Afryka Bliski Wschód Społeczeństwo

Wśród marokańskich Berberów

PAULINA ANNA WOJCIECHOWSKA

Jesteśmy u stóp jednego z najwyższych pasm Atlasu Wysokiego, Ighil Makun. Mieszkańcy ubrani są w tradycyjne stroje, wioski wyglądają pewnie niemal tak samo jak setki lat temu. Nie chcę używać tradycyjnego podróżniczego stwierdzenia “czas tu się zatrzymał” – zbyt wiele widziałam już takich “zaklętych w czasie” wiosek u podnóży wysokich gór. Bo czas tu przecież płynie – choć nowoczesne technologie docierają tu wolniej, choć na pierwszy rzut oka nie widać tu przejawów globalizacji – ludzie nie żyją przecież w kompletnej izolacji, a zachodzące we współczesnym świecie zmiany wpływają także na życie w tych podgórskich wioskach. Czasem dość brutalnie – kilkaset kilometrów dalej, u stóp Dżebel Toubkal (najwyższego szczytu Afryki Północnej, bardzo popularnego wśród turystów) członkowie ISIS zamordowali dwie turystyki ze Skandynawii. Na skutek tego morderstwa władze Maroka wprowadziły obowiązek korzystania z usług certyfikowanych przewodników w tamtym regionie Atlasu.

Tabant, berberyjska wieś w Dolinie Szczęśliwych Ludzi

Na szlaku mijają nas Berberowie odziani w tradycyjne stroje, prowadzący swoje objuczone bagażem muły. Niektóre postaci wyglądają jak żywcem wyjęte z filmów o wojnach kolonialnych – a ja z miejsca czuję taki respekt, że nie mam odwagi nawet wyciągnąć aparatu, mogę tylko odpowiedzieć na pozdrowienie As salam alejkum. Berberowie zamieszkujący masyw Makun traktują nas, turystów wędrujących z własnymi pleckami i namiotami, z lekką rezerwą. Pozdrawiają – starsi tradycyjnie, młodsi częściej bon jour[1], ale raczej nie próbują wdawać się w konwersacje, choćby w zadanie kilku zwyczajowych pytań w stylu “skąd jesteśmy?” albo “jak nam się podoba w Maroku?”. Nie można tego przypisać zbyt dużej obecności turystów – podczas pięciu dni trekkingu spotykamy łącznie kilkanaście osób.

Berberowie wędrują po górskich ścieżkach do swoich wiosek – lub niewielkich pasterskich chatek zwanych tutaj azibami – by doglądać swoich stad owiec lub kóz, przyrządzać posiłki na bazie dostępnych lokalnie produktów, czy samodzielnie zbieranych ziół. My przyglądamy się, jak wśród tego malowniczego krajobrazu płynie im życie.

Ludzie wolni

Sahara – chłopaki z okolicznych wiosek pracujący przy budowie solidniejszej zabudowy dla turystów. W okolicach Zagry widać, że ludność berberyjska przemieszała się tu z sub-saharyską – tutejsze plemiona to Tuaregowie.

Berberowie, Amazigh (l. mnoga Imazighen) – tłumaczy się jako “ludzie wolni“. To rdzenna ludność Afryki Północnej, która zamieszkuje dziś częściej tereny “niegościnne” – góry i pustynię. Głównym kryterium wyróżniającym Berberów na tle innych grup etnicznych jest język (ma oczywiście wiele odmian). Nie stworzyli nigdy państwa. Nie są także jednolici pod względem fizjonomii, zbyt wielu najeźdźców przemierzało zamieszkiwane przez nich ziemie. Tradycyjnie zajmowali się przede wszystkim pasterstwem i rolnictwem. Są także świetnymi rzemieślnikami, szczególnie piękna jest tworzona przez nich biżuteria[2].

Do dziś tworzą swoje odrębne społeczności w trudniej dostępnych geograficznie regionach, dystansując się od zdominowanych przez Arabów struktur państwowych. W masywie Atlasu aż do lat 60. XX wieku utrzymały się enklawy czysto berberyjskojęzyczne, a do lat 90. XX wieku w  wysokogórskich dolinach kobiety posługiwały się jedynie językiem berberyjskim.

W Afryce Północnej językami berberyjskimi posługuje się ok. 25-30 milinów ludzi. W Maroko to ok. 9-14 mln ludzi (z 35,5 mln populacji kraju). Ich dokładna liczba jest trudna do oszacowania, gdyż przy określaniu, kto jest Berberem w grę wchodzą kwestie polityczne.

Berberowie są w większości muzułmanami – na ternie współczesnego Maroka islam został przez Berberów przyjęty już w VIII wieku, oczywiście przemieszał się z wcześniejszymi wyznaniami i zwyczajami. Wyróżniającym się zwyczajem są choćby pielgrzymki do grobów lokalnych świętych – marabutów.

W Maroko wyróżniamy trzy główne grupy Berberów. Pierwszą są Berberowie zamieszkujący góry Rif na północy, drugą – góry Atlas w środkowej części kraju oraz trzecią – ci zamieszkujący Saharę na południowym zachodzie kraju. Nam udaje się spotkać dwie grupy Berberów – tych mieszkających w Atlasie Wysokim oraz zamieszkujących krańce Sahary w okolicach miasta Zagora.

_1240964
Kiedy przejeżdżamy przez puste przestrzenie gór Atlasu często natykamy się na wielkie stada owiec, kóz i innych zwierząt hodowlanych. W rolnictwie i hodowli zatrudnionych jest 39% mieszkańców Maroka, w większości Berberów. Stanowi ono jednak tylko 14% wartości PKB (Dane za CIA World Factbook).

 Berberyjska wiosna

Rok 2011 – Arabska Wiosna dociera do kolejnych krajów. 30 stycznia 2011 r. w Tangerze czterech mężczyzn dokonało samospalenia, co stało się początkiem antyrządowych protestów w Maroku. Wielotysięczne demonstracje przez wiele miesięcy przechodziły przez ulice największych marokańskich miast, a ich efektem było zarządzenie przez króla Mohameda VI referendum konstytucyjnego. Głosowanie odbyło się w lipcu 2011r., 98% głosujących poprało ograniczenie władzy króla na rzecz rządu i parlamentu. W przyjętej po referendum konstytucji znalazła się jeszcze jedna bardzo ważna zmiana – język berberyjski (Tamazight/Amazigh) stał się, obok języka arabskiego[3], oficjalnym językiem urzędowym kraju. Umacniając tym samym pozycję Berberów w marokańskim życiu publicznym.

Sama nauka języka berberyjskiego została wprowadzona do marokańskich szkół jeszcze w 2003 roku. Wtedy to język ten po raz pierwszy przeszedł ze sfery prywatnej do publicznej. Wprowadzenie amazight do szkół, konieczność opracowania podręczników i norm nauczania doprowadziło także do standaryzacji języka, który dotąd był głównie językiem mówionym. W 2009 roku na 4 miliony marokańskich uczniów amazigh uczyło się niecałe 500 tys. osób. W tej chwili na większości szkolnych budynków w Maroko, nawet w miastach, widzimy napisy w alfabecie berberyjskim.

Tamazight jest oficjalnie zapisywany tradycyjnym alfabetem (neo-Tifinagh) – co z jednej strony umożliwia Berberom podkreślenie własnej odrębności, lecz z drugiej – utrudnia naukę. Przed wprowadzeniem języka do szkół Berberowie, szczególnie ci z okolic gór Rif, używali przystosowanego alfabetu łacińskiego, w użyciu był też alfabet arabski. Co ciekawe, na obszarach wiejskich nauka berberyjskiego w szkołach bywa kwestionowana przez rodziców uczących się dzieci. Edukacja jest bowiem postrzegana pragmatycznie, jako szansa uzyskania lepszej pracy, a więc lepszego statusu materialnego dla całej rodziny. Zatem zamiast uczyć języka Berberów (który przecież dzieci znają z domów) można by nauczać arabskiego i francuskiego. Nauka na uniwersytetach, a nawet w szkołach średnich odbywa się głównie po francusku[4].

Na oficjalne stronie Visit Moroco możemy zaobserwować stosunek władz do obu języków. Berberyjski jest co prawda wspomniany jako język oficjalny, a jego alfabet jako “kulturowe dziedzictwo”, ale to arabski „zachwyci nas z pewnością”. Strona opisuje język arabski jako „śpiewny język o ciepłej intonacji, zachęcającej do rozmowy”. Strona podaje też kilka podstawowych zwrotów przydatnych w Marko – wszystkie w języku arabskim. O “wyższości” arabskiego dowiadujemy się też w niewielkim górskim schronisku Tarkeddid. Kiedy pytamy słabo mówiącego po angielsku gospodarza o wodę używając berberyjskiego amen – zostajemy skarceni i nauczeni odpowiednika arabskiego. To, że w ogóle próbujemy używać berberyjskich słów, na terenach bądź co bądź zamieszkanych przez Tamazigh, spotyka się z wyraźną dezaprobatą.

Tożsamość

W turystycznych opisach Berberów można natknąć się czasem na wzmiankę, że “dumni Berberowie” nie płacą podatków i ogólnie nie uznają istnienia Państwa. W żadnych źródłach oficjalnych nie znalazłam jednak potwierdzenia tej tezy. Być może było tak dawniej, kiedy strukturom państwowym trudno było dotrzeć do odległych górskich czy pustynnych zakątków. Jednak w etnograficznych zapisach z lat 90. znajdziemy opis zarówno tradycyjnych struktur plemiennych współpracujących obecnie z władzą państwową, jak i wzmianki o praktykach “niedoszacowania” ilości posiadanego bydła, żeby zmniejszyć obciążenia podatkowe[5]. W Maroko wciąż istnieje wiele oddalonych od cywilizacji osad, co sprzyja pewnej izolacji od instytucji państwowych i kultury dominującej. Jednak to, co dość mocno rzuca się w oczy to budowa dość dobrej jakości dróg. Dystans pomiędzy Berberami a państwem marokańskim z roku na rok staje się więc coraz mniejszy.

Zagora. Napisy na szkołach w trzech językach.. Szokuje nas, że na szkolnych na muralach czy ilustracjach na autobusach widzimy białe dzieci. Czy to ideał, do którego dąży się przez edukację?

Po odzyskaniu przez Maroko niepodległości w 1956 roku tożsamość kulturową kraju opierano przede wszystkim na języku i kulturze arabskiej. Dodatkowo, kraj ulegał szybkiej modernizacji i industrializacji, a Berberowie zamieszkiwali obszary wiejskie, biedniejsze. Berber był więc postrzegany jako ktoś gorszy, zacofany, nieucywilizowany. Nie było dla nich miejsca w życiu publicznym. Pierwsze organizacje postulujące zwiększenie roli kultury berberyjskiej, powstające w latach 60. nie mogły nawet mieć w nazwie słowa “Berber”[6]. Stowarzyszenia zyskiwały większe znaczenie i widoczność w życiu publicznym dopiero w latach 90., kiedy to powstał dokument podpisany przez 250 intelektualistów – Karta Praw Językowych i Kulturalnych (Agadir Chart of Lingustic and Cultural Rights). Dopiero na początku lat 2000. rządzący od 1999 król Mohamend VI wspomniał o “pluralistycznej tożsamości” Maroka, odwołując się do dziedzictwa arabskiego, tamazigh, subsaharyjskiego i andaluzyjskiego[7].

Paradoksalnie dziś to kultura Berberów jest przede wszystkim “sprzedawana” w turystyce Maroka, najczęściej odwiedzanego przez turystów afrykańskiego kraju. Berberowie przedstawiani są jako żyjący w harmonii z naturą, ubrani w piękne stroje, tańczący egzotyczne tańce, zawsze uśmiechnięci – jakby pozbawieni trosk, z którymi borykamy się my, „ludzie cywilizowani”. Kiedy organizujemy sobie wycieczkę na Saharę, pytając o “ofertę” w kilku miejscach – w każdym z nich jesteśmy zapewniani, że to tylko podczas ich wycieczki doświadczymy spotkania z “prawdziwymi Berberami”.

Co ciekawe, programy wycieczek są niemal identyczne i zawsze organizuje to brat mężczyzny, który nas nagabuje. Różnią się tylko ceną. Cena jest najprawdopodobniej zależna od tego, jak wyglądamy. Najwyższą dostajemy kiedy sprzedający bierze nas za Niemców. Turystę przyciąga to co inne, egzotyczne, tradycyjne. Jednak w życiu publicznym Maroka “berberyjskość” przez dziesięciolecia sprowadzana była głównie do należącego bardziej do przeszłości niż teraźniejszości folkloru, marginalizowana jednak w życiu politycznym, edukacji i kulturze. Berberowie powoli zyskują coraz więcej – nie należy jednak zapominać, że Maroko wciąż jest krajem rządzonym autorytarnie i aspiracje każdej z grup mogą zostać powstrzymane, jeśli tylko wydadzą się zagrożeniem dla obecnej władzy.

Kilkudniowy trekking wokół Ighil Makun kończymy w wiosce Tabant, w Dolinie Szczęśliwych Ludzi (Ait Bougmez). Dolina jest zielona, znajdują się tu liczne sady owocowe – krajobraz mocno kontrastuje z surowością górskich krajobrazów. Dobrze tu wypocząć. “Szczęście jest jak żyzna gleba / Ten, kto ma urodzajną ziemię, będzie zbierał obfity plon” – głosi jedna z berberyjskich pieśni[8]. Turystyka w tym regionie nie jest jeszcze masowa, jak w okolicach Toubkala czy na krańcach Sahary, co znaczy, że możemy w spokoju zamówić posiłek czy przejść się po okolicy bez próby namówienia nas na lokalne produkty i usługi. To jedno z miejsc, gdzie tradycyjny ubiór, sposób przyrządzania posiłku, tańce i modlitwy nie są jeszcze przygotowanym pod publiczkę folklorem. Dobrze zobaczyć świat zupełnie inny niż moja codzienność, choć jednocześnie trudno ten świat zrozumieć.


Wszystkie zdjęcia użyte w artykule pochodzą z prywatnego archiwum autorki.

[1] Fr. Dzień dobry, język francuski mimo iż nie jest językiem urzędowym w Maroku, ze względu na kolonialną przeszłość państwa jest często drugim językiem (po arabskim) dla wielu Marokańczyków.

[2] Za: Julia Baś, Obrzędowość Berberów Atlasu Wysokiego, Warszawa 2001

[3] Oficjalnym językiem urzędowym jest klasyczny arabski, taki jest używany w urzędach i nauczany w szkołach. W nieformalnej komunikacji Marokańczycy posługują się marokańskim dialektem, Darija.

[4] Nabil Boudraa, Joseph Krause, North African Mosaic: A Cultural Reappraisal of Ethnic and Religious Minorities, Cambridge 2007

[5] Por. Ryszard Vorbrich (red.), Wśród dolin Atlasu : siła tradycji w kulturze i życiu codziennym górali marokańskich : szkice etnologiczne, Poznań 1997

[6] Paul S. Rowe, Routledge Handbook of Minorities in the Middle East, 2018

[7] North African Mosaic

[8] (Obrzędowość Berberów…)