Gospodarka Islamic Finance Społeczeństwo

City otwiera się na islamskie finanse

KATARZYNA CZUPA

576814-saving-1373815101-388-640x480Niespełna miesiąc temu świat obiegła informacja, że Londyn ma się stać pierwszym niemuzułmańskim centrum finansów islamskich. Podczas 9. Światowego Islamskiego Forum Ekonomicznego, które miało miejsce w dniach 29-31 października w stolicy Wielkiej Brytanii, David Cameron ogłosił, że jego kraj wyemituje islamskie obligacje (arab. sukuk). Jak zaznaczył brytyjski premier, planowane jest także wprowadzenie islamskiego indeksu na Londyńską Giełdę Papierów Wartościowych. Krok ten ma przyciągnąć do City muzułmański kapitał oraz wskazać inwestorom, które przedsiębiorstwa działają w zgodzie z szari’atem.

Sprawiedliwe finanse

Brytyjskie plany odbiły się szerokim echem niemal we wszystkich zakątkach świata wzbudzając przy tym niemałe kontrowersje. Niewielu jednak wie czym tak naprawdę są islamskie finanse i co odróżnia je od tych dobrze nam znanych. Najważniejszą kwestią jest całkowite podporządkowanie tego sektora religii. W doktrynie muzułmańskiej rynek finansowy jest jedynie narzędziem pomagającym osiągnąć sprawiedliwość społeczną i ogólny dobrobyt. Każda osoba prowadząca działalność gospodarczą musi przestrzegać trzech naczelnych zasad : zakazu pobierania odsetek bankowych (arab. riba), współdzielenia zysków i strat (ang. profit and loss sharing) oraz wolności od ryzyka, gier losowych i niezasłużonych dochodów (arab. al gharar, al qimar, al maysir). Riba postrzegana jest jako bezprawny zysk, ponieważ jej wysokość ustalana jest ex-ante, a nie w oparciu o rezultaty danego przedsięwzięcia. Sytuacja ta stawia finansowanego w podrzędnej pozycji w stosunku do finansującego, co stanowi oczywiste zaprzeczenie drugiej z zasad.

Wszystko to sprawia, że instrumenty muzułmańskie praktycznie w niczym nie przypominają ich tradycyjnych odpowiedników. Przedsiębiorca potrzebujący dodatkowego finansowania, nie podpisuje tradycyjnej umowy kredytowej. Wsparcie może uzyskać dzięki kontraktowi mudarabah lub musharakah. Stosując pierwszy z nich, przedsiębiorca wnoszący swoją pracę, umiejętności i wiedzę, zwraca się do islamskiej instytucji finansującej (np. banku) z prośbą o wniesienie niezbędnego kapitału. Podmioty podpisują umowę określającą kwotę kredytu oraz termin jej spłaty. Dokument ten nie określa jednak wysokości oprocentowania, lecz procentową część zysku jaki przedsiębiorca przekazywać będzie finansującemu (zabronione jest wskazywanie określonych kwot). Wraz
z rozpoczęciem działalności i przekazaniem kapitału, kredytodawca zrzeka się swoich praw do dysponowania nim na czas trwania działalności, a w przypadku poniesienia straty nie ma możliwości dochodzenia zwrotu wniesionego wkładu oraz potencjalnych zysków (realizacja zasady współdzielenia zysków i strat, każdy traci to co zainwestował).

Podobnie sytuacja wygląda w przypadku kontraktu musharakah. Istotą przypomina on przedsięwzięcie typu joint-venture, gdzie dwie lub więcej osób łączy swój kapitał lub pracę, aby razem zajmować się produkcją dóbr i usług oraz razem wypracowywać zysk (lub ponosić stratę). W przeciwieństwie do przedsięwzięcia typu mudarabah, tutaj każdy ze współpracowników ma równe prawa w stosunku do utworzonej działalności i każdy jest reprezentantem spółki na zewnątrz. Procentowy podział zysków jest jasno określony w umowie. W przypadku poniesienia straty, kapitałodawcy tracą całość wniesionych środków, a podmioty wnoszące prace nie mają obowiązku ich zwrotu.

Kolejnym ciekawym i równocześnie cieszącym się największą popularnością produktem jest sukuk, czyli islamskie obligacje. Jest to instrument oparty o aktywa trwałe przynoszący stały zwrot. Osoby decydujące się na zakup sukuk de facto wpłacają kapitał do spółki specjalnego przeznaczenia. W zamian otrzymują certyfikaty inwestycyjne potwierdzające ich udział w przedsięwzięciu. Stanowią one podstawę do okresowych wypłat zysku oraz udziału w pozostałym kapitale podczas ostatecznego rozliczenia inwestycji. Chcąc ulokować środki na muzułmańskim rynku finansowym inwestorzy mogą zrobić to także za pośrednictwem funduszy wspólnego inwestowania. Podobnie jak w przypadku instytucji konwencjonalnych, ich zadaniem jest zbieranie kapitału i lokowanie ich w określone instrumenty (muszą być one jednak zgodne z szari’atem).

Złoto pustyni

Według danych „The World Islamic Banking Competitiveness Report 2012-2013”, w 2011 roku łączna wartość aktywów islamskich wyniosła 1,3 biliona dolarów a ich średnia roczna stopa wzrostu w ciągu ostatnich 4 lat plasowała się na poziomie 24 proc. Jak szacują eksperci E&Y, islamski sektor bankowy rośnie o 50 proc. szybciej niż cała branża. Część tych środków lokowana jest na rynkach zachodnich. Muzułmańskich współwłaścicieli mają takie podmioty jak Citigroup Inc. czy Barclays PLC.

Sukcesy te nie umknęły uwadze światowych przywódców. Niewielu jednak wie o tym, że polityka zalecania się do muzułmańskich inwestorów zaczęła się na długo przed osławionym wystąpieniem Camerona. W 2004 roku rząd niemieckiego landu Saksonia-Anhalt jako pierwszy wyemitował sukuk. Christine Legarde jeszcze jako minister finansów Francji, ogłosiła, podobnie jak David Cameron w ubiegłym miesiącu, że zamierza z Paryża uczynić europejskie centrum muzułmańskich finansów. W 2009 roku watykański magazyn „Osservatore Romano” wyraził pochwałę dla zasad islamskiej bankowości. Jak napisano w jednym z artykułów, instytucje zachodnie powinny bacznie przyglądać się zasadom, na których oparte są finanse islamskie, ponieważ pomagają one skrócić dystans między bankami a ich klientami.

Bliski Wschód od wieków postrzegany był jako oaza bogactwa i dobrobytu. Wiele państw niejednokrotnie próbowało zapewnić sobie do niego dostęp (w mniej lub bardziej pokojowy sposób). Dynamiczny rozwój islamskiego rynku finansowego oraz fakt, że okazał się on odporny na światowy kryzys finansowy (głównie w związku z nie angażowaniem się w obrót derywatami oraz instrumentami sekurytyzowanymi) sprawia, że region ten znów znalazł się w centrum zainteresowania. Jeżeli zachodni politycy rzeczywiście chcą uszczknąć coś dla siebie, tym razem to oni muszą dostosować się do cudzych zasad. Przydatna może okazać się również próba uzmysłowienia swoim obywatelom, że muzułmanin to niekoniecznie terrorysta ale potencjalny inwestor, który może pomóc w ożywieniu już nie tak atrakcyjnych gospodarek europejskich.


Przeczytaj również: