Europa Europa Środkowa i Wschodnia Społeczeństwo UE

Walka z korupcją w Rumunii – mission impossible?

KINGA JAROMIN

Czego może spodziewać się Rumun oglądając wieczorne wiadomości? Zdecydowanie nowych nazwisk zamieszanych w afery korupcyjne, bo każdy dzień przynosi kolejne aresztowania i zarzuty, nawet wobec osób na najwyższych szczeblach władzy. Sebastian Ghiţă – poseł i były mer miasta Ploiești, Gheorghe Ştefan, polityk i były mer miasta Piatra Neamţ, Nicolae Ioţcu – prezydent Rady Miejskiej miasta Arad – to tylko kilka nazwisk „ofiar” wojny z korupcją, które pojawiły się w ciągu kilku dni, a główną informacją ostatniego miesiąca stało się postawienie w stan oskarżenia samego premiera, Victora Ponty. Wydaje się, że wkrótce pojawią się kolejne nazwiska, bo Direcţia Naţională Anticorupţie (DNA) nie traci czasu i nawet w „sezonie ogórkowym” czyści rumuńskie elity z korupcji, zyskując społeczny aplauz. W tym „jednym z najbardziej skorumpowanym krajów UE” (jak często potocznie, ale i w środowiskach eksperckich określana bywa Rumunia, „królująca” w europejskich rankingach korupcji wraz z Bułgarią[1]) taki obrót spraw jeszcze niedawno był nie do pomyślenia. Tajemnicą poliszynela była skłonność rumuńskich (i nie tylko) polityków do przyjmowania nielegalnych korzyści majątkowych, ale tak naprawdę nikt nie liczył, że kiedykolwiek mogliby za to odpowiedzieć. Wieczna bezkarność?  Okazało się, że jednak nie.

DNA rusza do walki

Batalia rozpoczęła się w 2002 roku, kiedy do życia powołano agencję wyspecjalizowaną do walki z korupcją, czyli DNA. Był to moment, kiedy Rumunii zależało na przekonaniu UE, że serio traktuje swoje problemy i zamierza się z nimi zmierzyć, dowodząc, że zasługuje na członkostwo we wspólnocie. DNA przystąpiło do pracy, a tuż przed przyjęciem Rumunii do UE, w 2006 roku, miała miejsce pierwsza głośna sprawa z udziałem agencji – w stan oskarżenia został postawiony były premier kraju (w latach 2000-2004) Adrian Năstase. Ten przypadek wzbudził ogromne emocje, a DNA zostało oskarżone przez niego o udział w walce politycznej. Năstase to pierwszy premier po 1989 roku, wobec którego zastosowano takie środki, a także pierwszy szef rządu skazany prawomocnym wyrokiem (2012 r.). Sprawa miała dalszy ciąg i w 2014 roku Năstase został uznany za winnego w jeszcze innej sprawie.[2] Tym samym DNA obroniło się przed oskarżeniami i rozpoczęło utwierdzanie swojej niezależnej pozycji.

Działania DNA nabrały rozpędu w 2013 roku, gdy szefem agencji została Laura Kövesi. Uważa się, że jej nominacja była efektem politycznego kompromisu między walczącymi o władzę prezydentem Traianem Băsescu a premierem Victorem Pontą. Wkrótce miało się okazać, że dla obu była to zła decyzja, gdyż DNA pod przywództwem Kövesi uderzyło w członków całej klasy politycznej, bez rozróżniania na przynależność partyjną. W lutym 2015 roku aresztowana została Elena Udrea, była minister turystyki i bliska współpracowniczka byłego już prezydenta Băsescu. Oskarżono ją m.in. o pranie brudnych pieniędzy. Natomiast niecały miesiąc później pojawiła się informacja, że DNA rozpoczęła śledztwo w sprawie Iuliana Herţanu, szwagra premiera Ponty. W tym przypadku chodzi o defraudację funduszy unijnych i unikanie płacenia podatków na sumę kilku milionów lei. Kolejna sprawa, która wywołała wielkie poruszenie w społeczeństwie, dotyczyła senatora i byłego ministra transportu Dana Şovy, bliskiego współpracownika Ponty. Śledztwo w jego sprawie wszczęto w sierpniu 2014 roku. Na wniosek Kövesi, Senat głosował nad zniesieniem immunitetu senatora, jednak ostatecznie nie wyraził na to zgody, co wywołało protesty społeczeństwa.

Premier na cenzurowanym

Ta sprawa jest ważna również z innego powodu. Otóż, podczas dochodzenia cień podejrzeń padł również na samego premiera Pontę, który w czerwcu 2015 został wezwany na przesłuchanie do siedziby agencji. Ci, którzy uważali, że na tym sprawa się zakończy, byli w błędzie. Kövesi zdecydowała się pójść za ciosem, stawiając 13 lipca 2015 roku urzędującego premiera w stan oskarżenia. Zgodnie z informacją prasową udostępnioną przez DNA, premierowi zostały postawione następujące zarzuty: fałszowanie dokumentów z wykorzystaniem podpisu osobistego, pranie brudnych pieniędzy oraz wielokrotny współudział w uchylaniu się od płacenia podatków.  Wszystkie zarzuty dotyczą okresu, w którym Ponta – w ramach swojej praktyki adwokackiej – współpracował z firmą SCA Şova and Associates, należącą do senatora Şovy. Wynikający ze sprawowania urzędu premiera immunitet nie chroni Ponty przed tymi oskarżeniami, gdyż dotyczą one okresu sprzed objęcia funkcji publicznej. Immunitet nie pozwala jednak śledczym na badanie późniejszej działalności premiera. Na to zgodę musiałby wyrazić parlament, gdzie Ponta wciąż ma spore poparcie. Mimo to, sprawa ma potencjał, by wywołać kryzys polityczny w kraju. Już w czerwcu, na wieść o wszczęciu postępowania wyjaśniającego wobec Ponty, prezydent Klaus Iohannis, polityczny przeciwnik Ponty zaapelował do premiera o ustąpienie ze stanowiska. Jak na razie Ponta zrezygnował z przewodzenia rządzącej Partii Socjaldemokratycznej (Partidul Social Democrat, PSD), jednak nie wydaje się, żeby zdecydował się na taki krok w przypadku stanowiska szefa rządu. Zamiast tego ogłosił, że wybiera się na coroczne wakacje z rodziną, z których wrócił dopiero 9 sierpnia. Teraz okaże się, jaki będzie dalszy rozwój sprawy.

Wrogowie i sojusznicy

Waleczna postawa Kövesi przysporzyła jej wielu wrogów. Wielokrotnie oskarżana o nadużywanie władzy i uczestnictwo w politycznych gierkach, jest przez swoich przeciwników atakowana także na gruncie życia prywatnego, czy oskarżana o „stalinowskie” praktyki w wykrywaniu przestępstw. Ataki na Kövesi i prokuratorów koncentrują się głównie w mediach należących do jednej z ważnych figur PSD – Dana Voiculescu, który sam także został skazany za korupcję. Dostępnymi dla siebie środkami walczą też inni. Parlament starał się wprowadzić poprawki do kodeksu karnego, które uniemożliwiłyby skazanie polityka za przyjęcie łapówki[3]Co chwila pojawiają się także głosy, aby odwołać szefową DNA, ale bez konkretnego powodu nikt nie ma takiej władzy, by to uczynić. Mimo przeszkód, twarda postawa Kövesi zdobywa poparcie społeczeństwa dla jej instytucji. W sondażu podsumowującym rok 2014, DNA została uznana za najbardziej zaufaną instytucję rządową z 66-procentowym poparciem, porównywalnym z poziomem zaufania dla Kościoła Prawosławnego. Lepszym wynikiem mogą pochwalić się tylko Pogotowie Ratunkowe i Straż Pożarna[4].

Innym ważnym sojusznikiem Kövesi w prowadzonej przez nią walce jest Unia Europejska, która od lat monitoruje sytuację w Rumuni. W momencie przystąpienia Rumunii i Bułgarii do UE w 2007 roku, oba kraje wciąż zmagały się z korupcją. Sprawa miała tym większe znaczenie, że stanowiło to zagrożenie dla przekazywanych – w nieporównywalnej do tej pory skali – funduszy ze wspólnotowego budżetu, w postaci m. in. funduszy strukturalnych. Komisja Europejska (KE) zdecydowała się włączyć oba kraje w tzw. Mechanizm współpracy i weryfikacji (MCV), który ma śledzić reformy w zakresie sądownictwa i walki z korupcją[5]. Po ponad 7 latach wciąż pozostaje on w mocy, gdyż zdaniem KE nie widać dostatecznej poprawy w tych dziedzinach[6]. W walkę z korupcją w Rumunii włączył się także OLAF – Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych. Miarą zaangażowania OLAF-u w Rumunii są dane ogłoszone w Raporcie za 2014 rok, w którym państwo to przoduje w rankingu liczby śledztw, wszczętych przez instytucję pod zarzutem nieprawidłowego wykorzystania funduszy unijnych. W 2014 roku takich spraw było 36, podczas gdy w zajmujących drugie miejsce Węgrzech „tylko” 13. Urząd ogłosił także, że w latach 2007-2014 Rumunia otrzymała najwyższą spośród wszystkich krajów UE liczbę rekomendacji sądowych (89)[7]. Spośród tej liczby, rumuńskie sądy wydały orzeczenie w 53 sprawach, a 11 spraw wciąż jest w toku[8].

Problem systemowy

Rumuńska wojna z korupcją trwa i wydaje się, że szybko się nie skończy – pod warunkiem, że ważne funkcje publiczne w tym kraju będą sprawować osoby pokroju Laury Kövesi. Ona i podlegli jej prokuratorzy wydają się mieć determinację, by odmienić oblicze rumuńskiej klasy politycznej, i jeśli nie dobrowolnie, to pod groźbą kary więzienia sprawić, że politycy staną się mniej podatni na korupcję. Paradoksalnie, na tej drodze urzędnicy DNA mają jeszcze jednego, poważnego i niespodziewanego przeciwnika – rumuńskie społeczeństwo. Choć z jednej strony Rumuni popierają działania agencji, to ciągle w dużej mierze nie pozbyli się przeświadczenia, że czerpanie nielegalnych dochodów z działalności politycznej jest normalne, i że to niewielka wada, którą można wybaczyć. I wybaczają. Wiele jest w Rumunii przypadków polityków skazanych lub oskarżonych o korupcję, którzy wracają do łask, a ludzie znów na nich głosują, czym wręcz zachęcają ich do kontynuowania takiego postępowania.

Problem z korupcją w Rumunii polega na tym, że jest ona systemowa, wszechobecna. W kraju, w którym naturalną reakcją na zatrzymanie przez drogówkę jest zaproponowanie łapówki, gdzie uczniowie zdający maturę „zrzucają się” na pieniądze dla pilnujących ich nauczycieli, aby mieli swobodę oszukiwania na egzaminie, czy gdzie politykiem w wyborach lokalnych zostaje człowiek, który w dzień wyborów ufundował mieszkańcom piwo na festynie – skorumpowana klasa polityczna jest emanacją skorumpowanego społeczeństwa. Żeby móc liczyć na zmianę w elicie, zmiana musi pojawić się także w społeczeństwie. Brak zgody na korupcję musi być powszechny, a nie tylko dotyczyć przeciwników politycznych czy biznesowych. Tej funkcji niestety działalność Laury Kövesi nie spełnia. Aresztowania nielubianych polityków ludzie traktują jak rozrywkę, ale nie przenosi się to na żadną głębszą refleksję nad systemem.

W 2016 roku Rumunię czekają wybory parlamentarne. Czyżby znów premierem miał zostać Victor Ponta? Jeśli tak by się stało, to wojnę trzeba będzie uznać za przegraną.



[EDIT: 08/09/2015 at 17:07]

Coraz większa część społeczeństwa przeciwstawia się zachowaniom korupcyjnym, ale też czuje się na siłach, żeby to robić. Jeszcze kilka lat temu informowanie o możliwej korupcji nie miało większego sensu, bo nie przyniosłoby żadnych skutków w przypadku wpływowych polityków. Teraz sytuacja się zmieniła, bo DNA nie bagatelizuje takich zgłoszeń i nie boi się występować nawet przeciwko wysoko postawionym urzędnikom.

W przypadku mera Bukaresztu, Sorina Oprescu, który został aresztowany 2 dni temu mówimy o pewnym “układzie”, który działał w administracji tego miasta od około dwóch lat, jak podają media. Firmy, które brały udział w przetargach mogły zatrzymać tylko około 1/3 zysków, resztę otrzymywali skorumpowani politycy działający w ramach tego “układu”. Sam prezydent miał otrzymywać 10% wartości przetargu. W końcu, jedno z ogniw tej umowy uznało, że nie chce jej dłużej akceptować (informatorem była jednostka wręczająca łapówkę prezydentowi miasta, więc prawdopodobnie firma, choć nie zostało to ujawnione).

Działalność DNA ma ogromne znaczenie w takiej zmianie podejścia, bo bez pewności, że winny zostanie ukarany, firma nie naruszyłaby zasad porozumienia z władzą. Rumuńscy obywatele coraz bardziej upewniają się, że nie muszą brać udziału w kryminalnym zachowaniu, bo są instytucje przeznaczone do jego zwalczania, które działają należycie. W związku z tym, wydaje się, że podobnych przypadków będzie coraz więcej, co jest w głównej mierze zasługą szefowej DNA, Laury Kovesi.


Kinga Jaromin – absolwentka Centrum Europejskiego UW ze specjalizacją polityka zagraniczna UE. Wolontariuszka EVS w Republice Mołdawii (2014), dziennikarka EurActiv.pl (2015) oraz stażystka think tanku Romanian Center for European Policies w Bukareszcie (2015). Interesuje się polityką wschodnią UE oraz sprawami wewnętrznymi krajów Europy Wschodniej.


Przeczytaj też:

P. Wojciechowska, Kresy  Europy? Rumuńskie impresje

M. Stypułkowski, Społeczno-demograficzne wyzwania Rosji

M. Maćkowiak, Korupsi, Kolusi, Nepotisme – czyli o Indonezji słów kilka

A. Sęk, 10 lat Polski w UE – to My a nie Unia zmieniamy Polskę