Bezpieczeństwo międzynarodowe Bliski Wschód

Nowy (nuklearny) Bliski Wschód

KATARZYNA CZUPA

Iran_negotiations_about_Iran's_nuclearTemat programu nuklearnego Iranu obecny jest w mediach nie od dziś. Wielu jest już pewnie nim znudzonych. Jak długo można deliberować nad sytuacją bez wyjścia? Bez względu na mniej lub bardziej pokojowe nastawienie kolejnych rządów, Teheran nigdy nie porzuci swoich atomowych aspiracji. W tej sytuacji oczywistym jest, że Waszyngton, tradycyjny sojusznik obawiającego się irańskiej agresji Izraela, nie zgodzi się na zniesienie lub nawet złagodzenie sankcji. Klasyczny polityczny impas. Koniec historii.

Jednakże w niedzielę 24 listopada br. nadzieje na przełom odżyły. Wtedy to w Genewie doszło do podpisania tymczasowego porozumienia między Iranem a sześcioma światowymi mocarstwami, tj. Stanami Zjednoczonymi, Rosją, Chinami, Wielką Brytanią, Francją i Niemcami. Na jego mocy Teheran zobowiązał się do zaprzestania wzbogacania uranu ponad poziom 5 proc. oraz „zneutralizowania” wszelkich zasobów pierwiastka przekraczających ten limit. Wstrzymane mają zostać także prace reaktora Arak, używanego do produkcji plutonu. Irański prezydent Hassan Rouhani zgodził się na międzynarodowe inspekcje swoich instalacji zgodnie ze standardami Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej. Inspektorzy będą mieli codzienny dostęp m.in. do ośrodków nuklearnych w Natanz i Fordo. W zamian za te ustępstwa Stany Zjednoczone mają znieść część sankcji nałożonych na Teheran w związku z rozwojem programu atomowego.  Łączna wartość „ulgi” szacowana jest na 7 mld dolarów. Porozumienie zawarto na okres sześciu miesięcy. Do tego czasu wypracowane ma zostać bardziej kompleksowe rozwiązanie.

Postawieni pod ścianą

Jak podkreślał sekretarz stanu USA John Kerry, irański program nuklearny w praktyce został zamrożony a sankcje będą rozluźniane w taki sposób “by nie obniżyć presji na Iran”.  Pytany, czy USA mają zaufanie do Teheranu, dodał, że to nie kwestia zaufania jest kluczowa, ale system weryfikacji. “Będziemy sprawdzać, sprawdzać i jeszcze raz sprawdzać, czy Iran wywiązuje się z zobowiązań, a jego program ma wyłącznie pokojowe zastosowanie” – zapewniał w stacji CNN. Mimo tych deklaracji Izrael krytycznie ocenił porozumienie. Jak powiedział premier Benjamin Netanjahu, “To, co ustalono minionej nocy w Genewie, nie jest historycznym porozumieniem, to historyczny błąd”. “Dziś świat stał się bardziej niebezpieczny, ponieważ najniebezpieczniejszy reżim na świecie poczynił znaczący krok do pozyskania najgroźniejszej na świecie broni” – dodał.

Od blisko miesiąca komentatorzy polityczni prześcigają się w formułowaniu opinii i prognoz na najbliższe miesiące, a nawet lata. Wielu twierdzi, że do rozmów i złagodzenia polityki USA i Iranu po prostu musiało dojść. W skutek nałożonych sankcji irańska gospodarka ledwo zipie. Jak podaje The Economist w wydaniu specjalnym The World in 2014, w porównaniu z 2011 rokiem sprzedaż ropy w Iranie spadła o połowę. Rezerwy walutowe kurczą się w zastraszającym tempie, a inflacja sięga 40 proc. Jakość życia irańskich obywateli pozostawia wiele do życzenia. Według danych Banku Światowego, w 2012 roku dochód narodowy brutto per capita wyniósł w tym kraju ok. 10,5 tys. dolarów. To ponad 2 razy mniej niż w przypadku Arabii Saudyjskiej, której gospodarka też opiera się na eksporcie ropy naftowej. Wskaźnik rozwoju społecznego (HDI) również nie napawa optymizmem. W rankingu obejmującym 186 państw Iran znalazł się na 76. miejscu. Wspomniana wcześniej Arabia Saudyjska uplasowała się 19 oczek wyżej. Nawet autorytarna Białoruś radzi sobie lepiej zajmując 50. miejsce. Tak kończy się polityka nieustępliwości, z której znany był poprzedni prezydent Islamskiej Republiki Iranu Mahmud Ahmadineżad. W obliczu rosnącego społecznego niezadowolenia prezydent Rouhani musiał się ugiąć.

Zmiana nastawienia wyczuwalna jest także w kręgach administracji amerykańskiej. Prezydentura Baracka Obamy miała przynieść zasadniczy zwrot w polityce zagranicznej USA. Hillary Clinton, była sekretarz stanu, przez blisko 4 lata niestrudzenie podróżowała po całym świecie starając się  posprzątać bałagan pozostawiony przez George’a Busha. Zapowiadano również zmniejszenie zaangażowania na Bliskim Wschodzie oraz zacieśnienie współpracy ze wschodzącymi potęgami azjatyckimi. Jak dotąd żadnego spektakularnego sukcesu jednak nie odnotowano. Obama, pomny skutków interwencji USA w Afganistanie i Iraku, nie zdecydował się na podjęcie radykalnych działań mających na celu zakończenie wojny domowej w Syrii. Nie pojawił się też na dwóch październikowych szczytach najważniejszych organizacji zrzeszających państwa Azji i Pacyfiku (Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo Wschodniej oraz Wspólnoty Gospodarczej Azji i Pacyfiku).  Normalizacja relacji z Iranem jest prawdopodobnie ostatnią szansą na uratowanie wizerunku amerykańskiego prezydenta.

Efekt domina

Ostatnie wydarzenia rodzą poważne konsekwencje dla stabilności regionu. Ocieplenie, a przynajmniej odmrożenie, relacji na linii Teheran-Waszyngton wywołuje poważne obawy wśród arabskich sojuszników USA. Amerykańskie bazy wojskowe znajdują się na terytorium Bahrajnu, Kuwejtu, Omanu, Kataru oraz w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Z jednej strony dają one Waszyngtonowi możliwość wpływania na sytuację na Bliskim Wschodzie (w tym powstrzymywanie imperialnych aspiracji Iranu), z drugiej strony zaś, mimo braku oficjalnych porozumień sojuszniczych, stanowią pewną formę gwarancji bezpieczeństwa dla państw-gospodarzy. W sytuacji poprawy stosunków między Stanami Zjednoczonymi a Iranem oraz wypracowania trwałej formuły współpracy (oczywiście na przestrzeni najbliższych lat a nie miesięcy), możliwe jest stopniowe zmniejszanie amerykańskiego wsparcia. Najbardziej ucierpi na tym Arabia Saudyjska, największy partner USA wśród państw arabskich. To właśnie współpraca z Waszyngtonem jest głównym czynnikiem umożliwiającym Rijadowi wpływanie na politykę w krajach sąsiednich.

Niektórzy wieszczą, że w najbliższych latach spodziewać się należy regionalnego wyścigu zbrojeń. Prawdopodobnym jest, że w odpowiedzi na irańskie ustępstwa administracja amerykańska zdecyduje się na znaczące złagodzenie sankcji. Barack Obama odtrąbi sukces (w końcu to on doprowadził do wstrzymania procesu wzbogacania uranu!), lecz w rzeczywistości sytuacja nie ulegnie zmianie. Jak pokazuje historia, Teheran znany jest z luźnego przestrzegania swoich rozwiązań. Jeżeli USA nie wprowadzą należytego systemu kontroli możliwe jest, że Iran ponownie podejmie próbę zdobycia broni nuklearnej. Pozbawieni wsparcia Waszyngtonu Saudowie dążyć będą do zabezpieczenia swoich interesów poprzez pozyskanie własnego arsenału atomowego. Miał być pokój i stabilizacja. Będzie zimna wojna.

Co przyniesie przyszłość

Jak pisał Kenneth Waltz w eseju Why Iran Should Get the Bomb, paradoksalnie irańska broń może być czynnikiem stabilizującym sytuację w regionie.  Nakładanie kolejnych ograniczeń prowadzi bowiem jedynie do wzrostu napięć i wzajemnej nieufności. Jest również nieefektywne, czego najlepszym przykładem jest Korea Północna (mimo coraz większej izolacji, Pjongjang nie zdecydował się na porzucenie programu jądrowego). Co więcej to Izrael, jako jedyne państwo atomowe na Bliskim Wschodzie, jest czynnikiem destabilizującym. Biorąc pod uwagę doświadczenia zimnej wojny wydaje się, że irański arsenał może stanowić tę przeciwwagę.

W miniony czwartek Waszyngton podjął decyzję o poszerzeniu listy firm i osób prywatnych objętych sankcjami. Jak podkreślają przedstawiciele administracji, ograniczenia nałożone zostały na podmioty, które mogą być zaangażowane w produkcję broni masowego rażenia. Iran już zgłosił swój sprzeciw, mówiąc, że krok ten jest niezgodny z postanowieniami z Genewy. Trudno jest przewidzieć co przyniosą najbliższe miesiące. Pewne jest natomiast, że ani Rouhani, ani Obama nie sprzedadzą skóry tanio, a my dalej będziemy zmuszeni do śledzenia persko-amerykańskiej telenoweli.


Katarzyna Czupa Absolwentka i studentka stosunków międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego. Wśród jej zainteresowań badawczych znajdują się m.in. gospodarka, pomoc rozwojowa, zrównoważony rozwój oraz region Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej.  


Przeczytaj również:

One Response

Comments are closed.