JOANNA TOŁCZYK
Dzisiaj, 30 czerwca 2015 r. wygasa program pomocowy dla Grecji. Bez ostatniej raty finansowego wsparcia (7,2 mld euro) kraj ten nie będzie w stanie uregulować m.in. raty kredytu udzielonego przez MFW (1,5 mld euro), której spłata również wyznaczona jest na koniec czerwca. 27 czerwca (sobota) ministrowie finansów strefy euro – bez udziału greckiego ministra – zdecydowali, że program pomocowy dla Grecji nie zostanie przedłużony. Dlaczego do tego doszło?
Ta niedobra Unia Europejska i Niemcy…
Od 2010 r. Grecja otrzymała od Unii Europejskiej i MFW 240 mld euro w ramach programów ratunkowych. W lutym tego roku Eurogrupa zgodziła się rozpatrzyć wniosek Aten o przedłużenie wygasającego z końcem lutego programu pomocy finansowej dla Grecji o cztery miesiące. Program przedłużono do końca czerwca. Gdyby doszło teraz do “Grexitu” Europejski Bank Centralny musiałby zapożyczenie Grecji rozłożyć według klucza kapitałowego na wszystkie państwa strefy euro, by móc zwiększyć środki własne. Niemcy byłyby w tej sytuacji jednym z najbardziej obciążonych państw Eurostrefy. Niemiecki Bank Federalny musiałby wydać na ten cel 29 mld euro. Niepokój budzi też zadłużenie Grecji we własnych bankach na kwotę 50 mld euro. Nie dziwi więc fakt, że ewentualny Grexit jest ważnym tematem w niemieckich i europejskich mediach, które na bieżąco relacjonowały obrady Rady Europejskiej w Brukseli i wciąż obserwują sytuację w Grecji.
Decyzja o referendum przelała czarę goryczy
Angela Merkel była jeszcze w czwartek wieczorem (25 czerwca) przekonana, że w sobotę uda się jednak dojść do porozumienia. “Byliśmy zgodni, że trzy instytucje (Komisja Europejska, Europejski Bank Centralny i Międzynarodowy Fundusz Walutowy), Eurogrupa i Grecja muszą dalej pracować. Spotkanie Eurogrupy w sobotę ma decydujące znaczenie, bo czas nagli. Wszyscy uczestnicy Rady Europejskiej uznali, że trzeba zrobić wszystko, by znaleźć rozwiązanie w sobotę” – powiedziała kanclerz Merkel. Oceniła także, że obecnie nie jest możliwe przekazanie Grecji dalszego wsparcia ponad to, co jest przewidziane w aktualnym, drugim programie pomocowym dla tego kraju. Dodała też, że niezbędne jest porozumienie z instytucjami, reprezentującymi pożyczkodawców w sprawie reform, jakie przeprowadzić ma Grecja. Decyzja o referendum podjęta w piątkowy wieczór skomplikowała i tak już trudną sytuację.
Roland Nelles z tygodnika “Der Spiegel” w swoim sobotnim komentarzu stwierdził, że grecki rząd i jego eksperci kluczą, by uchronić kraj i “rozkładający się” aparat państwowy przed dokonaniem pilnych, potrzebnych reform. Dodał także, że ogłoszenie decyzji o referendum to „bezczelność ze strony greckich władz” w stosunku do ostatnich życzliwych z reszty europejskich państw. Roland Nelles podważa także zdolność premiera Tsiprasa do wzięcia odpowiedzialności za własny naród oraz prowadzenia racjonalnej polityki. Według niego premier Grecji powinien już dawno w interesie własnego państwa przyjąć pakiet pomocowy oferowany przez Troikę lub negocjować kontrolowane opuszczenie strefy euro. Tsipras jest według Nellesa zakładnikiem wyborczych obietnic, których nie był w stanie dotrzymać. W ocenie niemieckiego dziennikarza decyzja o referendum jest bardzo niebezpieczna, gdyż w obecnej sytuacji Grecy nie są w stanie podjąć racjonalnej decyzji. W atmosferze debat minionych lat i wskutek środków podjętych w celu oszczędności, których efekty wielu Greków już odczuło, społeczeństwo nie potrafi rozróżnić, co jest dobre a co złe dla stabilności kraju. “Nie” wypowiedziane w referendum grozi tym, że sytuacja całkowicie wymknie się spod kontroli. Roland Nelles dodał, że jeśli Grecja “z hukiem odwróci się od Europy” przez referendum, to będzie to policzek dla wszystkich, którzy próbowali pomóc jej przez te lata. Tym samym Grecy ostatecznie wykażą, że nie są gotowi dopasować się do reguł Wspólnoty. W końcowym zdaniach komentarza dziennikarz stwierdza także, że żaden europejski polityk nie będzie już mógł wyjaśnić swoim wyborcom, dlaczego należy dalej pomagać Grecji. Grecja nie będzie się już także mogła spodziewać realnego wsparcia, a jedynie “jałmużny”.
Ostatnia drobinka zaufania została zniszczona
Marcus Gatzke w komentarzu dla “Die Zeit” stwierdza, że brak zgody reszty Europy na danie czasu greckiemu rządowi na przeprowadzenie referendum dotyczącego egzystencjalnego dla Greków pytania, może dla niektórych obserwatorów tych wydarzeń świadczyć o ograniczoności myślenia europejskich dygnitarzy. Dziennikarz podkreśla jednak, że problem jest bardziej złożony i nie należy go traktować w kategoriach zerojedynkowych. Do piątku – mimo trudnych, lecz konstruktywnych rozmów z przedstawicielami Grecji – wydawało się, że w sobotę uda się uzyskać porozumienie. Dopiero, gdy grecki premier ogłosił decyzję o referendum i oświadczył, że rząd odrzuca propozycje wierzycieli, przedstawiciele Grecji zostali wyłączeni z toczących się w Brukseli rozmów. Grecki rząd chciał wymusić przedłużenie programu pomocowego, by mogło odbyć się to referendum. Na takie rozwiązanie nie zgodziła się Eurogrupa, której przewodniczący Jeroen Dijsselbloem stwierdził, że nieuczciwe byłoby poddanie propozycji pod głosowanie, by następnie pokazać brak poparcia społeczeństwa dla reform. Marcus Gatzke tłumaczy, że premier Tsipras miałby problem z poparciem w swojej partii dla propozycji wierzycieli i głównie z tego powodu zdecydował się na ogłoszenie referendum. Minister Finansów Grecji Yanis Varoufakis podkreślał w swoim sobotnim wystąpieniu w nawiązaniu do obrad Eurogrupy, że decyzja o referendum nie jest jednoznaczna z wystąpieniem ze strefy euro. Gatzke zadaje jednak pytanie – w jaki inny sposób można interpretować posunięcia greckiego rządu? Dziennikarz widzi w tym strategię Grecji, by dzięki ostremu sprzeciwowi polepszyć swoją pozycję w negocjacjach. W taki sposób jednak, jak podkreśla autor, Europa nie może funkcjonować.
Kto jest odpowiedzialny za kryzys?
Jürgen Habermas w swym komentarzu dla “Südddeutsche Zeitung“ podkreśla, że przyczyną obecnego impasu było funkcjonowanie unii walutowej bez zbudowania unii politycznej. Co więcej, według tego filozofa i publicysty – dla Angeli Merkel w 2010 roku ważniejsze były interesy inwestorów niż umorzenie części długu i dlatego ponownie pogorszyła się sytuacja gospodarcza Europy. Habermas podkreślił też, że wynik styczniowych wyborów w Grecji to wotum nieufności wobec polityki, która okazała się niepowodzeniem; była to także obrona przeciwko polityce oszczędności, która jest podważana naukowo i spowodowała ogromne koszty dla Greków – bez widocznych pozytywnych rezultatów. Podstawową linię konfliktu Jürgen Habermas widzi jednak gdzie indziej – według publicysty problemem jest przede wszystkim fakt, że jedna strona chce przeprowadzić zmianę tej polityki, podczas gdy druga uparcie się od tego wzbrania i nie chce nawet zgodzić się na negocjacje.
Zdenerwowanie w Berlinie
Süddeutsche Zeitung wskazuje także, że nawet wicekanclerz Niemiec Sigmar Gabriel z SPD jest przerażony stanowiskiem Grecji, utrzymanym pomimo propozycji kanclerz Angeli Merkel i francuskiego prezydenta Françoisa Hollande (wysuniętych jeszcze w piątek wieczorem) dotyczących nowej konwersji długu i przedłużenia terminów spłaty, a także inwestycji w grecką gospodarkę o równowartości 35 mld euro. Premier Grecji nawet o nich nie wspomniał, gdy uzasadniał rządowi konieczność przeprowadzenia referendum. Sigmar Gabriel podkreślił także, że po referendum Grecja nie otrzyma lepszej propozycji, co miałoby być ostrzeżeniem dla Greków. W komentarzu podkreślane jest także, że bankructwo Grecji nie pociągnęłoby za sobą takich turbulencji jak kilka lat wcześniej, ale Grecja w takiej sytuacji wymagałaby szybko innej pomocy ze strony Unii Europejskiej. W koalicyjnej SPD nie ma jedności w kwestii Grecji, a niektórzy jej członkowie, jak wiceprzewodniczący Carsten Schneider domagają się zwołania nadzwyczajnego szczytu Unii Europejskiej. Partie opozycyjne w Niemczech uważają, że to minimum tego, co należałoby w obecnej sytuacji zrobić.
* * *
W tym tygodniu znowu wiele wydarzy się w sprawie kryzysu w Grecji. Konsekwencją może być wystąpienie Grecji ze strefy euro, gdyż – jak podkreślają niemieckie media – to właśnie będzie oznaczać odrzucenie w referendum propozycji wierzycieli. Nie ma jednoznacznie dobrego wyjścia z tej sytuacji, a ewentualne skutki mogą odczuć także kraje nie będące w strefie euro np. poprzez wahania kursu franka szwajcarskiego czy funta. Nie ulega wątpliwości, że Grecja nie poradzi sobie sama z zadłużeniem, a dotychczasowa polityka oszczędności nie przyniosła spodziewanych rezultatów.
Joanna Tołczyk – Absolwentka nauk politycznych i germanistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Praktykantka i współpracowniczka Fundacji Konrada Adenauera w Polsce. Asystentka w Biurze Stowarzyszenia Bundestag Alumni Polska, które skupia polskich uczestników Programu Internationales Parlaments-Stipendium Niemieckiego Bundestagu. Członek Zarządu Izabelińskiego Stowarzyszenia Partnerstwa Miast i Gmin.
Przeczytaj też:
A. Biernacka-Rygiel, Grecja: wstrzymanie pomocy finansowej i referendum – co dalej?
S. Ławrynowicz, Niemcy: niestraszny nam Grexit
A. Biernacka-Rygiel, Grexit
J. Tołczyk, Niemieccy komentatorzy o polskich wyborach
A. Biernacka-Rygiel, Grecja: impas wyborczy