Bezpieczeństwo Bezpieczeństwo międzynarodowe Europa Europa Zachodnia NATO UE

Wielka Brytania bezradna wobec rosyjskich rekinów

GRZEGORZ GOGOWSKI

Ministerstwo Obrony Wielkiej Brytanii zwróciło się ostatnio do Stanów Zjednoczonych z apelem o udzielenie wsparcia w zakresie poszukiwania obcych jednostek podwodnych zakradających się na brytyjskie wody terytorialne. Prośba związana jest z potencjalnym zagrożeniem dla brytyjskiego systemu odstraszania jądrowego wynikającym ze wzmożonej obecnie aktywności rosyjskiej floty podwodnej.

Jest to już któryś z kolei przypadek, w którym brytyjski resort obrony zwraca się do swoich partnerów o pomoc w zakresie tzw. zdolności ASW (Anti-submarine warfare – Zdolności Zwalczania Okrętów Podwodnych). Na początku grudnia 2014 roku na Wyspy Brytyjskie przyleciało pięć sojuszniczych samolotów (trzy amerykańskie P-3 Orion, jeden francuski Dassault Atlantique 2 oraz kanadyjski CP-140 Aurora) przeznaczonych do wyszukiwania i zwalczania wrogich jednostek podwodnych. Prośba o ich udostępnienie była bezpośrednim następstwem informacji o zaobserwowaniu nieznanego peryskopu w pobliżu znajdującej się na zachodnim wybrzeżu Szkocji bazy morskiej w Faslane (HMNB Clyde), w której stacjonuje flotylla strategicznych okrętów podwodnych klasy Vanguard stanowiąca obecnie jedyny instrument brytyjskiego odstraszania jądrowego.

Rosja osacza Albion 

Zauważalną już od kilku lat, wzmożoną aktywność okrętów podwodnych na północnym Atlantyku można uznać za element doskonale wpisujący się w obecną agresywną i quasi-zimnowojenną politykę Federacji Rosyjskiej, której przejawy nie ominęły również Zjednoczonego Królestwa. Na szczególną uwagę, oprócz niepokojąco częstych naruszeń brytyjskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie samoloty bojowe, zasługuje zdarzenie z końca listopada 2014 roku, kiedy kilka jednostek Floty Północnej wpłynęło do Kanału La Manche pod pretekstem konieczności przeczekania sztormu. Warto zaznaczyć, że potencjalna obecność obcej (a w domyśle: rosyjskiej) jednostki w pobliżu bazy jednostek przenoszących strategiczną broń jądrową z punktu widzenia Wielkiej Brytanii stanowi bardzo istotne zagrożenie. Brytyjscy komentatorzy twierdzą, że ponowna prośba o sojusznicze wsparcie najprawdopodobniej związana jest z koniecznością ochrony wyjścia na wielomiesięczny patrol operacyjny jednego z czterech okrętów przenoszących pociski jądrowe Trident. Należy zaznaczyć, że w przypadku odnotowania przez obcą jednostkę rozpoczęcia takiego patrolu lub zarejestrowania odgłosu wydawanego przez turbinę okrętu (tzw. profil akustyczny), podstawowa zaleta wynikająca z wykorzystania systemu odstraszania jądrowego opartego na okrętach podwodnych (tajność) mogłaby zostać utracona. Warto również nadmienić, iż posądzanie strony rosyjskiej o działania zorientowane na osiągnięcie takiego celu nie jest bezpodstawne. Obecna sytuacja w oczywisty sposób kojarzy się bowiem z szeroko komentowanym w brytyjskich mediach tzw. „incydentem Akuli” sprzed ponad czterech lat. Latem 2010 roku, rosyjski okręt podwodny klasy Akula (ros. Rekin) przebywając w ukryciu w pobliżu Faslane usiłował zarejestrować odgłos turbin brytyjskiej jednostki klasy Vanguard. Próba ta została jednak udaremniona przez brytyjski myśliwski okręt podwodny klasy Trafalgar, który na dowód obecności rosyjskiej jednostki nagrał echo wydawane przez jej kadłub zarejestrowane za pomocą sonaru. Drugim argumentem, który uprawdopodabnia możliwość prowadzenia przez Rosjan szpiegowsko-dywersyjnej działalności na brytyjskich wodach, jest obecne osłabienie rosyjskiej floty podwodnej. Jak słusznie zauważył Maksymilian Dura z portalu defence24, niewielka ilość sprawnych rosyjskich okrętów podwodnych powoduje, iż kilkakrotne ich pojawienie się u brzegów Wielkiej Brytanii nie mogło być zbiegiem okoliczności. Co więcej, dla charakteryzujących się nierzadko złym stanem technicznym jednostek rosyjskich, brytyjskie porty są o wiele łatwiejszym celem niż np. położone w znacznej odległości i lepiej chronione bazy amerykańskie.

Skutki nieprzemyślanej decyzji

Konieczność zwracania się do sojuszników z prośbą o udzielenie wsparcie w zakresie zdolności ASW stanowi konsekwencję nieprzemyślanych decyzji podjętych przez władze brytyjskie w zakresie polityki obronnej. Warto przypomnieć, że w listopadzie 2010 roku konserwatywno-liberalny rząd Davida Camerona przyjmując „Strategiczny Przegląd Obrony i Bezpieczeństwa” (SDSR) zdecydował o przeprowadzeniu największych cięć budżetowych w historii sił zbrojnych Zjednoczonego Królestwa. Jednym z najbardziej kontrowersyjnych rozstrzygnięć okazało się przerwanie programu wyspecjalizowanego morskiego samolotu rozpoznawczego Nimrod. Od wczesnych lat siedemdziesiątych XX wieku samoloty Nimrod stanowiły podstawowy instrument brytyjskich zdolności zwalczania wrogich jednostek podwodnych. W marcu 2010 roku laburzystowski rząd wycofał z powodów finansowych samoloty Nimrod MR2, które miały być zastąpione przez opracowywany już od 1996 roku nowszy model MRA4. Jednak ze względu na zwiększające się koszty jednostkowe i narastające problemy finansowe brytyjskiej armii, liczba początkowo zamówionych 21 maszyn była stopniowo redukowana do jedynie 9 egzemplarzy. Pomimo pozytywnych opinii brytyjskich pilotów wydanych po wstępnych testach przeprowadzonych na pierwszym kompletnym samolocie, rząd Davida Camerona zdecydował o przerwaniu programu, szacując, iż w ten sposób w okresie dziesięcioletnim uda się zaoszczędzić ok. 2 miliardy funtów. Warto podkreślić, że decyzję podjęto pomimo opinii National Audit Office, w której wyraźnie zaznaczono, że wycofanie Nimrodów będzie miało „negatywny wpływ na ochronę się strategicznego odstraszania jądrowego”. Lukę, która na skutek rezygnacji z Nemrodów wytworzyła się w zakresie zdolności ASW w niezbyt wiarygodnym założeniu brytyjskich władz miały zastąpić fregaty rakietowe typu 23 oraz morskie śmigłowce Merlin. Znawca problematyki morskiej Lee Willett z Royal United Services Institute (RUSI) zwracał jednak wówczas uwagę, że okręty wojenne oraz posiadające niewielki zasięg śmigłowce nie mogą w pełni zastąpić w zakresie zdolności ASW świetnie wyposażonego i wykorzystującego nowoczesne technologie samolotu jakim byłby Nimrod MRA4. Pomimo przeciwnych opinii przedstawicieli środowisk wojskowych i akademickich, samoloty Nimrod zostały zezłomowane (transmisję z cięcia kadłubów przeprowadziła stacja BBC), czym zdaniem jednego z branżowych portali internetowych zasłużyły sobie na miano „najdroższego złomu na świecie”.

Konkluzje

Fakt, że władze Zjednoczonego Królestwa muszą zwracać się z prośbą o pomoc do partnerów spotkał się z silną krytyką części opinii publicznej. Wielu polityków opozycyjnych oraz część dziennikarzy używa bardzo ostrych sformułowań twierdząc, że nieodpowiednie decyzje zmusiły Wielką Brytanię do „żebrania” u sojuszników. Wydaje się jednak, że taka ocena sytuacji jest prawidłowa. Należy podkreślić, że podczas prac nad „Strategicznym Przeglądem Obrony i Bezpieczeństwa” rząd Davida Camerona rozpaczliwie poszukując oszczędności budżetowych, w zbyt małym stopniu koncentrował się na poziomie brytyjskich zdolności wojskowych. O ile jednak w odniesieniu do części kontrowersyjnych decyzji (np. wycofanie myśliwców Harrier lub rezygnacja z eksploatacji wykorzystywanych dotychczas lotniskowców) można było próbować znaleźć logiczne uzasadnienie, to przerwanie programu Nimrod było całkowicie niewytłumaczalne. Z punktu widzenia Zjednoczonego Królestwa jako państwa jądrowego nie można było bowiem pozwolić na osłabienie ochrony własnych sił strategicznych. Choć zdolność zwalczania okrętów podwodnych w istocie była kojarzona przede wszystkim z okresem zimnowojennej konfrontacji, to władze Wielkiej Brytanii okazały się nazbyt krótkowzroczne, nie potrafiąc przewidzieć, iż jej znaczenie dla szeroko rozumianego bezpieczeństwa narodowego może ponownie wzrosnąć. Owa nieroztropność spowodowała, że o bezpieczeństwie brytyjskich sił jądrowych decydują amerykańskie samoloty P-3 Orion, co można uznać za swoistą ironię losu, gdyż w 1996 roku Lockheed Martin przegrał rywalizację o dostawę samolotów zwiadu morskiego dla brytyjskich sił zbrojnych z Bae Systems oferujących nowszy model Nimroda.


Grzegorz Gogowski – Doktorant na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Absolwent kierunku europeistyka (2011) oraz Podyplomowych Studiów Bezpieczeństwa Wewnętrznego (2012) na Uniwersytecie Warszawskim. Zainteresowania badawcze: polityka zagraniczna i bezpieczeństwa Wielkiej Brytanii, stosunki brytyjsko-amerykańskie, bezpieczeństwo międzynarodowe, polityka jądrowa.


Przeczytaj też:

K. Mazurek, Dekonsolidacja stosowana? Czyli czy wojskowy przemysł stoczniowy w Europie ulegnie rozdrobnieniu?

T. Pellerin-Carlin, Europe’s military isolated collective suicides

K. Mazurek, Joint Strike Fighter czy Joint Strike Failure?

Ł. Smalec, „Duma admirałów” zagrożona?

K. Mazurek, Europejski sektor i rynek zbrojeniowy – razem czy osobno?

K. Mazurek, Koniec alternatywy dla „Patriotów”? Czyli MEADS problemów ci?g dalszy

Polecamy również:

G. Gogowski, Znaczenie niepodległości Szkocji dla brytyjskiego odstraszania jądrowego,Biuletyn Analiz CIM nr 1/2013