Azja Europa Środkowa i Wschodnia Gospodarka Społeczeństwo UE

Europejskie marzenie Gruzinów

PAULINA WOJCIECHOWSKA
Mestia – stolica Swanetii

Wilno, 29 listopada 2013, szczyt Partnerstwa Wschodniego. Gruzja wraz z Mołdawią parafowała umowę stowarzyszeniową z Unią Europejską (poszerzając także umowę o strefie wolnego handlu DCFTA). Sytuacja w Kijowie sprawiła, że pojawiają się deklaracje by umowy zarówno z Gruzją, jak i z Mołdawią podpisać najpóźniej w sierpniu 2014 roku. Jednak mimo entuzjastycznych komentarzy towarzyszących temu wydarzeniu, wydaje się, że droga do Europy tego małego, kaukaskiego państwa (które według granicy uznawanej przez Międzynarodową Unię Geograficzną leży w Azji), nie będzie usłana różami.  Co prawda, w “nowej Gruzji” zauważyć można coraz więcej przejawów „europeizacji” – wyrazem czego jest choćby otwarcie w maju 2013 roku taniego lotniczego połączenia do Kutaisi (drugiego największego miasta Gruzji) przez węgierski Wizzair, czy fakt, że obywatele państw członkowskich Unii mogą wjeżdżać na teren Gruzji na podstawie dowodu osobistego. Wydaje się jednak, że są to działania raczej jednostronne.

Marsz ku Europie

„Jestem Gruzinem, dlatego jestem Europejczykiem!” – powiedział 27 kwietnia 1999, w dniu wstąpienia Gruzji do Rady Europy ówczesny przewodniczący parlamentu gruzińskiego Zuraba Zhvania. Jednak prawdziwy „marsz ku Europie” rozpoczął się w listopadzie 2003, wraz z Rewolucją Róż i dojściem do władzy proeuropejskiego Michaiła Saakashvilego. Zmieniono wówczas nie tylko flagę i hymn – lecz także orientację państwa w polityce zagranicznej.

Logo koalicji Gruzińskie Marzenie

Wybory prezydenckie, które odbyły się w październiku 2013 roku ostatecznie odsunęły od władzy ekipę Saakashvilego (Zjednoczony Ruch Narodowy). Obecnie rządzi koalicja Gruzińskie Marzenie (złożona z 6 partii o różnych orientacjach ideologicznych) na czele z prezydentem Giorgim Margwelaszwilim i premierem Irakliem Gharibashvilim, który zastąpił w listopadzie Bidzinę Iwanszilewgo [1], założyciela Gruzińskiego Marzenia i jednego z najbogatszych ludzi w Gruzji. Mimo zmiany nowe władze wciąż zapewniają, że nie zejdą z drogi integracji kraju z NATO i UE. W rządowej strukturze istnieje nawet specjalne Ministerstwo ds. Integracji Europejskiej i Transatlantyckiej.

Nierozwiązane konflikty

Napięta sytuacja polityczna na ukraińskim Majdanie [2], a także wcześniejsze rezygnacje Armenii i Azerbejdżanu z prób stowarzyszenia się z UE sprawiają, że warto zadać sobie pytanie, jakie środki zastosuje Rosja by utrzymać Gruzję w strefie swoich wpływów. Co prawda, w wielu wywiadach gruzińskie władze podkreślały, że Gruzja nie przestraszy się Rosji i nie zmieni swojego euroatlantyckiego kursu; ale zważywszy na bliskość wojsk rosyjskich, stacjonujących m.in. w Oseteii Południowej (80 km od Tbilisi), Kreml ma dość mocną pozycję przetargową.

Nierozwiązane konflikty w Abchazji i Osetii Południowej nie sprzyjają utrzymaniu stabilności sytuacji w Gruzji. Utrudniają także jej starania o akcesję do NATO. Właściwie od początku niepodległości Gruzji obydwa terytoria (stanowiące 20% powierzchni Gruzji) nie są w pełni kontrolowane przez Tbilisi, a po wojnie w 2008 [3]  obie „zbuntowane prowincje” są de facto niezależnymi terytoriami. Oba terytoria proklamowały nawet niepodległość, która jest jednak uznawana jedynie przez Rosję, Nikaraguę, Wenezuelę i Nauru. Przy czym Abchazja dąży raczej do powstania na jej terenie stabilnego, niezależnego i uznawanego międzynarodowo państwa, a władze Osetii otwarcie deklarują chęć połączenia się z Osetią Północną w ramach Federacji Rosyjskiej. Gruzini natomiast postrzegają obie prowincje jako część swojego terytorium, okupowane przez Rosję. Nowe władze, które deklarują, że chciałyby unormować stosunki z potężnym sąsiadem (stosunki dyplomatyczne nie zostały nawiązane po wojnie z 2008 roku), nie będą miały łatwego zadania. Rosja z kolei inwestuje znaczne środki w rozwój Abchazji i Osetii, hojnie przyznając także swoje obywatelstwo ich mieszkańcom.

Być może silna gospodarcza Gruzja byłaby atrakcyjną ojczyzną dla Osetyjczyków czy Abchazów, jednak obecnie PKB per capita wynosi 5800 USD i jest porównywalne do Armenii czy Mongolii – najbiedniejsza w Unii Rumunia ma dochód prawie dwa razy wyższy. Wysokie jest też bezrobocie – 15%. PKB rośnie jednak od kilku lat w tempie 6-7% rocznie, a tego mogłoby pozazdrościć wiele państw europejskich.

Gruzja państwem w pełni demokratycznym?

Kutaisi – proszę zwrócić uwagę na metodę transportu bagażu.

W raporcie Freedom of the World 2014 (opublikowanym przez Feedom House) Gruzja otrzymuje status “partly free”, zdobywając po 3 punkty w skali 1-7 zarówno w kategorii praw politycznych, jak i obywatelskich. Większość państw europejskich w obu kategoriach otrzymuje „1” – więc w Gruzji wiele jest jeszcze do zrobienia. Trzeba jednak zauważyć, że Tbilisi wypada znacznie lepiej niż post-radzieccy sąsiedzi (Armenia 5,4; Azerbejdżan 6,6). W raporcie doceniono wybory prezydenckie z października 2013 r., określone jako “wolne i uczciwie” (także międzynarodowi obserwatorzy orzekli, że nie odnotowano poważniejszych naruszeń odbiegających od światowych standardów). A przypomnijmy, że Rewolucja Róż rozpoczęła się właśnie z powodu fałszowania wyborów prezydenckich. Można więc stwierdzić, że instytucje demokracji i społeczeństwa obywatelskiego mają się w Gruzji coraz lepiej – nie wykluczone, że w następnych latach republika zasłuży sobie na wyższe oceny.

Niepokojące z perspektywy europejskiej mogą być natomiast aresztowania polityków z poprzedniej ekipy. Do aresztu trafił m.in. były premier Wano Merabiszwili. Skandal wybuchł także wokół samego Saakashvilego, który ponoć z państwowej kasy miał finansować sobie… zastrzyki z botoksu. Republika wypada także słabo w rankingach korupcyjnych – w najnowszym rankingu Transparency International Gruzja zajęła 55. miejsce – dużo poniżej europejskiego standardu, ale lepiej niż np. Czechy, Słowacja czy Włochy – i znacznie lepiej niż Armenia, Azerbejdżan czy Ukraina.

Co jeszcze trzeba poprawić…

centrum Mestii

Gruzja zajmuje 72. miejsce (na 186 badanych państw)  w rankingu HDI za 2012 rok, co daje jej miejsce w grupie „high human development” oraz awans o trzy pozycje w górę w stosunku do poprzedniego roku. Oczywiście, kiedy porównamy wynik do większości państw europejskich, Gruzja wypada słabo – zajmuje pozycję za Serbią (64.) czy Albanią (70.) – za to przed Ukrainą (78.) oraz sąsiednimi Azerbejdżanem (82.), Armenią (87.) czy Turcją (90.). Jednym z mierników wskaźnika jest jakość edukacji i przewidywany czas spędzany w szkołach. W tej dziedzinie Gruzja wypada nie najlepiej – przeznaczając na edukację zaledwie 2,7% PKB, porównywalnie do wielu państw afrykańskich. Najsłabiej wypadające w tym zestawieniu państwo członkowskie UE – Bułgaria, przeznacza na edukację 4,6% PKB.  A rozwój kraju jest przecież niemożliwy bez inwestowania w najmłodszych – w tej dziedzinie jest zatem sporo do zrobienia.

Gruzińskie władze już kilka lat temu zauważyły, że turystyka może w znacznym stopniu przyczynić się do rozwoju społeczno-gospodarczego kraju, rozpoczęły więc intensywne inwestycje i promocję kraju. Atrakcji turystycznych jest sporo – piękne góry, nieskażona jeszcze przyroda czy zabytki z czasów średniowiecza. Jednak elegancki świat, gdzie można porozumieć się po angielsku, obejrzeć piękne reklamowe prospekty o regionach kraju i kupić w uczciwej cenie bilet na busa/taksówkę zapewniających dojazd do miasta – kończy się już po opuszczeniu terenu portu lotniczego. Busiarze porozumiewają się z nami tylko po rosyjsku. Może i niektóre hotele oferują “zachodnie” standardy, ale w hostelu jest już “swojsko”. Niemal w centrum Kutaisi niska, najwyżej jednopiętrowa zabudowa, rozpadające się domy. Droga z Kutaisi do Mestii jest równa, niedawno remontowana. Ale już z tej samej Mestii do Uszguli, gdzie rozpoczyna się nasz szlak, to konkretne wertepy. Centrum Mestii kreowanej na narciarski kurort jest zadbane. Jednak miejsca na sklepy czy restauracje w dużej części pozostają puste, a z fontanny wodę pije krowa. Z resztą krowy w tym kraju są prawie wszędzie – spotykamy je nawet po 10 minutach spaceru po wybrzeżu kurortu Anaklia. Prawie wszędzie także możemy kupić miejscowy bimber – cza-czz, nalewany wprost do plastikowych butelek po różnych innych napojach, oczywiście bez żadnej akcyzy czy kontroli sanepidu. Zachodnie standardy na każdym kroku mieszają się z azjatyckimi.

Uszguli – położone na wysokości ok. 2200 m.n.p.m. reklamuje się jako najwyżej położona wioska w Europie. W górskich miejscowościach często ma się wrażenie, że czas się zatrzymał. Tu jednak ma się wrażenie, że zatrzymał się w średniowieczu

Nowoczesne, przystosowane do turystów miejsca mogą nieco złagodzić szok kulturowy, jaki może przeżyć przeciętny Europejczyk, który znajdzie się na gruzińskich drogach. Samą infrastrukturę da się poprawić znacznie szybciej niż mentalność kierowców. “Gruzini jeżdżą jak wariaci, wyprzedzając na czwartego czy szóstego, bądź nawet wyprzedzając wyprzedzający wolniej samochód.” – przeczytałam na jednym z internetowych forów podróżniczych. Cóż, na podstawie naszych doświadczeń należy całkowicie zgodzić się z autorem. Jazda przez Gruzję odbywa się zdecydowanie według azjatyckich, chaotycznych standardów prowadzenia pojazdów, a policja której całkiem tu sporo zdaje się nie ingerować w “błahe” drogowe wykroczenia, jak te opisane powyżej. Także statystyki wypadków drogowych są zbliżone do tych azjatyckich, czy afrykańskich. W Gruzji od 2004 nie obowiązują również przeglądy techniczne samochodów (w 2012 chciano je przywrócić, ale protestowano, że generują korupcję i są obciążeniem dla najuboższych). W wynajętej marszrutce nie powinien dziwić zatem brak prędkościomierza czy kierunkowskazów. Ci, którzy chcą by zagraniczne wakacje obywały się bez niebezpieczeństw i niespodzianek mogą nie do końca być zadowoleni z nart w Gruzji i następnym razem tradycyjnie wybiorą się do Austrii, Francji czy innych europejskich kurortów.

Dziś ciężko wyobrazić sobie Gruzję przystosowaną do unijnej biurokracji i standardów. Ale pewnie te dwadzieścia kilka lat temu przeciętny turysta nie uwierzyłby, że Polska kiedykolwiek “będzie  w Europie”. Łatwo nie będzie  – i samym Gruzinom, i Unii, zmagającej się przecież z wieloma wewnętrznymi trudnościami. Czas pokaże, czy gruzińskie “marzenie o Europie” kiedyś się ziści.


[1] Szukając materiałów w sieci natknęłam się na ciekawostkę, nagranie syna ówczesnego kandydata na premiera – Bera  który jest popularnym w kraju raperem. Tą piosenką wspierał kampanię ojca.

[2] Gruzińskie parlament przyjął ostatnio rezolucję ws. Ukrainy. Czytamy m.in. “Gruziński parlament potępia wszelkie akty przemocy na Ukrainie, które mogą doprowadzić do eskalacji konfliktu na wielką skalę. Potępiamy wszelkie akty użycia siły wobec pokojowych manifestantów, które doprowadziły do śmierci kilku osób. Wzywamy obie strony do rozstrzygnięcia konfliktu drogą dialogu.”

[3] Pamiętam, że  konflikt w Osetii trwał również w trakcie Igrzysk Olimpijskich w Pekinie – które zgodnie z grecką tradycją miały być czasem zawieszenia sporów i konfliktów. Gruzja prosiła wówczas Komitet Olimpijski by przemyśleć ponownie decyzję odnośnie organizacji Igrzysk Zimowych w Soczi. Nic nie wskórała, a wielka sportowa impreza zaczyna się za kilkanaście dni. Na te same Igrzyska w Soczi Abchazja i Osetia Południowa wystosowały pisma do MKOl z prośbą o zezwolenie na udział w igrzyskach jako niezależne państwa – nie uzyskały zgody.

*Wszystkie zdjęcia użyte w artykule zostały wykonane przez autorkę w okresie październik-listopad 2013.

 


Paulina Anna Wojciechowska – Absolwentka Instytutu Stosunków Międzynarodowych (2010) oraz Kolegium Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych (2009 – dyplom socjologa). Skończyła również podyplomowe studium bankowości i uzyskała Europejski Certyfikat Bankowca. Obecnie pracuje w sektorze bankowym. Interesuje się państwami azjatyckimi (w szczególności: Indie, Nepal i Birma), pomocą humanitarną (w szczególności uchodźcy), sprawami społecznymi i komunikacją międzykulturową.

Skontaktuj się z autorem: paulina.wojciechowska@centruminicjatyw.org 


Przeczytaj też:

Q. Genard, The Ukrainian lady declined to dance with the European partner: last tango for the EU’s Eastern Partnership?

C. Szczepaniuk, OSCE Election Observation Mission in Georgia – report from an International Observer

A. Sęk, The victorious Mikheil „Misha” Saakashvili

A. Sęk,Bitter-sweet impressions from the “Eastern Partnership Civil Society Forum”, 4-5 October 2013, Chisinau (Moldova)

A. Sęk, Gruzja – kolebka konfliktów