Azja Społeczeństwo Wybory

Dlaczego AKP wygrała wybory?

KAROL WASILEWSKI

Skala zwycięstwa Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) w wyborach 1 listopada 2015 roku zaskoczyła wszystkich obserwatorów tureckiej sceny politycznej. Takiego wyniku nie przewidziała żadna z ważniejszych sondażowni, które w zdecydowanej większości wskazywały, że rezultat wyborów będzie podobny do tego z 7 czerwca (AKP straciła wtedy samodzielną większość) i – jak się wydaje – zaskoczyła samych polityków partii rządzącej. Wprawdzie w przestrzeni publicznej pojawiały się głosy, które wskazywały, że AKP może udać się odzyskać większość niezbędną do samodzielnego utworzenia rządu (taką opinię wygłosił m.in. były wicepremier Bülent Arınç), jednak niewielu podzielało to przekonanie. I choć oficjalne wyniki tureckich wyborów nie zostały jeszcze ogłoszone (Najwyższa Rada Wyborcza zrobi to najprawdopodobniej w ciągu najbliższego tygodnia po ewaluacji wszystkich ewentualnych protestów), co uniemożliwia przeprowadzenie pełnej analizy, to już teraz można pokusić się o wskazanie podstawowych elementów, które przyczyniły się do zwycięstwa AKP:

1) Trójelementowa strategia – gdy po nieudanych rozmowach koalicyjnych stało się jasne, że w Turcji ponownie odbędą się wybory parlamentarne, wielu tureckich ekspertów debatowało nad strategią, jaką powinna przyjąć AKP w celu odzyskania parlamentarnej większości. Z masy argumentów, które pojawiały się wtedy w obiegu, można było wyodrębnić trzy podstawowe: a) przejęcie części głosów nacjonalistycznej Partii Ruchu Narodowego (MHP), b) przejęcie części głosów prokurdyjskiej Ludowej Partii Demokratycznej (HDP), c) zwiększenie frekwencji (po wyborach z 7 czerwca wskazywano, że do porażki AKP przyczyniła się niska, jak na Turcję, frekwencja. Jej przyczyną miała być chęć „ukarania” partii rządzącej przez część jej tradycyjnych wyborców). Zachowanie zarówno lidera AKP Ahmeta Davutoğlu, jak i prezydenta (i byłego szefa partii) Recepa Tayyipa Erdoğana w trakcie ostatniej kampanii wskazywało, że AKP rzeczywiście próbuje realizować taką strategię. Wynik wyborów parlamentarnych z 1 listopada pozwala postawić tezę, że udało się zrealizować wszystkie jej założenia, co przyczyniło się do wygranej partii:

  • Nacjonalistyczna MHP straciła (w porównaniu do wyborów z 7 czerwca) około 1,9 mln głosów (spadek z około 16% do blisko 12%). Jak się wydaje, było to skutkiem zarówno starań AKP, która starała się przedstawić wyborcom jako bardziej nacjonalistyczna partia niż MHP (głównie przez podejście do „zamrożonego” jeszcze przed wyborami z 7 czerwca procesu pokojowego z terrorystyczną Partią Pracujących Kurdystanu [PKK] i w efekcie zintensyfikowanie walki z PKK), jak również prawdopodobnej chęci ukarania przez wyborców lidera MHP Devleta Bahçeli’ego za jego podejście do negocjacji koalicyjnych i politykę wewnątrz partii (lider MHP uchodził za najbardziej „negatywną” postać, która odrzucała wszystkie propozycje współpracy, co przyczyniło się do nadania mu przydomka „pan nie”. Jeśli chodzi o politykę wewnętrzną partii, Bahçeli zablokował nominację kilku prominentnych polityków MHP, np. cieszącej się sporym autorytetem Meral Akşener). Z pewnością dużym ciosem dla partii było też dołączenie do tzw. rządu wyborczego [1] Tuğrula Türkeşa – syna legendarnego założyciela MHP Alparslana, co ostatecznie przyczyniło się również do wydalenia go z partii. Jak się wydaje, większość utraconych głosów MHP powędrowała do AKP;
  • Prokurdyjska Ludowa Partia Demokratyczna straciła (w porównaniu do wyborów z 7 czerwca) około 900 tys. głosów (spadek z około 13% do 10,7%). Wytłumaczenie przyczyn takiego stanu rzeczy jest nieco bardziej złożone niż w przypadku MHP. Po pierwsze, prawdopodobne wydaje się, że HDP straciła część tzw. głosów zapożyczonych(głosy oddane na nią 7 czerwca przez tradycyjnych wyborców innych partii, aby przekroczyła próg wyborczy). Po drugie, część z tych głosów mogła powędrować do głównej partii opozycyjnej – Republikańskiej Partii Ludowej (CHP), która odnotowała w wyborach z 1 listopada wzrost około 600 tys. głosów. Po trzecie, część jej głosów na wschodzie kraju przejęła rządząca AKP. Tureccy analitycy wskazują kilka przyczyn gorszego wyniku prokurdyjskiego ugrupowania. Jedną z nich – najważniejszą dla głosów, które przepłynęły do AKP – była niezdolność polityków HDP do odcięcia się od PKK (politycy partii rządzącej starali się przedstawiać prokurdyjskie ugrupowanie jako przedłużenie organizacji terrorystycznej, a sami politycy HDP mieli trudność z dowiedzeniem, że jest inaczej. Za przykład może służyć Pervin Buldan, która wywołała kontrowersje stwierdzeniem, że PKK nie jest organizacją terrorystyczną, co zostało napiętnowane przez media prorządowe). Za drugą przyczynę słabszego wyniku HDP uważa się niską intensywność jej kampanii wyborczej, która była skutkiem licznych ataków na biura HDP czy zamachu w Ankarze (o warunkach kampanii i ich wpływie na wynik wyborów w dalszej części tekstu). Trzecią – ściśle związaną z dwoma poprzednimi – przyczyną słabszego wyniku HDP była intensyfikacja zarówno ataków PKK, jak i samych walk między organizacją a wojskiem na wschodzie kraju. Prawdopodobnie przyczyniło się to do poszukiwania przez wyborców stabilności przez głosowanie na AKP;
  • Frekwencja – w wyborach z 1 listopada była o około 2 mln wyższa niż w wyborach z 7 czerwca, co pomogło uzyskać AKP lepszy wynik.

2) Wynik CHP – Republikańska Partia Ludowa ugruntowała swoją rolę głównej partii opozycyjnej (odnotowała przyrost głosów o około 600 tys. w stosunku do wyborów z 7 czerwca), zdobywając 25,3% głosów. Jednocześnie nadal nie może przekonać wyborców do tego, że warto jej powierzyć misję rządzenia krajem. Mimo udanej kampanii wyborczej przed wyborami z 7 czerwca nie udało jej się stworzyć wizerunku jako realnej alternatywy, co mogło być efektem nieudanych inicjatyw (po wyborach z 7 czerwca lider CHP Kemal Kılıçdaroğlu mówił o opozycji jako o „bloku 60”, nawiązując do około 60%, które w wyborach zdobyła opozycja. Niestety dla CHP okazało się to fikcją, co pokazały wybory przewodniczącego parlamentu. Opozycji nie udało się w tej sprawie porozumieć, a funkcja przypadła pochodzącemu z AKP İsmetowi Yılmazowi. CHP dała się również wmanewrować w długie rozmowy koalicyjne z AKP, które zakończyły się fiaskiem, co skutkowało ponownymi wyborami).

3) Obietnice gospodarcze – wybory z 7 czerwca były pierwszymi, w których opozycji udało się rzucić wyzwanie na polu ekonomicznym rządzącej AKP (więcej na ten temat w specjalnym raporcie Centrum Inicjatyw Międzynarodowych). Wydaje się, że Partia Sprawiedliwości i Rozwoju doskonale zdała sobie z tego sprawę i przed wyborami z 1 listopada „wyrównała stawkę”, składając w swoim manifeście wyborczym liczne obietnice gospodarcze. Należy przy tym pamiętać, że z pewnością nie bez znaczenia w tym zakresie był także fakt, że wszelka pomoc społeczna w Turcji jest obecnie utożsamiana z AKP, nie zaś z działalnością państwa.

4) Zmiany na listach wyborczych AKP – na wynik partii rządzącej pozytywnie mogły wpłynąć również zmiany na listach wyborczych. Były one skutkiem zniesienia przez AKP wcześniejszego ograniczenia w regulaminie wewnętrznym, które zabraniało jej politykom uzyskania mandatu więcej niż trzy razy z rzędu. Dzięki temu na listach znalazły się nazwiska polityków wzbudzających w kraju zaufanie (np. wicepremier Ali Babacan, który uchodzi za gwarant stabilności tureckiej gospodarki).

5) Kampania w atmosferze terroru – kampania przed wyborami z 1 listopada przebiegała w specyficznych uwarunkowaniach. Turcja bowiem toczyła w tym czasie – jak twierdził premier Ahmet Davutoğlu – „zsynchronizowaną wojnę z terroryzmem”, prowadząc dzialania wymierzone jednocześnie – choć o różnej intensywności – w PKK, tzw. Państwo Islamskie czy lewicową organizację terrorystyczną Rewolucyjną Partię -Front Wyzwolenia Ludu. W tym czasie doszło także do tragicznych w skutkach zamachów terrorystycznych (w Suruç 20 lipca i w Ankarze 10 października), które spowodowały, że większość tureckich wyborców jako największy problem Turcji postrzegała terroryzm (67%), nie zaś – jak miało to miejsce przed wyborami z 7 czerwca – gospodarkę (obecnie 17%). Trudno nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że stawiało to w uprzywilejowanej pozycji AKP. Partia bowiem prezentowała się jako siła, która może gwarantować stabilność, jednocześnie insynuując, że inne ugrupowania (zwłaszcza prokurdyjska HDP) przyczyniają się do destabilizacji sytuacji w Turcji (opozycja z kolei nazywała to szantażowaniem wyborców). Warto również zwrócić uwagę na inny aspekt tego zagadnienia – ataki terrorystyczne przyczyniły się do ograniczenia intensywności kampanii partii opozycyjnych, podczas gdy AKP agitowała w relatywnie normalnym tempie [2].

6) Czy wybory były uczciwe?

Nadspodziewanie wysoki wynik Partii Sprawiedliwości i Rozwoju spowodował, że niektórzy podawali w wątpliwość uczciwość wyborów. Rozpatrując tę kwestię, należy zwrócić uwagę na różne aspekty tego zagadnienia:

  • Czy wybory były sfałszowane?– tureckie wybory, co do zasady, spełniają warunki wyborów demokratycznych, tj. nie dochodzi w nich do odgórnie zorganizowanych i zakrojonych na szeroką skalę fałszerstw wyborczych, które w znaczący sposób wpływałyby na wynik wyborów. W tym sensie zatem nie ma podstaw do twierdzenia,że wybory z 1 listopada nie były uczciwe (należy również podkreślić, że dotychczas żadna z partii opozycyjnych nie próbowała tłumaczyć wyniku wyborów fałszerstwami). Jednocześnie w trakcie wyborów dochodzi do nieprawidłowości i incydentów, od których nie są wolne wybory w innych krajach demokratycznych. Również przy wyborach z 1 listopada pojawiały się sygnały o różnych incydentach (można o nich przeczytać w mediach opozycyjnych, przy czym należy pamiętać, że media prorządowe również donoszą o nieprawidłowościach, obarczając nimi opozycję). Tutaj jednak należy się zastrzeżenie – część z tych sygnałów pojawiała się na portalach społecznościowych, które trudno uznać za pewne źródło informacji (najlepszym przykładem może być mało subtelny „żart” jednego z burmistrzów pochodzącego z AKP, który wywołał oburzenie w mediach społecznościowych). Sygnały te są obecnie badane przez Najwyższą Radę Wyborczą, jednak na tę chwilę nie ma dowodów, aby któraś z nieprawidłowości znacząco wpłynęła na wynik wyborów (na marginesie, organizacja Oy ve Ötesi, która monitorowała wybory, stwierdziła w swoim raporcie brak poważnych różnic między wynikami zebranymi z lokali wyborczych a protokołami Najwyższej Rady Wyborczej, a także, że dostrzeżone przez nią nieprawidłowości nie miały wpływu na wynik wyborów).
  • Warunki prowadzenia kampanii i kwestia równych szans kandydatów – inną kwestią pozostaje uczciwość wyborów rozpatrywana w kategoriach warunków prowadzenia kampanii i równych szans kandydatów. Po pierwsze, jak zostało wspomniane, atmosfera kampanii wyborczej (zwłaszcza terroryzm) ograniczały możliwości prowadzenia działalności partiom opozycyjnym (przede wszystkim HDP, na co zwrócili zresztą uwagę liderzy ugrupowania w swoim pierwszym, powyborczym komentarzu. Warto zauważyć, że na kwestię tę zwracali również uwagę obserwatorzy międzynarodowi). Po drugie, nie ulega wątpliwości, że długoletnie rządy Partii Sprawiedliwości i Rozwoju przyczyniły się do faworyzowania jej przez media publiczne – najlepszym przykładem takich praktyk jest państwowa telewizja TRT. Jak pokazały statystyki – przedstawione przez członka HDP wchodzącego w skład Najwyższej Rady Radiofonii i Telewizji – w analogicznym okresie kampanii (w ciągu 25 dni) 30 godzin jej czasu antenowego poświęcono AKP, 29 godzin tureckiemu prezydentowi, 5 godzin głównej partii opozycyjnej CHP, nieco ponad godzinę MHP, a jedynie 18 minut prokurdyjskiej HDP. Zastrzeżenia budziły również działania rządu wymierzone w niektóre media opozycyjne – najnowszym ich przejawem było przejęcie holdingu Koza Ipek, do którego należy m.in. krytyczny wobec AKP dziennik „Bugün”. Kandydaci opozycyjni nie mieli zatem równych szans, aby zapoznać wyborców ze swoimi pomysłami na turecką rzeczywistość. W tym sensie konkurencję trudno uznać za uczciwą.

Przedstawione czynniki to główne powody, dzięki którym w wyborach 1 listopada AKP udało się zyskać ok. 4,8 mln nowych wyborców w porównaniu do wyborów z 7 czerwca. Choć dobry wynik partii rządzącej zaskoczył niemal wszystkich obserwatorów tureckiej polityki – a także wszystkie firmy sondażowe – da się go wytłumaczyć w oparciu o racjonalne przesłanki. W tym świetle próby wyjaśniania wyniku wyborów przez odwołanie do „cudów nad urną” należy uznać za nieuzasadnione.

Wynik wyborów według prowincji – kolorem czerwonym zaznaczono prowincje CHP, kolorem żółtym AKP, a kolorem fioletowym prowincje HDP. Źródło: wikimedia.org

Co dalej z Turcją?

Wynik wyborów parlamentarnych, w efekcie których AKP otrzymała silny mandat, zrodził również pytania o kształt tureckiej polityki w najbliższej przyszłości. Obecnie największe kontrowersje i obawy wywołuje skala polaryzacji politycznej i ambicje prezydenta Recepa Tayyipa Erdoğana, które przez członków opozycji postrzegane są jako przejaw autorytarnych dążeń (sprzeciw jego oponentów politycznych rodzi przede wszystkim postulowane przez turecką głowę państwa i partię rządzącą wprowadzenie w kraju systemu prezydenckiego). Jeśli chodzi o konstytucję, już samo tzw. przemówienie balkonowe, które premier Davutoğlu wygłosił w noc wyborczą, zawierało wezwanie do wprowadzenia w Turcji nowej ustawy zasadniczej (warto również podkreślić, że postulat zmiany konstytucji od dawna jest zgłaszany przez wszystkie ważniejsze partie, co wynika z faktu, że obecna ustawa zasadnicza jest postrzegana jako relikt puczu wojskowego z 1980 roku). Wydaje się zatem prawdopodobne, że Partia Sprawiedliwości i Rozwoju będzie w najbliższej przyszłości dążyć do pozyskania poparcia kilkunastu deputowanych opozycji dla zmiany konstytucji i poddania jej projektu pod głosowanie w referendum (aby tego dokonać, potrzebna jest większość 330 głosów, podczas gdy sama AKP będzie miała w parlamencie najprawdopodobniej od 313 do 317 deputowanych). Rodzi to obawy, że turecką politykę wewnętrzną nadal będzie charakteryzować napięta atmosfera, powodowana brakiem porozumienia co do wprowadzenia systemu prezydenckiego.

Należy jednak zauważyć,że wspomniane „przemówienie balkonowe” miało charakter pojednawczy. Szef rządu zwracał się w nim do wszystkich obywateli Turcji („zwracam się do Was jako premier 78 milionów ludzi”; „dziś nie ma żadnych przegranych, wszyscy wygraliśmy”), wskazując jednocześnie,że nadszedł czas wygaszenia skrajnej polaryzacji politycznej, która była elementem charakterystycznym tureckiej polityki co najmniej od maja 2013 roku („pracujmy razem na rzecz Turcji, w której konflikt, napięcia i polaryzacja nie istnieją, a każdy pozdrawia się wzajemnie w pokoju”). W tym kontekście istotny jest fakt, że wraz z ostatnimi wyborami parlamentarnymi nad Bosforem zakończył się długi cykl wyborczy (w marcu 2014 roku odbyły się wybory lokalne, w sierpniu 2014 roku pierwsze w historii kraju powszechne wybory prezydenckie, a 7 czerwca wybory parlamentarne). Ten zaś potęgował wspomnianą polaryzację (jak się wydaje, była ona świadomie podsycana i wykorzystywana przez polityków AKP, zwłaszcza Recepa Tayyipa Erdoğana, w celu mobilizacji elektoratu po stanowiących wyzwanie dla władzy partii protestach w obronie parku Gezi i skandalu korupcyjnym z końca 2013 roku). W tych powyborczych uwarunkowaniach politycy partii rządzącej mogą rzeczywiście dążyć do wyciszenia rozbudzonych w ostatnich latach sporów, ponieważ:

  • nie potrzebują już mobilizować własnego elektoratu, aby utrzymać się przy władzy;
  • utrzymywanie się tak głębokich podziałów w tureckim społeczeństwie w perspektywie długofalowej nie leży w ich interesie (niektórzy eksperci przestrzegają, że dalsze nasilenie polaryzacji politycznej może doprowadzić do znacznie poważniejszych konfliktów społecznych, których konsekwencje trudno przewidzieć, a przynajmniej doprowadzić do stanu, w którym Turcją nie da się normalnie rządzić).

Ten optymistyczny obraz przyćmiewa jednak kilka czynników. Po pierwsze, sama skala polaryzacji politycznej powoduje, że doprowadzenie do jej wygaszenia i w konsekwencji normalizacji nie będzie zadaniem łatwym. Po drugie, mimo że silny mandat uzyskany w wyborach umożliwia AKP wznowienie tzw. turecko-kurdyjskiego procesu pokojowego i negocjacji z PKK w celu rozbrojenia – co mogłoby znacząco przyczynić się do zredukowania napięć wewnątrz Turcji – cień na taki scenariusz rzucają okołowyborcze okoliczności. Niewykluczone bowiem, że AKP może uznać, że skoro strategia walki z PKK przyniosła jej wyborczy sukces, to należy ją kontynuować (pierwszymi przesłankami, że sytuacja zmierza w tym kierunku, mogą być powyborcze bombardowania obozów organizacji, a także zapowiedzi zarówno prezydentajak i premiera, że ofensywa przeciw PKK będzie kontynuowana. Warto wspomnieć, że do toczenia dalszej walki z organizacją mogą zachęcać rząd również inne czynniki jak możliwe osłabienie PKK przez ostatnie działania czy presja armii). Po trzecie, zastanawiająca jest również kwestia podejścia rządu do mediów opozycyjnych, co również przekładało się na intensyfikację polaryzacji w niedalekiej przeszłości. Na tę chwilę nie da się wykluczyć, że partia rządząca uzna, że rozprawę z Ruchem Gülena (ruch cywilno-społeczny odwołujący się do dziedzictwa myślowego islamskiego duchownego Fethullaha Gülena, przez partię rządzącą oskarżany o nielegalną próbę obalenia rządu i bycie „paralelną strukturą”. Konflikt między rządem a Ruchem Gülena jest pokłosiem skandalu korupcyjnego z grudnia 2013 roku) należy doprowadzić do końca[3]. To zaś może negatywnie wpłynąć na sytuację mediów związanych z Ruchem Gülena, a w konsekwencji utrudnić wygaszenie polaryzacji politycznej (z Ruchem jest związany m.in. największy w Turcji dziennik „Zaman”, którego siostrzana gazeta, anglojęzyczna „Today’s Zaman”, powołując się na niedawne działania wymierzone w opozycyjny magazyn „Nokta”, już ogłosiła, że „obietnice premiera z przemówienia balkonowego pozostały na balkonie”).

Warto jednak zauważyć, że tureckie wybory parlamentarne i powrót AKP do samodzielnej władzy nie są jedynymi czynnikami, które w najbliższej przyszłości będą determinować kształt tureckiej polityki. W równym stopniu istotna będzie w tej kwestii sytuacja w regionie Bliskiego Wschodu, wobec której Ankara będzie musiała się określić. Przeobrażenia ładu regionalnego, które – jak się wydaje – będą nieuchronną konsekwencją wydarzeń ostatnich lat, mogą skłonić AKP zarówno do zaostrzenia kursu w polityce wewnętrznej, jak i szukania porozumienia z dotychczasowymi przeciwnikami ugrupowania. W tych uwarunkowaniach prognozowanie rozwoju sytuacji jest zadaniem niezwykle trudnym, o ile nie niemożliwym. Pewne jest w zasadzie jedno – wynik wyborów parlamentarnych z 1 listopada wskazuje na duży kredyt zaufania, jakim tureckie społeczeństwo obdarzyło Partię Sprawiedliwości i Rozwoju. Stwarza to zarazem szansę na rozwiązanie wielu palących problemów w polityce wewnętrznej i zagranicznej Turcji. Czy szansa ta zostanie wykorzystana przez Recepa Tayyipa Erdoğana i Ahmeta Davutoğlu, czy może obóz rządzący wykorzysta silny mandat dla własnych celów? Kluczowe w odpowiedzi na to pytanie będą kolejne miesiące, które zweryfikują prawdziwość deklaracji złożonych w przemówieniu balkonowym.

  • [1]Gabinet, który miał doprowadzić kraj do wyborów, zgodnie z konstytucją w jego skład mieli wejść przedstawiciele wszystkich partii proporcjonalnie do otrzymanych w wyborach z 7 czerwca głosów, lider MHP odmówił udziału w rządzie i zabronił tego swoim deputowanym.
  • [2]Najlepszym tego przejawem było bardzo widoczne wycieńczenie premiera, który w ostatnich dniach kampanii popełniał rozliczne gafy.
  • [3]Zwłaszcza że sprawa ta nie oburza części tureckiego społeczeństwa, jako że około 75% Turków podziela przekonanie o istnieniu „paralelnej struktury”. Sytuację Ruchu komplikuje również fakt, że w przeszłości jego członkowie byli mocno zakorzenieni w aparacie bezpieczeństwa i sądownictwie, co uwiarygodniło konieczność walki z jego wpływami w oczach niektórych obywateli.

Karol Wasilewski –  Absolwent studiów pierwszego i drugiego stopnia w Instytucie Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego (specjalizacja dyplomacja współczesna) oraz studiów pierwszego stopnia na Wydziale Orientalistycznym (kierunek turkologia). Aktualnie student studiów III stopnia na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych. Autor książki “Turecki sen o Europie – tożsamość zachodnia i jej wpływ na politykę zagraniczną Republiki Turcji”.


Przeczytaj też:

K. Wasilewski, Erdoğan wygrywa wybory

K. Wasilewski, Wyborcze niespodzianki

K. Wasilewski, Turcja – krajobraz przed wyborami

K. Wasilewski, Koronacja sułtana

Polecamy również:

Raport “Turcja – krajobraz przed wyborami” autorstwa K. Wasilewskiego