wyrażono zaniepokojenie działaniami Rosji, odnotowano zwiększenie wysiłków na rzecz utrzymania pokoju i stabilności na obszarze między Morzem Bałtyckim a Czarnym oraz zadeklarowano połączenie wysiłków na rzecz zapewnienia “silnej, wiarygodnej, zrównoważonej obecności wojskowej” NATO w regionie. Znalezienie wspólnych celów i mówienie jednym głosem może przyczynić się do umocnienia stanowiska krajów Europy środkowej i Wschodniej w NATO i sprawił, że cele postawione przed lipcowym szczytem w Warszawie będą miały większe szanse na realizację.
Szczyt NATO w Warszawie – plany i nadzieje Rumunii
Do szczytu NATO w Warszawie Rumunia przygotowuje się już od dawna. O jego znaczeniu już w czerwcu 2015 roku mówił Ovidiu Dranga, ambasador Rumunii w Polsce w wywiadzie dla portalu Euractiv.pl:
„Myślę, że szczyt w Warszawie może mieć kluczowe znaczenie dla NATO, ponieważ stanowi okazję do wypracowania nowej perspektywy na dostosowanie sojuszu do zmieniającego się środowiska bezpieczeństwa. Nasz minister spraw zagranicznych zaproponował na spotkaniu szefów dyplomacji NATO w Antalyi w maju 2015 r. kompleksową strategię dla naszego sąsiedztwa (“jedno partnerstwo – dwie odnogi”), która będzie dotyczyć wyzwań związanych z bezpieczeństwem na naszym wschodzie i na naszym południu” – powiedział.
Ta koncepcja, podobnie jak przywoływanie szczytu w Newport w 2014 i jego postanowień wydają się stanowić sedno rumuńskiej strategii. Rumuńscy politycy i dyplomaci szczególnie podkreślają istotę przyjętego w Newport Planu na Rzecz Gotowości, który w ich mniemaniu stanowi krok do skuteczniejszej obrony Europy oraz samej Rumunii – szczególnie, że w Newport zdecydowano o utworzeniu na jej terenie oddziału tzw. szpicy NATO oraz międzynarodowego dowództwa NATO na poziomie dywizji. Kolejne decyzje angażujące NATO na terenie Rumunii tylko powiększają jej aktywność w ramach sojuszu, ale tym samym potęgują jej żądania i nadzieje.
Nie inaczej jest z lipcowym spotkaniem na szczycie w Warszawie. Rumunia będzie domagać się stałej obecności wojsk sojuszu na wschodniej flance, w tym szczególnie alianckiej floty na Morzu Czarnym. Prezydent Iohannis ogłaszając te priorytety postulował także o umocnienie transatlantyckich więzi i strategicznego partnerstwa NATO z Unią Europejską. Również Ministerstwo Spraw Zagranicznych Rumunii na swojej stronie internetowej wyraziło opinię, że szczyt w Warszawie będzie momentem przełomowym z punktu widzenia solidarności sojuszu. Podkreśliło również swoje wsparcie dla powiększania zdolności obronnych NATO i konieczność zwrócenia uwagi na region Morza Czarnego.
Zakończenie
Czy Rumunii uda się zrealizować swoje cele? Z pewnością w aktualnej sytuacji międzynarodowej są na to szanse. Chłodne relacje z Rosją oraz wspólna pozycja członków z Europy Wschodniej sprawia, że ten głos musi być słyszalny na forum NATO. Aktywność Rumunii na tym polu oraz jej dotychczasowe zaangażowanie potwierdziły, że ten kraj wysoko ceni sobie swoją rolę i że dobrze wypełnia swoją funkcję członka sojuszu. Oczekiwania odnośnie do szczytu są jednak bardzo duże. Rumunia liczy, że nie będzie on tylko kontynuacją postanowień z Newport, ale będzie stanowić początek nowej i bardziej aktywnej strategii sojuszu, szczególnie na wschodniej flance. Te nadzieje mogą okazać się płonne, bo sojusz musi skupić się na zróżnicowanych wyzwaniach, w tym na sytuacji na Bliskim Wschodzie, a na to ani Rumunia, ani Europa Wschodnia nie ma konkretnego planu. Jeśli jednak krajom Europy Wschodniej uda się skupić szczyt na swoim regionie, a Rumunia otrzyma gwarancje dotyczące Morza Czarnego, będzie mogła uważać się za stronę wygraną, a jej pozycja w NATO wzrośnie.
[1] Cytaty w materiale video: http://tiny.pl/grdkc
Przeczytaj też:
J. Żylicz, Czy jest szansa na bazy NATO w Polsce?
K. Jaromin, Rumunia: czy zmiana systemu jest możliwa?
K. Libront, Szczyt NATO w Walii – historia zatoczyła koło?
K. Mazurek, Modernizacja techniczna polskich się zbrojnych a 15 lat Polski w NATO
Polecamy również:
Mateusz Kubiak, Członkostwo Gruzji w NATO – stracona szansa? (Biuletyn Analiz CIM nr 7/2016)
Kinga Jaromin Członek CIM, absolwentka Centrum Europejskiego UW ze specjalizacją polityka zagraniczna UE. Wolontariuszka EVS w Republice Mołdawii (2014), dziennikarka EurActiv.pl (2015) oraz stażystka think tanku Romanian Center for European Policies w Bukareszcie (2015). Interesuje się polityką wschodnią UE oraz sprawami wewnętrznymi krajów Europy Wschodniej.