MATEUSZ POPIOŁEK
Z mediów docierają do nas informacje dotyczące sprawy ewentualnej ekstradycji Juliana Assange, założyciela WikiLeaks, do Szwecji. W świecie gdzie informacja jest najwyższą wartością staniemy przed zupełnie nowymi wyzwaniami. Przede wszystkim przed problemem nowego zdefiniowania pojęć szpiegostwa, jawności i prawa dostępu do informacji. Póki co, rządy wolą się jednak uciekać do ‘uderzeń poniżej pasa’.
Zacznijmy może od zarzutów stawianych przez szwedzki wymiar sprawiedliwości… przepraszam, to przecież nie są formalnie postawione zarzuty, a wezwanie do złożenia wyjaśnień w sprawie domniemanego gwałtu. Assange w obawie przed upolitycznieniem procesu i presją wywieraną przez wszechpotężną dyplomację amerykańską, odmówił stawienia się w prokuraturze, zaoferował natomiast złożenie wszelkich stosownych wyjaśnień oraz własnej wersji kontaktów ze skarżącymi go paniami (tych jest wedle różnych źródeł od 2 do 3) drogą połączenia internetowego. Szwedzi odmówili i wysłali za nim Europejski Nakaz Aresztowania z żądaniem wydania go przez sąd brytyjski.
Z mojego punktu widzenia sprawa od początku do końca jest niepoważna. Oskarżające kobiety nie zaprzeczają, że z Assagnem poszły do łóżka z własnej woli w pokoju hotelowym. Natomiast sam czyn, czyli tzw. ‘pomniejszy gwałt’ jest przestępstwem jedynie w Szwecji (znanej ze swojego postępowego podejścia do tego typu spraw). Polegał on, w pierwszym przypadku – na niestosowaniu zabezpieczenia przez pana A., w drugim – na odmowie poddania się badaniom na obecność chorób wenerycznych po odbytym stosunku, podczas którego doszło do tzw. ‘uszkodzenia’ środka antykoncepcyjnego.
Samo to, by tego typu zachowanie nazwać ‘pomniejszym gwałtem’ zakrawa o paranoję, w ten sposób za gwałcicieli można by uznać wszystkich zwolenników tzw. one night stand (np. Lemmy’ego z Motorhead, czy Janis Joplin), ale sam fakt ścigania Europejskim Nakazem Aresztowania domniemanego sprawcy, nawet przed uznaniem go za oskarżonego, musi świadczyć o faktycznym upolitycznieniu tej sprawy.
Prawnicy Assange’a argumentują, iż nie może on zostać poddany ekstradycji do Szwecji, gdyż:
1) nie zostały mu postawione zarzuty i szwedzka prokurator nie może wystąpić z formalnym wnioskiem o ekstradycję, ENA jest nadużyciem prawnym,
2) dany czyn nie uchodzi za karany w żadnym innym kraju, przede wszystkim w Wielkiej Brytanii, której to prawodawstwu podlega w chwili obecnej,
3) Assange jest chętny do współpracy ze szwedzką prokuraturą na terenie Wlk. Brytanii (np. poprzez składanie wyjaśnień za pomocą łącza video),
4) powołana na świadka emerytowana szwedzka sędzia Brita Sundberg zeznała, że prowadząca sprawę, szwedzka prokurator Marianne Nye znana jest z uprzedzenia wobec mężczyzn (na co dzień ma do czynienia z tak wieloma przypadkami maltretowania kobiet przez mężczyzn, że zupełnie straciła rozeznanie rzeczywistości i bezstronność),
5) jest to celowa akcja mająca określić przed międzynarodową opinią publiczną Juliana Assange jako gwałciciela (co najmniej potrójnego!) i przez to osobę niewiarygodną. Jak sam Assange oświadczył po wyjściu z przesłuchania w Londynie: „Moje życie zamknięto w czarnej skrzynce i napisano z zewnątrz ‘gwałt’. Ta skrzynka, dzięki jawnemu procesowi sądowemu, zostanie otwarta. Liczę na to, że w najbliższych dniach okaże się, że jest zupełnie pusta i niema żadnego związku z tym, co napisano na zewnątrz”. W międzyczasie na bieżącą udostępnia pełną dokumentację toczącego się procesu w internecie,
6) oskarżające kobiety są zupełnie niewiarygodne. Nazajutrz po domniemanym ‘gwałcie’ publikowały notki w serwisach społecznościowych, które zaprzeczały jakimkolwiek szkodom związanym z dokonaniem ‘aktu’. Poza tym, za dowód mają świadczyć również wysyłane przez nie smsy do Assange, w których domagały się pieniędzy i szantażowały „rewanżem w sądzie”,
7) chyba najważniejsze z punktu widzenia założyciela Wikileaks jest niebezpieczeństwo wydania go prokuraturze Stanów Zjednoczonych, gdzie mógłby być oskarżony o udział w spisku, który miałby na celu wykradanie tajnych materiałów państwowych. Czy Assange w takim spisku uczestniczył, czy nie, zależy tylko i wyłącznie od interpretacji działalności Wikileaks przez amerykański sąd. W skrócie, istnieje prawdopodobieństw uznania go za szpiega, a co za tym idzie skazania na karę śmierci, która niezgodna jest z prawodawstwem europejskim. Ponadto, obrona Assange’a powołuje się na Europejską Konwencję Praw Człowieka, zabraniającą tortur, które mogłyby mu grozić, gdyby został osadzony w Guantanamo Bay. Nie jest to zarzut absurdalny obserwując wieści o tym, jak amerykański wymiar sprawiedliwości obchodzi się z Bradley’em Manningiem, 23-letnim sprawcą wycieku depesz dyplomatycznych do Wikileaks (Amnesty International: nieludzkie traktowanie za przeciek).
Ostatni zarzut można odpierać informacją o ostatnich ustaleniach amerykańskiej prokuratury, która stwierdziła, że Manning działał sam, natomiast Assange prawdopodobnie go do tego nie namawiał ani nie brał udziału w samym wykradzeniu depesz. To miałoby zwolnić lidera Wikileaks z odpowiedzialności z paragrafu o szpiegostwie, jednak pamiętajmy o tym, że jest to tylko nieoficjalna informacja przekazana przez jednego z dziennikarzy, a poza tym zadecydować by musiał o tym zapewne ostatecznie dopiero Sąd Najwyższy podczas trwania samej sprawy.
Jak cała sprawa się zakończy, będzie świadczyć o wiarygodności i powadze brytyjskiego oraz szwedzkiego wymiaru sprawiedliwości. Paradoksalne jest to, że cały świat śledzi proces, który jest zwykła farsą i nie o to się rozchodzi czy Assange winny jest zarzucanych mu czynów, czy nie. Wszystko wskazuje na to, że to naciski polityczne każą prokuratorom bawić się w wyszukiwanie winy na zasadzie „dajcie mi człowieka a znajdzie się na niego paragraf!”. To, że głównym powodem cyrku jest Wikileaks wiedzą wszyscy, a że poza Stanami Zjednoczonymi brakuje na to paragrafu (przynajmniej w chwili obecnej) nie może przecież stanowić przeszkody dla ‘niezwyciężonej sprawiedliwości’…