Ameryka Ameryka Północna Azja Azja Wschodnia Bezpieczeństwo Bezpieczeństwo międzynarodowe Społeczeństwo Stany Zjednoczone

Cyberbezpieczeństwo – szansa na chińsko-amerykańską współpracę

JUSTYNA CYTRYŃSKA

bezp, grafika googleMiędzy 10 a 11 lipca odbyło się już piąte spotkanie w ramach zainicjowanego w 2009 r. Amerykańsko-Chińskiego Dialogu Strategiczno-Gospodarczego. Tegoroczna sesja odbyła się w atmosferze skandalu za sprawą informacji ujawnionych przez Edwarda Snowdena, które stanowią nie lada wyzwanie dla obu państw. Wydaję się, że w obecnej sytuacji zapowiedzi Chińskiej Republiki Ludowej (ChRL) oraz Stanów Zjednoczonych dotyczące uregulowania zasad działania w cyberprzestrzeni mają szanse na realizację.

Choć wydawało się, że konflikt w cyberprzestrzeni stanowi odległy problem dla społeczności międzynarodowej, a ostrzeżenia byłego amerykańskiego sekretarza obrony Leona Panetta o “cyber Pearl Harbor” to kolejny element wojennej retoryki USA, dziś można śmiało powiedzieć, że starcie trwa. Konflikt między ChRL a USA rozpoczął się w 2001 r. za sprawą kolizji amerykańskiego samolotu zwiadowczego z chińskim myśliwcem[1]. Od tamtej pory rządy obu państw rywalizują o zdobycie dominacji w cyberprzestrzeni. Stany Zjednoczone w 2009 r. ogłosiły światu stworzenie United States Cyber Command – Dowództwa ds. Cyberprzestrzeni, co jednak w żaden sposób nie odstraszyło cyberprzestępców.

Wzajemne oskarżenia

Według raportów Mandiant, McAfee[2], Council on Foreign Relations czy Rady Naukowej ds. Bezpieczeństwa (ciała doradczego Departamentu Obrony USA), codziennie w USA dochodzi do coraz większej liczby cyberataków na tzw. „infrastrukturę krytyczną”. Doniesienia o regularnych włamaniach do komputerów administracji rządowej, wielkich korporacji i ośrodków badawczych wskazują jako winnych „cybernetyczne państwa hultajskie” (de facto pod tym pojęciem kryje się głównie Chińska Republika Ludowa). Trudno jest przytoczyć całą listę zarzutów stawianych pod adresem chińskich hakerów. W styczniu tego roku Departament Obrony wygenerował protokół podsumowujący straty związane z działaniami cyberprzestępców. Według dokumentu ich łupem padło ponad 20 projektów technicznie zaawansowanej broni, tajne programy obronne oraz dostęp do najnowszych technologii. Ekspertyzy wydane do tej pory przez amerykańskie władze sugerowały, iż cyberataki były sponsorowane przez Pekin. Potwierdziła to jedna z amerykańskich firm – Mandiant, publikując raport, z którego wynika, iż za falę hakerskich ataków jest odpowiedzialna tajna chińska jednostka wojskowa.

Chiny jednak odbijają piłeczkę, wskazując na bezpodstawność oskarżeń i zarzucając administracji Baracka Obamy udział w 2/3 wszystkich cyberataków na rząd w Pekinie. Do tej pory Państwo Środka nie wypowiedziało się jednoznacznie wobec zarzutów dotyczących ich powiązań z cyberprzestępcami. Według Pekinu każde tego typu oskarżenie jest krokiem do pogorszenia stosunków ze Stanami Zjednoczonymi.

Opublikowany w maju raport Pentagonu dla Kongresu wysunął po raz pierwszy bezpośrednie oskarżenia wobec chińskich władz o dopuszczenie się przez ChRL cyberprzestępstw. Według Pentagonu, działania szpiegowskie sponsorowane przez rząd w Pekinie mają na celu zdobycie informacji dotyczących amerykańskich programów gospodarczych i dyplomatycznych oraz wgląd w politykę USA. Oliwy do ognia dolał fakt, iż większość z cyberkradzieży dotyczy własności intelektualnej, aich wartość jest oceniana na 320 miliardów dolarów rocznie. Kwestia własności intelektualnej “od zawsze” wywołuje duże emocje w stosunkach bilateralnych: USA krytykują ChRL za nierespektowanie zasad jej ochrony.

Cyberkonflikt z aferą Snowdena w tle

Pierwsze oficjalne oskarżenia chińskiego rządu przez Pentagon o cyberprzęstepstwa porwały za sobą lawinę zdarzeń, o których Waszyngton nie mógł śnić nawet w najgorszych koszmarach. Sprawa Edwarda Snowdena – byłego technika komputerowego pracującego dla amerykańskiej Narodowej Agencji Bezpieczeństwa (NSA), który upublicznił działania amerykańskiego wywiadu, wywołała ogromne zamieszanie na całym świecie. Seria wywiadów udzielonych przez niego dla „The Guardian” i „Washington Post”, ujawniła ogromną skalę inwigilacji elektronicznej, jakiej dopuściła się NSA. Odtajnienie informacji o prowadzonym od 2007 r. programie inwigilacji obywateli Stanów Zjednoczonych, PRISM, wywołało natychmiastową reakcję społeczności międzynarodowej. Dziś można sobie tylko wyobrazić, jak ogromna ilość informacji była pozyskiwana za sprawą prześwietlania serwerów takich firm jak Microsoft, Facebook czy Skype. Jednak „wisienką na torcie” całej afery jest informacja, że USA dopuściły się penetracji zagranicznych sieci, w tym operacji szpiegowskich przeciwko przywódcom Państwa Środka. Według wiadomości ujawnionych przez byłego współpracownika NSA, jej agenci włamali się między innymi do komputerów uniwersytetów w Chinach i Hongkongu.

Ujawnienia tajnego nadzoru USA nad światową siecią dało Pekinowi okazję do oskarżenia Waszyngtonu o hipokryzję i tworzenie podwójnych standardów w dziedzinie cyberbezpieczeństwa. Jednak Stany Zjednoczone nie wykazały skruchy wobec tych zarzutów. Barack Obama po wybuchu afery w jednym ze swych wystąpień wyraźnie tłumaczył, iż należy oddzielić cyberszpiegostwo, którego dopuszcza się wiele państw, od kradzieży technologii. Prezydent USA argumentował również, iż wiele krajów szpieguje się nawzajem, a to, co robią Chiny, wychodzi poza tę granicę ze względu na bardzo dużą liczbę kradzieży własności intelektualnej i szkód, jakie ponoszą Stany Zjednoczone z tego tytułu.

Perspektywy współpracy

Kilka dni po odtajnieniu globalnego monitoringu elektronicznego doszło do nieformalnego spotkania Baracka Obamy z nowym przewodniczącym ChRL – Xi Jinpingiem (7-8.06, Kalifornia). Pomimo ujawnienia nieczystej gry ChRL i Amerykanów oraz braku wyjaśnień ze strony Pekinu, co do ataków hakerów, obaj przywódcy zadeklarowali stworzenie nowego modelu współpracy na płaszczyźnie cyberbezpieczeństwa. Miesiąc później, 8 lipca, doszło do spotkania grupy roboczej do spraw bezpieczeństwa cybernetycznego. Rozmowy na tym forum miały być wstępem do ujednolicenia standardów działania państw w cyberprzestrzeni, jednak nie osiągnięto przełomu. Strona chińska żądała szczegółowych wyjaśnień odnośnie informacji ujawnionych przez byłego analityka NSA, natomiast USA skupiło się na problemie kradzieży własności intelektualnej przez chińskich hakerów .

Nadzieją na rozwiązanie problemu miały stać się rozmowy w ramach Amerykańsko-Chińskiego Dialogu Strategiczno-Gospodarczego. Jednak i tu nie doszło do przełomu a jedynie do potwierdzenia woli współpracy na rzecz ujednolicenia standardów mających zagwarantować cyberbezpieczeństwo. Dodatkowo administracja amerykańska wyraziła niezadowolenie z faktu, że władze chińskie pozwoliły Snowdenowi przedostać się z Hongkongu na terytorium Rosji.

Patrząc na wydarzenia ostatnich miesięcy nasuwa się pytanie: czy jest możliwy restart w relacjach chińsko-amerykańskich na płaszczyźnie cyberbezpieczeństwa? Wydaje się, że nie tylko za sprawą ostatnich rozmów na wysokim szczeblu będzie można spodziewać się zmian w działaniach ChRL i USA w cyberprzestrzeni. Powodów jest kilka. Mianowicie rząd w Pekinie nie może sobie pozwolić na kontynuowanie wykradania tajemnic handlowych i własności intelektualnej amerykańskich firm ze względu na zanotowane ostatnio spowolnienia gospodarcze Chin. Dlatego też należy postawić pytanie: czy bardziej intratne dla Pekinu będzie dążenia do wzmocnienia więzi gospodarczych, czy narażanie kraju na odwet w postaci ataku cybernetycznego ze strony USA? Fakty opowiadają się za pierwszym rozwiązaniem[3]. Tuż po zakończeniu szczytu strona chińska zapowiedziała przywiązanie większej uwagi do egzekwowania prawa wobec cybeprzestępców i wzmocnienie zabezpieczeń przed hakerami, a także wyraziła zgodę na wznowienia rozmów w sprawie zawarcia umowy inwestycyjnej z USA .

Takie rozwiązanie – wprowadzenie wspólnych standardów odnośnie cyberbezpieczeństwa – będzie równie opłacalne dla administracji Baracka Obamy. Można zapytać jak głęboko ma, według amerykańskiego rządu, sięgać inwigilacja tych państw i ich obywateli, które zgodzą się na ujednolicenie zasad dotyczących ochrony przed cyberzagrożeniem. Ze względu na nadwątloną wiarygodność w oczach społeczności międzynarodowej wobec transparentności działań w cyberprzestrzeni, USA będą próbowały się uwiarygodnić i tym samym zdobyć poparcie dla zasad, które zamierzają narzucić aktorom międzynarodowym. Pozostają jeszcze dwie kwestie, które na tę chwilę tonują działania Stanów Zjednoczonych. Pierwsza dotyczy tego, jakie skutki przyniesie ujawnienie informacji o zaangażowaniu NSA w operacje wywiadowcze. Istnieje prawdopodobieństwo, że poszkodowane państwa podejmą działania przeciwko wywiadowi USA. Natomiast druga, bardziej zagadkowa, sprowadza się do pytania: jakie informacje na temat cyberszpiegostwa Stanów Zjednoczonych może jeszcze ujawnić Edward Snowden.

Współpraca dwóch mocarstw na rzecz utrzymania bezpieczeństwa w cyberprzestrzeni jest dużym wyzwaniem dla całego świata. Dodatkową przeszkodą dla poprawnej współpracy państw jest nowe zjawisko cyberprzestępczości i cyberszpiegostwa zagranicznych sieci komputerowych. Obecnie w wyniku upublicznienia operacji amerykańskiego wywiadu przez byłego pracownika Narodowej Agencji Bezpieczeństwa, jedyną drogą do zapobieżenia spotęgowania cyberkonfliktu będą nie tyle deklaracje woli współpracy Chińskiej Republiki Ludowej i Stanów Zjednoczonych, co konkretne działania.


[1]A. Bógdał- Brzezińska, M. F. Gawrycki, Cyberterroryzm i problemy informacyjne we współczesnym świecie, Oficyna Wydawnicza ASPRA-JR, Warszawa 2003, s. 174-176. 
[2] Mandiant – jedna z amerykańskich firm zajmująca się cyberbezpieczeństwem, współpracuję z największymi instytucjami finansowymi w Stanach Zjednoczonych.
McAfee – firma zajmująca się produkcją oprogramowania chroniącego przed włamaniami do sieci komputerowej. Raport Revealed: Operation Shady RAT 
[3] Większej wiarygodności chińskim deklaracją dodaje zapowiedź zwiększenia inwestycji w branżę energetyczną.


Justyna Cytryńska – Współpracownik CIM – magister socjologii w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, aktualnie studentka studiów magisterskich Instytutu Stosunków Międzynarodowych na Uniwersytecie Warszawskim. Pisze prace magisterską na temat rozwoju stosunków polsko-izraelskich po 1990 r. Zainteresowania: polityka nuklearna Iranu, Bliski Wschód, Afryka.


Przeczytaj również: