Bliski Wschód Społeczeństwo Wybory

Muharram İnce – człowiek, który mógł zakończyć dominację Erdogana

KAROLINA WANDA OLSZOWSKA

Obserwując turecką politykę nie wątpi się, że Recep Tayyip Erdoğan cieszy się dużym poparciem w społeczeństwie oraz jest najsilniejszym kandydatem na prezydenta. W wyborach prezydenckich i parlamentarnych w czerwcu 2018 roku opozycja postanowiła dołożyć starań, by przerwać dominację Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (Adalet ve Kalkınma Partisi, AKP) i bardzo zaangażowała się w kampanię wyborczą. Muharram İnce, a młody i charyzmatyczny kandydat Republikańskiej Partii Ludowej (Cumhuriyet Halk Partisi, CHP) był nadzieją na nowe rozdanie w tureckiej polityce.

Wybory prezydenckie i parlamentarne miały odbyć się w listopadzie 2019 roku, jednak w kwietniu bieżącego roku prezydent Erdoğan ogłosił, że 24 czerwca 2018 roku odbędą się wybory przyspieszone. Decyzja została umotywowana potrzebą „opanowania niepewności” w tych trudnych dla regionu Bliskiego Wschodu czasach. Nie można jednak nie zauważyć ogromnych problemów gospodarczych, z jakimi boryka się państwo znad Bosforu. Kurs liry tureckiej w stosunku do dolara i euro osiągnął rekordowo niski poziom. Ceny wzrosły kilkukrotnie w przeciągu kilku miesięcy. Prezydent znowu wezwał do wyciągnięcia oszczędności w dewizach „spod poduszki” i zamienienia ich na liry. Na niewiele się to jednak zdało, gdyż duża część społeczeństwa postępuje całkowicie odwrotnie: obawiając się, że ich oszczędności jeszcze bardziej stracą na wartości, Turcy zamieniają liry na dolary lub euro.

Potencjalni kandydaci na prezydenta

Na samym początku kampanii o fotel prezydenta ubiegało się siedmioro kandydatów. Faworytem był oczywiście urzędujący prezydent Recep Tayyip Erdoğan z AKP. Do samego końca opozycja wierzyła, że dojdzie do II tury wyborów, jednak wstępne pierwsze wyniki dały Erdoğanowi 52,5%, czyli zwycięstwo w pierwszej turze. Drugim kandydatem był wspomniany Muharrem İnce z kemalistowskiej CHP. W wyborach startowała ponadto była minister spraw wewnętrznych Meral Akşener z Dobrej Partii (İyi Parti, İP). Pozostali kandydaci to: przebywający obecnie w areszcie: Selahattin Demirtaş z Ludowej Partii Demokratycznej (Halkların Demokratik Partisi, HDP), Temel Karamollaoğlu z Partii Szczęśliwości (Saadet Partisi, SP) oraz Doğu Perinçek z Partii Ojczyźnianej (Vatan Partisi, VP). Ostatni z kandydatów – Vecdet Öz z Partii Sprawiedliwości (Adalet Partisi, AP) nie  uzyskał wymaganych 100 tys. podpisów i musiał zrezygnować z ubiegania się o fotel prezydenta.

Na szczególną uwagę zasługuje troje pierwszych kandydatów opozycyjnych. Muharrem İnce dlatego, że miał bardzo duże szanse zmierzyć się z Erdoğanem w II turze wyborów, przynajmniej tak się wydawało do momentu ogłoszenia wstępnych wyników. Meral Akşener, ponieważ wydawało się, że stworzyła partię, która mogła zabrać wyborców MHP (koalicjantowi AKP) oraz prowadziła bardzo przemyślaną i intensywną kampanię w mediach społecznościowych[1]. Wreszcie, prowadzący kampanię z aresztu – Selahattin Demirtaş.

Muharrem İnce czterokrotnie został wybrany do parlamentu z listy CHP, a dwa razy był wiceprzewodniczącym grupy parlamentarnej w swojej partii. Również dwukrotnie kandydował na przewodniczącego CHP (przeciwko obecnemu przewodniczącemu Kemalowi Kılıçdaroğlu). Oficjalnie został zgłoszony jako kandydat na prezydenta z ramienia swojej partii 3 maja 2018 roku. Wydawać by się mogło, że Kılıçdaroğlu pozbył się konkurencji, ponieważ İnce startując na prezydenta nie mógł być kandydatem do parlamentu, a szanse wygrania z Erdoğanem nigdy nie były zbyt wielkie. Jednak Muharrem İnce okazał się osobą, jakiej turecka opozycja potrzebowała. Stosunkowo młody, bardzo charyzmatyczny, objechał kraj spotykając się z wyborcami. Wygłaszał swoje przemowy bez zbytniej pomocy promptera, co często jest podkreślane. Co ważne, przedstawiał się jako prezydent wszystkich Turków, który potrafi zjednoczyć wokół siebie lewicę, prawicę, konserwatystów, liberałów, nacjonalistów i Kurdów. Bardzo ciekawe jest, że  kurdyjski portal Ahval (blokowany w Turcji) bardzo pochlebnie wypowiada się o İnce, podkreślając że porwał on za sobą tłumy. Odwiedził wszystkich swoich kontrkandydatów i wpłacił po 500 TL na kampanię każdego z nich na znak porozumienia i braterstwa. Jak podaje wyżej wymieniony portal, İnce odznacza się dużą inteligencją i poczuciem humoru, pisze nawet poezję. Warto w tym kontekście zwrócić szczególną uwagę na to, że sytuacją bez precedensu jest otwarte poparcie Kurdów dla kandydata kemalistów.

W podobnym tonie wypowiadała się była posłanka HDP Seher Akçınar Bayar, która zapewniła w wywiadzie, że jeśli w II turze Erdoğan zmierzy się z İnce, to Kurdowie go poprą. Warto pamiętać jednak, że Kurdowie nie są jednorodną masą i nie wszyscy pójdą do urn poprzeć kandydata CHP. W końcu obecny prezydent ma również wielu zwolenników w środowiskach, które wydałoby się, iż są mu odległe. Ważnym czynnikiem jest tutaj również religia i kreowanie się przez Erdoğana na jedynego obrońcę islamu.

İnce zrobił dla Turcji jednak dużo więcej niż można było się spodziewać. Dał opozycji nadzieję na zmianę rzeczywistości. Na ulice Stambułu wyszli przedstawiciele środowisk LGBT, którzy demonstrowali swoje poparcie dla opozycji. Muharrem obiecywał, że jeśli wygra to zniesie dominację jednej osoby, znowu będzie działać Wikipedia, a Turcy 25 czerwca (albo raczej 9 lipca po II turze) obudzą się w nowym kraju. Ludzie chcą go słuchać – podczas wiecu w samym tylko Izmirze zgromadziło się 3 miliony osób, a kolejne 2,5 miliona śledziło transmisję za pośrednictwem mediów społecznościowych.

Warto też dodać, że telewizja państwowa TRT nie transmitowała nawet fragmentów z 97-minutowego wiecu. Właśnie z powodu problemów z uzyskaniem czasu transmisyjnego opozycja przeniosła się do Internetu. Dla porównania, w okresie od 4 do 31 maja Erdoğan uzyskał w TRT 105 minut czasu antenowego, İnce 37 minut, Akşener 14, a Demirtaş 0,3 minuty.

Była minister spraw wewnętrznych Meral Akşener doskonale potrafiła wykorzystać w swojej kampanii media społecznościowe. Akşener związana była z nacjonalistyczną partią MHP, jednak w 2017 roku sprzeciwiła się zaangażowaniu MHP w referendum konstytucyjne po stronie AKP. Za niesubordynację została wyrzucona z partii. Założyła własne ugrupowanie, które – o mało co – nie mogłoby wystartować w wyborach. W tureckim prawie jest bowiem zapis mówiący, że partia nie może brać udziału w wyborach, jeśli nie upłynie pół roku od jej wiecu założycielskiego – chyba że posiada koło parlamentarne. İP brakowało kilku dni do spełnienia tego warunku. Pomogło jednak przejście 15 posłów z CHP do Dobrej Partii. Dzięki temu ugrupowanie Akşener posiada pełnoprawne koło parlamentarne i mogło startować w wyborach. Meral bardzo często spotyka się z wyborcami, jest też obecna na wszystkich mediach społecznościowych, prowadzi audycje na żywo na Facebooku, Instagramie i Twitterze. Zobowiązała się do przywrócenia Wikipedii (po wygranych wyborach), a także utworzenia w pałacu prezydenckim uczelni wyższej. Udało jej się nawet “strollować” partię rządzącą w Inernecie, ponieważ wpisując “AK Parti” w Google pierwszym wynikiem wyszukiwania jest… strona Dobrej Partii.

Ostatnim kandydatem na fotel prezydenta, o którym warto wspomnieć jest Selahattin Demirtaş. Przebywa on aktualnie w areszcie na zachodzie kraju, jednak może brać udział w wyborach, ponieważ nie został jeszcze skazany. Oskarżony jest m.in. o przynależność do PKK i wspieranie terroryzmu, za co grożą mu łącznie 142 lata więzienia. Kampanię wyborczą prowadzi za pomocą wpisów na Twitterze, które dyktuje współpracownikom oraz za pomocą filmików przekazywanych przez jego adwokatów. W połowie czerwca TRT wyemitowała 10-minutową nagraną wcześniej wypowiedź Demirtaşa, który zaapelował do Turków, aby nie dopuścili do tyranii jednego człowieka. Jego partia (HDP) prowadzi kampanię bardzo ostrożnie, nie ma własnego stoiska np. w centrum Ankary (na Kızılayu), a mimo to cieszy się poparciem społecznym. Akşener i İnce kilkukrotnie zaapelowali również do Erdoğana o wypuszczenie Demirtaşa i pozwolenie mu na prowadzenie normalnej kampanii wyborczej. Bez skutku.

Podsumowanie

Nawet najwięksi optymiści nie spodziewali się, że opozycja może się tak zmobilizować, a Erdoğan trafić na godnego siebie przeciwnika. Jeszcze wczoraj wydawało się, że wszystko w Turcji było możliwe, że wiele zależy od Kurdów oraz od tego, w jakim zakresie wybory będą rzeczywiście wolne. Dzień po wyborach wiadomo już, że mimo przekroczenia przez HDP progu wyborczego koalicja AKP MHP zdobyła większość w parlamencie. İnce miał być „strzałem w dziesiątkę”, porwał tłumy i dał opozycji nadzieję. Z tego powodu rozczarowanie jego przegraną już w I turze jest bardzo duże. Akşener i Demirtaş również prowadzili przemyślane kampanie i zyskując poparcie, zabierali część elektoratu rządzącej koalicji (szczególnie İP). Do rewolucji jednak nie doszło.

Gospodarka jest w opłakanym stanie, a ceny bardzo szybką idą w górę. Brakuje jednak powoli w Turcji wolnych mediów, które informowałyby społeczeństwo o prawdziwych powodach takiego stanu rzeczy. Pozytywną zmianą jest zmniejszenie dziennikarskiej autocenzury. Również pracownicy mediów poczuli, że Turcja ma szansę się zmienić i przestali się bać. II tura wyborów prezydenckich oraz nie uzyskanie większości parlamentarnej przez koalicję AKP i MHP wydawały się wysoce prawdopodobne. Tym większym zaskoczeniem jest nie tylko przegrana İnce już w pierwszej turze, ale także uzyskanie tak wysokiego wyniku przez MHP, a w konsekwencji większości parlamentarnej przez koalicje AKP-MHP. Jeszcze wczoraj (24 czerwca) ludzie dywagowali, gdzie Erdoğan pojedzie na polityczną emeryturę oraz czy nie wyprowadzi ludzi na ulicę. Dziś już wiadomo, że będzie rządzić w dalszym ciągu, a Turcy muszą wrócić do życia w starej-nowej rzeczywistości.


[1] Ostatecznie okazało się, że Akşener nie udało przejąć elektoratu MHP, a partia nacjonalistyczna uzyskała dużo lepszy wynik niż w sondażach

Wszystkie zdjęcia użyte w artykule pochodzą z prywatnego archiwum autorki.


Karolina Wanda Olszowska – doktorantka na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz absolwentka turkologii UJ. Zainteresowania badawcze: historia Republiki Turcji podczas II wojny światowej i po wojnie, sytuacja kobiet na przełomie Imperium Osmańskiego oraz Republiki Turcji, kobiety w tureckiej dyplomacji oraz twórczość Halide Edip Adıvar. 


Przeczytaj też:

K. Wasilewski, Erdoğan kontra Davutoğlu – czas na turecką walkę stulecia?

K. Wasilewski, Erdoğan wygrywa wybory

M. Makowska, (Nie)demokratyczny pakiet Erdogana

K. Wasilewski, Dlaczego AKP wygrała wybory?

Polecamy też:

K. W. Olszowska, Referendum konstytucyjne w Turcji, czyli silny podział na “my” i “wy” ,Biuletyn Analiz CIM nr 10/2017