Dyplomacja Europa Europa Zachodnia

Niemiecko-turecka odwilż

MICHAŁ KĘDZIERSKI

Ostatnie lata w relacjach Niemiec i Turcji naznaczone były pogłębiającym się kryzysem. Po nieudanej próbie puczu w Turcji latem 2016, doszło do aresztowań tysięcy osób, które tureckie władze oskarżały o wspieranie terroryzmu. Wśród zatrzymanych znalazło się ponad 30 obywateli RFN, w tym znani aktywiści i dziennikarze. Turecki rząd długimi miesiącami pozostawał głuchy na apele Berlina o ich uwolnienie, co w Niemczech wywoływało irytację i prowadziło do oskarżeń o branie zakładników politycznych, a samego prezydenta Erdogana określano mianem „porywacza”.

Sam turecki przywódca gwałtownie reagował na płynącą z Niemiec krytykę o autorytarną przebudowę Turcji, niejednokrotnie nazywając przedstawicieli niemieckiego rządu „faszystami”, „nazistami” lub „poplecznikami terroryzmu”. Kiedy zaś rząd w Berlinie odmówił tureckim politykom występów publicznych w Niemczech w czasie tureckiej kampanii wyborczej, prezydent Erdogan wezwał ponad 3 miliony Niemców tureckiego pochodzenia do bojkotu wyborów do Bundestagu, przekonując, że niemieckie elity są „wrogami Turcji”. To z kolei wywołało niezadowolenie niemieckich władz. To tylko kilka przykładów tego, jak jeszcze niedawno zatruta była atmosfera wzajemnych relacji.

Sygnały pojednania

Pierwsze oznaki chęci zbliżenia pojawiły się na początku roku. W lutym po blisko roku bez procesu sądowego z aresztu zwolniono Deniza Yücela, mającego tureckie korzenie i niemieckie obywatelstwo korespondenta dziennika „Die Welt”. Z Ankary płynęły sygnały chęci wznowienia dialogu na najwyższym szczeblu, jak tylko w Berlinie uformowany zostanie nowy rząd.

Prawdziwego przyspieszenia odwilż w relacjach niemiecko-tureckich nabrała jednak dopiero w ostatnich tygodniach. Na początku września swoją inauguracyjną wizytę w Ankarze złożył minister spraw zagranicznych Niemiec Heiko Maas. W czasie dwudniowego pobytu w Turcji Maas spotkał się zarówno ze swoim tureckim odpowiednikiem Mevlütem Cavusoglu, jak i z byłym premierem, a obecnie przewodniczącym parlamentu – Binali Yildirimem oraz (co szczególnie godne odnotowania) z samym prezydentem Recepem Erdoganem. Ta wizyta, przepełniona pokazowymi gestami woli pojednania, stanowiła najlepszy dowód chęci poprawy stosunków. „W strategicznym interesie Niemiec leży, aby kształtować wzajemne relacje z Turcją w sposób konstruktywny. Turcja jest czymś więcej niż wielkim sąsiadem, jest ważnym partnerem Niemiec” – mówił wówczas szef niemieckiej dyplomacji.

W dwa tygodnie po wizycie Maasa do Berlina przybył minister finansów Turcji (a prywatnie zięć prezydenta Erdogana, typowany na jego następcę) Berat Albayrak. W piątek 21. września spotkał się on z wicekanclerzem i ministrem finansów Niemiec Olafem Scholzem oraz ministrem gospodarki Peterem Altmaierem. Podczas wizyty Albayrak przekonywał, że oba kraje „okres napięć pozostawiły już za sobą” i czeka je teraz „nowa era”.

Przypieczętowaniem tego nowego otwarcia ma być natomiast zapowiedziana na 28. i 29. września wizyta prezydenta Erdogana w Berlinie, podczas której turecki przywódca ma zostać uhonorowany bankietem przez prezydenta Niemiec Franka-Waltera Steinmeiera oraz spotkać się dwukrotnie z kanclerz Angelą Merkel. Na koniec października zaplanowana jest z kolei podróż ministra gospodarki Petera Altmaiera wraz z delegacją gospodarczą do Ankary.

Kryzys gospodarczy

Skąd to nagłe zbliżenie? Po stronie tureckiej chęć poprawy stosunków z Niemcami spowodowana jest przede wszystkim kłopotami gospodarczymi. W Turcji szaleje blisko 20-procentowa inflacja, wartość liry w stosunku do euro i dolara spadła od początku roku o około 40%. Wiele firm wskutek rosnących cen nie jest już w stanie obsługiwać swojego zadłużenia, co może prowadzić do bankructwa wielu z nich. Część ekonomistów twierdzi, że kryzys wywołany został przez „przegrzanie” gospodarki, która swoją wysoką stopę wzrostu (7,4% w 2017 roku) opierała na inwestycjach finansowanych na kredyt. W ostatnich miesiącach turecka gospodarka cierpi na odpływ inwestorów i kapitału. Minister Albayrak ogłosił już program naprawczy, bazujący na podniesieniu stóp procentowych i cięciach budżetowych, które mają ustabilizować turecką walutę. Prognozy wzrostu gospodarczego obniżono już do 3,8% w bieżącym roku i 2,3% w 2019, ale niektóre banki wieszczą Turcji recesję w przyszłym roku[1].

Sankcje Trumpa

Wewnętrzne kłopoty gospodarcze spotęgował dodatkowo spór Turcji ze Stanami Zjednoczonymi. Po tym, jak tureckie władze odmówiły wypuszczenia na wolność amerykańskiego pastora Andrew Brunsona, który jest oskarżony o wspieranie terroryzmu, prezydent USA Donald Trump nałożył na Turcję sankcje polityczno-gospodarcze. Zakazano wjazdu do Stanów Zjednoczonych dwóm tureckim ministrom, podniesiono dwukrotnie cło na stal i aluminium oraz zagrożono kolejnymi krokami, jeśli Turcja nie uwolni więzionego od 2016 roku pastora. Ankara miała wcześniej sugerować chęć wymiany Brunsona na mieszkającego w USA Fethullaha Gulena, oskarżanego przez tureckie władze o przygotowanie puczu z 2016 roku, jednak Waszyngton odmówił. Amerykańskie sankcje pogłębiły spadek wartości liry i pogorszyły wiarygodność tureckiej gospodarki w oczach inwestorów.

Pomoc Berlina we własnym interesie

Wbrew obiegowej opinii Turcja nie liczy na bezpośrednie wsparcie finansowe ze strony Berlina. Taka pomoc nie była też przedmiotem rozmów polityków, jak przekonywał w piątek 21. września minister Altmaier. Ubieganie się o taką kryzysową pomoc finansową oznaczałoby, że turecka gospodarka jest w krytycznym stanie i nie jest w stanie wyjść na prostą o własnych siłach. Taka wiadomość z jednej strony tylko pogłębiłaby nieufność inwestorów, z drugiej zaś podważyłaby pielęgnowany przez prezydenta Erdogana od lat wizerunek Turcji jako kraju silnego i samodzielnego.

Erdogan liczy natomiast na wsparcie polityczne Berlina i zbliżenie z UE w sporze z USA. Kanclerz Angela Merkel publicznie wyraziła już wsparcie dla Turcji oraz przekonanie, że „destabilizacja Turcji nie może być nikomu na rękę”. Zamiast bezpośredniej pomocy finansowej Ankara liczy właśnie na wysłanie politycznych sygnałów, mających uspokoić rynki, oraz na większe zaangażowanie niemieckich inwestorów w turecką gospodarkę. Tu pomóc mogłoby odblokowanie niemieckich rządowych gwarancji kredytowych dla firm inwestujących w Turcji.

Wsparcie Niemiec dla Turcji nie jest jednak bezinteresowne. Odwilż w relacjach z Turcją uzależniona jest od zwolnienia z aresztu niemieckich obywateli (pięciu z nich wciąż jest pozbawionych wolności). Ważnym czynnikiem zaangażowania Niemiec w pomoc Turcji jest ponadto umowa turecko-unijna dot. uchodźców. Dalsza destabilizacja sytuacji gospodarczej i politycznej w Turcji mogłaby doprowadzić do niemożności wywiązywania się Ankary z jej postanowień, czyli zatrzymywania migrantów dążących do Europy. To z pewnością nie byłoby natomiast na rękę niemieckiemu rządowi, przeżywającemu właśnie kolejny kryzys polityczny związany z problemem imigracji. Ostatnią rzeczą, której życzyliby sobie politycy niemieckiej koalicji rządowej, jest kolejna fala migracyjna. Stabilizacja Turcji leży zatem jak najbardziej w interesie rządu w Berlinie.

W samych Niemczech nie brakuje jednak kontrowersji wokół zbliżenia z Turcją. Okres ochłodzenia relacji doprowadził do znacznego pogorszenia wizerunku tego kraju w Niemczech (zdaniem aż 91% Niemców Turcji nie można ufać). Samą Angelę Merkel wielokrotnie oskarżano o nadmierną uległość wobec prezydenta Erdogana, a nawet o to, że pozwala się mu szantażować, a wizycie tureckiego przywódcy w Berlinie ma towarzyszyć zapowiadana na 10 tysięcy uczestników demonstracja przeciwników kursu, który obrały obecne władze Turcji.


[1] Więcej na temat kryzysu gospodarczego w Turcji, zob. Karolina Olszowska, Czy tureckiej lirze może pomóc Allah i naród ?

Zdjęcie użyte w artykule: Merkel i Erdogan, FLICKR / World Humanitarian Summit (licencja CC BY-ND 2.0)


MICHAŁ KĘDZIERSKI – Absolwent Instytutu Stosunków Międzynarodowych UW (2015). Stypendysta Międzynarodowego Stypendium Parlamentarnego IPS 2016 w niemieckim Bundestagu. W latach 2012-2014 redaktor Przeglądu Spraw Międzynarodowych Notabene a w latach 2012-2016 redaktor Portalu Spraw Zagranicznych, w którym od 2015 roku pełni funkcję szefa działu Europa i Unia Europejska. W latach 2014-2016 roku współpracował przy redakcji „Biuletynu Niemieckiego”, wydawanego wspólnie przez Centrum Stosunków Międzynarodowych oraz Fundację Współpracy Polsko-Niemieckiej. Zainteresowania naukowe: polityka wewnętrzna i zagraniczna RFN, ze szczególnym uwzględnieniem stosunków polsko-niemieckich i niemiecko-rosyjskich. Ekspert Centrum Inicjatyw Międzynarodowych.