Azja Bezpieczeństwo Bezpieczeństwo międzynarodowe

„Nowa Wielka Gra” w Afganistanie

KAMIL CIBOROWSKI

Stworzenie terminu „wielka gra” opisującego rywalizację Wielkiej Brytanii i Rosji o wpływy w Środkowej Azji w XIX wieku przypisuje się tradycyjnie agentowi brytyjskiego wywiadu, Arthurowi Conolly’emu. Dziś sytuacja w Azji Centralnej zaczyna przypominać tę sprzed ponad stu lat, jednak tym razem w sprawy regionu angażuje się znacznie większa liczba globalnych i regionalnych graczy. Podobnie jak przed dwoma wiekami, głównym polem walki potęg jest Afganistan. Wielu ekspertów, analityków i dziennikarzy, widząc to oczywiste podobieństwo, zaczęło używać terminu „nowa wielka gra”.

Kondycja państwa

Dziś Afganistan z wielu względów staje się jednym z najważniejszych na mapie świata miejsc rywalizacji potęg. Kraj wyniszczony długoletnimi wojnami, niemal pozbawiony infrastruktury, o słabej i nieugruntowanej pozycji władzy centralnej (czego dowiodły m.in. wybory prezydenckie zakończone de facto podziałem władzy między dwóch kandydatów)  kusi światowych graczy możliwością zdobycia wpływów i zrobienia interesów. Warto w tym miejscu wspomnieć również o złożach złota, miedzi czy żelaza, których szacowana wartość wynosi bilion dolarów. Duże znaczenie ma też fakt, że kraj zmaga się z  bardzo wysokim poziomem korupcji (w ostatnim rankingu Transparency International zajął 175. miejsce na 177 uwzględnionych państw), w związku z czym zdobycie stosownych pozwoleń nie stanowi dla międzynarodowych koncernów problemu. Kolejnym ważnym zagadnieniem jest sprzedaż broni afgańskim siłom zbrojnym, w szczególności ciężkiego sprzętu, którego Amerykanie nie chcą pozostawić w kraju.

Gracze

W obliczu takiej sytuacji zauważalny jest wzrost aktywności poszczególnych potęg i grup krajów. Pierwszą grupą zaangażowaną w walkę o wpływy w Kabulu są kraje Zachodu ze Stanami Zjednoczonymi na czele. Drugim najpoważniejszym graczem, podobnie jak przed dwustu laty, jest Rosja, której działania są wspierane przez Indie. Spośród globalnych aktorów dość dużą aktywnością wykazują się również Chiny, które w tej sytuacji zbliżają się do Rosji i Indii. W swoistym „drugim szeregu” znajdują się gracze regionalni, przede wszystkim Pakistan oraz Iran.

Od początku operacji Enduring Freedom w 2001 roku Stany Zjednoczone są największym i najważniejszym inwestorem w Kabulu. Suma środków przeznaczonych na odbudowę zniszczonego wojnami i niedemokratycznymi rządami kraju sięga stu miliardów dolarów, co przekracza łączną wartość Planu Marshalla. Analitycy zwracają jednak uwagę, że pieniądze te, zainwestowane głównie w afgańskie siły bezpieczeństwa, poprawę infrastruktury oraz wiele innych sfer, takich jak edukacja, czy służba zdrowia, nie zawsze wydawano w najlepszy sposób – już teraz , niedawno wyremontowane drogi pełne są dziur, a niejedna szkoła czy szpital stoją puste[1]. Zauważono także, że afgańskim siłom bezpieczeństwa przekazano więcej broni, niż te mają członków. Warto zwrócić też uwagę na oczywiste działania USA w zakresie kształtowania afgańskiej sceny politycznej – wszak już prezydent Karzaj był człowiekiem namaszczonym przez Amerykę. Niedawne wybory także odbyły się przy ogromnym wsparciu (logistycznym, organizacyjnym etc.) USA, a od ich przebiegu i wyników uzależniono datę i przebieg wycofania wojsk amerykańskich z kraju. Bez wątpienia, zarówno pod kątem wsparcia finansowego, jak i zaangażowania politycznego, Stany Zjednoczone są najważniejszym graczem we współczesnym Afganistanie.

Rosja, Indie i Chiny zdają się tworzyć front będący w stanie rzucić wyznanie Stanom Zjednoczonym i Zachodowi w walce o Afganistan. Jednym z przejawów zacieśniania współpracy pomiędzy krajami są liczne spotkania, takie jak styczniowy szczyt trójstronny w Pekinie. W wypowiedziach oficjeli Rosja podkreśla swoją długą tradycję obecności w regionie. Jednym z najważniejszych celów Kremla jest odegranie znaczącej roli w dozbrojeniu słabo zaopatrzonych się afgańskich (ANA, ASM) – zarówno poprzez zaopatrzenie w sprzęt, jak i dozbrojenie. O ile część z tych projektów realizowana jest wspólnie z członkami Sojuszu Północnoatlantyckiego, to warto też podkreślić wagę porozumień zawieranych z Indiami. Innym „flagowym” projektem Moskwy jest powrót do inwestycji z czasów związku Radzieckiego. W ciągu ostatnich dwóch lat przeznaczono na nie już sto milionów dolarów, co może nie jest kwotą imponującą, ale wskazuje na wzrost aktywności tego kraju. Poza wyposażaniem afgańskiej armii Rosja angażuje się także w budownictwo czy odbudowę infrastruktury. Niemniej jednak najbardziej wymownym symbolem bieżącej polityki Kremla pod Hindukuszem jest Centrum Kultury Rosyjskiej w Kabulu, które ma podkreślać historyczną obecność Rosji w regionie i promować jej język oraz kulturę. Zastanawia jednak, czy Centrum nie przekształci się wkrótce w ośrodek moskiewskiej propagandy – już teraz w doniesieniach na jego temat można znaleźć wypowiedzi jak ta: „Rosja jest naszym sąsiadem i kochamy jej kulturę. Wszystko było dobrze, gdy Rosjanie tu byli”. Jeśli chodzi o Indie i Chiny, to oba państwa kreują się na liderów azjatyckiej polityki i starają się odgrywać istotną rolę w procesach stabilizacyjnych. Na życzenie Indii, Rosja dozbroi armię afgańską (póki co mowa o lżejszym sprzęcie, moździerzach itd.), już teraz Indie organizują szkolenia dla wojskowych z Kabulu, do tego odgrywają ogromną rolę w odbudowie zniszczonej infrastruktury. Indie są szóstym największym inwestorem w Afganistanie, a ich dodatkową motywacją jest rywalizacja z Pakistanem oskarżanym o wspieranie talibów (przy indyjskich działaniach na rzecz Sojuszu Północnego), jednak jak podkreślają niektórzy analitycy, może to doprowadzić do nasilenia napięć pomiędzy tymi nuklearnymi mocarstwami. Państwo Środka z kolei stara się unikać zaangażowania w sektor zbrojeniowy, wybierając raczej branżę wydobywczą, jednak jego aktywność w tym sektorze bywa krytykowana za wykorzystywanie osiągnięć USA do własnych celów. Chinom zależy na stabilizacji sytuacji pod względem bezpieczeństwa w całym regionie, w szczególności Afganistanie, ze względu na projekt „nowego jedwabnego szlaku”.

Przy tym wszystkim nie sposób nie wspomnieć o dwóch aktorach regionalnych, których polityka ściśle związana jest z Afganistanem – Iran i Pakistan od zawsze walczyły o duże wpływy w Kabulu, a przygraniczne rejony pakistańskie to kolebka i do dziś kluczowe miejsce dla Ruchu Talibów. Dla polityki obu krajów ważny jest fakt, że przebywa w nich duża grupa uchodźców z Afganistanu (ich populację w Iranie szacuje się na ponad 850 tysięcy, a w Pakistanie około 1.6 miliona osób), co jest ważnym narzędziem w relacjach z Kabulem. Analitycy podkreślają też, że oba kraje prowadzą w Afganistanie podwójną grę. Z jednej strony wspierają stabilizację kraju, z drugiej podtrzymywanie status quo w Afganistanie leży od lat w interesie zarówno Teheranu, jak i Islamabadu.

W tym kontekście warto wspomnieć krótko o polskim zaangażowaniu w Afganistanie. Analitycy podkreślają, że jest to doskonałe miejsce do prowadzenia interesów, szczególnie w obliczu pakietu reform ułatwiających inwestowanie w tym kraju. Dodatkowo trzeba pamiętać o słowach ministra Sikorskiego, który podkreślał w Kabulu, że Afganistan nie zostanie zostawiony sam sobie. Pomimo tych działań, liczba polskich inwestycji pod Hindukuszem wciąż jest niewielka, szczególnie w porównaniu do innych państw.

Niepewny wynik gry…

Jak pokazują powyższe przykłady, Afganistan znajduje się w centrum zainteresowania licznych krajów – zarówno globalnych potęg jak Stany Zjednoczone, Rosja i Chiny, jak również graczy regionalnych – Iranu i Pakistanu. Zniszczony wojnami kraj jest łakomym kąskiem dla aktorów światowej polityki i uzasadnioną wydaje się być teza, że w dzisiejszym Afganistanie mamy do czynienia z nową wersją dziewiętnastowiecznej „wielkiej gry”, a jej wynik nie jest  jeszcze przesądzony.


[1] Zwraca na to uwagę m.in. Giustozzi w swojej publikacji „Koran, kałasznikow, laptop – o rebelii Neotalibów”. Amerykanie często stawiali budynki użyteczności publicznej bez pomocy miejscowej ludności i bez wsparcia dla działania nowych szkół, szpitali, etc.

Zdjęcie: Wikimedia commons, licencja CC


Kamil Ciborowski – współpracownik CIM, student filologii angielskiej z jęz. arabskim na Uniwersytecie Śląskim. Zainteresowania: Afganistan, najnowsza historia Bliskiego Wschodu, przemiany społeczne w świecie islamu.


Przeczytaj też:

K. Ciborowski, Afgański impas wyborczy

Ł. Smalec, “Wojna Obamy” zmierza ku końcowi

Ł. Smalec, Co dalej z Afganistanem?

M. Hatzigeorgopoulos, EUPOL Afghanistan: too small, too slow, too late?

K. Libront, Szczyt NATO w Walii – historia zatoczyła koło