Bezpieczeństwo Bezpieczeństwo międzynarodowe Bliski Wschód Półwysep Arabski

Jordania vs. Państwo Islamskie – kto zwycięży?

ARTUR MALANTOWICZ

Wieczorem 3 lutego 2015 roku, po 6 tygodniach od pojmania porucznika jordańskich sił powietrznych Muada Kasasbeha przez bojowników Państwa Islamskiego (IS), jordańską – i światową zarazem – sceną publiczną wstrząsnęło 23-minutowe nagranie pojmania, a następnie spalenia żywcem zamkniętego w klatce żołnierza z Jordanii. Szybko okazało się też, że Muad został zabity miesiąc wcześniej (3 stycznia), a przez cały ten czas IS prowadził propagandową wojnę z jordańskim rządem, aby wzniecić chaos w monarchii haszymidzkiej. Wydawać by się mogło, że śmierć jednej osoby niewiele zmienia w obliczu blisko 200 000 ofiar toczącego się już od kilku lat konfliktu w Syrii, zwłaszcza, że kolejni dżihadyści prześcigali się w poziomie okrucieństwa wobec swoich ofiar, niemniej jednak na szali stanął udział Jordanii w międzynarodowej koalicji przeciw Państwu Islamskiemu.

Kontekst

Jordania ze swoim buforowym położeniem w jednym z najbardziej niestabilnych regionów świata odgrywa niezwykle ważną rolę w działaniach społeczności międzynarodowej względem dżihadystów z IS. Północno-wschodnia część monarchii klinem wciska się między terytorium Syrii i Iraku, aktualnie opanowane przez Państwo Islamskie, stanowiąc dogodną bazę wypadową dla wojsk koalicji. Od samego początku też jordańska armia – powszechnie postrzegana jako jedna z najlepiej wyszkolonych w regionie – aktywnie uczestniczy w nalotach koalicji na cele IS. Powód jest aż i tylko jeden: bezpieczeństwo kraju. Jordania obawia się postępującej destabilizacji swojego sąsiedztwa, musi się także mierzyć z bezpośrednimi groźbami, jakie pod kierunkiem monarchii kierują bojownicy Państwa Islamskiego.

Jordańskie społeczeństwo, mimo iż od samego początku miało mieszane uczucia odnośnie udziału Jordanii w międzynarodowej koalicji przeciw IS, nie wyrażało zbyt głośno swojego sprzeciwu wobec decyzji rządu. Wszystko zmieniło się jednak 24 grudnia 2014 roku, kiedy do opinii publicznej dotarła informacja, że myśliwiec F-16 pilotowany przez młodego Jordańczyka, Muada Kasasbeha, został zestrzelony nad terytorium Syrii (w okolicy miejscowości Rakka), a sam pilot został wzięty do niewoli. Wywołało to lawinę demonstracji domagających się uwolnienia Kasasbeha oraz wycofania się monarchii z działań koalicji. Rodzina pilota, wspierana przez plemienne struktury, z których się wywodziła, argumentowała, że wojna z Państwem Islamskim nie jest wojną Jordanii, a Zachodu, stąd nie “ma powodu, aby ginęły na niej jordańskie dzieci”. Podobne stanowisko przyjęło m.in. jordańskie Bractwo Muzułmańskie. W ramach kampanii na rzecz uwolnienia Muada ukuto slogan „Kulluna Muad” (“Wszyscy jesteśmy Muadem”), który rozprzestrzenił się także wieczorem 3 lutego.

Rząd Abd Allaha an-Nsura bronił decyzji o udziale Jordanii w walce przeciwko ekstremizmowi i terroryzmowi oraz przekonywał o potrzebie wywiązywania się z zobowiązań sojuszniczych. Jednocześnie jednak rząd prowadził tajne rozmowy z bojownikami IS na temat uwolnienia Muada bądź jego wymiany za przetrzymywaną w jordańskim więzieniu iracką dżihadystkę Sadżidę al-Riszawi, pojmaną w 2005 roku w czasie zamachów bombowych w Ammanie, a w 2006 roku skazaną na karę śmierci (która nie została wykonana ze względu na nieformalne moratorium na wykonywanie kary śmierci w Jordanii obowiązujące w latach 2006-2014). Kulminacją tych działań były wydarzenia z końca stycznia 2015 roku, gdy toczone były rozmowy w sprawie uwolnienia Japończyków pojmanych przez IS – dżihadyści zaproponowali wymianę Riszawi właśnie za dziennikarza Kenji Goto. Gdy Jordania za warunek wymiany ustaliła upublicznienie dowodu na życie Kasasbeha, do wymiany nie doszło, a Goto został brutalnie zamordowany. Było to dość jednoznaczną sugestią, że Muad Kasasbeh może już nie żyć, czego najprawdopodobniej jordańskie służby wywiadowcze były świadome.

Kryzys

Przed godziną 18:00 czasu polskiego, 3 lutego 2015 roku, w sieci opublikowane zostało propagandowe nagranie IS (w jakości, której mogłaby pozazdrościć niejedna produkcja Hollywood), które prezentowało udział Jordanii w “zbrodniczej koalicji”, szczegóły działań lotnictwa wojsk międzynarodowych, a następnie sceny spalenia żywcem Muada Kasasbeha. Na zakończenie IS ogłosiło nagrody finansowe (ok. 20 000 $) za pojmanie lub zabicie każdego kolejnego jordańskiego żołnierza walczącego z Państwem Islamskim. Moment upublicznienia nagrania był dokładnie przemyślany – dosłownie pół godziny wcześniej na konferencji prasowej w Waszyngtonie Sekretarz Stanu USA John Kerry i Minister Spraw Zagranicznych Jordanii Nasser Dżudeh przedstawili plany zacieśnienia partnerstwa między obydwoma państwami oraz zwiększenia pomocy finansowej i wojskowej dla Jordanii do 1 mld $ rocznie. Kerry wyraził także nadzieję na szybkie uwolnienie Muada Kasasbeha. Nie mógł mylić się bardziej.

Reakcja jordańskiego społeczeństwa była do przewidzenia: blogosferę, fora i komunikatory internetowe zalały wyrazy oburzenia, złości i smutku. Wiele osób wprost wzywało do krwawego odwetu, domagając się wykonania kary śmierci na przetrzymywanych w jordańskich więzieniach dżihadystach. W wielu miejscach doszło do spontanicznych demonstracji – największych w rodzinnym mieście Muada, Karaku. Na fali wzburzenia podpalono także kilka budynków użyteczności publicznej. Jednocześnie jednak pojawiły się liczne głosy nawołujące do niepoddawania się propagandzie Państwa Islamskiego, nieupubliczniania nagrania w sieci, do powstrzymania się od rozlewu krwi. Wielu aktywistów wzywało też do budowania jedności narodowej w tak trudnym momencie.

Przebywający w tym czasie w Stanach Zjednoczonych jordański monarcha Abd Allah II przerwał swój oficjalny program, aby wygłosić krótkie orędzie do narodu. Stwierdził w nim,  że “akt tchórzostwa” Państwa Islamskiego jedynie wzmocni jordańskie społeczeństwo, a akt męczeństwa i heroizmu Kasasbeha nie zostanie zapomniany.

Scenariusze na przyszłość

W zaistniałej sytuacji jordański reżim stoi przed trudnym wyborem. Możliwe są dwa scenariusze:

(1) Reżim wykorzysta sytuację do nasilenia retoryki wymierzonej przeciw Państwu Islamskiemu oraz nieprzerwanie będzie kontynuował, jeśli nie nasilał, udział w międzynarodowej koalicji. Może to się stać kosztem destabilizacji sytuacji wewnętrznej w Jordanii: o ile nastroje anty-IS wśród Jordańczyków są z pewnością w punkcie kulminacyjnym, o tyle nie są oni skłonni ponosić dodatkowych kosztów związanych z wojną wywołaną przez Zachód. W połączeniu z narastającymi problemami społeczno-ekonomicznymi oraz utrzymującym się autorytarnym systemem politycznym, jordański reżim stąpa po bardzo grząskim gruncie.

(2) Reżim ugnie się pod naciskami społecznymi, aby uniknąć chaosu w Jordanii i oficjalnie wycofa się z międzynarodowej koalicji. Taka decyzja mogłaby zantagonizować Jordanię i jej zachodnich partnerów, chyba że nieoficjalnie jordański rząd będzie jednocześnie kontynuował wsparcie logistyczne dla Zachodu, m.in. udostępniając swoje bazy wojskowe.

Drugi z przedstawionych scenariuszy byłby z pewnością preferowany przez Państwo Islamskie, niemniej jednak jest on zdecydowanie mniej prawdopodobny, ponieważ Jordania byłaby jednocześnie zmuszona do podjęcia realnych reform systemu społeczno-politycznego – samo wycofanie się z koalicji może nie wystarczyć do uciszenia opinii publicznej. Deklaracje jordańskich polityków, a także egzekucja Sadżidy al-Riszawi oraz Ziada Karbuliego (Irakijczyka skazanego za zabójstwo jordańskiego obywatela w 2008 roku) nad ranem 4 lutego mogą sugerować realizację pierwszego scenariusza.

Wydarzenia z początku lutego 2015 roku przywołują natychmiastowe skojarzenia z tym, co wydarzyło się w Jordanii blisko 10 lat temu. 9 listopada 2005 roku w zamachach bombowych na trzy hotele w Ammanie zginęło sześćdziesiąt osób (byli to głównie goście weselni), odpowiedzialność za które przyjęła iracka Al-Kaida, której przewodniczył Abu Musab al-Zarkawi, obywatel Jordanii. Wzburzyło to jordańskim społeczeństwem, które jednoznacznie opowiedziało się za walką z terroryzmem. Wówczas jordański reżim podjął decyzję o jeszcze silniejszej współpracy ze Stanami Zjednoczonymi, a za sprawą jordańskich służb wywiadowczych w czerwcu 2006 roku doszło do ataku amerykańskich sił lotniczych na dom al-Zarkawiego w pobliżu Bagdadu, śmierci terrorysty oraz, co możemy ocenić z dzisiejszej perspektywy, tymczasowego osłabienia dżihadystów w Iraku.

Jedno jest pewne. We wrześniu 2014 roku Centrum Studiów Strategicznych Uniwersytetu Jordańskiego przeprowadziło badanie opinii publicznej, które wykazało,  że tylko 62% Jordańczyków postrzegało IS jako ugrupowanie terrorystyczne. Po wydarzeniach z 3 lutego Państwo Islamskie będzie mogło liczyć na znacznie mniejszy poziom sympatii jordańskiego społeczeństwa. 26-letni Muad Kasasbeh został natomiast nowym bohaterem narodowym Jordanii.


Photos source: Wikimedia Commons


Artur Malantowicz –  Middle East Expert w Centre for International Initiatives; PhD in Political Science (2016). Research interests: International relations of the Middle East, regional security aspects in the Middle East (e.g. Arab-Israeli conflict, peace process, the Palestinian refugees), foreign policy of the Arab states, the Hashemite Kingdom of Jordan (history, political system, foreign policy and the democratisation process). Contact: artur.malantowicz(at)centruminicjatyw.org.


Przeczytaj też :

A. Malantowicz, Security in danger? Syrian war and its repercussions for Jordan

A. Spath, Jordan: Between Stability and Spillover

A. Malantowicz, Jordanian Parliamentary Elections – a Breakthrough or just a Routine?

A. Malantowicz, Jordan – the Refugees’ Safe Haven