ARTUR MALANTOWICZ, Program Azjatycki
Po bezprecedensowej rezygnacji Arabii Saudyjskiej z piastowania stanowiska niestałego członka Rady Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych w wyścigu do objęcia azjatyckiego (i arabskiego zarazem) mandatu pojawił się nowy kandydat – Jordańskie Królestwo Haszymidzkie. 6 grudnia br. w wyniku niemal jednomyślnego (178 z 179 głosujących było „za”) głosowania Zgromadzenia Ogólnego ONZ Jordania została wybrana nowym członkiem RB ONZ (kadencja 2014-2015). Wcześniej Jordania wycofała swoją kandydaturę z ubiegania się o członkostwo w Radzie Praw Człowieka, tym samym w dużej mierze przyczyniając się do tego, że miejsce to przypadło w udziale Arabii Saudyjskiej (oficjalnie wybrana została 12 listopada br. na trzyletnią kadencję 2014-2016). Jak należy interpretować „targi” jordańsko-saudyjskie w ostatnich tygodniach? Czy można się w nich doszukiwać trwałego zbliżenia politycznego między Ammanem a Rijadem, czy też jest to efekt doraźnej zbieżności interesów obu państw?
Zarys stosunków jordańsko-saudyjskich
Od początku państwowości monarchii haszymidzkiej relacje saudyjsko-jordańskie były bardzo ograniczone z powodu rywalizacji rodzin rządzących w obu państwach (Haszymidów i Saudów) w regionie bliskowschodnim[1]. Z czasem jednak wspólne interesy doprowadziły do zbliżenia między sąsiadami – oba państwa były konserwatywnymi monarchiami sprzeciwiającymi się ekspansji komunizmu w regionie. Saudom zależało na stabilnej i przyjaznej Jordanii w roli bufora w konflikcie izraelsko-arabskim, stąd Rijad wspierał monarchię haszymidzką finansowo, tak na potrzeby rozwoju gospodarczego, jak i wzmocnienia jej potencjału militarnego. Arabia Saudyjska stała się także celem migracji zarobkowej wielu jordańskich obywateli[2]. Wszystko zmieniło się jednak w obliczu jordańskiej neutralności w czasie pierwszej wojny w Zatoce – przez wielu Arabów, w tym przez Saudyjczyków, było to uznane jako zdrada. W efekcie Arabia Saudyjska zerwała stosunki dyplomatyczne, wstrzymała pomoc zagraniczną dla Jordanii oraz zwolniła setki tysięcy jordańskich pracowników. Relacje pozostawały napięte do końca panowania króla Husajna, mimo iż od 1995 roku na nowo działała ambasada Jordanii w Rijadzie, a w 1996 doszło do spotkania jordańskiego monarchy z królem Fahdem.
Momentem przełomowym w dwustronnych relacjach jordańsko-saudyjskich była sukcesja Abdullaha II w Jordanii (1999), którego jednym z głównych celów w polityce zagranicznej było odnowienie pozytywnych relacji ze światem arabskim. Już w kwietniu 1999 roku udał się on do Arabii Saudyjskiej, gdzie nawiązał bliskie stosunki z ówczesnym regentem i ministrem spraw zagranicznych Abdullahem. Obu zależało na integracji środowiska umiarkowanych państw arabskich oraz kontynuacji procesu pokojowego na Bliskim Wschodzie, przejawem czego była choćby wspólnie wypracowana Arabska Inicjatywa Pokojowa z 2002 roku. Do intensyfikacji współpracy doszło po wybuchu wojny w Iraku, gdy Arabia Saudyjska podjęła starania w celu wsparcia gospodarczego dla Jordanii po utracie przez nią głównego partnera handlowego, oferując korzystne dla monarchii haszymidzkiej kontrakty na dostawę ropy naftowej (w 2004 roku 50 tysięcy baryłek dziennie jako grant). W ciągu zaledwie czterech lat (2002-2006) wartość jordańskiego importu z Arabii Saudyjskiej wzrosła ponad 20-krotnie, przy jednoczesnym trzykrotnym wzroście wartości eksportu do tego kraju. Tym samym Arabia Saudyjska zajęła miejsce Iraku w jordańskiej gospodarce, będąc też jednym z największych inwestorów oraz donorem pomocy zagranicznej.
Współczesne zbliżenie – GCC a Jordania
Ostatnie lata to nie tylko zacieśnianie współpracy gospodarczej między dwoma państwami, ale także zaawansowany dialog polityczny. Wyrazem tego zbliżenia są nie tylko częste spotkania dwustronne monarchów jordańskiego i saudyjskiego, ale też zaproszenie Jordanii (oraz Maroka) do członkostwa w Radzie Współpracy Zatoki (GCC), o którym rozmowy rozpoczęto już w maju 2011 roku; w dużej mierze była to właśnie inicjatywa Arabii Saudyjskiej. Obecnie bardziej prawdopodobnym scenariuszem wydaje się jednak jordańskie partnerstwo strategiczne z GCC aniżeli jej pełne członkostwo. Na taki stan rzeczy wpływa niechęć Omanu i Bahrajnu (czyli relatywnie „najbiedniejszych” państw Rady) do poszerzenia składu elitarnego grona sunnickich monarchii znad Zatoki. Niemniej jednak jako wyraz „dobrej woli” państw GCC należy rozumieć pakiet pomocowy w wysokości 5 mld $ zaoferowany Jordanii na szczycie Rady w grudniu 2011 roku – środki weń wchodzące miały być przekazywane przez Arabię Saudyjską, Kuwejt, Zjednoczone Emiraty Arabskie i Katar (każde po 1,25 mld $) na przestrzeni pięciu lat z przeznaczeniem na projekty rozwojowe.
Hojność Saudyjczyków i innych monarchów znad Zatoki nie jest jednak bezinteresowna. Państwa GCC, w szczególności Katar i Arabia Saudyjska, chciałyby większego zaangażowania Jordanii w realizację ich polityki w rozdartej wojną domową Syrii, tj. udzielenia wsparcia dla grup opozycyjnych wobec reżimu al-Asada. Kartą przetargową państw Rady Współpracy Zatoki są właśnie środki finansowe, którymi żonglowanie przed oczyma pogrążonej w poważnym kryzysie gospodarczym Jordanii przynosi wymierne rezultaty. Z jednej strony władze jordańskie unikają jakichkolwiek publicznych deklaracji o poparciu dla sił opozycji (Jordania jest oficjalnie neutralna wobec konfliktu), ponieważ uznają one wojnę domową w Syrii za największe wyzwanie dla bezpieczeństwa kraju od kilku dziesięcioleci oraz obawiają się ewentualnych środków odwetowych reżimu Asada. Z drugiej strony jednak monarchia haszymidzka wyraziła milczącą zgodę na przygraniczny przerzut broni dla rebeliantów oraz na wykorzystanie jej terytorium dla amerykańskich obozów szkoleniowych. Ponadto Jordańczycy podjęli współpracę z rebeliantami działającymi w przygranicznym rejonie Dara, popierając ideę utworzenia strefy bezpieczeństwa na południu Syrii, która miałaby ograniczyć napływ uchodźców do Jordanii. Na bezpośrednie zaangażowanie Jordańczyków w konflikt w Syrii państwa GCC nie mają jednak co liczyć.
Bilans zysków i strat
Idée fixe Rady Praw Człowieka miało być przestrzeganie wysokich standardów w działaniach na rzecz ochrony i promocji praw człowieka przez jej członków. Pojawienie się w jej składzie w kadencji 2014-2016 takich „potęg” jak Arabia Saudyjska, Chiny, Kuba czy Wietnam wydaje się w ewidentny sposób podważać to założenie. Domniemywać należy, iż Arabia Saudyjska wykorzysta swoje członkostwo w Radzie do ograniczenia międzynarodowej krytyki wobec jej własnych dokonań w zakresie ochrony (lub dokładniej – jej braku) praw człowieka, prawdopodobnie blokując też obowiązywanie względem niej niektórych mechanizmów (np. Powszechnego Przeglądu Okresowego). Rezygnując z zasiadania w Radzie Bezpieczeństwa, Saudyjczycy krytykowali Zachód za nieumiejętność radzenia sobie z kryzysem w Syrii oraz za stosowanie podwójnych standardów:
“The Kingdom of Saudi Arabia believes that the manner, mechanisms of action and double standards existing in the [Council] prevent it from performing its duties and assuming its responsibilities towards preserving international peace and security as required, leading to the continued disruption of peace and security, the expansion of the injustices against peoples, the violation of rights and the spread of conflicts and wars around the world” [3].
Nie należy spodziewać się niczego innego po zachowaniu Rijadu w Radzie Praw Człowieka.
Uzyskanie poparcia społeczności międzynarodowej dla członkostwa Jordanii w Radzie Bezpieczeństwa było czystą formalnością – kraj ten jest znany ze swojego umiarkowania, pełnej profesjonalizmu dyplomacji oraz z dobrych relacji ze wszystkimi spośród stałych członków RB. Jordania była pionierem i promotorem procesu pokojowego na Bliskim Wschodzie, utrzymuje stosunki dyplomatyczne z Izraelem, jest też neutralna (przynajmniej oficjalnie) wobec wojny w Syrii. Zasiadanie w Radzie Bezpieczeństwa niesie ze sobą zarówno szanse, jak i zagrożenia dla tego bądź co bądź niewielkiego państwa. Z jednej strony monarchia haszymidzka może oczekiwać większego głosu na arenie międzynarodowej, łatwiejszego dostępu do pomocy zagranicznej czy inwestycji międzynarodowych. Z całą pewnością Jordańczycy wykorzystają też członkostwo w Radzie do lobbowania na rzecz kompromisowego rozwiązania konfliktu w Syrii. Jednakże z drugiej strony Jordania może zostać wciągnięta w podejmowanie decyzji w niewygodnych dla siebie i kontrowersyjnych sprawach, w których dotychczas starała się ostrożnie manewrować: konfliktu izraelsko-palestyńskiego, Syrii, Iranu czy innych zagadnień bezpieczeństwa międzynarodowego. Może to się odbić rykoszetem wobec jej własnych interesów, poprzez alienację dotychczasowych sojuszników globalnych i regionalnych. Kto wie, czy manewr Saudyjczyków nie był dla Jordanii niedźwiedzią przysługą?
Konkluzje
Kwestią otwartą pozostaje na ile skoordynowane były działania Jordanii i Arabii Saudyjskiej w ostatnich tygodniach. Niemniej jednak, niezależnie od oceny samych przetasowań w składzie Rady Praw Człowieka oraz Rady Bezpieczeństwa ONZ, wydarzenia te należy rozpatrywać z szerszej perspektywy intensyfikacji współpracy między Arabią Saudyjską a Jordanią, zarówno w wymiarze bilateralnym, jak i wielostronnym (GCC). Wydaje się, iż minęły już czasy wzajemnych personalnych uraz i niechęci między królem Husajnem a kolejnymi monarchami saudyjskimi. Od czasu, gdy władzę w Jordanii przejął pragmatyczny król Abdullah II ich miejsce zastąpiła zimna kalkulacja interesów politycznych, gospodarczych i militarnych, a te w znacznej mierze są ze sobą zbieżne. Oba państwa mają na względzie bezpieczeństwo regionalne, poprawne relacje z Izraelem oraz sojusz z państwami zachodnimi, oba też nie czują się komfortowo z perspektywą wzmocnienia pozycji Iranu na Bliskim Wschodzie. Nie oznacza to jednak, że relacje między Jordanią a Arabią Saudyjską są bliskie ideału. Dysproporcje w wymianie handlowej na niekorzyść Jordanii oraz de facto uzależnienie od pomocy finansowej znad Zatoki w dłuższej perspektywie mogą negatywnie wpłynąć na sytuację społeczno-polityczną, ale i międzynarodową pozycję monarchii Haszymidów. Już teraz widać to na przykładzie nacisków Saudyjczyków (i Katarczyków) na Amman, aby ten przyjął dużo bardziej stanowcze stanowisko wobec reżimu Baszszara al-Asada. Przyszłość pokaże czy w zamian za „oddanie” Jordanii członkostwa w Radzie Bezpieczeństwa Arabia Saudyjska będzie chciała uzyskać od niej coś więcej niż tylko mandat w innej organizacji.
[1] Haszymidzi od X w. byli władcami Mekki oraz opiekunami świętych miejsc islamu tam się znajdujących. Kres ich władztwa nastąpił wraz z podbiciem Hidżazu przez Ibn Sauda w 1924 roku.
[2] Szerzej o rozwoju stosunków saudyjsko-jordańskich do 1990 roku zob. Laurie Brand, Jordan’s Inter-Arab Relations. The Political Economy of Alliance Making, Columbia University Press, New York 1994, s. 87-122.
Artur Malantowicz – Ekspert CIM ds. Bliskiego Wschodu,
kontakt: artur.malantowicz(at)centruminicjatyw.org
Follow @amalantowicz
Przeczytaj również: