BARBARA MARCINKOWSKA
Wtorek, 16 czerwca 2015 roku. Brukselę obiega informacja o utworzeniu nowej grupy w Parlamencie Europejskim. Już wczoraj na twitterze Marine Le Pen ogłosiła swoje plany i od tej pory trwały spekulacje, kto do grupy wejdzie. Po oficjalnym ogłoszeniu składu Europy Narodów i Wolności (Europe of Nations and Freedom / Europe des Nations et des Libertés) jedno jest pewne – tym razem przywódczyni francuskiego Frontu Narodowego (FN) udało się zjednoczyć eurosceptyków.
Niezrzeszeni Eurosceptycy
Pierwsze próby utworzenia grupy parlamentarnej Marine Le Pen podjęła tuż po wyborach w maju 2014 roku. Nie udało się jej jednak wtedy zebrać – wymaganych wewnętrznym regulaminem Parlamentu Europejskiego (PE) – 25 posłów pochodzących z 7 różnych krajów. O ile liczba parlamentarzystów nie stanowiła większego problemu (sam FN wprowadził do PE 23 posłów w wyniku ostatnich wyborów), o tyle utworzenie koalicji zawierającej posłów aż siedmiu narodowości okazało się niemożliwe. Eurosceptyczni posłowie z nieutworzonej grupy pozostawali niezrzeszeni.
Przeszkodę tę udało się ostatecznie pokonać w wyniku wielomiesięcznych negocjacji i nową grupę Europy Narodów i Wolności utworzy [1]: 20 posłów Frontu Narodowego (Francja), 5 posłów z Wolnościowej Partii Austrii (Freiheitliche Partei Österreichs, FPÖ), 4 posłów z włoskiej Ligi Północnej, 3 posłów z holenderskiej Partii Wolności (Partij voor de Vrijheid, PVV), 2 Polaków z Kongresu Nowej Prawicy i po jednym pośle z Belgii (Interes Flamandzki, Vlaams Belang, VB) i Wielkiej Brytanii (była posłanka UKiP).
Powstanie grupy musi jeszcze oficjalnie zatwierdzić prezydium Parlamentu Europejskiego. Wydaje się to jednak jedynie formalnością.
Więcej Eurosceptyków
Utworzenie grupy powinno zwiększyć siłę oddziaływania poszczególnych eurosceptycznych partii. Jako posłowie niezrzeszeni mieli oni mniejszy wpływ na proces decyzyjny wewnątrz parlamentu. Warto jednak zaznaczyć, że nie jest to jedyna grupa eurosceptyczna. Do tej pory za największych eurosceptyków w Parlamencie Europejskim uważano członków grupy Europa Wolności i Demokracji Bezpośredniej (wcześniej: Europa Wolności i Demokracji), której współprzewodniczącym jest Nigel Farage z brytyjskiej UKiP. Struktura EFDD jest zresztą zbliżona do tej ENF – z dużą wiodącą grupą posłów z jednego kraju (Francja / Wielka Brytania) i niewielkimi grupami posłów (czy nawet pojedynczymi posłami) z innych państw*.
Niepewna konstrukcja
Układ sił zbliżony do EFDD może się zresztą w przyszłości okazać słabością Europy Narodów i Wolności. W sytuacji, w której o racji bytu może decydować odejście jednego posła – o ile akurat jest jedynym przedstawicielem danego kraju – podtrzymanie istnienia grupy będzie dużym wyzwaniem. Będzie też wymagało nieustannych negocjacji i zabiegania o brak wewnętrznych podziałów, co zawsze jest trudne w przypadku polityki, ale będzie jeszcze trudniejsze, biorąc pod uwagę fakt, że za partnerów ma się polityków, których właściwie jedynym spoiwem jest niechęć do Unii Europejskiej.
Warto przypomnieć w tym miejscu, że nie dalej jak w październiku 2014 roku na włosku zawisł dalszy los EFDD, gdy z grupy wystąpiła łotewska posłanka. Grupa została reaktywowana po przystąpieniu do niej polskiego eurodeputowanego z KNP (Robert Iwaszkiewicz), którego zresztą dwóch kolegów przyłączyło się właśnie do inicjatywy Marine Le Pen.
Czy czeka nas zmiana układu sił?
Powstanie nowej eurosceptycznej grupy w Parlamencie Europejskim może, ale nie musi zwiększyć siłę oddziaływania eurosceptyków. Nie można zapominać, że posłowie zostali wybrani już w maju 2014 roku – i na tym polu zmiana nie następuje. To, co zyskują jako grupa to możliwości techniczne (np. własny sekretariat, możliwość zatrudnienia dodatkowego personelu „przy grupie”, takiego jak policy advisors, stażyści), czy możliwość wprowadzania grupowych kandydatów na stanowiska funkcyjne w komisjach parlamentarnych. Zyskują również osobowość jako grupa polityczna, a to może się przełożyć na realny wpływ na negocjacje polityczne wewnątrz Parlamentu. W dużym stopniu zależy to jednak od zdolności przewodniczących grupy (Marine Le Pen – FN, Marcel de Graaff – PVV) do odnalezienia się w realiach politycznych walk wewnątrzparlamentarnych. Nie mam zdania co do Marcela de Graff, ale Marine Le Pen już nie raz udowodniła, że jest politykiem bardzo zdolnym, skutecznie realizującym swoje plany i nie powinna być lekceważona.
* Pewną różnicę stanowi fakt, że EFDD ma dwie znaczące partie (WB, Włochy) i pięć miniaturowych reprezentacji.
[1] Źródło: Euraffex, http://www.euraffex.eu/wp-content/uploads/2015/06/Europe-of-Nations-and-Freedom.pdf
Grafika: Zrzut ekranu z Twiterra
Przeczytaj też:
B. Marcinkowska, Hollande dostał pstryczka w nos!
M. Makowska, Demokratyzacja, legitymizacja i dezorientacja – wybory do Parlamentu Europejskiego
B. Marcinkowska,Francja: (Nie)straszna nam prawica
M. Makowska, Populiści w natarciu
Q. Genard, European and Belgian elections D-Day+1: a look at the results