ALEKSANDRA RADZIWOŃ
W ubiegłym tygodniu premier Donald Tusk odbył kilka ważnych podróży, dyskutując z przywódcami europejskimi na temat dalszego rozwoju kryzysu na Ukrainie. Przedmiotem rozmów była również wspierana przez polskiego premiera idea wspólnej polityki energetycznej w ramach UE. W Berlinie pomysł ten został jednak przyjęty z rezerwą. Wizyta premiera Tuska 25 kwietnia w Berlinie z pewnością nie była przełomowa. Samemu spotkaniu Tusk – Merkel media poświęciły stosunkowo niewiele uwagi. Dziennikarze narzekali na fakt, że podczas konferencji prasowej nie pozwolono im na zadawanie pytań. Merkel i Tusk spotkali się bowiem z przedstawicielami mediów jeszcze przed rozmową w cztery oczy, nie mieli zatem czasu ustalić wspólnej linii odpowiedzi.
Według Die Welt Polski premier dał jasno do zrozumienia, na kim można najbardziej polegać w kwestii kryzysu na Ukrainie. I bynajmniej nie są to Niemcy. Tusk w opinii niemieckich mediów skrytykował Angelę Merkel za zbyt “trzeźwe” podejście do kryzysu. Frankfurter Allgemeine Zeitung podkreśla, że według polskiego premiera Europa musi przygotować się na „czarny scenariusz”, czyli agresję ze strony Rosji i rozpad Ukrainy. Dziennik cytuje również byłego Ambasadora RP w RFN Janusza Reitera, który w rozmowie z Deutschlandfunk stwierdził, że po raz pierwszy od 25 lat w Polsce panuje poczucie zagrożenia bezpieczeństwa kraju.
Niemieckie Energiewende
Znacznie więcej uwagi media poświęciły lansowanemu przez polskiego premiera pomysłowi unii energetycznej w ramach UE. O ile zaangażowanie polskich polityków w próby rozwiązania kryzysu na Ukrainie oceniane jest bardzo pozytywnie, o tyle ideę stworzenia wspólnej unii energetycznej przyjmuje się w Niemczech ostrożnie, by nie powiedzieć sceptycznie. Merkel podziela opinię Tuska, iż Europa powinna uniezależniać się od Rosji, jednakże na pomysł unii energetycznej zareagowała z rezerwą. Przyznała, że UE potrzebuje wewnętrznego rynku energetycznego, jednak stwierdziła, że na razie należy wypracować możliwość jak najlepszego połączenia interesów sektora prywatnego i publicznego w tej kwestii.
Energetyka to obecnie w Niemczech bardzo drażliwy temat w związku z planowaną reformą ustawy o energii ze źródeł odnawialnych (Erneubare Energie Gesetz, EEG), podstawowego aktu prawnego, na którym bazuje strategia transformacji energetycznej Niemiec tzw. Energiewende. Według przyjętych założeń tej strategii Niemcy do 2022 r. mają w pełni zrezygnować z energii atomowej, zaś udział odnawialnych źródeł energii ma wzrosnąć do 40 – 45% w 2025 r., a w roku 2035 – już do 55-60%. Nowelizacja ustawy, uznawana za jeden z kluczowych projektów koalicji CDU/CSU – SPD, ma na celu zmniejszenie kosztów transformacji energetycznej. Zakłada ograniczenie liczby budowanych elektrowni wiatrowych i biogazowych oraz bardziej strategiczne dotowanie projektów wdrażających założenia Energiewende. Tym niemniej reforma jest ostro krytykowana przez opozycję oraz organizacje pozarządowe, m.in. za to, że jej postanowienia zwalniają kilkaset zakładów przemysłowych z obowiązku przechodzenia na odnawialne źródła energii oraz za to, że zmniejszenie kosztów nie oznacza obniżenia cen energii dla konsumentów.
Przy okazji wizyty Donalda Tuska w Berlinie niemiecka prasa przypomniała, że polski premier postrzega Energiewende jako polityczny błąd, uzależniający Niemcy jeszcze bardziej od rosyjskich dostaw energii. Niemieccy komentatorzy na ten zarzut odpowiadają podejrzeniem, iż głównym motywem lansowanej przez polskiego premiera inicjatywy unii energetycznej jest strach przed Rosją. Podkreśla się, że Polska jest jednym z najbardziej uzależnionych od rosyjskich surowców energetycznych krajem UE – przy czym jednocześnie płaci za nie więcej niż pozostałe państwa Unii. Również intensywne relacje gospodarcze obu krajów sprawiają, że Polska ma prawo obawiać się konsekwencji działań rosyjskich władz.
Z rezerwą o unii energetycznej
Pomysł polskiego premiera jest w niemieckiej prasie krytykowany zarówno pod względem ekonomicznym, jak i ekologicznym. Cytowany przez Eduarda Steinera z Die Welt Bernstein Research szacuje, że aby w pełni uniezależnić się od rosyjskiego gazu, Europa musiałaby przez najbliższe 4 lata wydać ok. 215 mld USD, które pokryłyby koszty budowy nowych terminali dla odbioru ciekłego gazu, elektrowni atomowych, a także dotacji dla energii pozyskiwanej z węgla i odnawialnych źródeł energii. Daniel Wetzel z kolei przytacza rezultaty ostatnich badań, z których wynika, że nowe sposoby wydobycia i transportu gazu ziemnego, wykorzystywane m.in. w USA (w dostawach ze Stanów Zjednoczonych zwolennicy unii energetycznej widzą alternatywę dla Rosji) okazują się znacznie bardziej szkodliwe dla środowiska niż np. wykorzystywanie węgla kamiennego, ze względu na ulatniający się do atmosfery metan. Z ekologicznego punktu widzenia korzystniejsze jest zatem pozostanie przy transporcie gazociągami.
Ponadto inicjatywę unii energetycznej krytykuje się za zbytni optymizm wobec ciekłego gazu LNG. Komentatorzy wskazują na fakt, iż w Europie co prawda powstają nowe terminale, które mogłyby obsługiwać ciekły gaz, jednakże ich budowa jest niezwykle kosztowna. Również inne aspekty importowania ciekłego gazu są problematyczne, jak chociażby fakt, że rynek LNG przenosi się do Azji. Co więcej, popyt na LNG znacznie przewyższa jego podaż, co z kolei znacząco zwiększa jego cenę. Na ograniczenie podaży wpływa również fakt, iż część płynnego gazu nie jest dostępna na wolnym rynku, tylko związana długoterminowymi umowami.
Ulrich Schäfer w Süddeutsche Zeitung zupełnie inaczej analizuje propozycję polskiego premiera. Według niego jest to raczej pomysł wspólnej polityki zagranicznej w kwestii energii niż idea unii energetycznej. W jego przekonaniu unia energetyczna powinna zapewnić pełne otwarcie krajowych rynków energetycznych dla konkurencji. Powinna również zagwarantować wspólne odejście od energii opartej na węglu i atomie oraz przejście wszystkich państw do wykorzystywania zróżnicowanych źródeł energii odnawialnej. Schäfer nie odrzuca jednak pomysłu wspólnego działania przeciwko rosyjskiej dominacji w dziedzinie energii. Proponuje, aby – postrzegając inicjatywę Tuska jako element polityki zagranicznej – skorzystać z mechanizmu w rodzaju wzmocnionej współpracy i nie czekać na „blokujących i hamujących“. Według niego już kilka krajów UE działających razem będzie miało w negocjacjach z Gazpromem większą siłę przetargową niż każde z nich oddzielnie.
Ewentualny sukces idei unii energetycznej zależy od kilku czynników m.in. umiejętności perswazji i łatwości zjednywania sobie partnerów, jakimi musi wykazać się polski premier. Jedną z kluczowych kwestii jest jednak poparcie ze strony Niemiec. Dla rządu Angeli Merkel uniezależnienie się od Rosji za wszelką cenę nie jest priorytetowe (60% gazu RFN importuje z innych krajów). Plan Energiewende został już wypracowany, a dodatkowo nie wymaga uzgadniania z interesami pozostałych 27 państw. Nie należy jednak wykluczać ewentualności, że w przyszłości Niemcy będą skłonne poprzeć unię energetyczną w ramach UE – ale na własnych warunkach. Wiele zależy także od dalszego rozwoju sytuacji na Ukrainie – może się okazać, iż w przypadku „czarnego scenariusza” Niemcy gotowe będą wykorzystać inicjatywę polskiego premiera jako narzędzie nacisku na Rosję. Ważne jednak, aby dla osiągnięcia bieżących celów politycznych w pośpiechu nie stworzyć konstrukcji, która będzie ciążyć państwom Unii przez kolejne lata.
Aleksandra Radziwoń – Absolwentka Instytutu Stosunków Międzynarodowych oraz Instytutu Anglistyki na Uniwersytecie Warszawskim, stypendystka programu Erasmus na Uniwersytecie Wiedeńskim oraz Programu Stypendialnego Republiki Austrii. Stażystka w Ambasadach RP w Wiedniu i Dublinie oraz w Instytucie Polskim w Wiedniu. Wieloletnia członkini Centrum Młodych Dyplomatów, stowarzyszenia studenckiego przy ISM UW. Stypendystka Międzynarodowego Stypendium Parlamentarnego IPS 2014 w niemieckim Bundestagu. Zainteresowania badawcze: dyplomacja publiczna i kulturalna, Unia Europejska, współpraca w ramach Trójkąta Weimarskiego. kontakt: aleksandra.radziwon(at)centruminicjatyw.org
Przeczytaj też:
K. Libront, Stanowisko Niemiec wobec kryzysu na Ukrainie
M. Makowska, „Na deser, pod cokołem bez Lenina” – czyli Polska wobec Ukrainy
R. Smentek, Przeszkody na niemieckiej drodze do „zielonej” energii
R. Smentek, „Zielony” sojusz Berlina
I. Modzelewska,Szczyt klimatyczny: co się udało ugrać „przed Paryżem” i jaka w tym rola Chin?