Gospodarka Program Wolnościowy UE

Europejskie Królestwo Regulacji

RAFAŁ BILL

Przeglądając wczorajsze newsy, natknąłem się na interesującą informację. Odbywa się obecnie szczyt Unii Europejskiej, na którym został podpisany bardzo ważny dokument. Oto spełnia się sen euroentuzjastów i czyniony jest kolejny krok milowy na drodze ku budowie jednego europejskiego superpaństwa na wzór Stanów Zjednoczonych Ameryki. Wczoraj został przyjęty dokument tworzący w ramach krajów strefy euro unię fiskalną w miejsce dotychczasowej unii gospodarczej.

Na blogu Centrum Inicjatyw Międzynarodowych pojawiło się już kilka wpisów nt. suwerenności państw zrzeszonych w Unii Europejskiej. Rozgorzała dyskusja, czy Polska i inne kraje są nadal samodzielne w kontekście ratyfikowanego Traktatu Lizbońskiego. Anita Sęk w swoim wpisie poddała analizie dokument unijny, zadając pytania o niezależności władz państwowych i oceniając współczesne pojęcie suwerenności.

Dzisiaj dyskusja ta może odżyć na nowo. Na temat samej planowanej unii fiskalnej można przeczytać krótko m.in. na portalu Forsal. W ogromnym skrócie, Niemcy i Francja jako główni gracze strefy euro postanowili, że możliwa jest nadal dalsza pomoc dla krajów zadłużonych, jeśli życie wewnętrzne gospodarki europejskiej zostanie poddane ostrym regulacjom. Unijna kontrola ma zapobiec kolejnym kryzysom w postaci zadłużających się krajów takich jak Grecja czy Irlandia. Z 17 państw strefy euro aż 5 jest zagrożonych bankructwem finansów publicznych (tzw. kraje PIIGS – Portugalia, Irlandia, Włochy, Grecja, Hiszpania). Musiały się one poddać dyktatowi Francji i Niemiec. Inni poważni gracze, jak np. Wielka Brytania (która nota bene jest również kandydatem do bankructwa), która mogłaby wejść w skuteczny spór z sojuszem francusko-niemieckim, pozostaje na uboczu, ponieważ po prostu nie jest krajem strefy euro. Podobnie ma się sytuacja z nowymi państwami np. Polską, z czego większość jednak ratyfikuje dokument, by nie zostać wrzucona do kategorii wolniejszych państw.

Europejscy sceptycy twierdzą, że dzięki dokumentowi gospodarka europejska zostanie przeregulowana. Już dzisiaj Unia Europejska biurokratyzmem stoi, a tendencja ta może się tylko pogłębić. Pojawiają się również zarzuty o utracie suwerenności krajowych władz w zakresie ekonomii na rzecz Brukseli.

Unia Europejska już dawno wkroczyła na ścieżkę, która może doprowadzić jedynie do jej upadku. Unijni decydenci z wiarą godną neofitów realizują społeczną gospodarkę rynkową, twór który kiedyś został stworzony jedynie na papierze, a jego realnego docelowego kształtu nikt nie zna. Brnie więc Unia w coraz większą biurokrację i zwiększanie poziomu regulacji, nie próbując rozwiązać problemów u źródła. Ale w takim  przypadku potrzebna byłaby poważna decyzja.

Jaka? Miast regulować wszystko i wszystkich, wprowadzamy wolność. Ale taką prawdziwą, nie udawaną na papierze. Włącznie ze wszelkimi konsekwencjami naszych dobrych i złych wyborów. Jeśli dzisiaj złapie mnie policja i wypisze mandat na 100 zł, to mogę być jedynie zły na siebie, że nie przestrzegałem prawa (albo że dałem się złapać). Niestety, mandat będzie musiał zostać opłacony, a ja muszę pogodzić się z utratą 100 zł. Czemu nie zastosować takiej zasady również odnośnie państw?

Najlepszym przykładem Europejskiego Królestwa Regulacji (i można jeszcze dodać, Ochrony) jest Grecja. Politycy greccy popełnili wiele błędów, przede wszystkim rozbudowując zbytnio sferę socjalną. Ale nie oszukujmy się, greckie społeczeństwo jest równie winne jak wybrani przez nich decydenci. Nie dość, że właśnie źle wybrali, to jeszcze nie oponowali przed samobójczą polityką. Podobna sytuacja jest od kilku lat w Polsce. W pewnym momencie każdemu przychodzi zapłacić wysoką cenę za złe wybory i popełnione błędy.

Grecja jednak wiedziała, że nikt w Unii Europejskiej nie pozwoli na ich upadek. To byłby wstrząs, a unijni politycy nie lubią żadnych kataklizmów, tylko swoje ciepłe posadki. Przykład idzie również za oceanu, gdzie USA “wpompował” miliardy dolarów w gospodarkę, by ratować zadłużone banki. O pompowaniu pieniędzy artykuł napisał Piotr Szafruga, a ja tylko pozwolę sobie dodać – schemat jest ten sam, niezależnie czy ratujemy prywatne instytucja czy publiczne rządy.

Skoro obecna polityka jest zła, to jaka jest alternatywa? Myślenie samodzielne przyszłościowe. Dać wyraźny sygnał, że Unia Europejska (czy też rząd USA w przypadku banków) nie wyczaruje dodatkowych pieniędzy na ratowanie zagrożonych podmiotów. Krótko mówiąc, radźcie sobie sami. Zgodzę się, że jest to podejście brutalne, ale przede wszystkim rozwiązuje problemy u samego źródła. Natomiast samodzielne myślenie z uwzględnieniem przyszłości jeszcze nikomu nie zaszkodziło, chociaż istotnie wielu polityków może od tego rozboleć głowa.

Poruszmy jeszcze zagadnienie suwerenności z poziomu mikroekonomicznego. Czy dla nas, ludzi pracujących każdego dnia dla zaspokojenie swoich potrzeb, naprawdę istnieje jakakolwiek różnica, kto będzie regulował naszą wolność? Dla mnie nie ma różnicy pomiędzy urzędnikiem w Warszawie czy Brukseli, ponieważ tylko ja wiem, co jest dobre dla mnie, natomiast tamci mogą jedynie zaszkodzić. Dlatego argumenty o utracie suwerenności powinny jedynie interesować polityków, ponieważ stracą swoje zadania i będą musieli znów pomyśleć, czym się tu zająć, aby znowu uprzykrzyć życie obywatelom. Niestety, na sytuację, w której ja sam odpowiadam za swoje aktualne działania i przyszłość (np. w kwestii zapewnia środków na starość) nie zanosi się, ponieważ państwo czy Unia Europejska doskonale wie lepiej, co zrobić z moimi pieniędzmi. To miłe, ale wystarczy tej troski, my naprawdę potrafimy być samodzielni, dobrze mamUNIO?