Ameryka Raport z kampanii USA Stany Zjednoczone Wybory

USA: Pomiędzy nominacjami a Labor Day

JAKUB GRACA
Wybory w USA – raport nr 2

Przypadające na koniec okresu wakacyjnego konwencje partyjne przyspieszyły bieg wydarzeń politycznych w Stanach Zjednoczonych. Ostatni tydzień był bardzo intensywny nie tylko dla Donalda Trumpa, który zdążył już przyzwyczaić wyborców do szybkiego tempa, ale także dla Joe Bidena, który do tej pory prowadził kampanię w bardzo ograniczonym zakresie, oficjalnie kierując się zaleceniami lekarzy w związku z pandemią. Widmo nadchodzących wyborów – wraz ze zmniejszającą się przewagą nad konkurentem w sondażach z kluczowych stanów – sprawiło, że kandydat demokratów również zdecydował się na podjęcie bardziej zdecydowanych działań jeszcze przed długim weekendem, który rozpoczął się w USA w piątek 4 września i potrwa do poniedziałku włącznie (Labor Day).

Oficjalne nominacje kandydatów na prezydenta oraz konwencje nadały nowego tempa samej kampanii, ale nie ma przekonujących dowodów na to, aby wpłynęły one w znaczącym stopniu na zmianę nastrojów wyborców. Przewaga Joe Bidena w sondażach ogólnokrajowych zmalała na przełomie sierpnia i września nieznacznie, natomiast w kluczowych stanach maleje od kilku tygodni, przy czym w ostatnim tygodniu utrzymywała się cały czas na podobnym poziomie – ok. 3% uśredniając wyniki z sześciu battleground states[1]. Oczywiście, trzeba wziąć pod uwagę fakt, że sondaże nie oddają wiernie rzeczywistości – inne badanie pokazało, że wyborcy republikańscy oraz niezależni dwukrotnie częściej ukrywają swoje intencje przed ankieterami niż wyborcy demokratyczni.

Tydzień walk o battleground states

Obaj kandydaci skupili się w omawianym okresie na walce o battleground states. Zarówno Trump, jak i Biden odwiedzili miasto Kenosha w stanie Wisconsin, niedaleko Chicago, w którym 23 sierpnia czarnoskóry Jacob Blake został postrzelony przez policjanta, w wyniku czego doszło do poważnych protestów i zamieszek. Trump nie spotkał się z rodziną ofiary, co było szeroko komentowane i krytykowane. Zamiast tego skoncentrował się na nawoływaniu do przestrzegania prawa i zaprowadzenia porządku (Law&Order – to hasło Trump powtarza jak mantrę od dłuższego czasu). Zorganizował również okrągły stół z udziałem przedstawicieli lokalnych środowisk oraz obiecał odbudowę miasta ze zniszczeń. Wizyta Bidena wyglądała inaczej: odbył telefoniczną rozmowę z postrzelonym mężczyzną, spotkał się z jego rodziną, wyraził współczucie oraz dużo mówił o konieczności pojednania i przezwyciężenia nierówności na tle rasowym.

Biden i Trump polecieli również do Pensylwanii, przy czym ten pierwszy zrobił to w poniedziałek, a drugi w czwartek. Dla Bidena było to pierwsze większe spotkanie z wyborcami od dłuższego czasu. Odbyło się ono pod hasłem: „czy czujecie się bezpiecznie w Ameryce Trumpa?”. Kandydat demokratów po raz pierwszy tak jednoznacznie zaapelował o rozgraniczenie przemocy, zamieszek, rabunków i podpaleń od pokojowych protestów i zdecydowanie potępił te pierwsze[2]. Był do tego namawiany przez swoje środowisko i przez krytyków, którzy zarzucali mu, że nie chce narazić się lewemu skrzydłu Partii Demokratycznej. Jego słowa były szeroko cytowane i komentowane w mediach amerykańskich[3]. W tym samym przemówieniu, Biden nie ustrzegł się również kolejnej poważnej wpadki retorycznej, która także rozniosła się po Internecie, o co zadbał sztab D. Trumpa.

Jeszcze przed wizytą w Kenoshy, a zaraz po zakończeniu konwencji Partii Republikańskiej, Donald Trump udał się do Teksasu i Luizjany, które ucierpiały na skutek uderzenia huraganu Laura. Prezydent odwiedził również Karolinę Północną (w środę) oraz New Hampshire (w piątek 28 sierpnia, zaraz po zakończeniu konwencji). Ten drugi stan teoretycznie nie zalicza się do swing states i dostarcza jedynie 4 głosów elektorskich, ale w 2016 r. Hillary Clinton wygrała w nim jedynie minimalną różnicą głosów, co sprawia, że jest on dla Trumpa atrakcyjny. W odpowiedzi na intensywną kampanię Trumpa, sztab Joe Bidena zapowiedział, że ich kandydat zintensyfikuje bezpośrednie spotkania z wyborcami po długim weekendzie.

W trakcie tygodnia doszło również do kilku poważnych skandali. Podczas pobytu w Karolinie Płn., Donald Trump zasugerował, że wyborcy, którzy zdecydują się głosować korespondencyjnie, powinni jeszcze dodatkowo zagłosować osobiście, aby upewnić się, że głosy wysłane drogą mailową zostały policzone. W USA trwa od pewnego czasu bardzo ostry spór o kształt i zasięg głosowania korespondencyjnego – prezydent jest co do zasady przeciwko, demokraci są generalnie za. Prokurator Generalny USA William Barr, chcąc przyjść w sukurs Trumpowi, tylko pogorszył sytuację, kiedy w wywiadzie dla CNN stwierdził, że nie zna systemów prawnych poszczególnych stanów na tyle, aby stwierdzić, czy istnieje prawna możliwość dwukrotnie głosowania.

Inny skandal wybuchł wokół doniesień medialnych na temat stanu zdrowia prezydenta. Pod koniec 2019 r. Donald Trump miał odbyć spontaniczną wizytę w szpitalu Walter Reed z powodu „mini udarów”, a wiceprezydent Mike Pence miał rzekomo zostać postawiony w stan gotowości do przejęcia obowiązków głowy państwa. Sprawa została szybko zdementowana przez otoczenie Trumpa i do końca tygodnia ucichła.

Główne osi sporu w kampanii

Tematy, wokół których koncentruje się obecna kampania wyborcza, nie zostały wybrane przez polityków – narzuciła je rzeczywistość bardzo burzliwego roku. Już od wiosny można było przewidzieć, jakie będą najważniejsze osi sporu, a kolejne miesiące coraz lepiej je uwydatniały. Konwencje partyjne również nie pozostawiły wątpliwości w tej kwestii. Kandydaci weszli więc w decydujący okres kampanii ze sprecyzowaną i często diametralnie odmienną narracją w następujących obszarach:

  • Pandemia COVID-19;
  • Gospodarka, zatrudnienie;
  • Kwestie rasowe;
  • Stosunek wobec Chin.

Pandemia

Rozwój pandemii był najważniejszym tematem w USA jeszcze na początku sierpnia, ale z czasem ustąpił pierwszeństwa konwencjom partyjnym oraz zamieszkom na tle rasowym. Duży w tym udział prezydenta Trumpa, dla którego przedłużająca się dyskusja nad prawdopodobnie opóźnioną, a następnie niekonsekwentną i nierówną odpowiedzią rządu federalnego na rozprzestrzeniającego się w szybkim tempie wirusa nie była wygodna. Nie jest to jednak jedyna przyczyna, ponieważ spadek liczby zachorowań jest wyraźny, a jednocześnie pojawiły się inne wydarzenia, które pomogły Trumpowi zmienić temat dyskusji i skupić uwagę opinii publicznej i mediów na sprawach, w których dużo łatwiej mu wygrać, takich jak: odpowiedź na zamieszki na tle rasowym czy kryzys gospodarczy.

W przypadku samej pandemii oraz reakcji administracji amerykańskiej na nią, stanowisko Trumpa od początku jest konsekwentne: uważa on, że reakcja była szybka (ponieważ zakaz lotów z Chin wprowadzony został już 31 stycznia 2020 r., czyli wtedy, gdy w USA było jedynie 7 potwierdzonych przypadków wirusa), a także właściwa i adekwatna do rozwoju sytuacji. Na zarzuty, dlaczego „zmarnował” – zdaniem krytyków – cały luty, który mógł okazać się kluczowy dla wyhamowania pandemii i dlaczego utrzymywał opinię publiczną w przekonaniu, że sytuacja jest pod kontrolą, nie odpowiedział w sposób precyzyjny, upierając się, że reakcja władz była stosowna do rozwoju sytuacji oraz że pandemia jest wydarzeniem nietypowym i wymykającymi się konwencjonalnym metodom działania[4]. Jednocześnie stara się on przenieść odpowiedzialność na Chiny oraz Światową Organizację Zdrowia (WHO) – w obu przypadkach w dużej mierze słusznie.

Biden stara się wykorzystywać temat pandemii przy każdej okazji punktując prezydenta za jego zaniedbania i rzekome manipulacje opinią publiczną[5] oraz akcentując liczbę ofiar COVID-19 w USA, która rzeczywiście jest wysoka – populacja Stanów Zjednoczonych stanowi 4% populacji światowej, a 22% wszystkich potwierdzonych zgonów w skali świata przypada właśnie na USA. Trudno stwierdzić, kto ma większe szanse przekonać wyborców do swojej narracji w tym temacie. Zmniejszająca się liczba nowych zakażeń, przy jednoczesnym odbiciu gospodarczym, działa na korzyść urzędującego prezydenta, jednak nie jest przesądzone, że trend spadkowy będzie trwały. Nie wiadomo również, kiedy pojawi się szczepionka – kilka dni temu najbardziej obiecujący prototyp przygotowany przez firmę AstraZeneca we współpracy z Uniwersytetem Oxfordzkim przeszedł do trzeciej fazy testów, a naczelny lekarz USA Jerome Adams zaapelował do władz stanowych, aby “na wszelki wypadek” były gotowe na dystrybucję szczepionki na kilka dni przed wyborami. Temat na pewno jeszcze wróci podczas debat i to tutaj rysuje się dla Bidena największa szansa na zdobycie kolejnych punktów.

Gospodarka i zatrudnienie

Gospodarka to drugi, bardzo ważny obszar dyskusji. Po początkowym mocnym spadku PKB w wysokości -9,5% w skali II kwartału (w porównaniu z 12,1% w strefie euro) oraz znaczącym skoku bezrobocia (do poziomu 14,7% w kwietniu 2020 r.) przy jednoczesnym lockdownie, w lecie sytuacja zaczęła się poprawiać. W czerwcu przybyło 4,8 miliona nowych miejsc pracy, w lipcu 1,8 miliona, a w sierpniu 1,4 miliona (bezrobocie spadło do poziomu 8,4%). Odczyt PKB za drugi kwartał będzie znany za kilka tygodni, jednak wyraźne odreagowanie jest niemal pewne. Jeżeli Stanom Zjednoczonym uda się opanować rozwój pandemii, to również gospodarka jest stosunkowo bezpieczna. Biorąc pod uwagę, że w najbliższych tygodniach znoszone będą kolejne restrykcje w niektórych stanach, można sądzić, że w tym obszarze sytuacja się poprawi, co naturalnie będzie działać na korzyść urzędującego prezydenta. Dodatkowo, Trump, by zdyskredytować swojego kontrkandydata w oczach wyborców, często ich straszy, że Biden jako prezydent „podniesie podatki”[6].

Kwestie rasowe

W przypadku protestów i zamieszek na tle rasowym, Donald Trump konsekwentnie używa retoryki „Law&Order” – stanowczo potępiając zamieszki, radykalne zachowania, dewastację mienia oraz plądrowanie lokali użytkowych. Nawołuje do zdecydowanego rozprawienia się z szabrownikami z użyciem lokalnych służb bezpieczeństwa, a w razie potrzeby również sił federalnych. Sprzeciwia się również pomysłom zmniejszenia finansowania dla policji, oskarżając przy tym Joe Bidena o sprzyjanie kampanii „Defund the Police” (zaprzestać finansowania policji).

Biden, przeciwnie, stara się łagodzić nastroje, akcentując potrzebę walki z nierównościami rasowymi i potępia Trumpa za wprowadzanie podziałów oraz podsycanie konfliktów społecznych. Ponieważ znaczna część społeczeństwa jest już zmęczona wybuchem rewolucyjnych nastrojów oraz niszczycielskimi zamieszkami, Trump ma w tym temacie pewną przewagę, nie tylko mobilizując „bazę”, ale także pozyskując nowych wyborców. W rezultacie, Biden w ostatnim tygodniu zaczął bardziej zdecydowanie potępiać zamieszki, wyrażając jednocześnie zrozumienie dla pokojowych protestów.

Chiny

Czwartą spośród głównych osi sporów politycznych między Bidenem a Trumpem w prowadzonej obecnie kampanii jest stosunek do Chin. Wydaje się, że Trump ze względu na dotychczas prowadzoną politykę zagraniczną i handlową powinien mieć w tym temacie przewagę, a na pewno jest dużo bardziej wiarygodny w oczach wyborców. Przecież już w kampanii wyborczej w 2016 r. krytykował wieloletni ujemny bilans handlowy USA z Chinami oraz potępiał Państwo Środka za kradzież amerykańskiej własności intelektualnej. Po objęciu urzędu prezydenta rozpoczął w styczniu 2018 r. wojnę handlową z Chinami osiągając pewien sukces (zdaniem ekspertów, bardziej taktyczny niż długofalowy). Jednocześnie Sekretarz Stanu Mike Pompeo wspiera stanowisko prezydenta, ostrzegając przed chińską ekspansją i wzywając do obrony „wolnego świata”. Obaj politycy obficie używają wyrażeń: „Chinese Virus” oraz „China Virus”, pogłębiając antychińskie nastroje w społeczeństwie. Nawet jeśli założyć, że Stany Zjednoczone nie osiągnęły bezpośrednich i szybkich korzyści finansowych w wojnie handlowej z Państwem Środka, to niepodważalnym osiągnięciem Donalda Trumpa jest przedstawienie rywalizacji z Chinami na forum międzynarodowym jako najważniejszego wyzwania dla USA na najbliższe dekady. Wzrost znaczenia Chin w świecie i wpływ powiązań amerykańsko-chińskich na gospodarkę USA jest coraz bardziej widoczny i coraz lepiej zdają sobie z niego sprawę wyborcy amerykańscy. Analitycy zwracają uwagę, że nawet w przypadku przegranej Trumpa w wyborach, podejście USA do Chin nie zmieni się.

Joe Biden w zasadzie nie ma kontroferty w tym temacie. Może jedynie zaproponować inne rozłożenie akcentów w relacjach amerykańsko-chińskich i na przykład zdecydowanie opowiedzieć się przeciwko dążeniu do nowej zimnej wojny. Trump konsekwentnie straszy wyborców, że prezydentura Bidena będzie dużo bardziej uległa wobec Chin.

Końcówka tygodnia i perspektywy

Podsumowując powyższe rozważania, można stwierdzić, że na poziomie merytorycznym przewaga w tych czterech kluczowych tematach jest, przynajmniej obecnie, po stronie Donalda Trumpa. Nie ma przekonujących badań, które udowadniają, komu większe korzyści przyniesie rozszerzone głosowanie korespondencyjne. Jednak biorąc pod uwagę, że demokraci są zwolennikami takiego rozszerzenia, a prezydent radykalnym przeciwnikiem, można przypuszczać, że na mail-in voting skorzystałby Joe Biden. Przypuszczenie to jest jednak obarczone dużym ryzykiem[7].

Bidenowi potencjalnie sprzyjają również przypadkowe afery z udziałem Donalda Trumpa. Najpoważniejsza z nich wybuchła w ostatnich dniach po publikacji magazynu „The Atlantic”, w której zacytowano kilka anonimowych osób, rzekomo z otoczenia prezydenta, twierdzących, że Donald Trump z pogardą odnosił się do zasług wojennych Johna McCaina oraz żołnierzy amerykańskich poległych w boju, nazywając ich „przegrywami. Od rewelacji odciął się w zasadzie natychmiast Trump, a kilku jego współpracowników zaprzeczyło, jakoby takie wypowiedzi miały miejsce. Jednak w piątek wieczorem (4 września 2020 r.) dziennikarka Jennifer Griffin ze sprzyjającej Trumpowi telewizji Fox News potwierdziła, w oparciu o swoje źródła, że prezydent nazwał weteranów wojennych z Wietnamu „frajerami”. Pomimo, iż są to również doniesienia anonimowe, nie można wykluczyć, że są choć w części wiarygodne, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że Donald Trump od dawna w bardzo kontrowersyjny sposób odnosi się do amerykańskiego zaangażowania militarnego w świecie i już w 2015 r. umniejszał zasługi wojenne Johna McCaina mówiąc publicznie: „on nie jest bohaterem wojennym. Jest bohaterem, ponieważ został schwytany. Ja wolę tych, którzy nie zostali schwytani.”

Kolejne dni pokażą, czy sprawa ucichnie w toku długiego weekendu i Amerykanie o niej zapomną, czy Stany Zjednoczone wejdą z nią w kolejny tydzień kampanijny.


Zdjęcie użyte w nagłówku: Swing states (beżowe) w 2012 i 2016 roku; źródło: wikimedia.commons, licencja CC Attribution-Share Alike 4.0.


[1] Źródło: RealClearPolitics.

[2] „Zamieszki nie są protestami, plądrowanie nie jest protestem, podpalanie nie jest protestowaniem, żadne z wymienionych nie jest protestowaniem. To bezprawie, po prostu. I ci, którzy się tego dopuszczają, powinni zostać osądzeni. Przemoc nic nie zmieni – przyniesie jedynie zniszczenia.” Źródło: (https://www.rev.com/blog/transcripts/joe-biden-pittsburgh-speech-transcript-august-31, dostęp: 6.09.2020).

[3] Biden z resztą tłumaczył się, mówiąc: „Znacie mnie, znacie moje serce. Znacie moją historię, moją historię rodzinną. Zadajcie sobie pytanie: czy ja wyglądam jak radykalny socjalista, który ma słabość do uczestników zamieszek?” (https://edition.cnn.com/2020/08/31/politics/joe-biden-pittsburgh-violence-speech/index.html, dostęp: 6.09.2020). A wielu uznało, że stanowisko Bidena było niewystarczające: https://www.latimes.com/opinion/story/2020-09-01/opinion-biden-denounced-violence-he-doesnt-have-to-say-the-magic-word-antifa (dostęp: 6.09.2020).

[4] „Nikt nigdy nie słyszał o zamykaniu całego kraju, a co dopiero Stanów Zjednoczonych Ameryki” (https://www.youtube.com/watch?v=BSVYf_2XQN4, dostęp: 6.09.2020).

[5] Chodzi przykładowo o to, że Trump bardzo długo twierdził, że ryzyko zakażenia dla Amerykanów jest bardzo niskie i że sytuacja jest pod kontrolą (https://www.youtube.com/watch?v=XzHjRmizJYA, dostęp: 6.09.2020 oraz https://www.cbsnews.com/news/timeline-president-donald-trump-changing-statements-on-coronavirus/, dostęp: 6.09.2020)

[6] Plany Bidena w temacie podatków omówione zostały np. tutaj: https://www.forbes.com/sites/kenrapoza/2020/08/14/heres-a-deeper-dive-into-bidens-tax-hikes/#24324e9b410a (dostęp: 6.09.2020).

[7] Więcej nt. sporu o głosowanie korespondencyjne w USA: https://wyborcza.pl/7,75399,26217462,amerykanie-kloca-sie-o-glosowanie-korespondencyjne.html (dostęp: 6.09.2020).