Europa Europa Zachodnia Społeczeństwo UE Wybory

Francja: (nie)straszna nam prawica

BARBARA MARCINKOWSKA

22 marca we Francji odbyła się pierwsza tura wyborów departamentalnych. Druga zapowiedziana jest na najbliższą niedzielę (29 marca).  Temat ten obecnie dominuje w mediach francuskich i dał się chyba tylko na chwilę zdeklasować wtorkowej katastrofie lotniczej. Dlaczego wybory są tak istotne? Po pierwsze, po raz kolejny udowadniają, że rządząca Partia Socjalistyczna znacznie traci poparcie. Po drugie, jest to swego rodzaju nowość. Wybory departamentalne odbywają się właściwie po raz pierwszy w historii Francji, gdyż w wyniku reformy decentralizacyjnej zastąpiły wcześniejsze wybory kantonalne. Po trzecie (i chyba najważniejsze), radykalna prawica (FN) znów udowadnia, że zyskuje na popularności.[1]

Wybory departamentalne 2015

Wybory departamentalne[2] są rodzajem wyborów samorządowych, w których Francuzi wybierają radnych do Rad Departamentów[3]. Przed reformą z 2013 roku istniały Rady Generalne, do których radnych wybierano w wyborach kantonalnych.[4] Poza zmianą nazwy i wielkości okręgów wyborczych, zmienił się też sposób zgłaszania kandydatów. Od tej pory kandydaci zgłaszani są parami (kobieta-mężczyzna) i wybierani na 6-letnią jednolitą kadencję (wcześniej połowa składu rad wymieniała się co 3 lata). Oprócz wyborów departamentalnych/kantonalnych we Francji wybiera się jeszcze samorządy miejskie/gminne (ostatnie miały miejsce w 2014 roku) i regionalne (wybory do rad regionów odbędą się pod koniec 2015 r.)[5].

Wybory departamentalne pozostały dwuetapowe. W okręgach wyborczych, gdzie dana para kandydatów uzyskała co najmniej 50% głosów (reprezentujących co najmniej 25% uprawnionych do głosowania), druga tura się nie odbywa. W zeszłą niedzielę wybrano tak 220 kandydatów (110 par kandydatów) prawicowych, 56 lewicowych, 8 z Frontu Narodowego i 6 niezrzeszonych. Reszta czeka na drugą turę, do której dopuszczeni są wszyscy ci, którzy przekroczyli próg wyborczy w wysokości 12,5% uprawnionych do głosowania.[6]

Wyniki, choć nie zaskakujące (w sondażach przewidywano podobny obrót spraw, z jeszcze większą przewagą FN), to jednak narzuciły ton dyskusji. Bo oto po raz kolejny (po wyborach do Parlamentu Europejskiego) Front Narodowy okazał się bardzo silny, a Partia Socjalistyczna niezwykle słaba. Wielkim zwycięzcą tytułuje się UMP, które w koalicji z innymi partiami prawicowo-centrowymi zdobyło największą liczbę głosów (ok. 30%). Trochę ten sukces umniejsza fakt, że według oficjalnych wyników na samo UMP głosowało jedynie ok. 6,5% wyborców. Lewica – wielki przegrany – zajęła (również w koalicyjnym bloku) trzecie miejsce z wynikiem ok 21,3%. Na tym tle ok. 25% głosów, które Front Narodowy zdobył samodzielnie, jako partia niewystępująca w bloku koalicyjnym, stawia go na naprawdę mocnej pozycji.

Trzy gwiazdy francuskiej sceny politycznej

Od kilku lat na francuskiej scenie politycznej najbardziej liczą się trzy partie: centroprawicowe UMP, lewicowa Partia Socjalistyczna i „radykalny” prawicowy Front Narodowy. To one nadają kształt debacie politycznej w kraju, a dokładniej – ich liderzy. Nie inaczej było w przypadku wyborów departamentalnych.

Nowa/stara twarz UMP

UMP (Unia na Rzecz Ruchu Ludowego) została założona w 2002 roku przez polityków związanych z ruchem gaullistowskim. Stanowiła zaplecze polityczne dla Jacquesa Chiraca za czasów jego drugiej kadencji i wypromowała Nicolasa Sarkozyego, który objął stanowisko prezydenta w 2007 roku. Zaczynał on swoje rządy z dość dużym poparciem (ok. 63%), by skończyć je w 2012 roku z poparciem poniżej 40%. Po przegranych wyborach tymczasowo wycofał się z aktywnej polityki, by wrócić później hucznie, wśród wielu zapowiedzi, skandali i teorii spiskowych. Wśród komentatorów byli tacy, którzy wieszczyli mu koniec politycznej kariery, tymczasem były prezydent znowu swoją twarzą firmuje partię, jak się okazało, zwycięską w pierwszej turze wyborów departamentalnych. A przynajmniej na tyle, by był w pozycji rozdającego karty…

Dwa oblicza porażki

François Hollande – obecny prezydent, zwycięzca wyborów z 2012 roku; człowiek, któremu udało się przywrócić socjalistów do Pałacu Elizejskiego. Pod koniec 2014 roku jego poparcie wśród społeczeństwa sięgało wyjątkowo niskiego poziomu (ok. 19%); po zdecydowanej reakcji w związku ze styczniowymi zamachami wzrosło do ok. 40%. Manuel Valls – premier, wcześniej minister spraw wewnętrznych w rządzie Hollande. Po zamachach poparcie dla niego wzrosło do ok. 22% (wcześniej wynosiło ok. 14%). To dwaj najważniejsi politycy PS i jej obecne „twarze”. Ich rządy istotnie wpływają na wizerunek partii, co przekłada się na poparcie w wyborach. Trzecie miejsce to porażka o tyle dotkliwa, że to PS „traci” najwięcej. W wyborach kantonalnych z 2011 roku Partia Socjalistyczna odniosła wielki sukces i zdobyła najwięcej mandatów. Teraz więc, przy wyniku ok. 21,3% (o ile druga tura nie przyniesie zdecydowanej odmiany), będzie musiała wycofać się ze znacznej części rad departamentalnych/generalnych.

Odmłodzony straszak

Trzecią – i po niedzielnych wynikach chyba najbardziej błyszczącą – gwiazdą francuskiej sceny politycznej jest Front Narodowy, na którego czele do 2011 roku stał Jean-Marie Le Pen, a któremu teraz przewodniczy jego córka – Marine Le Pen. I choć zmiana lidera partii nie jest jedyną przyczyną wzrostu popularności FN, to jednak wydaje się, że znacząco jej w tym pomogła. Lekkie złagodzenie retoryki i młodsza, „świeższa” twarz partii, połączona z aktywną, energiczną kampanią[7] i popularnymi ostatnio hasłami eurosceptycznymi i anty-imigracyjnymi przynosi wymierne rezultaty. FN zdobył poparcie ¼ wyborców w wyborach departamentalnych –  był to najlepszy samodzielny wynik partii.

FN – (wspólny) wróg?[8]

Dobry wynik Frontu Narodowego jak zwykle zmobilizował jego przeciwników. Socjaliści są do tego stopnia zaniepokojeni wizją zwycięstwa partii Le Pen w najbliższą niedzielę, że zaapelowali do UMP o wzajemne targi kandydatur. Propozycja przywódców PS jest prosta – nie należy dopuścić FN do władzy, w związku z tym, jeśli kandydat lewicy jest na trzecim miejscu, po kandydacie prawicy i kandydacie FN, powinien się wycofać z drugiej tury i zaapelować do swoich wyborców, by poparli kandydatów prawicy. Takiej samej postawy zażądano od przedstawicieli UMP i prawicy, których zdania w tej kwestii są podzielone: Nicolas Sarkozy deklarował zdecydowaną postawę „ani-ani”, oznaczającą brak poparcia zarówno dla PS, jak i dla FN w przypadku, gdy UMP nie jest już w grze, ale jego koalicjanci z UDI (Unia Demokratów i Niezależnych) skłaniają się ku idei blokowania radykalnej prawicy. Front Narodowy pozostaje więc straszakiem, który potrafi zjednoczyć dwie opozycyjne partie w walce „ze wspólnym złem”.

Czego LePen nie mógł, to LePen osiągnie?

To zresztą nie pierwszy raz, kiedy Francuzi straszeni są Frontem Narodowym. Już w 2002 r. w drugiej turze wyborów prezydenckich naprzeciw Jacquesa Chiraca stanął Jean-Marie Le Pen. Odczytano to wtedy jako zagrożenie, jakoby partia skrajnie prawicowa znalazła się zbyt blisko władzy[9]. W rezultacie niezbyt lubiany już wtedy Chirac [10] został wybrany na drugą kadencję. I chociaż Front Narodowy za czasów Le Pena miewał lepsze i gorsze chwile, to jednak nigdy nie udało mu się osiągnąć znaczącego sukcesu (poza drugą turą wyborów w 2002 r.) i w jakiś sposób przez wiele lat był marginalizowany na francuskiej scenie politycznej. Sytuacja zmieniła się po przejęciu władzy w partii przez córkę polityka – Marine Le Pen – w 2011 roku. Front Narodowy zaczął wysuwać się na prowadzenie i liczyć się jako jedna z najważniejszych partii w dyskursie publicznym. Już podczas wyborów prezydenckich w 2012 roku, Le Pen jako kandydatka na prezydenta zajęła trzecie miejsce w pierwszej turze, zdobywając ok. 20% głosów (za Françoisem Hollande – 28,4% i Nicolasem Sakrozym – 25,5% ). Rok wcześniej, w wyborach kantonalnych, których rewelacyjny wynik dla PS i porażka UMP były zapowiedzią zmian we francuskiej polityce, Front Narodowy również zajął trzecie miejsce, z dość dobrym rezultatem.

Największe zagrożenie we Froncie Narodowym i jego rosnącej popularności dostrzeżono jednak w wynikach zeszłorocznych wyborów do Parlamentu Europejskiego (FN zdobył największą liczbę głosów – tj. ok. 25%). Zwycięstwo partii LePen sprowokowało manifestacje, w których udział brała zwłaszcza młodzież, a których forma rozszerzyła się na protesty w popularnych mediach społecznościowych.[11]

Obecny bardzo dobry wynik FN w wyborach departamentalnych zdaje się potwierdzać dobrą passę Marine Le Pen. Ona sama chwaliła się w jednym z artykułów, że Frontowi udało się tym razem zdobyć jeszcze więcej (nominalnie) głosów niż w zwycięskich wyborach do Parlamentu Europejskiego.

Zdjęcie : Przykład kampanii przeciw FN po wyborach do Parlamentu Europejskiego w maju 2014 r. Źródło: http://deareuropewearesorry.eu/

Przed planowanymi na 2017 rok wyborami prezydenckimi francuskie partie czeka jeszcze jeden test popularności – wybory regionalne, zaplanowane na koniec 2015 roku. Czy po raz kolejny okażą się sukcesem Frontu Narodowego? A nawet jeśli, to co z tego? Z jednej strony coraz częściej słyszy się opinie, że duża popularność FN w wyborach, „o które nikt nie dba” [tzn. wszystkich poza prezydenckimi i parlamentarnymi, przyp. BM] nie przełoży się bezpośrednio na sukces wyborczy w 2017 roku. Może to być prawda; może wyborcy pokazują głównym partiom (a zwłaszcza rządzącej PS) jedynie swoje niezadowolenie, wymagając od nich większego wysiłku, a w przypadku wyborów prezydenckich znów zadziałałby „masowy zryw anty-frontowy”? Z drugiej strony jednak, FN jako partia wiecznie opozycyjna, po zastąpieniu lidera nieco łagodniejszą w stylu wypowiedzi liderką, faktycznie zdobywa na popularności. Może nie ma jeszcze szans wygrywać, ale jej elektorat się umacnia.[12] Co więcej, paradoksalnie wygrana w wyborach mogłaby pomóc Francuzom w końcu „odczarować” FN. Wszakże każda partia traci na atrakcyjności, kiedy już z opozycji przechodzi do władzy i nagle sama staje się obiektem ataków i odbiorcą przejawów rosnącego niezadowolenia społeczeństwa…


[1] Dla UMP jest to „powrót do łask” po przegranych w 2012 roku wyborach prezydenckich i parlamentarnych oraz okazja do poprawy wizerunku dla jej lidera – Nicolasa Sarkozy’ego. Dla Frontu Narodowego jest to kolejny „zaliczony” etap w walce o zdobycie właadzy w państwie.
[2] Więcej o wyborach departamentalnych i reformie na stronie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Francji: http://www.interieur.gouv.fr/Presse/Dossiers-de-presse/Dossier-de-presse-des-elections-departementales-2015
[3] Jako ciekawostkę warto podać, że kompetencje nowych organów samorządu terytorialnego jeszcze nie do końca są ustalone, pomimo odbywających się właśnie wyborów. Za: france3-regions.francetvinfo.fr 
[4] Warto zaznaczyć, że kanton nie jest tożsamy z departamentem w strukturze administracyjnej Francji. Każdy departament składa się z kilku kantonów; ich liczba została zredukowana o praktycznie połowę w wyniku reformy terytorialnej z 2013 r.
[5] Reforma terytorialna przewiduje również zmniejszenie liczby regionów „kontynentalnych” z 22 do 13. Nowy podział administracyjny obowiązywać będzie we Francji od 2016 roku. Za: Liberation  
[6] Więcej o procedurze wyborczej na : http://vosdroits.service-public.fr/particuliers/F1958.xhtml
[7] Kampania, co do finansowania której były pewne wątpliwości. FN był podejrzewany o przyjmowanie pieniędzy od rosyjskiego rezimu w dość niejasnych okolicznościach.  Za Nouvel Observateur;  France Inter i TVN 24.
[8] Za Le Monde i France Info.
[9] Odbywały się nawet masowe manifestacje przeciwko LePenowi.
[10] Pod koniec pierwszej kadencji poparcie dla Chiraca znacząco spadło i wynosiło ok 45%, podczas gdy w momencie jej rozpoczęcia wynosiło ok 65%. Za Nouvel Observateur
[11] Co jednak podkreślały media francuskie – zakres manifestacji nie równał się tym z 2002 roku (za : France Info) Przykład manifestowania za pomocą FB: wydarzenie „Face à l’extrême droite : tous unis pour la solidarité et l’égalité, Marche Citoyenne contre le FN – 29 mai 2014 – Paris” 
[12] Zwłaszcza w obliczu narastającego poczucia zagrożenia w związku z zamachami terrorystycznymi. Ciekawostką jest jednak to, że początkowo zamachy i reakcja władz na nie przysporzyła popularności Socjalistom, a nie Frontowi Narodowemu (Więcej na portalu EurActiv).

Photo source: Getty Images


[EDIT: 30/03/2015 at 22:08]

Wyniki drugiej tury są mniej optymistyczne (dla FN) niż pierwszej. Nie udało się im zdobyć większość w radzie żadnego departamentu (mieli szansę w dwóch), a do rad wprowadzili ogółem 62 radnych – co się wydaje niewielkim wynikiem przy ok. 2418 mandatów dla prawicy (Sarkozy i koalicja) i ok. 1592 dla lewicy (PS i koalicja). Trzeba jednak pamiętać, że FN systematycznie umacnia swoją obecność w systemie zdominowanym do tej pory przez dwie duże partie (UMP i PS). W rezultacie staje się trzecią liczącą się partią we Francji. W momencie, kiedy patrzymy na kolejne wybory odbywające się we Francji na przestrzeni ostatnich lat, widać, że FN ma coraz silniejsze zaplecze.
I tak o wynikach dla FN mówi się raczej w kontekście “umiarkowanego sukcesu” niż porażki. Porażką określa się raczej wielki odwrót lewicy, a prawica pod wodzą Nicolasa Sarkozy’ego zdecydowanie “odbija” Francję

Wyniki drugiej tury:
45,03% – prawica (blok UMP)
32,12% – lewica (blok PS)
22,23% – FN

Prawica będzie wiec mieć większość w ok 67 departamentach (po 2011 miała w 40)
a lewica w 34 (poprzednio w 61).

Jak więc można zaobserwować, nawet te dwa departamenty stanowiłyby poważny wyłam w podzielonej na dwa bloki scenie politycznej (w sumie we Francji jest 101 departamentów).

Więcej o wynikach:

http://www.liberation.fr/politiques/2015/03/29/pour-le-fn-pas-de-departement-mais-une-progression-historique_1231054

http://tempsreel.nouvelobs.com/politique/elections-departementales-2015/20150330.OBS5951/en-direct-departementales-2015-66-pour-la-droite-34-pour-la-gauche-0-pour-le-fn.html

http://www.vie-publique.fr/actualite/faq-citoyens/elections-departementales-2015/#art11950


Barbara Marcinkowska – Analityk Centrum Inicjatyw Międzynarodowych. Absolwentka Instytutu Stosunków Międzynarodowych UW (2010),  College of Europe (2013) i Ecole nationale d’administation (2019). W 2009 roku stypendystka programu Erasmus w SciencesPo Paris. Doświadczenie zawodowe zdobywała w Ambasadzie RP we Francji, Ministerstwie Spraw Zagranicznych, Ministerstwie Infrastruktury i Rozwoju, Międzynarodowym Przeglądzie Politycznym, Instytucie Sobieskiego oraz w Parlamencie Europejskim. Zainteresowania badawcze: Unia Europejska, polityka bezpieczeństwa, Francja.


Przeczytaj też:

B. Marcinkowska, Hollande dostał pstryczka w nos

B. Marcinkowska, Francja: wybory samorządowe ważniejsze od europejskich?

B. Makowska, Rozliczenie po francusku – czy Sarkozy powinien się bać przyszłego roku?

B. Marcinkowska, Polityczny koniec Sarkozyego?

B. Makowska, Europa i islam – czyli o zderzeniu ze skomplikowaną rzeczywistością