GRZEGORZ GOGOWSKI
„Musimy kontynuować nasze wysiłki by uzyskać świat bez broni jądrowej, to nasza odpowiedzialność i nasz obowiązek” – powiedział podczas uroczystości upamiętniającej atak jądrowy na Hiroszimę japoński premier Shinzo Abe. Upamiętnienie 70 rocznicy jedynych w historii przypadków bojowego wykorzystania broni atomowej stanowi dobrą okazję by zastanowić się nad jej przyszłością i wpływem na politykę międzynarodową.
Preludium
W dniu 6 sierpnia 1945 roku lecący z wyspy Tinian (wchodzącej w skład Marianów Północnych) bombowiec amerykański B-29 o nazwie bocznej „Enola Gay” zrzucił na Hiroszimę bombę uranową „Little Boy” (chłopczyk). Trzy dni później z identycznego bombowca o nazwie „Bock’s Car” na Nagasaki zrzucono bombę plutonową „Fat Man” (grubas). W pierwszym przypadku zginęło 70-90 tysięcy ludzi, co jednak paradoksalne, wydajność bomby okazała się na tyle niska (rozszczepiło się zaledwie 1,5% uranu), że na zawsze zrezygnowano z wykorzystanej do jej budowy technologii. Na Nagasaki zrzucono znacznie bardziej zaawansowaną bombę implozyjną, jednak otaczające miasto wzgórza osłabiły siłę uderzeniową, na skutek czego zginęło „jedynie” 40-70 tysięcy osób. Według części szacunków w ciągu kolejnych 6 lat na chorobą popromienną umarło dodatkowo 60 tysięcy ludzi. Choć ataki jądrowe wciąż nie przekonywały władz i kręgów wojskowych do przyjęcia amerykańskiego żądania kapitulacji, niepodważalny autorytet cesarza Hirohito zdecydował o zakończeniu wojny. W ten sposób zapobiegnięto trzeciemu atakowi jądrowemu (planowanemu na 17-18 sierpnia).
Czy ten scenariusz był nieunikniony? Po przeszło 3,5 roku wojny Stany Zjednoczone dążyły do szybkiego zwycięstwa i bezwarunkowej kapitulacji Cesarstwa Japonii. Po doświadczeniach niezwykle zaciętego oporu Japończyków na Iwo Jimie, Okinawie i innych wyspach Pacyfiku szacowano, że ewentualny desant i zdobycie Wysp Japońskich kosztowałby życie miliona amerykańskich żołnierzy. Był to koszt, którego Amerykanie w oczywisty sposób nie chcieli ponieść, dlatego też zdecydowali się złamać opór Japończyków za pomocą nowej i niesprawdzonej dotąd broni o niszczycielskiej sile rażenia. Wśród badaczy brakuje jednak zgody na temat najważniejszej przyczyny stojącej za japońską kapitulacją. Ward Wilson w swojej książce „Five myths about Nuclear Weapon” sugeruje, że bardziej istotnym czynnikiem okazało się wypowiedzenie wojny Japonii przez Związek Radziecki. Dlatego też za równie istotną przyczynę amerykańskich ataków jądrowych można uznać o wiele bardziej prozaiczną chęć sprawdzenia nowej broni. Niejako przy okazji zaprezentowano światu potęgę, jaką dysponuje państwo, które miało w pełni uzasadnione aspiracje do odgrywania roli światowego lidera. Warto również postawić pytanie, czy gdyby los oszczędził Japonię, to nie znalazłoby się państwo, które po stworzeniu broni jądrowej, nie znając w pełni jej siły, nie zawahałoby się wypróbować po raz pierwszy na swoim nieprzyjacielu?
Atomowa Puszka Pandory
Opisane powyżej wydarzenia rozpoczęły nowy etap w historii wojskowości i szerzej – stosunków międzynarodowych. Jeden z pierwszych teoretyków odstraszania jądrowego Bernard Brodie pisał: „Do tej pory celem dowódców wojskowych było wygrywać wojny. Odtąd ich głównym celem będzie im zapobiegać”[1]. Pisząc te słowa słusznie przewidywał, że broń nuklearna nie pozostanie monopolem Stanów Zjednoczonych. W pierwszych latach okresu zimnowojennego w jej posiadanie wszedł Związek Radziecki (1949 r.) i Wielka Brytania (1952 r.), a w latach kolejnych Francja (1960 r.) Chiny (1964 r.) oraz Indie (1974 r.)[2]. Wkrótce (1952 r.) skonstruowano również broń wodorową (termojądrową) o nieporównywalnie większej sile rażenia, od tych użytych w Japonii[3]. Na lata 60. XX wieku przypadł szczyt przypominającego obłęd wyścigu nuklearnego, w którym liderzy obu stron międzyblokowej rywalizacji rozbudowali swoje arsenały do wielkości kilku tysięcy głowic jądrowych, osiągając poziom wzajemnie zagwarantowanego zniszczenia (MAD – Mutual AssuredDestruction). Formuła MAD miała na wiele lat stać się podstawową zasadą kształtującą myślenie o ewentualnej międzyblokowej wojnie. W 1961 roku Związek Radziecki zdetonował na Morzu Arktycznym Car Bombę – najpotężniejszy ładunek atomowy w historii o sile przewyższającej 10-krotnie łączną energię wszystkich broni użytych podczas II wojny światowej. Naukę płynąca z zagłady Hiroszimy i Nagasaki sprawiła jednak, że broń nuklearna nie została ponownie wykorzystana bojowo. Niszczycielska siła, która pozbawiła broń jądrową użyteczności militarnej, nadała jej status narzędzia polityki, który cementuje nadal trwający „Długi Pokój” pomiędzy światowymi mocarstwami.
Dlaczego państwa posiadają broń jądrową?
Wraz z zakończeniem zimnej wojny stabilność międzynarodowa przestała w tak dużym stopniu być skorelowana z istnieniem arsenałów atomowych, ale poszczególni członkowie „klubu nuklearnego” nie tylko z niej nie zrezygnowali, ale również nie zmienili w sposób znaczący swojego podejścia do problematyki odstraszania jądrowego. Co więcej, pojawili się nowi posiadacze broni jądrowej (Pakistan oraz Korea Północna), a Iran podejrzewany jest o aspiracje do jej posiadania. Dlaczego państwa wydają ogromne środki finansowe na badania i budowę broni, z której nigdy nie skorzystają? Paul Bracken w książce The Second Nuclear Age: Strategy, Danger, and the New Power Politics[4] słusznie zwrócił uwagę, że broń jądrowa nie musi być użyta, aby była użyteczna. Kompletnej odpowiedzi na pytanie o motywy budowy i zachowania arsenału jądrowego udziela jeden z najznamienitszych znawców omawianej problematyki – Scott Sagan, wskazując trzy grupy przesłanek. Po pierwsze, dzięki broni atomowej państwa uzyskują swoistą „nienaruszalność” ze strony innych państw atomowych. Jak zauważył niegdyś Robert McNamara: „broń jądrowa jest całkowicie bezużyteczna, nie licząc jednego wyjątku – powstrzymania przeciwnika przed wykorzystaniem jej”[5]. Nawet jeśli przyjąć, że na 99% nie zostanie nigdy użyta, 1% niepewności to z punktu widzenia państw atomowych wystarczająco dużo, by wydawać miliardy na jej budowę i utrzymanie. Warto zauważyć, że nawet niewielki arsenał jądrowy wystarcza by przeciwnik odczytał podstawowe przesłanie doktryny odstraszania jądrowego: „zanim nas zaatakujesz – zastanów się, bo jeśli to uczynisz – odpowiemy”. Obecnie za swoiste odbicie zimnowojennej amerykańsko-sowieckiej „równowagi strachu” można uznawać nuklearny uścisk, w jakim znajdują się Pakistan oraz Indie. Po drugie, broń jądrowa służy realizacji celów polityki wewnętrznej. Z punktu widzenia władz państwowych budowa arsenału atomowego może być niezwykle istotnym czynnikiem legitymizującym przywództwo. Z drugiej strony, żaden z polityków nie chciałby okazać się tym, który pozbawił swój kraj ostatecznej gwarancji bezpieczeństwa w sytuacji, w której inne państwo lub podmiot pozapaństwowy próbował „nuklearnego szantażu”. Wreszcie, wiele grup wewnątrzpaństwowych (wojskowi, naukowcy, przedstawiciele przemysłu) może usiłować wywierać wpływ na władze, widząc swój interes w budowie lub odnowieniu systemu odstraszania jądrowego. Po trzecie, broń atomowa może służyć jako walor w płaszczyźnie symbolicznej i tożsamościowej. Arsenał nuklearny bez wątpienia jest swoistym potwierdzeniem mocarstwowości, obecnie istotnym zwłaszcza dla „nowych” państw jądrowych, które dążąc do zdobycia pozycji lidera regionalnego. Z drugiej strony, z punktu widzenia państw, które uzyskały broń atomową w okresie zimnowojennym, dostęp do niej stał się przez lata naturalnym elementem prestiżu i narodowej (mocarstwowej) tożsamości, z którego byłoby niezwykle trudno zrezygnować. Należy bowiem zadać sobie pytanie, czy państwu będącemu stałym członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ wypadałoby pozbyć się broni atomowej?
Nie ma drogi powrotnej
O ile w okresie zimnej wojny za prestiżowe uznawano wejście w posiadanie broni atomowej, to obecnie próbuje się wytworzyć wrażenie, że symbolem prestiżu jest promowanie koncepcji całkowitego rozbrojenia jądrowego. Taką postawę – przyjmowaną zwłaszcza przez „stare” mocarstwa jądrowe – należy jednak uznać za hipokryzję, gdyż utrzymywanie arsenałów jądrowych usiłują one przedstawić jako konieczność, która jednocześnie jest powodem ich ubolewania. Państwa te twierdzą, że jakkolwiek w pełni popierają ideę rozbrojenia jądrowego, to muszą utrzymywać własne arsenały dopóki inne kraje posiadają broń atomową. Wydaje się również, że każda decyzja o modernizacji własnych sił jądrowych w rzeczywistości jest sprzeczna z duchem Układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej (NPT), który stał się narzędziem przydatnym przede wszystkim do podważania ambicji państw nieposiadających jeszcze broni atomowej. Przy takiej postawie mocarstw jedynym rozwiązaniem umożliwiającym nastanie świata bez broni atomowej byłoby jednoczesne rozbrojenie wielostronne. Jeżeli zapowiadający podjęcie kroków na forum ONZ Shinzo Abe lub inni politycy oddani tej szczytnej idei nie odnajdą sposobu na dokonanie niemożliwego – nakłonienie wszystkich państw atomowych do jednoczesnego rozbrojenia – broń jądrowa nie zniknie z polityki międzynarodowej.
- [1] Brodie, The AbsoluteWeapon. Atomic Power and World Order, New York 1946.
- [2]Kolejnym państwem atomowym jest Izrael, który jednak oficjalnie nie potwierdził dotychczas posiadania arsenału nuklearnego.
- [3]Pierwsza testowana bomba wodorowa Ivy Mike miała siłę wybuchu 10,4 megaton, tzn. 700-krotnie większą niż bomba zrzucona na Hiroszimę.
- [4]The Second Nuclear Age: Strategy, Danger, and the New Power Politics, Times Books, 2012
- [5]McNamara, The military role of nuclearweapons: perceptions and misperceptions, „ForeignAffairs”, 1983, Vol 62, No 1.
Grzegorz Gogowski-Doktorant na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Absolwent kierunku europeistyka (2011) oraz Podyplomowych Studiów Bezpieczeństwa Wewnętrznego (2012) na Uniwersytecie Warszawskim. Zainteresowania badawcze: polityka zagraniczna i bezpieczeństwa Wielkiej Brytanii, stosunki brytyjsko-amerykańskie, bezpieczeństwo międzynarodowe, polityka jądrowa.
Przeczytaj też:
G. Gogowski, Wielka Brytania bezradna wobec rosyjskich rekinów
M. Małek, Tydzień wyborczy w Azji: Japonia i Korea Południowa
A. Dziubdziela, “Pokojowa” broń jądrowa
R. Smentek, Dialog dla pokoju, czy „klub podżegaczy wojennych”? Munich Security Conference 2015
Polecamy również:
G. Gogowski, Znaczenie niepodległości Szkocji dla brytyjskiego odstraszania jądrowego, Biuletyn Analiz CIM nr 1/2013