Bezpieczeństwo Dyplomacja Europa Europa Środkowa i Wschodnia Europa Zachodnia Gospodarka Polska UE

Radosław Sikorski – w tym szaleństwie jest metoda?

MARTA MAKOWSKA

W życiu nie liczy się tylko co się mówi, ale też ważne jest JAK się to mówi i KIEDY. Polski Minister Spraw Zagranicznych tuż przed finiszem sześciomiesięcznego przewodnictwa Radzie Unii Europejskiej – stanowiącego sprawdzian naszych kompetencji koordynacyjnych i administracyjnych – uderzył z impetem w najczulszy punkt Europejczyków (odpowiedzialność), w okolicznościach najbardziej ku temu odpowiednich (Berlin, przeddzień kluczowego dla wychodzenia z kryzysu Euro szczytu). 

1. Minister lubi ciekawe opowieści

Przy pisaniu swoich przemówień Sikorski korzysta z pomocy specjalistów. Jego wystąpienia zazwyczaj okraszone są ciekawymi anegdotkami, metaforami, czy porównaniami. 28 listopada w Berlinie Minister odwołał się do spuścizny Kanta, niemieckiego filozofa, którego „studiował” podczas nauki na Uniwersytecie Oksfordzkim. W umiejętny sposób w kilkuminutowej wypowiedzi poruszył najważniejsze zagadnienia dla Europy ostatnich dwóch dekad: rozpad Jugosławii, pęknięcie bańki spekulacyjnej i kryzys bankowy, i wreszcie narastający kryzys zaufania politycznego prowadzący do problemów w strefie Euro.

2. Teraz Polska

Co ważne, Sikorski zwrócił w poniedziałek oczy Europy na Polskę, co może nie zostało dostrzeżone przez głosy krytyki ze strony zatrwożonych o suwerenność kraju obywateli. Karcąc „starą Europę” za błędy i lekkomyślność wskazuje na szereg ekonomicznych korzyści wynikających z rozszerzenia Unii dla wszystkich jej członków. Ma prawo przemawiać ex catedra, skoro premier jego kraju właśnie ogłosił w Sejmie szereg cięć budżetowych i planowanych reform zmierzających do powstrzymania skutków ogólnoeuropejskiego kryzysu.

3. 17, ale nie plus 10

Strefa Euro liczy 17 państw, które obecnie stanowią swego rodzaju „Unię w Unii”. Poza nią znajduje się 10 krajów o różnym poziomie rozwoju gospodarczego, które niekoniecznie chcą być wrzucane do przysłowiowego „jednego worka”. Sikorski wyprzedził decydentów z innych państw, nie pozostawiając złudzeń, że Polska chce aspirować do gracza pierwszej ligi. Mając opinię jednego z najbardziej „euro-optymistycznych” społeczeństw starego kontynentu, konsekwentnie pracując nad poprawą stosunków zarówno na swojej zachodniej, jak i wschodniej granicy, Polska ma potencjał, żeby raz na zawsze „stracić szansę by siedzieć cicho”.

4. Konstruktywna krytyka

(…) stoimy przed wyborem, czy chcemy być prawdziwą federacją, czy też nie. Jeżeli ponowna nacjonalizacja lub rozpad są nie do zaakceptowania, pozostaje nam tylko jedna możliwość: sprawienie, by Europą w końcu można było rządzić, a co za tym idzie, doprowadzenie z czasem do Europy bardziej wiarygodnej – takie ultimatum stawia w Berlinie Sikorski. Nie posługując się tzw. „pustosłowiem”, wymienia szereg działań, które w jego mniemaniu maja być remedium na obecne problemy, ale wymagają solidarności i przełknięcia narodowych dum: Europejski Bank Centralny powinien stać się bankiem centralnym z prawdziwego zdarzenia, pożyczkodawcą ostatniej szansy, który podtrzymuje wiarygodność całej strefy euro.

Chwaląc tzw. „sześciopak” (pakiet sześciu aktów legislacyjnych dotyczących zarządzania gospodarczego w UE) wskazuje pożądany kierunek zmian – większa integracja i kontrola paneuropejska budżetów państw. Sugeruje wzmocnienie Komisji Europejskiej, co nie jest pierwszym tego typu głosem w międzynarodowej dyskusji.

5. Apel, który przewraca nasz świat do góry nogami

Polskie media namiętnie cytowały w poniedziałek najodważniejszą (z punktu widzenia opinii publicznej) tezę Ministra: Zapewne jestem pierwszym w historii ministrem spraw zagranicznych Polski, który to powie: Mniej zaczynam  obawiać się niemieckiej potęgi niż niemieckiej bezczynności.

Tym samym, Minister Sikorski wstąpił na ścieżkę, z której nie przystoi się mu już wycofać. Musi udowodnić swoim rodakom, że polityka prowadzonego przez siebie resortu ma na celu interes Polski oraz, że interes ten jest zbieżny z interesami całej Europy (w tym Niemiec). Opozycja, po tak odważnym wystąpieniu ministra, nie przepuści szansy, żeby wytknąć mu każde jego potknięcie, wykorzystując dodatkowo sprzyjające okoliczności zewnętrzne, a w efekcie może podważyć jego wiarygodność.

A premier, cóż, zawsze będzie mógł się odciąć od polityki członka swojego gabinetu i w sukurs za Januszem Palikotem stwierdzić, że: Ten człowiek jest jakiś dziki, czasami sprawia wrażenie, że jest uzależniony od narkotyków, zwyczajnie naćpany .

Panie ministrze, czekamy na styczniowe expose poświęcone kierunkom polskiej polityki zagranicznej na najbliższe 4 lata.

7 Responses

  1. Sikorski nie powiedział nic rewolucyjnego, ale jako pierwszy powiedział to głosno – przecież wszyscy w Europie wiedzą, że Niemcy są głównym silnikiem UE i to oni muszą ratować euro. Bardziej zaskoczyły mnie: 1. reakcja mediów; 2. histeryczna odpowiedź opozycji, które wskazują na to, że obie frakcje żyją jakby w innym świecie, w którym 1. Minister SZ nie jest legitymowany i nie ma prawa głosu, 2. Niemcy nadal kojarzeni są z wojną i Holokaustem. Stąd nie dziw, że Zachód wciąż nazywa nas ‘the parochial state’.

  2. A więc niestety do Brugii dotarły te przykre informacje? Dla mnie to również był szok, który jednak, niestety, wynika z ignorancji osób takich jak my (młode, wykształcone i mobilne osoby z dużych miast). To nie jest niestety tak, że jakiś tajemniczy magik pociąga za sznurki i wpaja ludziom nienawiść do innych narodowości. Ta niechęć wielu Polaków do Niemców tkwi gdzieś głęboko, i dopiero w ostatnich latach, za sprawa niektórych polityków i mediów, dostała jakby “legitymizację”. Chciałabym się mylić w tej kwestii, ale niestety na razie moje doświadczenia i spostrzeżenia nie pozwalają mi zmienić zdania…

  3. Bardzo ciekawy opis tego przemówienia Marto, dziękuję. Szukałem jakiegoś merytorycznego głosu opozycji i trudno znaleźć, ale jest. Niektórzy posłowie opozycji próbują argumentować merytorycznie przeciw ministrowi Sikorskiemu, np. całkiem celnie prof. Szczerski (Okruchy z kanclerskiego stołu http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20111130&typ=po&id=po15.txt i Szantaż reformatorski http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20111206&typ=my&id=my03.txt ), ale nawet w tych tekstach jedyną pozytywną propozycją poza narzekaniem jest “odbudujmy europejskie wartości”… czyli co? Wiem, że artykuły były dedykowane dla konkretnych czytelników o konkretnym światopoglądzie, ale czy rzeczywiście “wartości Europy” znaczą teraz cokolwiek konkretnego? Mamy teraz przecież “polityczne przetargi” o konkretne zapisy i rozwiązania instytucjonalne…

  4. Do wpisu Anity: za bardzo wciąż przejmujemy się tym co Zachód powie. Mnie wręcz irytują wyszukiwane przez polską prasę choćby pojedyncze pochwały dla Polski. To droga donikąd. Owszem, potencjał ekonomiczny mamy jaki mamy, klasę polityczną mamy jaką mamy, wykształcenie obywateli i innowacyjność mamy jakie mamy, kulturę polityczną mamy jaką mamy… ale tylko w oparciu o własny potencjał zbudujemy skuteczne instytucje, a poczucie, że nie powinniśmy być gorsi cywilizacyjnie od RFN czy Francji powinno nas motywować a nie skłaniać do kompleksów i pretensji. Wielka w tym rola mediów by stworzyły pozytywny przekaz, a nie pokazywały tylko marudne i jałowe spory pt. “co kto o kim powiedział”.

    1. Ja nie mam żadnych kompleksów przed Niemcami, Francuzami czy kimkolwiek. Ale w pewnym sensie musimy słuchać, tego co mówią ‘na Zachodzie’, bo jak inaczej prowadzić dialog? Chodzi mi właśnie o to, że zamiast zastanawiać się jak naprawić Europę podniecamy się (ideologicznymi?) bzdetami. Na szczęście MSZ Sikorski skierował dyskusję na nowy tor i za to mu jestem wdzięczna 🙂

      Dla mnie czym są europejskie wartości jest jasne. Ale to temat może na oddzielną notkę? 🙂

  5. Trzymam stronę Anity w tym względzie, że dyskurs musi być skierowany na te tory, które są istotne również dla reszty kontynentu. nie może być tak, że kiedy inni gaszą palący się dom, to my w tym czasie budujemy studnię 😉
    Jasne, że poziom prasy polskiej jest niski – stąd potrzeba blogów i publikacji, które analizują fakty, a nie cudze opinie.. Niemniej, w polityce liczy się też szeroko pojęte “wrażenie”. Więc nawet jeśli Sikorski nie powiedział wiele (nic) nowego, to ważne jest, że powiedział, i że wylądowały jego słowa na pierwszej stronie FT! 😉
    A co do Europejskich wartości…usłyszałam kiedyś na jednej z konferencji.że najważniejszą europejską wartością jest….. ciągły spór (dialog/dyskurs) o wartości! (bodajże prof. Krzysztof Pomian to powiedział).

Comments are closed.