KAMIL ŁUKASZ MAZUREK
„Cameron górą! Hollande i van Rompuy pobici.” – tak właśnie mogłyby brzmieć nagłówki największych europejskich gazet po szczycie Rady Europejskiej w dniach 19-20 grudnia 2013 roku. Mogłyby, gdyby tylko europejska opinia publiczna oraz klasa polityczna przywiązywały większą wagę do spraw bezpieczeństwa i obrony, będących przecież podstawowymi funkcjami państwa, na które jednak mało kto współcześnie w Europie zwraca już uwagę.Chociaż w 26-stronicowym dokumencie konkludującym spotkanie aż 9 stron poświęcono sprawom bezpieczeństwa i obrony Starego Kontynentu, w rzeczywistości był to kolejny szczyt z udziałem europejskich głów państw i szefów rządów bez przełomu w tej kwestii. Oczywiście liczni eksperci przewidywali taki wynik już wiele tygodni przed spotkaniem, jednak niezależnie od pesymizmu, i tym razem tliła się nadzieja, że przywódcy podniosą współpracę w ramach Wspólnej Polityki Bezpieczeństwa i Obrony (WPBiO) na nowy poziom – nadzieja po raz kolejny zawiedziona.
Warto jednak zaznaczyć, że nie wszyscy komentatorzy oceniają grudniowy szczyt Rady Europejskiej jednakowo negatywnie. Niektórzy, jak np. dyrektor Instytutu Unii Europejskiej Studiów nad Bezpieczeństwem (EUISS) Antonio Missiroli jest zdania, że uwzględniając niesprzyjający kontekst obecnej konfiguracji politycznej w Europie, kłopoty budżetowe państw oraz generalne zmęczenie interwencjami militarnymi, wypracowany tekst konkluzji jest sukcesem. Niewątpliwie taki punkt widzenia również ma rację bytu i nieuwzględnianie obecnego kontekstu byłoby błędem. Niemniej jednak warunki, chociaż ważne, nie zmieniają ostatecznego wyniku, który ze wszech miar nie sposób uznać za znaczące osiągnięcie.
Coś się jednak udało
Mimo braku podjęcia ważnych dla europejskiej obronności decyzji, grudniowy szczyt nie został jednak kompletnie zmarnowany, gdyż poruszono na nim kilka istotnych kwestii. Trafnie skupiono się na jej trzech „osiach”:
- zwiększenia skuteczności, widoczności i oddziaływania WPBiO;
- intensyfikacji rozwoju zdolności obronnych;
- wzmocnienia europejskiego przemysłu obronnego.
W zakresie pierwszej z nich Rada Europejska (zapewne po licznych nauczkach zarówno własnych jak i ze strony Stanów Zjednoczonych) podkreśliła potrzebę zapewniania spójności w podejmowanych przez Unię działań antykryzysowych, a także wspieranie państw i regionów w sposób pośredni poprzez szkolenia, doradztwo, finansowanie oraz dostarczanie zasobów materiałowych. Wszyscy już chyba zdają sobie sprawę, że samo wysłanie żołnierzy nie służy osiąganiu zakładanych celów. Jeżeli zaś chodzi o możliwość działania ze strony Unii i jej państw członkowskich, to w konkluzjach w sposób zasadniczy podkreśla się zarówno potrzebę reformy unijnych sił szybkiego reagowania, aby były bardziej elastyczne i łatwiejsze do rozmieszczenia, a także (i chyba nawet istotniejsze), udoskonalenie mechanizmów finansowych unijnych operacji, włączając reformę mechanizmu Athena. Ostatnim ważnym i zarysowanym w dokumencie elementem jest potrzeba opracowania do końca 2014 roku strategii oraz położenia nacisku na kluczowe obszary działania, tj. cyberobronę, bezpieczeństwo morskie, synergię pomiędzy WPBiO a przestrzenią wolności, bezpieczeństwa i sprawiedliwości, wspomaganie państw trzecich, a także umocnienie bezpieczeństwa energetycznego.
Co się tyczy drugiej osi, tj. intensyfikacji rozwoju zdolności obronnych, Rada Europejska podtrzymała (przynajmniej werbalnie) zaangażowanie na rzecz zapewnienia kluczowych zdolności sił zbrojnych państw kontynentu. Jednocześnie warto wspomnieć, że dzięki zabiegom Brytyjczyków do tekstu konkluzji wpisano sformułowanie „właścicielami tych zdolności są państwa członkowskie i to one te zdolności eksploatują”, co niewątpliwie trudno pogodzić z traktatowym dążeniem państw Europy do „wspólnej obrony”. Niemniej jednak, pomimo tego niefortunnego stwierdzenia postanowiono w dalszym ciągu wspierać rozwój:
- bezzałogowych systemów powietrznych typu MALE[1];
- zdolności do tankowania w powietrzu;
- łączności satelitarnej;
- planów i konkretnych działań w cyberprzestrzeni.
Ostatnią osią zainteresowania na szczycie były kwestie związane z przemysłem obronnym, co do których wyrażano mniej lub bardziej uzasadnione obawy (szczególnie w Polsce), że zdominują dyskusję dotyczącą bezpieczeństwa i obrony. Oprócz standardowego poparcia dla idei utworzenia rzeczywistej Europejskiej Bazy Technologicznej i Przemysłowej w obszarze Obrony (EDTIB) podkreślono nie tylko potrzebę otwartości rynku obronnego w Europie (co jest oczywiste), ale także równego traktowania wszystkich dostawców, a zatem również małych i średnich przedsiębiorstw, w domyśle zaś pochodzących z mniejszych państw.
Obok powyższego, w konkluzjach szczęśliwie znalazły się również akapity odnoszące się do podkreślanej od lat przez praktyków potrzeby harmonizacji popytu, synergii z badaniami cywilnymi i związanymi z nimi działaniami Komisji Europejskiej, a także rozwojem norm przemysłowych.
Poważne decyzje przesunięte… po raz kolejny
Chociaż pewne zapisy konkluzji szczytu Rady Europejskiej można uznać za fortunne i jako takie potraktować w kategoriach osiągnięcia, to tylko w pewnym stopniu umniejsza brak sformułowań, które można by uznać za pełnoprawny sukces.
Przede wszystkim zabrakło jasnego poparcia nie dla stworzenia prawdziwej strategii bezpieczeństwa Unii Europejskiej, która byłaby wdrażana przez państwa członkowskie, a nawet dla rewizji dokumentu z 2003 roku. Chociaż wspomniana powyżej wola opracowania strategii sektorowych została wyrażona, to w dalszym ciągu brakuje całościowej strategicznej wizji UE jako podmiotu bezpieczeństwa na arenie światowej. Wygląda na to, że w dalszym ciągu strategią bardziej zainteresowane są europejskie think-tanki niż polityczni decydenci.
Co więcej, szczyt Rady Europejskiej był okazją do politycznej decyzji utworzenia centrum operacyjnego dla unijnych misji zarządzania kryzysowego o charakterze wojskowym. Chociaż rok temu podjęto decyzję o utworzeniu centrum koordynującego militarne aspekty operacji mających miejsce w Rogu Afryki, to nie może ono aspirować do miana rzeczywistego centrum planowania unijnych operacji wojskowych. O powołaniu takiego centrum mówi się w Europie od lat, jednak opór proatlantycko nastawionych państw skutecznie uniemożliwia jego utworzenie. Niektórzy eksperci są zdania, że jego istnienie oznaczałoby rzeczywiste podniesienie rangi WPBiO i stanowiłoby poważny krok w utworzeniu europejskich sił zbrojnych.
Kolejną porażką szczytu okazał się być rozdźwięk nie tylko pomiędzy pomysłami premiera Wielkiej Brytanii Davida Camerona oraz prezydenta Francji Françoisa Hollande, ale nawet pomiędzy tym ostatnim a kanclerz Niemiec Angelą Merkel. Co prawda państwa zgodziły się co do bliżej nieokreślonego pogłębiania współpracy wojskowej, to szefowa niemieckiego rządu wyraźnie sprzeciwiła się pomysłom Francji aby stworzyć finansowanie ze strony UE w przypadku jednostronnych operacji jej państw członkowskich.
Podsumowując, wiele wskazuje na to, że grudniowy szczyt Rady Europejskiej był kolejnym z serii uników ze strony europejskich przywódców przy podejmowaniu trudnych, ale ważnych decyzji dla budowy wspólnoty bezpieczeństwa i obrony w Europie. Niewątpliwie niesprzyjający kontekst polityczny, przeciągające się problemy gospodarcze i budżetowe, a także istniejący wieloaspektowy kryzys samej Unii Europejskiej spowodowały, że sukcesu być tak naprawdę nie mogło. Być może warto cieszyć się i z tego co zostało wypracowane – choć w rzeczywistości jest to tylko odkładanie w czasie poważnych decyzji, które z roku na rok będą coraz bardziej palące. Pozostaje mieć nadzieję, że na ich podjęcie nie trzeba będzie czekać na kolejne Saint Malo, a przynajmniej część z nich będzie miała miejsce już w roku 2015, na kiedy to przewidziano powtórne zajęcie się sprawami europejskiego bezpieczeństwa i obrony.
[1] Zdolnych do lotów długodystansowych na średnich wysokościach (Medium Altitude Long Endurance).
Kamil Łukasz Mazurek – Ekspert CIM ds. Bezpieczeństwa i obrony
Przeczytaj również:
- K. Mazurek, Europejski sektor i rynek zbrojeniowy – razem czy osobno?
- K. Mazurek, Konsolidacji nie będzie – czyli dlaczego nie powstanie „BAEADS”
- K. Mazurek, Europa też chce być liderem – rzecz o rozwoju sektora bezzałogowych pojazdów powietrznych na Starym Kontynencie
- T. Pellerin-Carlin, Europe’s military isolated collective suicides