Ameryka Raport z kampanii USA Stany Zjednoczone Wybory

USA: Ameryka w paroksyzmach – na miesiąc przed wyborami

JAKUB GRACA
Raport z kampanii nr 5.

Kiedy wydawało się, że Prezydentowi Donaldowi Trumpowi udało się przekierować uwagę mediów i opinii publicznej z pandemii COVID-19 na inne, „wygodniejsze” dla siebie tematy, ta pierwsza uderzyła nagle i niespodziewanie ze zdwojoną mocą. W piątek 2 października 2020 r. ok. godz. 1 nad ranem czasu lokalnego, na 4 tygodnie przed dniem wyborów, D. Trump ogłosił na Twitterze, że wraz z Pierwszą Damą są zakażeni koronawirusem. Następnego dnia wieczorem ok. godz. 18.30 prezydent został przetransportowany do szpitala Walter Reed Medical Center, oficjalnie nie z powodu stanu zdrowia, lecz w celu zachowania ostrożności. Nie zdecydował się przy tym na przekazanie obowiązków wiceprezydentowi.

Jednocześnie, zakażonych zostało kilkanaście innych osób z otoczenia prezydenta oraz dziennikarzy. Prawdopodobnie ognisko koronawirusa pojawiło się w Białym Domu podczas uroczystości z okazji nominacji Amy C. Barrett do Sądu Najwyższego. W wydarzeniu uczestniczyło kilkaset osób, które siedziały blisko siebie, bez odstępów i na ogół bez zakrycia twarzy. Według obecnej wiedzy, zdrowi są: wiceprezydent Mike Pence, rodzina prezydenta (za wyjątkiem pierwszej damy) oraz rzeczniczka prasowa Kayleigh McEnany.

Zakażony jest szef kampanii Donalda Trumpa Bill Stepien oraz Christ Christie, który pomagał Trumpowi w przygotowaniach do pierwszej debaty prezydenckiej. Obecnie nie wiadomo, czy kolejne debaty się odbędą, a jeżeli tak, to w jakich terminach. Druga debata planowo wyznaczona była na 15 października. Na razie jej nie odwołano.

Analiza

Natychmiast rozgorzała dyskusja medialna i ekspercka (zmiany nastrojów społecznych w tak krótkim okresie trudno zmierzyć). Jedni uznali, że dotychczasowa polityka obecnej administracji amerykańskiej wobec pandemii oraz brawura samego prezydenta zemściły się i teraz „król jest nagi”. Inni stwierdzili, że wręcz przeciwnie: prezydent dostał do ręki dodatkową kartę, którą może różnie rozegrać. Nie wszystko też zależy od niego – na rozwój sytuacji będzie wpływał m.in. przebieg choroby.

Niezależnie od tego, która strona ma rację, jedno jest pewne: temat, który do tej pory wydawał się być najbardziej korzystny dla Joe Bidena, a najbardziej niewygodny dla Donalda Trumpa, powrócił, a pozostałe zeszły na plan dalszy. Oczywiście – w przekazie medialnym, który ma ogromny wpływ na nastroje społeczne, zwłaszcza w sytuacji, gdy mamy do czynienia z wydarzeniami wyjątkowymi, takimi jak opisywane.

Nie dysponujemy obecnie badaniami, które pozwalałyby stwierdzić, czy choroba pary prezydenckiej zmieniła priorytety oraz decyzje wyborcze zwykłych obywateli. Sondaże pokazują, że pandemia COVID-19 jest dla Amerykanów jednym z najważniejszych, ale nie najważniejszym tematem wyborczym. Na czele listy znajduje się bowiem sytuacja gospodarcza.

Niewątpliwie, Joe Biden otrzymał od losu okazję, aby jego racjonalna, spokojna i podbudowana opiniami naukowców narracja w sprawie pandemii została jeszcze lepiej dostrzeżona. Amerykanie nawet dotychczas wyżej sobie cenili podejście Bidena do walki z koronawirusem niż politykę Donalda Trumpa w tym zakresie. Z drugiej strony – w temacie gospodarki to Trump ma przewagę sondażową.

Prezydent został w praktyce wyłączony z kampanii, przynajmniej na dwa tygodnie. W weekend miał wziąć udział w trzech wiecach: w jednym na Florydzie oraz dwóch w Wisconsin. Oba stany zaliczane są do kluczowych dla wyniku wyborów. W najbliższym czasie część obowiązków kampanijnych ma przejąć wiceprezydent Mike Pence’a, a niektóre wydarzenia mogą być transmitowane wirtualnie. Debata kandydatów na wiceprezydentów –  wspomnianego Pence’a oraz Kamali Harris – która odbędzie się 7 października (wtorek), ma szansę przyciągnąć w obecnej sytuacji większą uwagę obserwatorów i opinii publicznej niż przewidywano.

Ponieważ o wyniku wyborów zadecydują wyborcy niezdecydowani w stanach wahających się, a do tej pory zagłosowało jedynie ok. 3,2 mln Amerykanów, to z całą pewnością wyścig prezydencki nie jest i jeszcze długo nie będzie rozstrzygnięty. Kluczowe będą następujące czynniki:

  • Czy Donald Trump wyzdrowieje i jeśli tak, to jak szybko?

Dotychczasowa praktyka pokazuje, że osoby, które przechodzą COVID-19 bezobjawowo bądź łagodnie, na ogół po ok. 2 tygodniach mogą powrócić do normalnego funkcjonowania. Również kwarantanny dla osób z podejrzeniem zakażenia trwają 14 dni. W momencie, w którym ten artykuł oddawany jest do publikacji, stan zdrowia prezydenta jest dobry. Świadczą o tym wypowiedzi jego lekarzy, a także kilkuminutowa wypowiedź, którą prezydent nagrał podczas pobytu w szpitalu. W pierwszym dniu hospitalizacji jego stan był gorszy, miał wysoką gorączkę i na 1 godzinę został mu podany tlen, choć raczej dla pewności, gdyż – jak sam twierdził – nie potrzebował go. Od piątku (2 października 2020r.) jednak nie gorączkował, a jego ogólny stan zdrowia cały czas się poprawia. Jeśli nie ulegnie pogorszeniu, to w poniedziałek 5 października może nawet zostać wypisany ze szpitala[1]. Donald Trump cały czas pracuje z biur prezydenckich w Walter Reed Medical Center i dobry humor go nie opuszcza. Rudy Giuliani przytoczył nawet słowa Trumpa, który stwierdził ponoć, że „mógłby teraz pójść i zrobić wiec”.

Gdyby jednak D. Trump nie wrócił do zdrowia w okresie 2 tygodni, pojawią się zapewne pytania o możliwość przełożenia wyborów. Taką decyzję może podjąć jedynie Kongres drogą ustawy. Szybki powrót do zdrowia nie zależy w pełni od samego pacjenta, ale jest kluczowy dla dalszej kampanii. Fakt, że prezydent sam przechodzi chorobę – tak jak zwykły obywatel – i jednocześnie nie zrezygnował z pełnienia obowiązków, może mu przysporzyć do pewnego stopnia sympatii. W geście solidarności i szacunku – sztab J. Bidena zadeklarował zawieszenie spotów wymierzonych w Trumpa na czas jego choroby. W Stanach Zjednoczonych wyżej cenione są osoby o typie wojownika (fightera), więc litość i współczucie mogą pomóc jedynie w ograniczonym zakresie. Jeśli prezydent „pokona” chorobę szybko, ma szansę zostać odebrany przez Amerykanów jako „wojownik”. Optyka obywateli mogłaby się zmienić, gdyby Trump był niezdolny do pełnienia urzędu przez dłuższy czas. Taki scenariusz obecnie wydaje się jednak mniej prawdopodobny.

  • Czy Joe Biden nie został zakażony?

Joe Biden został przebadany na obecność koronawirusa już w piątek rano (w dniu ogłoszenia przez Trumpa jego wyniku testu na COVID-19). Wynik testu Bidena był negatywny. Badanie było o tyle zasadne, że kandydat demokratów widział się z prezydentem podczas debaty we wtorek (29 września) wieczorem czasu lokalnego – Donald Trump już wtedy był zainfekowany. Odległość dzieląca kandydatów wynosiła ok. 3m, a spędzili oni ze sobą ok. 1,5 godziny. Szansa, że Biden zaraził się od Trumpa była mała, jednak nie można było takiej możliwości wykluczyć. Obecność koronawirusa w organizmie człowieka jest wykrywalna dopiero po kilku dniach – przyjmuje się, że od jednego do czternastu. Gdyby się okazało, że Biden również jest zakażony, kampania prezydencka zostałaby poddana dodatkowemu wstrząsowi. Te same wątpliwości dotyczą oczywiście wiceprezydenta Mike’a Pence’a. Żaden z tych dwóch polityków nie poddał się kwarantannie.

  • Jakie działania podejmie sztab Trumpa?

Donald Trump utracił, przynajmniej na dwa tygodnie, dużo możliwości działania. Nie może uczestniczyć w wiecach wyborczych, które są dla niego absolutnym priorytetem. W skali tygodnia potrafił prowadzić nawet kilka takich wydarzeń, za każdym razem w innym stanie[2]. Nie może spotykać się osobiście ze współpracownikami, prowadzić konferencji prasowych, „pogadanek” z dziennikarzami, a także znacznie ograniczył swoją aktywność na Twitterze. Co prawda nadal znajduje się w centrum uwagi mediów – tym razem może nawet bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, ale jego możliwości wpływania na przekaz medialny kontrowersyjnymi wypowiedziami są zminimalizowane.

Z drugiej strony, inne możliwości się otwierają. Joe Bidenowi „nie wypada” obecnie atakować prezydenta, który może liczyć na pewną „taryfę ulgową” oraz na to, że trudna sytuacja zjednoczy dużą grupę Amerykanów wokół jego osoby. Już teraz organizowane są masowe modły za zdrowie Donalda Trumpa, a ulicami Waszyngtonu przeszedł w sobotę marsz poparcia dla prezydenta z udziałem setek-tysięcy ludzi.Jeśli szybko dojdzie do zdrowia, może skorzystać na efekcie „odrodzonego Feniksa”. Cała uwaga będzie skupiona na nim. Co prawda, nie ucieknie od tematu pandemii, ale pomimo wielu zaniedbań i tragicznego bilansu ofiar, będzie mógł pokazać się jako ten, który niestrudzenie walczył, a to Amerykanie cenią. Cenią również wolność i przedsiębiorczość. Wszyscy pamiętają, że Trump, z myślą o codziennych ludzkich aktywnościach (m.in. o prywatnym biznesie), nie chciał zamykać kraju, a następnie chciał jak najszybciej zakończyć lockdown.

Nie wiemy, na jakie tematy kandydat republikanów położy nacisk, ale patrząc z jego perspektywy, najrozsądniej byłoby mówić jak najwięcej o gospodarce. To w tym obszarze cieszy się nadal większym zaufaniem niż Biden i to ta kwestia jest najważniejsza dla wyborców. Jeśli weźmie udział w pozostałych debatach – co jest realne – to będzie miał dwie okazje, by się zaprezentować. Do tego należy dodać spoty wyborcze oraz wiece, do których ma szansę wrócić na ostatnie dwa tygodnie kampanii.

  • Jakie działania podejmie sztab Bidena?

W przypadku Team Biden możliwości wydają się mniejsze, a taktyka jest bardziej przewidywalna. Kandydat demokratów będzie przy każdej okazji (jak najczęściej i jak najwięcej) poruszał temat pandemii. Jego spotkania z wyborcami nie przyciągną tłumów, ale może liczyć na przychylność mediów oraz fakt, że jest przeciwieństwem Trumpa. To ten ostatni czynnik jest głównym atutem Bidena. Sondaż przeprowadzony przez stację CBS w stanie Ohio pokazuje interesujące zjawisko. Na pytanie: „dlaczego głosujesz na Donalda Trumpa?”, 68% odpowiedziała: „ponieważ go lubię”. Na pytanie „dlaczego głosujesz na Joe Bidena?”, 44%  odparła: „ponieważ nie lubię Trumpa”, a 39% „ponieważ lubię Bidena”.

W związku z faktem, że Joe Biden prowadzi kampanię tradycyjną w bardzo ograniczonym zakresie, jego sztab poświęca dużo uwagi oraz inwestuje w spoty wyborcze[3]. Na razie są one – przynajmniej według deklaracji sztabu – zawieszone w całym kraju, jednak gdy tylko Donald Trump wróci do normalnej pracy, ich emisja zostanie wznowiona.

Podsumowanie

Informacja o tym, że Donald Trump został zakażony COVID-19 na 4 tygodnie przed wyborami, pojawiła się 2 dni po historycznej debacie prezydenckiej. Debacie, która została zamieniona w chaotyczne widowisko i „walkę w piaskownicy” – przede wszystkim za sprawą samego prezydenta, który chciał zademonstrować pokaz siły i udowodnić, że jego rywal nie poradzi sobie w ostrym starciu.

Nie sposób kompetentnie przewidzieć, w jakim stopniu te wydarzenia wpłyną na dalszy bieg kampanii oraz jak przełożą się na emocje wyborców, a w konsekwencji na wynik wyborów. Ten ostatni zależeć będzie przede wszystkim od decyzji wyborców centrowych. W tym roku mapa wyborcza zawiera wyjątkowo dużo stanów wahających się. W sumie można wyróżnić nawet kilkanaście stanów, w których wynik wyborów nie jest przesądzony. Są to, przede wszystkim: Floryda, Wisconsin, Minnesota, Michigan, Pensylwania oraz Karolina Północna. W dalszej kolejności znajdują się: Ohio, New Hampshire, Arizona, Nevada oraz Iowa, ale postawienie pieniędzy na wynik w Teksasie czy Wirginii również nie byłoby pozbawione ryzyka.

Do wyborów pozostały cztery tygodnie. Do poznania ich ostatecznych wyników – ze względu skalę głosowania korespondencyjnego w obliczu pandemii oraz kontrowersji z tym związanych – nikt nie wie ile. Nie można nawet wykluczyć długotrwałej i brutalnej batalii prawnej o to, kto od 20 stycznia 2021 r. będzie prezydentem USA i do kogo należeć będzie większość w Kongresie.


[1] https://www.youtube.com/watch?v=vD7B5X2QjG0 oraz https://www.youtube.com/watch?v=ZtvoPNEIk3o (dostęp: 4.10.2020).

[2] Donald Trump musi się zdobyć na jeszcze większą kreatywność i sięgać po jeszcze bardziej wyszukane metody prowadzenia kampanii. Przykładowo, w niedzielę (04.10.2020) wieczorem czasu lokalnego zorganizował sobie przejażdżkę wokół szpitala, z którego wyszedł  – z pozytywnym wynikiem na COVID-19 – by pozdrawiać tłumy zwolenników zza szyby SUV-a zamiast swojej limuzyny. Zob. https://twitter.com/TeamTrump/status/1312866900305686528?fbclid=IwAR02A-MTPEkHqNutJ2YIyD73FnMj6Yrno_4fGTUkTyRBEjeOWN6bnbCablk

[3] Mike Bloomberg przekazał kwotę 100 milionów dolarów na kampanię Bidena na Florydzie – duża cześć tej sumy zostanie przeznaczona na opłacenie spotów. Por. https://www.nytimes.com/2020/09/13/us/politics/bloomberg-florida-biden.html

Zdjęcie użyte w nagłówku: Charles Deluvio, Unsplash, licencja CC