Azja Azja Południowo-Wschodnia CIM CIM poleca Europa Gospodarka Społeczeństwo

#zostańwdomu i czytaj z CIM! – cz. II

Zmuszeni do spędzenia w domu więcej czasu niż zazwyczaj, być może każdy z nas ma wreszcie okazję, aby sięgnąć po książki, które już od dawna zalegały na półce w kategorii „Do przeczytania”. Dzisiaj prezentujemy trzy pozycje, które być może nie wpisują się w kanon lektur miłośników stosunków międzynarodowych, ale z pewnością zachęcają do refleksji nad współczesną rzeczywistością: zmianami klimatu, prawami kobiet czy problematyką migracji międzynarodowych.

M. Popkiewicz, A. Kardaś, Sz. Malinowski, Nauka o klimacie, 2019 [poleca: Paulina Wojciechowska]

Ostatnimi czasy słowo „klimat” odmieniamy przez wszystkie przypadki. Pojawiło się mnóstwo „ekologicznych” mód i trendów, a Internet zalewają różnej jakości newsy. Nie miałam jakiejś dużej potrzeby sprawdzania stwierdzenia, że zmiany klimatu to sprawa poważna, a ich zasadniczą przyczyną są działania człowieka, jednak stosunkowo niewiele na ten temat wiedziałam. A skoro zarówno same zmiany, jak i próby ich opanowania mocno wpłyną na moje życie, postanowiłam zgłębić temat w sposób usystematyzowany. Nauka o klimacie, napisana przez redaktorów portalu Naukaoklimacie.pl (Marcin Popkiewicz, Aleksandra Kardaś, Szymon Malinowski) zawiera porządną dawkę wiedzy merytorycznej i jednocześnie napisana jest dość przystępnym językiem, a omawiane zagadnienie ilustrują dobrze przygotowane wykresy. Przed przystąpieniem do lektury można być całkowitym „klimatycznym laikiem” – wszystkie problemy wyjaśniane są w sposób systematyczny i uporządkowany. Choć jednocześnie muszę przyznać, że wiele fragmentów sprawiało mi trudność, a nieuważna lektura niektórych rozdziałów dość szybko „mści się” na kolejnych stronach.

W kolejnych rozdziałach znajdziemy dość dokładny opis jak działa ziemski system klimatyczny (przy okazji można odświeżyć wiedzę z fizyki czy geografii – choćby o budowie atmosfery czy rodzajach chmur), jak działa cykl węglowy, jak przebiegały zmiany klimatu w przeszłości i na czym polega obecna zmiana. Osobiście zafascynował mnie choćby fragment o mechanizmie przechodzenia z epoki lodowcowej do interglacjału i odwrotnie. Minimalna zmiana nachylenia osi ziemskiej, która sprawia, że na biegun północy trafia odrobinę więcej energii słonecznej uruchamia cały szereg procesów, w rezultacie czego średnia temperatura Ziemi wzrasta o ok. 3 stopnie, a poziom morza podnosi się o 120 metrów. Lub fragment o obniżaniu poziomu IQ wraz ze wzrostem stężenia dwutlenku węgla.

Obecną zmianę klimatu opiszę może jednym zdaniem – „Impuls węglowy z naszych emisji będzie porównywalny z tym, do którego doszło podczas wielkiego wymierania z przełomu permu i triasu, tyle że jego skala czasowa będzie 10-100 razy krótsza”.

W Nauce o klimacie omówione są dość dokładnie scenariusze na przyszłość opracowane przez ekspertów IPCC (Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu – IPCC, ONZ) i RCP – które potem w uproszczonych wersjach oglądamy w mediach. Lepiej można zrozumieć, dlaczego zatrzymanie ocieplenia na jak najniższym poziomie ma tak duże znaczenie i że kiedy zaczną działać tzw. sprzężenia zwrotne, na zatrzymanie klimatycznej machiny będzie już zwyczajnie za późno. Efekty ocieplenia będą utrzymywać się jeszcze bardzo długo, nawet zakładając całkowite wycofanie emisji. Przyznam, że ten rozdział napełnił mnie niepokojem – po cichu miałam nadzieję, że wiele newsów, na które się natykamy, jest nazbyt alarmistycznych – niestety, według autorów tej publikacji tak nie jest. Niektóre zmiany (jak topnienie lądolodów Arktyki i Antarktydy) zachodzą nawet szybciej niż przewidywałby to „naukowy konsensus”. W oficjalnych raportach często przyjmowano mniej dramatyczne, bardziej konwencjonalne scenariusze, próbując uniknąć „nadmiernego dramatyzowania”.

W jednym z końcowych rozdziałów znajdziemy też merytoryczne odpowiedzi objaśnień krążących w Internecie „klimatycznych mitów i półprawd” – jak choćby tych, że „w sprawie zmiany klimatu naukowcy są podzieleni”; „ocieplenie klimatu jest powodowane przez aktywność Słońca i nic nie można na to poradzić” czy „dwutlenek węgla emitowany przez człowieka to tylko ułamek naturalnej emisji”. Przydatne szczególnie jeśli musimy konfrontować się z powyższymi stwierdzani, a nasz rozmówca w przekonujący sposób powołuje się na badania, tabelki i wykresy – żebyśmy umieli ocenić, które z danych są wiarygodne, a które przemilczają znaczną część faktów. Choćby wtedy, gdy zamieszcza się informacje, że Słońce wpływa na klimat, załączając dowody z przeszłości… ale już bez pokazania, że obecnie aktywność słoneczna spada. Opisane mamy także zjawiska psychologiczne, które stoją za trudnością czy niechęcią przyjęcia do wiadomości doniesień o zmianach klimatu i ich wpływie na nasze życie. Na znajdujących się w książkach wykresach możemy znaleźć tylko jeden moment w XXI wieku, kiedy antropogeniczne emisje gazów cieplarnianych spadają – jest to rok 2009, związany z… kryzysem finansowym. Czy obecna sytuacja z koronawirusem ma szansę być kolejnym takim rokiem?

 

Shobha Rao, One płoną jaśniej, 2019 [poleca: Paulina Wojciechowska]

Aby poznać dany kraj, warto sięgać także po literaturę piękną z nim związaną. Pozwala to nam lepiej zrozumieć współczesne problemy, system wartości, skomplikowane zależności obcego dla nas świata. Tym razem sięgnęłam po debiutancką powieść Shobhy Rao One płoną jaśniej, wydaną w 2018 roku. Autorka urodziła się w Indiach, jednak w wielu 7 lat wraz z rodzicami przeniosła się do Stanów Zjednoczonych. W książce nie brakuje wątków związanych ze spotkaniem obcych dla siebie światów, zwłaszcza w drugiej części powieści (dziejącej się już w Stanach Zjednoczonych) – choćby wtedy, kiedy bohaterki uczą się korzystać z takich dobrodziejstw cywilizacji, jak ubikacja czy umywalka.

Nieco klickbajtowy opis na okładce głosi „Płonący portret tego, jak wygląda feminizm w większości miejsc na świecie”. Powieść nie opowiada jednak o walce o prawa kobiet, a przedstawia historie konkretnych kobiet, które mimo wielu przeciwności losu nie poddały się. Tytułowy “płomień” to wewnętrzne światło, które prowadzi bohaterki przez trudności – z mojej perspektywy wydające się niemożliwe do przejścia. Czy rzeczywiście dotyczy to większości miejsc na świecie? Tu śmiem wątpić, nie zgadzam się także z padającym gdzieś na początku tekstu zdaniem, że „być kobietą to [zawsze] przekleństwo” – za bardzo doceniam miejsce i czas, w którym przyszło mi żyć.

Powieść skupia się na losach ubogich mieszkanek niewielkiej indyjskiej wioski – Purimie i Sawithcie. Losy dziewcząt, szczególnie te opisane w pierwszej części powieści, są poruszające, gdyż wiemy, że podziela je wiele mieszkanek subkontynentu indyjskiego. Jest tu konieczność utrzymywania rodziny (obie bohaterki są najstarsze spośród kilkorga rodzeństwa) i wykonywania całymi dniami ciężkich obowiązków domowych. Jest aranżowane małżeństwo i prześladowania ze strony męża, zakończone oblaniem młodej żony kwasem. Jest gwałt i groźba poślubienia swojego gwałciciela. Jest uwięzienie w burdelu, bo prostytucja może być jedyną szansą na przetrwanie dla dziewczyny bez wykształcenia i rodziny.

W tle wydarzeń, które spotykają bohaterki jest także ogromna bieda – orzechy nerkowca, potrzebne dla umierającej na raka matki Purimy – są rarytasem, na dodawanego do ryżu banana Sawitha musi zapracować przyjmując więcej klientów. Głównym źródłem utrzymania rodziny są resztki zbierane na wysypisku śmieci. Spanie w łóżku jest luksusem, dostępnym po otrzymaniu dużej sumy pieniędzy. W tym kontekście łatwiej zrozumieć świat, w którym zdobycie choćby niewielkiej przewagi materialnej łączy się z bezwzględnością wobec innych. Posiadanie córki i związana z tym konieczność zapewnienia jej posagu mogą być finansową katastrofą. Zapoznawcze spotkanie z teściami przypomina raczej rekrutację nowego pracownika niż rodzinne spotkanie przy herbatce.

Przy tym wszystkim One płoną jaśniej nie jest powieścią, gdzie dominuje mrok i beznadzieja egzystencji. Nie pozwalają na to wplecione historie, jak choćby ta o wronie, która wolała dać się połknąć w całości niż zjadać po kawałku. A przede wszystkim przewijający się wątek: o sile przyjaźni między dwiema kobietami.

 

Delphine Coulin, Une fille dans la jungle, 2017 [“Dziewczyna w dżungli” – poleca: Artur Malantowicz]

Uzdolniona trzynastoletnia Hawa, najmłodsza z jedenaściorga rodzeństwa, ucieka z domu w Etiopii, gdy po śmierci ojca zostaje zmuszona do ślubu ze znacznie starszym mężczyzną. Chcąc kontynuować swoją edukację, przemierza tysiące kilometrów samotna i przerażona, ale i zdeterminowana, aby wreszcie zasmakować wolności. Czternastoletnia Elira decyduje się na ucieczkę z rodzinnego miasta w Albanii w obawie przed swoim skłonnym do przemocy ojcem, aby następnie wpaść w sidła osób, które zmuszają ją do prostytucji. Ucieka ponownie, podążając na zachód z nadzieją na normalne dzieciństwo. Charyzmatyczny szesnastolatek Milad chce zostać lekarzem, ale w Afganistanie nie ma dla niego przyszłości innej niż indoktrynacja i walka w bojówkach Talibów. Jego matka wysyła go wraz z dziesięcioletnim bratem Jawadem w długą wędrówkę do Europy, wierząc, że tam będą mogli żyć bezpiecznie, z dala od wojny i ubóstwa.

Ich szlaki krzyżują się w dżungli zlokalizowanej obok francuskiego Calais, gdzie „mieszkają” już od kilku miesięcy. Hawa i Elira szukają – i znajdują – bezpieczeństwa pośród grupy afgańskich chłopców pod przywództwem Milada. Wraz z rozwojem historii dowiadujemy się, że Hawę i Milada łączą nie tylko wzajemne szacunek i zrozumienie, ale też rozkwitające uczucia. Gdy francuski rząd decyduje się na zamknięcie dżungli w Calais jesienią 2016 roku, oferując migrantom relokację do innych obozów w kraju, szóstka bohaterów (Hawa, Elira, Milad, Jawad oraz dwóch innych afgańskich chłopców – Ibrahim i Ali) decyduje się pozostać na francuskim wybrzeżu, aby po raz kolejny podjąć trud przedostania się do „mitycznej” Anglii, ostatecznego celu wędrówki.

Nie bez powodu dżungla w Calais stała się francuskim symbolem europejskiego kryzysu migracyjnego. Krajobraz zarysowany przez Coulin jasno pokazuje, że dżungla była też symbolem kryzysu człowieczeństwa. Autorka skutecznie przypomina nam też o dramacie, który nieprzerwanie dzieje się na naszych oczach: „Mieszkali pośród sześciu tysięcy mężczyzn i kobiet z Albanii, Etiopii, Erytrei, Afganistanu, Egiptu, Iranu, Kuwejtu, Syrii, Wietnamu, na terenie, który stał się miastem. Przejście od jednego końca do drugiego obozu było jak podróż dookoła świata. Podróż do końca brudu, w największym slumsach w Europie.”

Une fille dans la jungle to nie tylko opowieść o marzeniach i wytrwałości szóstki fikcyjnych nieletnich migrantów z Etiopii, Albanii i Afganistanu, osadzona w prawdziwych realiach, ale przede wszystkim brutalna opowieść o dehumanizacji („w dżungli żyją tylko zwierzęta”), bezsilności i ludzkiej obojętności. „Dążenie do lepszego życia miało swoją cenę: rozczarowanie. (…) [Hawa] zastanawiała się, jak daleko można się posunąć, żeby się tam dostać. Nic jej nie zostało. Bała się zwariować. Wiedziała, że czasami zbyt wielkie upokorzenie sprawia, że człowiek traci jasność umysłu, kiedy nie ma już nic do uratowania. (…) Wszyscy próbują przetrwać na własną rękę, dopóki ich własny mózg ich nie ochroni, doprowadzając ich do szaleństwa. Aby oszczędzić im zbyt wiele bólu.”

Z całą pewnością pozycja ta zmusza czytelnika do refleksji, do której zachęcam nas wszystkich. Niestety, jak dotychczas książka jest dostępna jedynie w języku francuskim – nie znalazłem nigdzie polskiego bądź angielskiego tłumaczenia. Wielka szkoda!