Ameryka Ameryka Północna Gospodarka Społeczeństwo Wybory

Wyścig o Biały Dom powoli nabiera tempa

JOANNA TOŁCZYK

8 listopada 2016 r. odbędą się wybory prezydenckie w USA – 58. w historii Stanów Zjednoczonych.

Sytuacja po pierwszej debacie telewizyjnej republikanów

W marcu (jako pierwszy) chęć ubiegania się o nominację na kandydata na prezydenta z ramienia Partii Republikańskiej ogłosił Ted Cruz. Do tej pory już 17 kandydatów zapowiedziało walkę o urząd z ramienia tej partii. Do udziału w głównej debacie republikanów, przeprowadzonej 6 sierpnia 2015 r. w Cleveland (Ohio) przez Telewizję Fox News, zaproszono jednak tylko dziesięciu z nich – tych, którzy cieszyli się najwyższym poparciem w ostatnich pięciu sondażach. Sposób ich doboru wywołał krytykę ze względu na znaczny margines błędu w badaniach opinii publicznej. Siódemka, która „nie zakwalifikowała się”, wzięła udział w innej debacie, zorganizowanej tego samego dnia, ale w gorszym czasie antenowym (wcześniej). W debacie „siedmiu zapomnianych” według wielu komentatorów i internautów najlepiej wypadła mało dotychczas znana była szefowa Hewlett-Packard – Carly Fiorina. Druga debata nie miała jednoznacznego zwycięzcy. W sondażach przeprowadzonych po jej zakończeniu prowadzi Donald Trump (z szacownym na 23-24% poparciem i dużą przewagą nad pozostałymi kandydatami).

Trump zdobył znaczną przewagę w sondażach pomimo jego kontrowersyjnych komentarzy (podczas i po debacie) na temat współprowadzącej debatę dziennikarki Megyn Kelly, które spotkały się z krytyką ze strony niektórych członków Partii Republikańskiej. W proteście konserwatyści wycofali zaproszenie dla Trumpa na imprezę wyborcza w Atlancie (8-9 sierpnia). Swoją rezygnację ze wsparcia dla jego kandydatury przekazał też (listownie) Roger Stone -były doradca Richarda Nixona, który pomagał zespołowi Donalda Trumpa w przygotowaniach do debat.

Większość analityków uważa, że Donald Trump nie ma szans na nominację, a jego dotychczasowa popularność niedługo zacznie maleć. Przyznają jednak, że jego wypowiedzi szkodzą Partii Republikańskiej, która – jeżeli chce przejąć władzę w Białym Domu – musi otworzyć się na elektorat kobiecy, a także mniejszość latynoską[1].

Co więcej, według Grega Valliere, głównego stratega politycznego Potomac Research Group to Jeb Bush (syn i brat byłych prezydentów USA), ma 50% szans na zdobycie nominacji prezydenckiej z ramienia Partii Republikańskiej, co świadczy o znacznym wzroście w stosunku do szacunków z czerwca, gdy dawano mu jedynie 35%.

Kłopoty byłej Pierwszej Damy

Zdobycie nominacji prezydenckiej z ramienia Partii Demokratycznej może okazać się dla Hillary Clinton zadaniem nie tak prostym, jak przewidywano. W sondażu z czerwca 2015 r., przeprowadzonym przez Quinnipiac University (QU), na Clinton chciało głosować w prawyborach ok. 57 proc. wyborców Partii Demokratycznej, co oznacza, że jej notowania znacznie spadły (jednak w dalszym ciągu, w zależności od sondażu, ma 50-60% poparcia). Ocenia się, że spadek popularności Clinton jest pokłosiem skandalu wokół jej poczty elektronicznej[2] oraz serii artykułów prasowych, które ujawniały nieprawidłowości w zakresie finansowania rodzinnej Fundacji Clintonów. Jednak Clinton wciąż zdecydowanie dominuje w sondażach prezydenckich – zarówno tych dotyczących prawyborów w Partii Demokratycznej, jak i w ostatecznym starciu z kandydatem republikanów.

W szybkim tempie rośnie jednak grono jej konkurentów do nominacji z ramienia Partii Demokratycznej. W ciągu zaledwie miesiąca na dość silnego konkurenta wyrósł senator ze stanu Vermont – Bernie Sanders, jeden z nielicznych amerykańskich polityków, który otwarcie deklaruje się jako socjalista. Według sondażu QU chce na niego głosować 15 % demokratów.

Clinton ma nad Sandersem przewagę aż 42 punktów procentowych, ale szybko rosnące notowania lewicowego kandydata (w marcu cieszył się poparciem tylko 4 %) oraz tłumy, jakie przychodzą na jego wyborcze spotkania, to największa niespodzianka pierwszej fazy kampanii. Na kolejnych miejscach sondażu QU są: wiceprezydent USA Joe Biden (nie wiadomo, czy w ogóle wystartuje), na którego chciałoby głosować w prawyborach 9 % demokratów oraz były gubernator Maryland Martin O’Malley (ogłosił start 9 sierpnia) i były gubernator Rhode Island Lincoln Chafee, na których chęć głosowania deklaruje tylko 1 % wyborców tej partii.

Partia Demokratyczna ogłosiła 6 sierpnia, że pierwsza z jej sześciu zaplanowanych w tym roku debat przedwyborczych odbędzie się 13 października.

Sposób organizacji wyborów

Pierwszym etapem są prawybory. Wówczas wyborcy (najczęściej obywatele zarejestrowani jako popierający daną partię) głosują na jedno nazwisko z listy danej partii, w ten sposób wybierając delegatów na konwencję krajową. Następnie podczas konwencji krajowej delegaci wybierają osobę, która z ramienia danej partii będzie się ubiegała o objęcie fotela prezydenckiego (kandydaci na delegatów przed prawyborami deklarują, czyją kandydaturę na prezydenta poprą podczas konwencji partyjnej). Kandydat, który podczas konwencji zdobędzie głosy większości delegatów, staje się oficjalnym kandydatem na prezydenta. Zwycięzca może zaproponować swojego kandydata na stanowisko wiceprezydenta. Wtedy także partia zatwierdza prezydencki program wyborczy swojego kandydata. Prawybory odbywają się od stycznia do czerwca-lipca roku, w którym mają być przeprowadzane wybory właściwe. Ogromne znaczenie podczas prawyborów odgrywa tzw. “superwtorek”, czyli dzień, w którym prawybory odbywają się (często, choć nie zawsze) jednocześnie w większości stanów.

Sposób wyborów pośrednich, w których wybiera się amerykańskiego prezydenta, został ustalony już 200 lat temu. Formalnie obywatele USA głosują na elektorów, którzy wybiorą prezydenta. Kandydat, który wygrał wybory w danym stanie, bierze wszystkie jego głosy elektorskie, bez względu na to, jak wysoko wygrał. Wyjątkami są tylko stany Nebraska i Maine, gdzie zwycięzcy przypadają dwa głosy odpowiadające liczbie ich senatorów, ale pozostałe głosy przydzielane są według wyników wyborów bezpośrednich w poszczególnych okręgach. Kolegium Elektorskie zbiera się w grudniu i wybiera prezydenta zgodnie z wynikami wyborów w poszczególnych stanach. Większość elektorów jest zobowiązana – w większości stanów pod groźbą kar – do głosowania na zwycięzcę w danym stanie. W historii odnotowano przypadki odstępstwa od tej zasady, ale nigdy nie miało to wpływu na ostateczny rezultat[3]. 6 stycznia Kongres zbiera się i dopełnia formalności, licząc głosy elektorskie i ogłaszając wynik. Gdyby głosy w Kolegium Elektorskim rozłożyły się po równo (po 269 na każdego z kandydatów), o wyborze prezydenta zadecyduje w głosowaniu Izba Reprezentantów, a wiceprezydenta – Senat.

* * *

Walka wyborcza w Stanach Zjednoczonych dopiero się rozpoczyna, ale już jej pierwsze wydarzenia wskazują, że nie wszystko jest oczywiste. Na pewno ciekawym wydarzeniem byłby końcowy pojedynek między Hillary Clinton i Jebem Bushem jako przedstawicielami „prezydenckich” rodzin, ale nic jeszcze o tym nie przesądza. Przed kandydatami ubiegającymi się o nominację jeszcze długie miesiące wytężonej pracy, a faworyci mogą łatwo stracić swoją pozycję.


[1] Trump stwierdził np., że gwałty w wojsku są do przewidzenia, skoro w jednej przestrzeni umieszcza się kobiety i mężczyzn. Porównywał także kobiety, których nie lubił do świń czy psów. Więcej na: http://www.tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiata,2/pierwsza-debata-przed-wybrami-w-usa-debata-republikanow,566697.html i http://www.huffingtonpost.com/entry/18-real-things-donald-trump-has-said-about-women_55d356a8e4b07addcb442023

Również wyprowadzenie przez ochronę z konferencji prasowej (25 sierpnia, Iowa) Jorge Ramosa, dziennikarza Univision i Fusion, który chciał zadać pytanie o kwestię imigracji, mimo późniejszego pozwolenia na jego powrót na salę, w środowisku latynoskim nie przysporzy raczej Trumpowi zwolenników; dziennikarz jest uważany za najbardziej wpływowego dla tego środowiska. Więcej na: http://www.washingtonpost.com/news/the-fix/wp/2015/08/25/and-then-donald-trump-kicked-tvs-most-influential-latino-newsman-out-of-a-press-conference/

[2] W marcu br. ujawniono, że jako sekretarz stanu Hillary Clinton używala prywatnego konta e-mailowego zamiast posługiwać się adresem rządowym w celu przesyłania informacji istotnych z punktu widzenia bezpieczeństwa i objętych tajemnicą państwową. We wtorek 11 sierpnia br. telewizja CNN poinformowała, że Clinton poleciła swemu adwokatowi, by przekazał Departamentowi Sprawiedliwości serwer jej prywatnej poczty elektronicznej i dysk sieciowy z mailami służbowymi z czasów, gdy była szefową dyplomacji. Więcej na: http://edition.cnn.com/2015/03/16/politics/hillary-clinton-jeb-bush-email-2016/index.html i http://www.tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiata,2/wybory-prezydenckie-w-usa-clinton-odda-sledczym-serwery-swojej-poczty,567955.html

[3] Od 1900 r. tylko dziewięcioro elektorów wyłamało się z tej zasady, głosując na innych kandydatów. Aż w 24 stanach na elektorach nie spoczywa obowiązek oddania głosu zgodnego z wynikiem głosowania powszechnego w danym stanie. Prawo pozostałych 26 stanów oraz Dystryktu Kolumbii przewiduje wprawdzie taki obowiązek, jednak w większości przypadków norma go nakładająca ma charakter lex imperfecta, to jest nie przewiduje jakiejkolwiek sankcji z tytułu jej naruszenia. Normę taką można spotkać w prawodawstwach np. Ohio i Florydy – stanów, w których rezultaty głosowania decydowały w ostatnich latach o wyniku wyborów w skali kraju. Więcej o systemie wyborczym na stronach:  http://prawoprosto.pl/podatkowe/435-czy-elektorzy-moga-zmienic-wynik-wyborow-prezydenckich-w-stanach-zjednoczonychhttp://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114873,12806959,Glosy_elektorskie_a_glosy_bezposrednie___na_czym_polega.html 

oraz http://prawoprosto.pl/podatkowe/435-czy-elektorzy-moga-zmienic-wynik-wyborow-prezydenckich-w-stanach-zjednoczonych


Zdjęcia: Wikimedia Commons, licencja CC
photo credits: Mike Davidson -Hillary Clinton, Gage Skidmore – Donald Trump,  Michael Vadon – Jeb Bush


Joanna Tołczyk – Absolwentka nauk politycznych i germanistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Praktykantka i współpracowniczka Fundacji Konrada Adenauera w Polsce. Asystentka w Biurze Stowarzyszenia Bundestag Alumni Polska, które skupia polskich uczestników Programu Internationales Parlaments-Stipendium Niemieckiego Bundestagu. Członek Zarządu Izabelińskiego Stowarzyszenia Partnerstwa Miast i Gmin.


Przeczytaj też:

Ł. Smalec, J. Szczepanowski, A. Szumilas,  USA po wyborach – eksperci CIM o reelekcji Obamy (część I) (część II)

Ł. Smalec, Nihil novi? USA na tydzień przed wyborami prezydenckimi

J. Szczepanowski, Republikańskie „Primaries”- Kardynał Richelieu zaciera ręce?

Ł. Smalec, Republikanie wyłożyli karty na stół

J. Szczepanowski, Czterej muszkieterowie Amerykańskiej prawicy