KAMIL CIBOROWSKI
W Afganistanie obserwujemy obecnie dość zaskakujący konflikt pomiędzy Talibami a ISIS. Otwarta wrogość i starcia między ugrupowaniami każą nam zastanowić się, czy ekspansja Państwa Islamskiego nie zostanie powstrzymana przez inną organizację o podobnej historii. Co więcej, sytuacja w kraju pokazuje, że Talibowie są de facto najważniejszą siłą w państwie i to ich zaangażowanie i działania są kluczowe dla kraju.
Marsz ISIS na Wschód
Większość doniesień medialnych związanych z działalnością ISIS koncentruje się na działaniach członków organizacji na terenach Syrii oraz Iraku. Ci jednak nie skupiają się jedynie na niszczeniu wielowiekowych zabytków w Palmyrze, lecz myślą też o marszu na wschód, którego celem są wpływy i kontrola nad terenami w Azji Centralnej. O pojawieniu się pierwszych członków ISIS w Afganistanie informowano już na początku bieżącego roku. Pierwsze przyczółki Państwa Islamskiego pod Hindukuszem miały powstać w prowincji Helmand i być podstawą dalszych działań organizacji w rejonie Chorasanu. Twórcami pierwszych struktur organizacji są byli bojownicy ruchu Talibów oraz członkowie innych bojówek, którzy przysięgli wierność „kalifowi” al-Baghdadiemu. Afganistan stał się tym samym areną starcia dwóch oblicz islamskiego terroryzmu i ekstremizmu, a pierwsze obserwacje tej walki prowadzą do ciekawych i zaskakujących wniosków.
Kłótnia w rodzinie
Mimo że obie organizacje wywodzą się z Al-Qaidy, to ich dzisiejszy kształt, wartości i sposób działania znacząco różniłą się od siebie. Taliban to ruch głównie pasztuński – w związku z czym dla wielu jego członków pasztunwali jest równie ważne, co interpretacje prawa religijnego. ISIS natomiast to organizacja kreująca się na ruch pan-islamski, ponadnarodowy – czego dowodem są m.in. związki z organizacjami z niemal całego muzułmańskiego świata, np. z Nigerii, czy Filipin.
Nie tylko te różnice „kulturowe” sprawiły, że rekrutacja przeprowadzana przez Państwo Islamskie nie przebiega tak sprawnie jak zakładano. Mimo dość wysokich kwot oferowanych rekrutom (od wysokości 500 dolarów przy 300 oferowanych przez Talibów), wiele osób zniechęcały doniesienia o handlu kobietami i wykorzystywaniu ich. Dodatkowo, w ostatnich tygodniach między organizacjami nastąpiła eskalacja napięcia. Po publikacji przez talibów na witrynach internetowych listu zabiegającego o zaprzestanie działań na terytorium Afganistanu, Państwo Islamskie odpowiedziało w ostrym tonie, odsądzając przeciwników od czci i wiary oraz stwierdzając, że dowódca ruchu Mułła Omar nie zasługuje na poważanie, gdyż jest „niewykształconym głupcem i kacykiem”. Pojawiło się także stwierdzenie, że talibowie nie mogą wobec takiego obrotu spraw być nazywani prawdziwymi muzułmanami. Starcia między organizacjami nasiliły się. Urzędnicy z najciężej doświadczonej starciami prowincji Nangahar podali, że tylko w tej jednej prowincji z powodu starć swoje domy musiało opuścić ponad 100 rodzin, a w walkach na tych terenach śmierć poniosło 150 bojowników. Innym miejscem starć jest prowincja Farah, gdzie w majowych walkach śmierć poniosło co najmniej 27 osób.
I kto tu rządzi?
Otwarta wojna na linii Państwo Islamskie – Talibowie zwraca uwagę na jeszcze jeden ważny aspekt sytuacji we współczesnym Afganistanie. Działania ISIS nie koncentrują się na armii czy innych afgańskich służbach mundurowych, co dowodzi słabości tych jednostek i państwa jako takiego. De facto w Afganistanie karty rozdają członkowie ruchu Talibów i to oni są przeszkodą i rywalem wojowników wiernych „kalifowi” al-Baghdadiemu. Poza samymi starciami między organizacjami tezy tej dowodzi szereg czynników. Pierwszym z nich jest nadanie ruchowi statusu uczestnika negocjacji w Dubaju w 2013 roku. Fakt, że Zachód zaprosił tę organizację do rozmów zmienił niejako postrzeganie Talibanu z ugrupowania terrorystycznego sensu stricto na ważnego uczestnika afgańskich przemian i gracza na scenie politycznej.
Z tej zmiany statusu chętnie skorzystać miał Iran. Teheran, który dotychczas traktował Talibów z wrogością, dziś ma wspierać działania organizacji w walce z Państwem Islamskim. Jak donoszą zachodnie źródła jeden z wysoko postawionych członków ruchu (Muhammad Agha) miał udać się z wizytą do Teheranu, by rozmawiać o powstrzymaniu IS. Dodatkowo, irański wywiad miał przekazać na ten cel trzy miliony dolarów i uzbrojenie. To – jak na razie – największy wkład Islamskiej Republiki Iranu w walkę z Państwem Islamskim. Jak dotąd, działania Teheranu, ograniczały się do ostrzeżeń i gróźb Rouhaniego.
Złudzenie stabilizacji
Jak pokazują ostatnie doniesienia, mimo licznych działań ze strony Kabulu, to Talibowie decydują o biegu zdarzeń w kraju. Z jednej strony mogą się okazać barierą, która zatrzyma triumfalny pochód Państwa Islamskiego. Z drugiej jednak, nie można ulec złudzeniu, by celem Talibanu była stabilizacja. Smutnym dowodem na to, że ruch talibów dąży do chaosu i dalszej konfrontacji z rządem, był poniedziałkowy atak na afgański parlament. Bez względu na zawierane sojusze czy opór wobec Państwa Islamskiego, celem bojowników wiernych „emirowi” Omarowi jest ponowne zdobycie władzy w Kabulu.
Przeczytaj też:
K. Ciborowski, „Nowa wielka gra” w Afganistanie
M. Hatzigeorgopoulos, EUPOL Afghanistan: too small, too slow, too late?
Ł. Smalec, Co dalej z Afganistanem?
K. Ciborowski, Półrocze afgańskiego rządu jedności narodowej – wyzwania i oceny
Ł. Smalec, „Wojna Obamy” zmierza ku końcowi
A. Malantowicz, Jordania vs. Państwo Islamskie – kto zwycięży?