PAULINA WOJCIECHOWSKA
Kiedy wyniki wyborów i wstrząsy światowej gospodarki przykuwają naszą uwagę niewiele mamy czasu i chęci poświęcać jej zapomnianym konfliktom – gdzieś w Afryce i czy na innym „końcu świata”. Wojny zawsze były i zawsze będą. Tak samo jak ludność w panice zostawiająca cały swój dobytek i uchodząca gdzieś daleko. Większość z uciekinierów nie przekracza granicy państwa, które zamieszkują, więc w rozumieniu prawa międzynarodowego nie są oni „uchodźcami’ (refugee), ale „uchodźcami wewnętrznymi” (internally displaced person, w skrócie IDP). Z uwagi na skalę zjawiska problem uchodźców wewnętrznych jest jednym z najpoważniejszych wyzwań humanitarnych XXI wieku.
Na świecie jest ich 27,5 mln, wobec ok. 16 mln „tradycyjnych” uchodźców. Najwięcej zamieszkuje ogarniętą konfliktami Afrykę. Państwa, które od lat przodują w niechlubnych statystykach to między innymi Kolumbia (ciągnący się od lat 60. konflikt z FARC i innymi ugrupowaniami terrorystycznymi), Sudan (wojna domowa od lat 70., zakończona podziałem państwa w 2011, konflikt w Darfurze od 2003), Irak (efekt polityki reżimu Husajna oraz wojna od 2003 roku), Demokratyczna Republika Konga ( wojna domowa). Szacunki Internal Displacement Monitoring Centre wskazują, że ok. 70-80% IDPs to kobiety i dzieci.
Podstawowym dokumentem międzynarodowym traktującym o ochronie uchodźców wewnętrznych na skalę globalną są Przewodnie zasady przesiedleń wewnątrzpaństwowych. Przewodnie zasady nie są konwencją ani innym dokumentem wiążącym, a jedynie zbiorem zasad prawa międzynarodowego, które obowiązują w stosunku do IDP na mocy innych dokumentów; jego umocowanie w systemie prawa międzynarodowego jest więc bardzo słabe. Zasady przyjęte w dokumencie zostały inkorporowane przez państwa Unii Afrykańskiej, które 23 października 2009 roku w Kampali (Uganda) podpisały Konwencję o ochronie i pomocy uchodźcom wewnętrznym w Afryce. Aby wejść w życie musi zostać ratyfikowana przez 15 z 53 państw Unii Afrykańskiej. W systemie ONZ nie istnieje organizacja powołana do ochronny uchodźców wewnętrznych, a powołany Przedstawiciel Sekretarza Generalnego ds. uchodźców wewnętrznych zajmuje się głównie działaniami legislacyjnymi oraz „promocją” problematyki.
Państwa, na których terenie ma miejsce kryzys uchodźstwa wewnętrznego bardzo często nie życzą sobie jakiegokolwiek zainteresowania międzynarodowego, same zaś nie dbają o zabezpieczenie podstawowych potrzeb uchodźców. W krajach takich jak Sudan to grupy powiązane z władzą mogą stać się przyczyną pogwałcenia praw człowieka, czystek etnicznych i kryzysu uchodźstwa wewnętrznego. Nawiasem mówiąc – to właśnie w tym państwie miała miejsce bezprecedensowa okoliczność jaką jest wydanie aktu oskarżenia wobec urzędującej głowy państwa – prezydenta al-Bashira – przez Międzynarodowy Trybunał Karny (MTK). Dla wspólnoty międzynarodowej zachodzi wówczas pytanie o konieczność zastosowania tzw. interwencji humanitarnej. Podjęcie zorganizowanej akcji przeciwko państwu nagminnie łamiącemu prawa człowieka bardzo rzadko ma jednak związek z rozmiarami rzeczywistej katastrofy humanitarnej na danym obszarze.
Dla ochrony IDPs aktywnie działają przede takie organizacja jak UNHCR i rodzina Czerwonego Krzyża. Działania humanitarne ukierunkowane są przede wszystkim na bieżącą pomoc uchodźcom – zaopatrywanie obozów w środki pierwszej potrzeby (żywność, woda pitna, koce, środki higieny). W dalszych etapach próbuje się przywrócić uchodźcom choćby elementy normalnego życia – buduje się szkoły, przeszkala zawodowo. Powstają także specjalne programy pomocy, dla tych którzy uciekają z terenów wiejskich i tradycyjnych struktur społecznych trafiają do wielkomiejskich slumsów i nie potrafią tam znaleźć źródła utrzymania dla siebie i rodzin. W przypadku uchodźców „genewskich”, jak i IDPs obowiązują te same standardy dotyczące trwałych rozwiązań (durable solution): powrót do miejsca zamieszkania, osiedlenie się w miejscu przesiedlenia lub zamieszkanie w innej części kraju. Status uchodźcy wewnętrznego w żadnym wypadku nie pozwala na ubieganie się o możliwość opuszczenia kraju i osiedlenie się w bezpiecznym miejscu poza granicami państwa.
Nieprzekroczenie granicy państwowej może mieć skutki w przypadku tych kryzysów uchodźstwa wewnętrznego, kiedy rząd jest niechętny prześladowanej grupie etnicznej czy religijnej – może wówczas utrudniać lub wręcz uniemożliwiać udzielenie pomocy humanitarnej. Tutaj znów posłużę się przykładem Sudanu, gdzie wydanie nakazu aresztowania prezydenta przez MTK poskutkowało wydaleniem z kraju kilkunastu dużych NGOsów, pozostawiając tysiące ludzi bez podstawowej pomocy.
Przyczyny tak znacznej przewagi uchodźców wewnętrznych nad zewnętrznymi należy upatrywać przede wszystkim w nowym typie wojen. Wbrew myślicielom takim jak Alvin Tofler wojny XXI wieku to nie są konflikty, gdzie kluczową rolę odgrywają precyzyjne, supernowoczesne technologie. Przeważająca część współczesnych konfliktów to “zapomniane” wojny lokalne, wewnętrzne, a ich przyczyny często leżą jeszcze w podziałach z okresu kolonialnego – sztucznie ustanowionych granicach, które zupełnie nie liczyły się ze strukturą etniczną i społeczną regionów. Strony konfliktu, często bardzo słabo wyposażone, stosują bardzo brutalne metody walki, a eksterminacja lub wysiedlenie wroga często jest najważniejszym celem walki. Zacierają się granice między wojną, przestępczością zorganizowaną a pogwałceniem praw człowieka.
Oczywiście w większości nowe konflikty dotykają państwa gdzie znaczna część społeczeństwa żyje poniżej granicy ubóstwa, 1 dolara dziennie. Dołączenie do zbrojnej grupy jest często jedyną szansą na zapewnienie sobie utrzymania. Państwo nie spełnia swojej roli jaką jest dystrybucja dochodu pomiędzy jego mieszkańców. Hobsowska „wojna wszystkich ze wszystkimi” – kryzys uchodźstwa wewnętrznego ma miejsce w państwach upadłych, gdzie centralny rząd nie sprawuje efektywnej władzy na swoim terytorium. Wg Failed Stated Index w 2009 roku zanotowano aż 38 takich państw. Wydaje się, że dysproporcja między „pierwszym” a „trzecim” światem wciąż się pogłębia – kiedy my zmagamy się z problemem państwa zadłużonego, zbyt opiekuńczego – w wielu miejscach tej opieki nie ma wcale. Mimo milionów dolarów wydawanych na pomoc humanitarną, dziesiątek tysięcy organizacji humanitarnych walczących z problemem, setek konferencji naukowych – problem wciąż narasta.
Kilka dni temu, na konferencji “Diplomacy in 21st century (…)” wiceszefowa International Crisis Group, w przemówieniu “Conflict prevention diplomacy” stwierdziła, że w najbliższych dekadach Afryka stanie się konfliktowym centrum świata. Wnioski z jej wypowiedzi są takie, że 1. UE musi się dogadywać z regionalnymi ugrupowaniami, zwłaszcza z Unią Afrykańską (która, jak wiemy, była przeciwna internwecji w Libii), nie tylko dlatego, że to “teren” UA, ale i dlatego, że UE sama nie ma możliwości organizowania ‘conflict prevention’, zarówno cywilno-militarnych, jak i analitycznych. 2. Państwo nie ma już monopolu na suwerenność i ochronę obywateli. ‘Responsibility to protect’ jest już faktem. Jednakże, głosowanie w RB ONZ 2 tygodnie temu nad wprowadzeniem sankcji na Syrię (Rosja i Chiny przeciw) potwierdza, jak trudno jest osiągnąć w tej sprawie międzynarodowy consensus. Ach ten multilateralism…
[…] P.Wojciechowska, Wyzwania humanitarne: uchodźcy wewnętrzni […]
[…] P. Wojciechowska, Wyzwania humanitarne: uchodźcy wewnętrzni […]