Bezpieczeństwo Bezpieczeństwo energetyczne Bezpieczeństwo międzynarodowe Europa Europa Środkowa i Wschodnia Europa Zachodnia Gospodarka Społeczeństwo UE

Kryzys migracyjny w Europie – szansa dla Rosji?

KINGA JAROMIN

Kryzys migracyjny w Europie trwa od kilku miesięcy i raczej trudno przewidzieć, kiedy się zakończy. Jak do tej pory państwa członkowskie UE miały poważne trudności, aby dojść do porozumienia w najważniejszych kwestiach[1], a ich reakcje były zbyt wolne i nieadekwatne do skali problemu. Po długich dyskusjach (i przy sprzeciwie niektórych członków wspólnoty) udało się podjąć decyzję o podziale 120 000 migrantów według systemu kwot określonego przez Komisję Europejską. Ten krok jest jednak jedynie chwilowym rozwiązaniem, w obliczu ciągłego napływu ludności. W czasie, kiedy kilkaset tysięcy osób (uchodźców, ale też imigrantów)[2] przybyło i wciąż przybywa na kontynent, wywołując poważny kryzys polityczny w UE, warto przyjrzeć się, jak ta sytuacja wpływa na politykę zagraniczną, a konkretnie na relacje Unii z Rosją i pozycję tej ostatniej na arenie międzynarodowej. Wydaje się bowiem, że stała się ona jednym z beneficjentów tego kryzysu.

Podzielona UE – silna Rosja

W rosyjskiej polityce zagranicznej popularna jest koncepcja, że podziały w Europie są korzystne dla Rosji. Prawdziwość tej tezy widać szczególnie w momencie, gdy rosyjska działalność na Ukrainie spowodowała nałożenie sankcji i znaczne ochłodzenie relacji z „państwami Zachodu”. W sytuacji, gdy państwa europejskie nie potrafią ustalić wspólnej wizji, jak stawić czoła kryzysowi migracyjnemu, istnieje szansa, że odtworzą się także inne linie podziału, co może doprowadzić do zniesienia antyrosyjskich sankcji[3] lub zaprzestania aktywnego wspierania Ukrainy w realizowaniu polityki niezależnej od Rosji.

Podziały w UE widać bardzo wyraźnie. W znacznym uproszczeniu dotyczą one stosunku do imigrantów oraz uchodźców. Grupa krajów Europy Środkowo-Wschodniej (Polska, Czechy, Słowacja, Węgry i Rumunia) – wspierana także w pewnym stopniu przez Finlandię – uformowała silną koalicję państw, które sprzeciwiają się napływowi ludności z krajów spoza Europy i stoją w opozycji do wizji Niemiec, popieranych przez większość członków UE. Propozycja Niemiec zakłada otwartość wobec przybyszów, szczególnie tych z terenów objętych działaniami wojennymi (jak Syria). Do tej pory najgorętszy spór dotyczył obowiązkowych kwot uchodźców, do jakich przyjęcia kraje miały się zobowiązać, by odciążyć państwa nieradzące sobie z dużą liczbą przybyszów. Opór niektórych członków UE wobec kwot był tak silny, że nawet poważna presja ze strony rządów Niemiec i Francji nie była stanie go pokonać. Ostatecznie doszło do przyjęcia decyzji o kwotach, ale przy sprzeciwie czterech państw (Czech, Słowacji, Węgier i Rumunii).[4] Dla państw Europy Zachodniej taka pozycja wschodnich sąsiadów jest trudna do zaakceptowania i uwydatnia różnice, które dzielą „nową i starą Unię”, sprawiając, że ten, zapomniany na jakiś czas podział, znów zyskuje na aktualności. Podczas sporu o kwoty mogliśmy zaobserwować jak „Stara Unia” ponownie zaczyna traktować „nowe państwa” z dystansem, a pojawiające się propozycje, takie jak ograniczenie funduszy europejskich w przypadku krajów niegodzących się na przyjęcie uchodźców, to dowód na to, że kraje Europy Środkowo-Wschodniej wciąż mogą obawiać się protekcjonalnego traktowania. Ostatecznie sprawa kwot rozstrzygnęła się za pomocą głosowania, ale nie można wykluczyć, że w przypadku kolejnych odsłon kryzysu i niemożności przeforsowania swojej koncepcji, kraje „Starej Unii” użyją bardziej dolegliwych środków perswazji. Jako że wsparcie dla Ukrainy i utrzymanie sankcji wobec Rosji jest bardzo ważną kwestią dla wielu krajów sprzeciwiających się otwartej polityce wobec uchodźców (np. dla Polski), można zakładać, że ta kwestia również zostanie poddana pod „negocjacje”.

Oficjalne propozycje, żeby przedłużenie sankcji uzależnić od bardziej otwartej polityki krajów wobec uchodźców, na razie się nie pojawiły, ale można spekulować, że do czasu głosowania o przedłużenie sankcji (prawdopodobnie w grudniu 2015)[5] ten temat może zostać poruszony. Warto ponadto podkreślić, że w obliczu braku solidarności w jednej sprawie, łatwiej o jej utratę w innej; i tak państwa, które wcześniej zgodziły się na sankcje „pod presją większości”, w przyszłości mogą silniej się im sprzeciwiać. Taka postawa – nawet jednego państwa – stawia pod znakiem zapytania całą koncepcję unijnej jedności wobec Rosji.

Kryzys imigracyjny może mieć także mniej bezpośrednie skutki dla Rosji. Niekontrolowany napływ ludności powoduje wzrost nastrojów antyimigracyjnych, a wraz z nimi wzrasta poparcie dla partii konserwatywnych i skrajnie prawicowych,[6] a te często są przychylniej nastawione do współpracy z Rosją (francuski Front Narodowy, otrzymał na przykład kredyty na działalność z rosyjskich banków). Przywódcy Frontu Narodowego uważają, że sankcje powinny zostać zniesione i należy przypuszczać, że w wypadku dojścia do władzy, pozostaną na tym stanowisku.

Inną – choć powiązaną – kwestią są rosnące nastroje antyunijne w Europie,[7] które sprawiają, że politycy znów skupiają się głownie na interesach narodowych; a w przypadku niektórych krajów np. Wielkiej Brytanii mogą doprowadzić nawet do wystąpienia z Unii.[8] Takie działania znacznie osłabiają pozycję UE, podając w wątpliwość samą ideę integracji europejskiej.

Wreszcie, temat imigracji stał się podstawowym w europejskich mediach, podczas gdy kwestia Ukrainy zeszła na dalszy plan. To daje Rosji większą swobodę w działaniu, a także w zakulisowych rozmowach z politykami ukraińskimi i unijnymi.

Wykorzystać szansę

Wydaje się, że rosyjskie władze starają się wykorzystać europejski kryzys, aby poprawić swój obraz w oczach zagranicznej opinii publicznej. Rosyjska propaganda wzmogła się po rozpoczęciu kryzysu – szczególnie ta, skierowana za granicę, np. poprzez telewizję Russia Today. Europejczycy są w niej przedstawiani jako nieradzący sobie z problemem i podzieleni. Co więcej, UE wraz z USA są w całości obarczane winą za trudną sytuację, w której znaleźli się Syryjczycy. W tym samym czasie Rosja przedstawiana jest jako kraj przychylny uchodźcom, ogłaszając, że – w przeciwieństwie do krajów UE – jest w stanie ich przyjąć korzystając z doświadczenia, jakie nabyła, przyjmując Ukraińców opuszczających Donbas. Pojawiły się także doniesienia o utworzeniu przez Rosjan pierwszego w Syrii obozu dla uchodźców wewnętrznych, który ulokowany jest w zachodniej części kraju. Rosjanie tym samym podkreślają, że są narodem, któremu zależy na pokoju i na zakończeniu katastrofy humanitarnej, i że są w stanie działać zdecydowanie i sprawnie, aby osiągnąć ten cel – w przeciwieństwie do Europy, która sama nie może się zdecydować, czy ma pomagać, czy nie, a na wszelki wypadek zamyka granice, buduje mury i nie potrafi zaspokoić podstawowych potrzeb uchodźców.[9] Co więcej, unijne plany bardziej zdecydowanych działań są przez Rosję sabotowane. W odpowiedzi na unijne plany wystąpienia o zgodę Rady Bezpieczeństwa ONZ na działanie na terenie Libii w celu przeprowadzenia operacji skierowanej przeciwko przemytnikom ludzi, Rosja zapowiedziała, że zawetuje taką rezolucję.

Te działania wiążą się także ze zwiększeniem zaangażowania Rosji w Syrii. Rozpoczęcie rosyjskich nalotów na pozycje bojowników ISIS i przypuszczalnie także ugrupowań walczących z prezydentem al-Assadem ma być dowodem na to, że Kremlowi zależy na szybkim zakończeniu wojny domowej, czego nie udało się osiągnąć ani państwom europejskim, ani USA, mimo ich długotrwałego zaangażowania w ten konflikt. Ma to służyć pokazaniu sił Rosji i stanowić krok do odzyskania pozycji równoprawnego partnera UE i USA na arenie międzynarodowej. Kirill Martynov, publicysta i analityk tytułu Novaja Gazeta stwierdził nawet, że „to zaangażowanie to rodzaj układu – Rosja zniszczy Państwo Islamskie, co ułatwi jej fakt, że ma większe pole manewru, niż demokracje Zachodu zmuszone do „rozliczania się” ze swoim społeczeństwem, w zamian uzyskując normalizację stosunków z UE i USA, możliwość negocjacji statusu Krymu oraz sławę kraju skutecznie zwalczającego terroryzm, co znów podbuduje rosyjską dumę”.

Taka prognoza może być zbyt daleko idąca, jako że USA jest działalnością Rosji bardziej zaniepokojone niż usatysfakcjonowane. Obawiają się, że rosyjskie wsparcie prezydenta Syrii może tylko przedłużyć wojnę, co byłoby także problemem dla Europejczyków, gdyż oznaczałoby jeszcze większą liczbę uchodźców.

Trzecim frontem działania Kremla jest gospodarka. Zdaje się, że europejskie firmy czują nadchodzącą odwilż w stosunkach z Rosją albo – korzystając z wyciszenia sprawy konfliktu na Ukrainie – wracają do koncepcji „business as usual”. Na poczatku września Gazprom zawarł nowe umowy z kilkoma dużymi firmami energetycznymi m.in. Wintershall, który jest częścią niemieckiego koncernu BASF. Umowa dotyczyła wymiany aktywów i była przygotowywana od dłuższego czasu, ale firmy zawiesiły negocjacje w grudniu 2014 r. z powodu zaostrzenia się stosunków między oboma państwami. Innym przykładem jest projekt Nordstream II, czyli budowa dwóch gazociągów morskich bezpośrednio z Rosji do Europy Zachodniej, przez Morze Bałtyckie. Porozumienie w tej sprawie zostało podpisane – również na początku września – przez Gazprom i wielkie europejskie koncerny energetyczne (BASF i E.ON – Niemcy, ENGIE – Francja, OMV – Austria oraz Royal Dutch Shell – Wielka Brytania/Holandia). To jednoznaczne przykłady, że relacje UE z Rosją się zmieniają, póki co – na płaszczyźnie ekonomicznej, ale może to był sygnał nadchodzących, kompleksowych zmian. Szczególnie, że zmienia się retoryka europejskich liderów.

Jeszcze przed rozpoczęciem rosyjskich bombardowań w Syrii, Angela Merkel przyznawała, że dla rozwiązania konfliktu w Syrii potrzebne są rozmowy, także z Rosją i prezydentem al-Assadem, a Jean-Claude Juncker, przewodniczący Komisji Europejskiej podczas swojej wizyty w Passau (8 października 2015 r.) mówił o konieczności poprawy relacji z Rosją i traktowania jej jak równego partnera, w sposób pragmatyczny.

Podsumowanie

Kontynuowanie wojny w Syrii jest dla Rosji opłacalne, ponieważ może dać jej szansę na normalizację stosunków z Zachodem. Kiedy Europa wydaje się bezsilna, a USA zdezorientowane, aktywna postawa Rosji – wspierana przez silną propagandą – może pomóc odzyskać jej dawne miejsce na arenie międzynarodowej (utracone po aneksji Krymu i zaangażowaniu w konflikt we wschodniej Ukrainie). Podobną rolę może spełnić narastająca imigracja do Europy i nieumiejętność osiągnięcia porozumienia w tej kwestii przez państwa członkowskie. Rozpadająca się solidarność w sprawach imigracji bezpośrednio prowadzi do jej zniszczenia w innych dziedzinach, a wspólny front wobec Rosji nigdy nie był szczególnie zwarty. Kraje, które – nawet pomimo ochłodzenia relacji- mają lepsze stosunki z Rosją, postarają się doprowadzić do zniesienia sankcji i ponownego przywrócenia stosunków gospodarczych; a to daje Rosji szansę na wymuszenie ich przynajmniej milczącej zgody na aneksję Krymu.

Taki obrót sprawy nie leży w interesie krajów Europy Środkowo-Wschodniej, a szczególnie Ukrainy, która może stracić wsparcie dla nowego, proeuropejskiego kursu. Leży za to w interesie Rosji, która izolowana przez Europę i USA była zmuszona szukać sojuszników i gospodarczych partnerów poza krajami UE.

Czy Rosji uda się wykorzystać sytuację i odzyskać status równoprawnego partnera UE? To zależy w głównej mierze od postawy państw członkowskich UE.  Czy uda im się uratować solidarność? Czy może, z powodu wzrastających antyunijnych nastrojów uznają, że walka o jedność w ramach wspólnoty nie ma sensu i że państwa powinny dbać o zabezpieczenie własnych interesów? Rosja jeszcze nie może czuć się pewnie, ale jeśli sprawy będą zmierzać w kierunku podobnym do obecnego, to wydaje się, że znów będziemy mogli zobaczyć ją triumfującą.


Przypisy:


Kinga Jaromin –  absolwentka Centrum Europejskiego UW ze specjalizacją polityka zagraniczna UE. Wolontariuszka EVS w Republice Mołdawii (2014), dziennikarka EurActiv.pl (2015) oraz stażystka think tanku Romanian Center for European Policies w Bukareszcie (2015). Interesuje się polityką wschodnią UE oraz sprawami wewnętrznymi krajów Europy Wschodniej.


Przeczytaj też:

M. Russjan, Polityka UE wobec uchodźców – analiza dotychczasowego podejścia

M. Makowska, Waga ludzkiego życia w politycznej grze Europy

J. Tołczyk, Polska solidarna (?) z UE w sprawie uchodźców

A. Sęk, From Russia with Love? Russian perspective on the conflict in Ukraine

A. Darnapykh, Prawdziwa moc czwartej władzy – czyli jak Rosjanie widzą tragedię Boeinga – 777

B. Marcinkowska, Francja – Rosja : Co z tym fantem zrobić?