Asian Programme Azja Azja Wschodnia

Spór japońsko-chiński o wyspy Senkaku. Wiele hałasu o nic?

KAROL BRONICKI, Program Azjatycki

Fala antyjapońskich protestów w Chinach i związane z nią zdecydowane reakcje japońskich przedsiębiorstw ponownie skierowały oczy świata na osiem niewielkich, bezludnych wysepek i raf na Morzu Wschodniochińskim. Jeszcze przed półwieczem Senkaku, zwane przez Chińczyków Diaoyu, były jedynie punkcikami na mapie, którymi nikt w zasadzie się nie interesował. Wszystko zmieniło się na przełomie lat 60-tych i 70-tych XX wieku, kiedy na szelfie kontynentalnym pod dnem Morza Wschodniochińskiego stwierdzono występowanie bogatych zasobów ropy naftowej i gazu ziemnego. Pretensje do kontrolowanego od końca XIX wieku przez Japonię archipelagu zaczęły zgłaszać Chińska Republika Ludowa oraz Republika Chińska na Tajwanie. Zarówno Pekin jak i Tajpej wysunęły argumenty historyczne, mające według nich świadczyć o trwającym od stuleci zwierzchnictwie Chin nad tym obszarem.

Chińczycy przywołują głównie kroniki dokumentujące używanie wysepek jako punktów pomocniczych w nawigacji podczas wypraw z kontynentu na wyspy Riukiu, będące trybutariuszem Chin od XIV do połowy XIX wieku. Przywoływane jest również włączenie wysepek w system obrony wybrzeża cesarstwa Chin przed japońskimi piratami wako w wieku XVI, a także dekret cesarzowej wdowy Cixi z roku 1893, przekazujący trzy wysepki osobie prywatnej w celu zbioru ziół. Japończycy natomiast utrzymują, że w momencie przejęcia archipelagu w roku 1895 wysepki były bezludne, więc przejęto je legalnie jako terra nullus. Stanowisko to wsparte jest faktem, iż w momencie przejęcia strona chińska nie wysuwała żadnych oficjalnych protestów i w zasadzie nie robiła tego aż do drugiej połowy XX wieku.

Z czysto prawnomiędzynarodowego punktu widzenia argumentacja japońska zdaje się być bardziej przekonująca, albowiem dotychczasowe orzecznictwo Miedzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości zazwyczaj uznawało wyższość roszczeń terytorialnych z tytułu sprawowania długotrwałej, efektywnej kontroli nad argumentacją historyczną. Japońska obecność na wyspach zdaje się być w najbliższej przyszłości niezagrożona. Podczas gdy armia chińska jest dopiero w trakcie modernizacji, jednostki morskie Japońskich Sił Samoobrony tworzą de facto jedną z najnowocześniejszych flot wojennych na świecie. Do tego dochodzi fakt, iż Stany Zjednoczone uznały niedawno, że Senkaku/Diaoyu objęte są działaniem układu sojuszniczego z Japonią z roku 1960. Oznacza to, że w przypadku konfliktu o wyspy siły japońskie mogą liczyć na wsparcie ze strony VII floty US Navy, czego rząd w Pekinie jest w pełni świadomy.

Kontrola nad wysepkami jest o tyle ważna, że jest to jedyne terytorium lądowe pod kontrolą Japonii, znajdujące się po zachodniej stronie Rowu Okinawskiego, biegnącego wzdłuż zachodnich wybrzeży bezspornie japońskiego archipelagu Riukiu. Rów ten oddziela wyspy japońskie od szelfu kontynentalnego Morza Wschodniochińskiego. Orzecznictwo międzynarodowe wskazuje, że jeżeli pomiędzy szelfami kontynentalnymi dwóch naprzeciwległych państw występuje jakaś naturalna przerwa, granica między nimi powinna przebiegać jej środkiem. Jeżeli za taką naturalną przerwę uznać Rów Okinawski, dawałoby to Chinom suwerenność nad całym szelfem kontynentalnym Morza Wschodniochińskiego, niemalże aż do brzegów wysp japońskich. Z tego wynika ogromne znaczenie wysepek Senkaku/Diaoyu, których posiadanie może legitymizować roszczenia Tokio wobec części szelfu kontynentalnego Morza Wschodniochińskiego i jego zasobów.

Występuje tu jednak jeszcze jeden dylemat prawny. Konwencja Jamajska o Prawie Morza z 1982 roku, będąca obecnie nazywana „konstytucją oceanów”, określa, iż aby wyspy miały prawo do generowania własnego szelfu kontynentalnego, muszą nadawać się do zamieszkania przez ludzi, bądź do samodzielnej działalności gospodarczej. W przypadku niezamieszkałych i pozbawionych zasobów wody pitnej Senkaku/Diaoyu sprawa ta nie jest wcale oczywista. Zakup trzech wysepek z rąk prywatnych właścicieli przez rząd Japonii może być więc pierwszym krokiem do próby nadania wyspom pełni praw wynikających z konwencji, na przykład poprzez budowę infrastruktury gospodarczej bądź jakiejś formy osadnictwa. Fakt, że zostały one wykupione akurat teraz, wynika jednak głównie z polityki wewnętrznej tego państwa i dążenia polityków do zdobycia popularności wśród patriotycznie nastawionych wyborców. Przykładem tego jest postawa burmistrza Tokio, Shintaro Ishihary, który w kwietniu 2012 zapowiedział wykupienie wysp z budżetu Tokio, skoro nie robi tego rząd centralny.

Czynnik wewnętrzny jest też nie bez znaczenia po stronie chińskiej. Wykupienie wysp od prywatnych właścicieli przez rząd japoński nie wnosi żadnej nowej jakości ani w statusie prawnym wysp, ani w stanowisku japońskim odnośnie ich przynależności. Jest to jednak woda na młyn dla frakcji twardogłowych w Pekinie oraz nacjonalistów zarówno w Chinach kontynentalnych, jak i na Tajwanie, czy w Hongkongu. Rządy centralne zarówno w Pekinie, jak i w Tokio, mają świadomość, że konflikt godzi w interesy ekonomiczne obu państw, szczególnie w dobie kryzysu. Wydaje się jednak, że politycy stali się zakładnikami nastrojów nacjonalistycznych, które wcześniej sami nakręcali, kierowani chęcią zdobycia dostępu do zasobów naturalnych. Tendencje nacjonalistyczne przeszkodziły już wielokrotnie w próbach dojścia do porozumienia i współpracy przy wydobyciu surowców ze spornych obszarów. Obecnie doprowadzają one do niebezpiecznej i szkodliwej z wielu względów eskalacji konfliktu i aktów wrogości. Zarówno Pekin, jak i Tokio powinny dążyć do załagodzenia sytuacji i nie dopuścić, by wymknęła się ona spod kontroli. Jest to jednak niezwykle ciężkie zadanie, biorąc pod uwagę skalę wzajemnych animozji i partykularne interesy wewnątrz obu państw.

8 Responses

  1. A jaką formę przybrać by mogło porozumienie między skonfliktowanymi o wyspy stronami? Czy są już jakieś propozycje?

  2. Porozumienie mogłoby na przykład mieć formę umowy o wspólnym wydobyciu (joint development agreement). Konwencja Jamajska zachęca w przypadku sporów delimitacyjnych do ustanawiania środków tymczasowych o charakterze praktycznym (art 74.3), które pozwalają prowadzić wydobycie na obszarach spornych do czasu jego rozwiązania z korzyścią dla obu stron. Nie mają one przesądzającego wpływu na ostateczna delimitacje. W praktyce rolę takich środków odgrywają często właśnie umowy o wspólnym wydobyciu. Takie porozumienie dotyczące szelfu kontynentalnego Morza Wschodniochińskiego została już podpisana przez Koreę i Japonię w 1974. Na obszarze spornym wyznaczono strefę wspólnego wydobycia, którą podzielono na mniejsze strefy udostępnione do eksploatacji koncesjonariuszom wybranym przez oba państwa. Koncesjonariusze zobowiązani zostali do podpisania między sobą umowy joint-venture. Połączona japońsko-koreańska komisja jest natomiast ciałem konsultacyjnym w sprawach wykonywania postanowień porozumienia. Jest to jednak jedynie przykład takiej współpracy na obszarach spornych, ponieważ prawo międzynarodowe nie determinuje kategorycznie formy w jakiej ma ona przebiegać.Chiny i Japonia wysunęły nawet wspólną deklarację zapowiadającą współpracę na Morzu Wschodniochińskim w 2008, ale nie była ona prawnie wiążącym traktatem, a także nie pociągnęła ze sobą konkretnych działań praktycznych. Dużą role odegrała w tym przeciwna kompromisom z Japonią opinia publiczna w Chinach, oraz ochłodzenie stosunków z Chinami po dojściu do władzy premiera Taro Aso w Japonii.

Comments are closed.