Asian Programme Azja Azja Wschodnia Gospodarka Społeczeństwo Wybory

Wybory do Izby Radców w Japonii – szanse i wyzwania dla premiera Abe

 MATEUSZ MAŁEK, Program Azjatycki

Diet_Building_of_Japan source- wikimedia org (CC)W niedzielę 21 lipca odbyły się w Japonii wybory uzupełniające do Izby Radców, drugiej izby japońskiego parlamentu  liczącej 242 członków. Kadencja Radcy trwa 6 lat, jednak skład Rady odnawiany jest w połowie co 3 lata. Zgodnie z oczekiwaniami większości obserwatorów, wybory wygrała Partia Liberalno – Demokratyczna (LDP) premiera Shinzo Abe (zdobywając 76 z 141 miejsc do obsadzenia)  oraz jego koalicjant, partia Nowe Komeito. Dzięki temu LDP zyska większość w Izbie, a premier, po raz pierwszy od 6 lat, będzie miał poparcie obu izb parlamentu.

Daje to też premierowi Abe prawdopodobnie największą władzę i mandat poparcia od czasów premiera Junichiro Koizumi sprawującego tą funkcję w latach 2001 – 2006 (i zastąpionego wówczas na krótko właśnie przez obecnego premiera Shinzo Abe). Od tego czasu nikomu nie udało się utrzymać władzy na dłużej niż rok. Powodem tego były w dużej mierze podziały wśród parlamentarzystów i rozdrobnienie sceny politycznej, które zresztą doprowadziły do przyspieszonych wyborów do Izby Reprezentantów (izby pierwszej parlamentu) w grudniu poprzedniego roku, i które przywróciły Shinzo Abe i LDP na szczyt. Obecne zwycięstwo w wyborach oznacza, że co najmniej przez najbliższe 3 lata LDP dysponować będzie w Kraju Kwitnącej Wiśni pełnią władzy.

Nie oznacza to jednak spokoju na japońskiej scenie politycznej i nie oznacza dla premiera Abe końca wyzwań. Nie jest tajemnicą, że kraj znajduje się w stagnacji od ponad dwóch dekad. Liczne próby ożywienia gospodarki podejmowane przez kolejne ekipy rządzące jak do tej pory spełzły na niczym. Kraj boryka się z deflacją, gigantycznym zadłużeniem, a przede wszystkim z potężną biurokracją i archaicznymi przepisami, które obniżają konkurencyjność całej gospodarki. Na domiar złego pozycja polityczna Japonii w regionie i na świecie wyraźnie zmalała na rzecz Chin, które zaczynają też budzić wśród elit politycznych coraz większy lęk. W opublikowanej niedawno japońskiej białej księdze bezpieczeństwa to właśnie zagrożenie ze strony Chin zostało uwypuklone jako najważniejsze wyzwanie dla Japonii.

Premier Abe próbuje przeciwstawić się owym problemom od momentu objęcia urzędu, forsując szereg reform, zwłaszcza gospodarczych, które zostały już nazwane jako Abenomika. Zgodnie z deklaracjami premiera, na Abenomikę składają się tzw. „trzy strzały”. Pierwsza to agresywna polityka monetarna Banku Japonii, polegająca głównie na zwiększeniu podaży pieniądza, mająca na celu obniżenie wartości jena, a także wyrwanie kraju z deflacji i osiągnięciu celu inflacyjnego na poziomie 2% w skali rocznej. Druga to zwiększenie wydatków publicznych, mające na celu ożywanie gospodarki. Wreszcie trzecia, ostatnia, to szereg reform strukturalnych, które zwiększą konkurencyjność gospodarki oraz zapewnią stały wzrost. Polityka ta jest niewątpliwie bardzo ryzykowna, bo inflacja łatwo może wymknąć się spod kontroli, a zwiększenie wydatków publicznych oznacza również wzrost japońskiego długu publicznego, który już wynosi ponad 240% PKB – najwięcej na świecie. Mimo tych kontrowersji pierwsze miesiące Abenomiki okazały się sukcesem, wzrost gospodarczy w pierwszym kwartale wyniósł 4%, znacznie powyżej oczekiwań, a giełda w Tokio zyskała ponad 40% na wartości. Kilka tygodni temu prestiżowy „The Economist” umieścił premiera Shinzo Abe w stroju Supermana na okładce, wieszcząc wielki powrót Japonii. Niezależnie jednak czy dotychczasowe posunięcia są słuszne, czy też nie, jeśli nie uda się wprowadzić szeregu reform strukturalnych (czyli wystrzelić owej „trzeciej strzały”) to wzrost będzie krótkotrwały, a Japonia może pogrążyć się w jeszcze głębszej recesji.

To właśnie o wprowadzenie owych reform bój toczył się w trakcie kampanii wyborczej. Premier już wcześniej zapowiedział część z nich, jednak mając w perspektywie wybory Izby Radców, wolał być ostrożny. Tym bardziej, że jest niemal pewne, że reformy dotkną tradycyjny elektorat LDP. Mowa bowiem przede wszystkim o członkostwie Japonii w TPP (Trans Pacific Partnership) – negocjowanej umowie o wolnym handlu między 11 państwami strefy Azji i Pacyfiku. Oprócz niewątpliwych zysków oznaczać będzie jednak również bardzo potężny cios dla rolnictwa Japonii i dla farmerów, będących dotychczasowym zapleczem LDP. W planach jest również ograniczenie ceł i barier handlowych, a także deregulacja gospodarki, co z kolei podważy monopolistyczną pozycją wielkich japońskich konglomeratów, ale ułatwi za to wchodzenie na tamtejszy rynek firmom zagranicznym. Wreszcie, premier Abe od dawna wspomina o reformach wykraczających poza gospodarkę. Mowa głównie o zmianie narzuconej po wojnie przez USA konstytucji, a przynajmniej jej fragmentów dotyczących obronności, tak aby Tokio mogło rozbudować armię i przeznaczyć więcej środków na przygotowanie się do ewentualnej konfrontacji z Chinami. Wspomina się też o przywróceniu cesarza jako głowy państwa (obecnie cesarz, w przeciwieństwie do królowej brytyjskiej, czy innych monarchów europejskich, nie jest głową państwa, a jedynie symbolem jedności narodowej). Niewątpliwie takie działania wywołają furię wśród sąsiadów Japonii – Chin i Korei Południowej, dobrze pamiętających japońskie zbrodnie popełnione w czasie II Wojny Światowej – i zostaną uznane jako objaw remilitaryzacji ich największego wroga.

Mając to na uwadze, minione wybory były w istocie referendum poparcia w sprawie kontynuowania dotychczasowej polityki. Referendum to okazało się dla premiera Abe zwycięskie, teraz jednak musi on jak najszybciej przystąpić do realizacji swoich zamierzeń mimo piętrzących się trudności. Nie ma w zasadzie nic do stracenia, gdyż wszystkie dotychczasowe próby ożywienia gospodarki w trakcie ostatnich dwudziestu lat skończyły się fiaskiem. Jeśli Abenomika okaże się sukcesem i pomoże podnieść Japonię z kolan, zapewni mu ona stałe miejsce w historii. Aby tak się stało, premier Abe musi się jednak wykazać odwagą, determinacją i charyzmą w stopniu, w jakim nie posiada ich obecnie chyba żaden przywódca najważniejszych państw świata. Mimo otrzymanego od społeczeństwa kredytu zaufania mam jednak wątpliwości, czy premier Abe posiada te cechy, i czy zdoła udźwignąć ciążącą na nim odpowiedzialność, oraz czy faktycznie uda mu się uratować Japonię.


Mateusz Małek Program Azjatycki CIM – absolwent Instytutu Stosunków Międzynarodowych UW (2011), studiował także na Korea University w Seulu (2010). Odbywał praktyki w Ambasadach Polski w Seulu oraz Tokio (2010), a także w Ambasadzie Indonezji w Polsce (2008). Wiceprezes Koła Wschodniego UW w roku akademickim 2008/2009.  Aktualnie uczy się języka koreańskiego na Dongseo University w Busan (Republika Korei). Interesuje się problematyką podziału Półwyspu Koreańskiego, południowokoreańską polityką zjednoczeniową, historią i kulturą państw Azji Wschodniej, językami Azji (zwłaszcza koreański i japoński), wzrostem roli Azji w XXI wieku.


Polecamy również: