Europa Europa Zachodnia Społeczeństwo

Koloński karnawał kontrolowany

KATARZYNA WRÓBEL

Kolonia nie znika z okładek niemieckich gazet od początku roku. Po sylwestrowej nocy, podczas której na dworcu głównym doszło do napadów na kobiety, miasto to temat-rzeka nie tylko dla mediów, ale także policji.

Ta ostatnia ma powody do zmartwień. Już na początku stycznia na kolońskich strażników prawa posypał się grad skarg i pretensji, że nie dopełnili swoich obowiązków i nie zapewnili ofiarom napaści i kradzieży należytego bezpieczeństwa. Jest to w tej chwili w stolicy Nadrenii Północnej-Westfalii szczególnie istotne, bo właśnie rozpoczął się finalny etap słynnego karnawału, którego nieodzownym punktem są uliczne korowody, zabawy pod gołym niebem i atmosfera rozluźnienia. Jak donosi Süddeutsche Zeitung, porządku ma tym razem strzec 2500 funkcjonariuszy, czyli dwa razy więcej niż przed rokiem. Szczególny nacisk kładzie się na bezpieczeństwo kobiet, mając na uwadze zdarzenia sprzed miesiąca.

A to właśnie kobiety otwierają najbardziej huczną część karnawału w nadchodzącą czwartkową noc, tzw. Weibernacht. Zgodnie z tradycją przejmują wtedy władanie nad miastem. Ważnym elementem święta jest przebranie, często śmiałe i wyzywające. Z obawy przed błędną interpretacją frywolnych kobiecych strojów władze sąsiedniego Bonn wydały niedawno ulotkę pt. „Wielojęzyczna informacja odnośnie karnawału”, w której pokrótce wyjaśniają, czym jest karnawał i z jakimi obrzędami się wiąże. Obok informacji o tym, że jest to święto o wieloletniej tradycji zarówno dla dzieci, jak i dorosłych, pojawiają się punkty podkreślające, że bliskość cielesna wynikająca ze wspólnego kołysania się w rytm muzyki albo pocałunek w policzek nie są jednoznaczne z chęcią bliższego kontaktu fizycznego, a NIE znaczy NIE. Picie alkoholu należy wprawdzie do karnawałowych rytuałów, ale powinien być on spożywany z umiarem. Załatwianie potrzeb fizjologicznych nie może odbywać się w miejscach publicznych.

O tym, że ulotka budzi liczne kontrowersje, pisze na stronach telewizji WDR Lis Kannenberg, odnosząc się do materiałów przygotowanych przez reporterkę Astrid Houben, która rozmawiała na jej temat m.in. z przypadkowymi przechodniami, rzeczniczką do spraw migrantów oraz z szefem związku karnawału. Jedni uważają pomysł za pomocny, bo objaśnia podstawowe zasady, które powinny obowiązywać wszystkich. Inni widzą w nim ignorancki przytyk dla migrantów z odmiennych kręgów kulturowych, traktujących ich „jak jaskiniowców”.

Ulotki zdają się być nadal używaną formą komunikacji. Krótko po zajściach na kolońskim dworcu właśnie w ten sposób syryjscy migranci starali się przekonać mieszkańców, a przede wszystkim mieszkanki miasta, do tego, że nie każdy mężczyzna przybywający do Niemiec z południa to gwałciciel i złodziej. Syryjczycy napisali, że żałują, iż pewna grupa ludzi przyniosła wstyd wszystkim kulturom arabskiego świata i że oni uciekając od wojny, dotarli do Niemiec, by żyć w wolności, demokracji oraz szacunku tak dla kobiet, jak i mężczyzn.

Od generalizacji odżegnywała się ostatnio także Narim Reinke, której wpis na Facebooku przyniósł rozgłos w niemieckich mediach. 35-latka jest urodzoną w Hanowerze córką Marokańczyków, muzułmanką, żołnierką Bundeswehry oraz wiceprzewodniczącą zarządu stowarzyszenia Deutscher.Soldat e.V., skupiającego w swoich szeregach żołnierzy armii niemieckiej, wywodzących się z różnych państw i kręgów kulturowych. Reinke w swojej wypowiedzi odniosła się przede wszystkim do zdarzeń z sylwestra. Podkreśliła, że ma dość mówienia o muzułmanach albo Marokańczykach jako o ogóle i że gwałt na kobiecie, niezależnie od kraju, w którym ma miejsce, jest przestępstwem, za którym powinna iść kara. Szufladkowanie uchodźców i przypisywanie im skłonności do łamania prawa jest niesprawiedliwe, bo zachowania z sylwestrowej nocy nie mają nic „(…) wspólnego z [ich] wartościami”. Podobnie jak pod wieloma tego typu wpisami i pod tym pojawiło się mnóstwo głosów wyrażających aprobatę i podziw dla słów żołnierki. Nie zabrakło także morza komentarzy sprzeciwu oraz insynuacji, że jej wypowiedź jest świetnym chwytem PR-owym niemieckiego rządu. Reinke napisała bowiem wprost, że popiera politykę migracyjną Merkel.

Kwestia sylwestrowej nocy w Kolonii nie przebrzmiała i wygląda na to, że o jej konsekwencjach jeszcze długo będzie dyskutować się w niemieckim rządzie i mediach, nie tylko w kontekście zaniedbań policji, zatrzymania winnych, ale także mając na uwadze imprezy masowe. Burmistrz miasta, Henriette Reker, która zasłynęła m.in. z wypowiedzi, by kobiety nie zbliżały się do obcych dalej niż „na wyciągnięcie ręki”, zapewniła jednak, że podobnie jak w latach ubiegłych i w tym roku Kolonia będzie świętować podczas karnawału hucznie i według tradycji. Jednocześnie zaznaczyła, iż wierzy, że policja zapewni uczestnikom bezpieczeństwo, dodając, że stuprocentowej pewności nigdy mieć nie można. Odnosi się do tego także Anette Dowideit z Die Welt. Z jej tekstu wynika, że temat kobiety w karnawale zawsze był mniej lub bardziej seksistowski, ale po ostatnim sylwestrze jeszcze bardziej się o tym myśli. Autorka kończy jednak stwierdzeniem, że mimo wydarzeń sprzed miesiąca i obaw z nimi związanymi, karnawał to prawdziwy żywioł Kolonii, co pozostawia za sobą ogólnie dość optymistyczne wrażenie. Oby taki nastrój się utrzymał nie tylko podczas nachodzących dni, ale także po. I także między kolumnami dziennikarskich tekstów. 


Katarzyna Wróbel, absolwentka nauk społecznych Uniwersytetu Humboldta w Berlinie oraz nauk politycznych Uniwersytetu w Poczdamie. Stażystka w redakcjach mediów polskich i niemieckich, m.in. w Newsweek Polska, Die Welt i Osteuropa. Obserwatorka międzynarodowej sceny politycznej ze szczególnym uwzględnieniem Europy Środkowo-Wschodniej i Wschodniej. Publikowała również na portalu EastBook.eu.


Przeczytaj też:

J. Tołczyk, Jak kryzys migracyjny wpłynie na sceną polityczną w Niemczech?

K. Wróbel, Refugees: How to write about them? – Citizen Journalist Project