PAWEŁ BIEŃKOWSKI
Marzec przyniósł publikację danych, które zwykły wzbudzać długotrwałe dyskusje analityków światowego bezpieczeństwa. Chodzi tu zwłaszcza o ogłoszenie przez władze Chińskiej Republiki Ludowej wartego 91,5 mld USD budżetu wojskowego na 2011 rok oraz uplasowanie się Indii na pierwszym miejscu listy światowych importerów uzbrojenia. Jakie stąd implikacje dla bezpieczeństwa w regionie?
Obawy wzbudza zwłaszcza niepowstrzymany wzrost budżetu wojskowego ChRL, który w 2011 roku powiększy się o dalsze 15%.
Dotychczas władze ChRL tłumaczyły wzrost budżetu m.in. inwestycjami w poprawę warunków bytowych żołnierzy i trening. Dziś jednak, przy aktywnych programach rozwoju najnowszego typu myśliwców, lotniskowca czy pocisków balistycznych trudno zakamuflować cel zwiększonych wydatków. Chiny starają się w szybkim tempie zmodernizować zapóźnioną armię, w której wciąż gros sprzętu stanowią czołgi i samoloty o rodowodzie sowieckim, niespełniające wymogów współczesnego pola walki.
Kontrowersje wokół chińskiego budżetu powiększa niezmiennie niska transparentność odnośnie polityki bezpieczeństwa tego państwa. Od 1998 r. ChRL zwykła publikować co dwa lata Białą Księgę Ministerstwa Obrony Narodowej, w której znajdowały się najogólniejsze postanowienia strategii bezpieczeństwa. Termin publikacji najnowszej Księgi przypadł na 2010 rok, dokument się jednak nie ukazał. Być może miało to związek z obecnymi w tym czasie silnymi napięciami w stosunkach z USA, zaognionymi przez kwestię sprzedaży amerykańskiego uzbrojenia na Tajwan. Publikowany zwykle w marcu każdego roku raport Departamentu Obrony USA dotyczący sił zbrojnych ChRL w 2010 r. również opóźnił się o kilka miesięcy.
Należy przy tym pamiętać, że oficjalny budżet wojskowy ChRL prawdopodobnie zdecydowanie odbiega od rzeczywistego poziomu wydatków na ten cel. Zdaniem amerykańskich analityków Chińczycy wydają na obronność nawet 2-3 razy więcej niż deklarują. Wiele z tych wydatków jest finansowana przez inne resorty, odpowiedzialne za import, programy badawczo-rozwojowe czy bezpieczeństwo wewnętrzne. Dzięki zaś zwiększonej sile nabywczej yuana przeliczonego na dolary, ChRL będzie w stanie zakupić jeszcze więcej uzbrojenia za granicą. Niewiele zatem wskazuje na to, by Chiny mogły spaść z pozycji drugiego na świecie państwa pod względem wartości wydatków wojskowych.
Największym eksporterem uzbrojenia do Państwa Środka pozostaje Rosja, która w 2010 r. sprzedała Chinom broń o wartości 410 mln USD. Kolejne miejsca na liście dostawców Pekinu zajmują państwa Europy Zachodniej: Francja, Wielka Brytania, Niemcy oraz Szwajcaria, handlujące z ChRL pomimo utrzymywania oficjalnego embarga. Sama Francja wyeksportowała w zeszłym roku do Chin broń wartą 78 mln USD.
Wśród chińskich zakupów w 2010 r. największy udział miały kolejno: samoloty (199 mln USD), rakiety (130 mln USD), silniki odrzutowe (120 mln USD), aparatura radioelektroniczna (64 mln USD) oraz systemy obrony przeciwlotniczej (42 mln USD). Realizowane przy pomocy tych środków programy konstrukcji myśliwca stealth czy lotniskowca coraz trudniej uznać za jednoznacznie defensywne. Zwraca też uwagę spadek wartości importu broni w chińskich wydatkach, spowodowany wzrostem produkcji nowoczesnego uzbrojenia we własnych zakładach.
Tymczasem największym na świecie odbiorcą uzbrojenia zostały Indie, które w l. 2006-2010 przyjęły w sumie 9% wartości światowego handlu bronią. Powodowane głównie problemami bezpieczeństwa wewnętrznego, ale również rywalizacją regionalną z Pakistanem i Chinami, Indie intensyfikują rozwój własnego potencjału militarnego. Ponad 80% broni sprzedawanej Indiom pochodzi z Rosji, z którą New Delhi współpracuje na korzystnych zasadach. Cechą wyróżniającą Indie jako importera uzbrojenia są wysokie wymagania dotyczące offsetu oraz transferów technologii, które zarówno rosyjscy jak i zachodni dostawcy zgadzają się wypełniać, aby nie stracić lukratywnych kontraktów. Dzięki takim “lokomotywom zakupów” jak Indie i Chiny (te drugie na drugim miejscu, z 6% udziałem), Azja przyjęła w sumie 43% całości sprzedanego na świecie uzbrojenia w ciągu ostatnich pięciu lat.
Miejsce 3. i 4. listy światowych importerów zajęły odpowiednio Korea Południowa i Pakistan, intensyfikujące zbrojenia w obliczu regionalnych napięć. Piąte miejsce zajęła z kolei pierwsza “potęga” spoza Azji – dotknięta kryzysem Grecja.
Wzrost wydatków na zbrojenia przypomina w Azji system naczyń połączonych – podniesienie poziomu zbrojeń w Chinach wywołuje reakcję państw ościennych. I tak, jeszcze w tym miesiącu Japonia ogłosiła plany oblotu własnego myśliwca stealth w 2014 r. Niedawno również Indie dokonały zmian w swojej doktrynie bezpieczeństwa, przystępując do organizacji górskich, mobilnych oddziałów przygranicznych na podobieństwo chińskich “Rapid Reaction Units”, zdolnych do prowadzenia krótkich i intensywnych działań w usieciowionym środowisku. New Delhi kontynuuje również testy rakietowe i przeciwrakietowe. Na indyjskie inwestycje tradycyjnie reaguje wzrostem własnych zbrojeń Pakistan.
Azja pozostaje zatem obszarem, gdzie modernizacja armii i idący za nią wzrost pozycji politycznej pozostaje priorytetem wielu państw, finansowanym ze środków dynamicznego wzrostu gospodarczego. W przypadku Chin czy Indii wzrost tempa zbrojeń wiąże się głównie z nadrabianiem zapóźnień w potencjale armii, jednak w przypadku takich państw jak Japonia i Korea Południowa stanowi on odpowiedź na realne zagrożenia dla ich bezpieczeństwa. Procesy te pozostają wzajemnie powiązane i zrównoważone, tworząc póki co stabilną architekturę bezpieczeństwa międzypaństwowego w regionie.