Azja Południowo-Wschodnia Gospodarka

Potęga ekonomiczna Chin

RAFAŁ BILL

Od 2007-2008 r., kiedy pękła bańka spekulacyjna na rynku nieruchomości w USA, coraz częściej można znaleźć opinie i głosy, wieszczące szybki upadek właśnie tego państwa. Miejsce Stanów Zjednoczonych, jako globalnego hegemona, miałaby zająć jedna z najszybciej rozwijających się gospodarek świata, Państwo Środka, Chińska Republika Ludowa.

Przyznam się szczerze, że sinologiem nie jestem, więc nie mam zamiaru wgłębiać się w analizy społeczne, kulturowe czy polityczne. Natomiast wykresy makroekonomiczne mogą nam dużo powiedzieć, czy faktycznie w najbliższej dekadzie to Chiny staną się największą gospodarką. Na początek zobaczmy, jak kształtował się wzrost PKB Chin w ostatniej dekadzie.

Wyk. 1 Dynamika realnego PKB w krajach BRIC i na świecie w latach 2000-2010

Trend nie wymaga komentarza. Kolejny wykres znakomicie wykaże nam wzrost PKB w Chinach i w USA w ostatnich dekadach oraz następnym dziesięcioleciu.

Wyk. 2 Dynamika realnego PKB w latach 1990-2020 dla USA i Chin

Przeanalizowaliśmy przeszłe dekady, teraz skupmy się na prognozowaniu. Ułatwi nam to aplikacja stworzona przez programistów The Economist, która po wpisaniu odpowiednich wartości dotyczących wzrostu USA i Chin, jak również oczekiwanej inflacji i aprecjacji yuana, wykreśli nam, w którym momencie Chiny prześcigną gospodarczo USA.

http://www.economist.com/blogs/freeexchange/2011/01/china

Zmieniając różne wartości, możemy zobaczyć, jaki wpływ na globalny wyścig ekonomiczny ma wzrost PKB, inflacja i aprecjacja yuana. Praktycznie, musimy wpisać skrajne zmienne, by Chiny nie przegoniły USA.  Jednak są to jedynie prognozy. Ich liniowość doskonale obrazuje poniższy obrazek, poruszający już tym razem bliższe życiu tematy.

Rys.1 Ekstrapolacja

Jednak, gdybyśmy polegali jedynie na prognozach, to zgodnie z pomysłami futurystów z XIX w., powinniśmy już dawno mieszkać na Księżycu, a raporty renomowanego Klubu Rzymskiego określiły początek nowego millenium jako moment, kiedy zostanie spalona ostatnia baryłka ropy naftowej. Popatrzmy przez okno, samochody jednak dalej jeżdżą, więc najwyraźniej ktoś tu się pomylił.

W prognozowaniu nie uwzględnia się wielu czynników, które mogą mieć kolosalny wpływ na ostateczny wynik predykcji. W poniższym wpisie skupmy się na jednej teorii – czarnych łabędzi.

Nazwa nie nawiązuje bynajmniej do nowego filmu z Natalie Portman i Milą Kunis, ponieważ powstała w 2007 r. Teoria dotyczy rzadkich wydarzeń, które jednak zdarzają się, pomimo swojego niskiego prawdopodobieństwa, jak narodziny tytułowego czarnego łabędzia w stadzie białych. Takimi wydarzeniami był np. atak na WTC w 2001 r., jak również kryzys finansowy w 2008 r.

Pytanie, które się nasuwa – czy żadnego z tych wydarzeń nie da się przewidzieć, czy jedynie społeczeństwo wraz z władzą nie chce dostrzec nadchodzących katastrof?  Jeśli to pierwsze, to musimy przyznać, że żyjemy w całkowicie ahistorycznym świecie. W drugim przypadku, musimy zastanowić się nad rozwinięciem narzędzi, które pozwolą nam zminimalizować koszty występowania czarnych łabędzi lub nawet ich uniknięcia.

Dygresja nt. czarnych łabędzi jest ważna, jeśli chcemy analizować rozwój globalnej ekonomii i obserwować wyścig USA-Chiny. Zgodnie z prawem prawdopodobieństwa, Chiny mają 50% szansy, by prześcignąć USA w kilkanaście lat, mają również 50%, by tego nie zrobić. Bo czy możemy zakładać rozwój sytuacji w tak długim okresie w inny sposób niż poprzez rzut monetą?

Dla zwolenników długofalowych prognoz, przypomnę, że kiedyś towarzysze w Moskwie również zakładali wygraną ZSRR w wyścigu z USA. Nie chcę bynajmniej faworyzować tutaj Wielkiego Brata za oceanu – mają oni ogromną ilość problemów, którymi muszą zająć się natychmiast, jeśli faktycznie nie chcą stracić dominującej pozycji na świecie. Przestrzegałbym jedynie przed nadmierną euforią nt. rozwoju Chin. Globalni inwestorzy już powoli potwierdzają rosnące obawy co do stanu gospodarki Państwa Środka. Zdjęcia satelitarne przedstawiają niektóre miejscowości chińskie jako całkowicie wyludnione. Należy sobie  zadać pytanie o skutki dla Chin rosnącej inflacji, dmuchanej bańki na chińskim rynku nieruchomości (ogromny % PKB!) czy nadchodzącego niżu demograficznego (polityka jednego dziecka).

Myślę jednak, że wraz z ewentualnym spowolnieniem Chin, które ma realną szansę nadejść i wiązać się z problemami strukturalnymi, analitycy i inwestorzy nie będą musieli szukać daleko, by znaleźć kolejny kraj, która zostanie nominowany do nowej pozycji lidera. Takim krajem mogą być Indie, mogą nim również nie być.