KAMIL ŁUKASZ MAZUREK
Niemal rok temu, 6-go listopada 2012 r. jak co cztery lata świat wstrzymał oddech w dniu najważniejszych na świecie wyborów prezydenckich. Chociaż kampania wyborcza zwyczajowo zdominowana została przez gospodarcze oraz wewnętrzne sprawy Stanów Zjednoczonych, tym razem były one również decydujące dla przyszłej kondycji amerykańskiego sektora zbrojeniowego. Wraz z reelekcją Baracka Obamy stało się jasne, że długo wyczekiwana reforma systemu zezwoleń eksportowych na produkty podwójnego zastosowania (ang. dual-use) zostanie dokończona, a przedsiębiorstwa branży obronnej wreszcie uzyskają ułatwione możliwości wywozu (sprzedaży) szeregu materiałów poza granice USA.
Opracowywanie wchodzących w życie 15-go października 2013 r. przepisów trwało przeszło 4 lata i jest efektem długotrwałych rozmów i negocjacji pomiędzy przedstawicielami przemysłu, Kongresu, departamentów Obrony, Stanu oraz Handlu, szerzej znanych pod nazwą Inicjatywy na rzecz Reformy Kontroli Eksportu. Urzędnicy i przedstawiciele zainteresowanej branży twierdzą, że jest to dopiero początek, a uczenie się wykorzystywania nowych możliwości zajmie dużo czasu. Jednak obecnie istnieje już odpowiednia podstawa prawna dla znacznie łatwiejszego uzyskiwania licencji eksportowych na wiele produktów, które wreszcie nie będą podlegać pod przepisy ITAR (ang. International Traffic in Arms Regulations), a trafią na listę standardowych, „cywilnych” wyrobów, znajdujących się pod jurysdykcją Departament Handlu.
System kontroli eksportu…
Truizmem jest stwierdzenie, że kontrola eksportu (szczególnie uzbrojenia, tym bardziej w Stanach Zjednoczonych) jest sprawą skomplikowaną i niniejszy artykuł nie aspiruje do wyjaśnienia wszystkich jej meandrów, a ma jedynie za zadanie zarysowanie podstawowych cech. Upraszczając sprawę należy stwierdzić, że w USA istnieją dwa podmioty administracji rządowej, uprawnione do wydawania licencji eksportowych – Departament Handlu oraz Departament Stanu. O ile jednak w przypadku cywilnych produktów sprawa uzyskania licencji ze strony Departamentu Handlu nigdy nie stanowiła wielkiego kłopotu, o tyle przedsiębiorstwa amerykańskie od lat borykały się z anachronicznymi, wywodzącymi się jeszcze z czasów zimnej wojny przepisami dotyczącymi eksportu nie tylko materiałów typowo wojskowych, ale również licznych produktów podwójnego zastosowania.
Cechą charakterystyczną systemu jest istnienie dwóch list eksportowych, z których pierwsza tzw. „Munitions List” zawiera wykaz produktów i materiałów podlegających ścisłej kontroli eksportowej na podstawie przepisów ITAR, realizowanej przez Departament Stanu. Druga natomiast, tzw. „Commerce Control List” co do zasady zawiera produkty niezwiązane ze zbrojeniami i podlega pod przepisy EAR (ang. Export Administration Regulations) obsługiwane przez urzędników Departamentu Handlu. Ważnym jest podkreślenie, że dużo łatwiej jest uzyskać licencję na eksport produktu znajdującego się na tej drugiej liście, jednak w dalszym ciągu podlega on procedurze uzyskiwania zezwolenia.
… i jego „nowe” wcielenie
Podstawową zmianą związaną z niedawnym wejściem w życie dwóch tzw. „Final Rules” jest przeniesienie wielu produktów znajdujących się na liście Departamentu Stanu na tę znajdującą się w jurysdykcji Departamentu Handlu. Nie chodzi tu jednak o jakąś niewielką zmianę miejsca grupy przedmiotów podwójnego zastosowania (bo o te właśnie chodzi), a rzecz dotyczy nawet 75% produktów znajdujących się na „Munitions List”. Rzecz jasna urządzenia i materiały związane ściśle i wyłącznie z obronnością w dalszym ciągu pozostają na powyższej liście, jednak to nie one stanowić mogą o ewentualnym sukcesie eksportowym amerykańskich firm, a właśnie te mające cywilne zastosowania i tym samym najbardziej dochodowe. Zarówno sami urzędnicy jak i komentatorzy tych wydarzeń podkreślają, że jest to największa reforma systemu eksportowego Stanów Zjednoczonych od lat.
Ponadto dla przedmiotów przeniesionych z jednej listy na drugą utworzona została nowa klasyfikacja ich kontroli, tzw. „seria 600”. Zmienia ona zasady nadawania licencji niektórym typom wyrobów oraz służy do rozróżnienia pomiędzy materiałami i urządzeniami krytycznymi dla bezpieczeństwa USA a tymi, co do których należy stosować bardziej elastyczne podejście. Obok powyższego, reforma wprowadza także nową definicję przedmiotów specjalnych (ang. specially designed). W poprzednim stanie prawnym była ona na tyle szeroka, że podpadało pod nią wiele wyrobów, w nowym natomiast zastosowana zostaje nowatorska koncepcja, tzw. „catach and release”, pozwalająca na uniknięcie zaklasyfikowania produktu na listę Departamentu Stanu, poprzez odpowiedzenie na serię pytań wykluczających.
Jak wynika z powyższego, reforma nie jest tylko zwykłym przeniesieniem grupy produktów z jednej listy na drugą, ale stanowi jakościową zmianę systemu. Ów przełom ma potencjał wprowadzenia całkowitej zmiany gry dla znacznej liczby podmiotów gospodarczych zarejestrowanych w Departamencie Stanu jako firmy eksportujące swoje produkty. Spośród 5 tys. zarejestrowanych firm około 1 tys. znajdzie się w sytuacji, w której cała produkcja zmieni lokalizację z „Munitons List” na „Commerce Control List”, a większość pozostałych firm również znajdzie swoje liczne wyroby na tej drugiej liście.
Łyk życiodajnego powietrza w hermetycznej bańce?
Chociaż na rzeczywiste efekty reformy przyjdzie jeszcze poczekać, już dziś można wysnuć pewne wnioski w zakresie jej konsekwencji. Zaadaptowanie się firm sektora do nowej sytuacji powinno spowodować ożywienie eksportu – tak bardzo potrzebne amerykańskim przedsiębiorstwom zbrojeniowym w czasie drastycznych cięć w wydatkach obronnych i mającej miejsce sekwestracji. Biorąc jednak pod uwagę dotychczasowe nasycenie rynku produktami ich firm oraz fakt, że Stany Zjednoczone i tak od lat są największym eksporterem uzbrojenia, a także silną konkurencję z Europy, Rosji (i rosnącą z wielu innych państw), nie należy spodziewać się drastycznego wzrostu eksportu uzbrojenia i wyrobów pochodnych „made in USA”.
Krytycy reformy wskazują natomiast na konsekwencje natury humanitarnej i związanej z bezpieczeństwem. Rozluźnienie reżimu licencji związanych z ITAR ma potencjał by wpłynąć na dostępność pewnych urządzeń i przedmiotów w rejonach konfliktów. Zdaniem niektórych komentatorów słabsza kontrola oznacza ułatwienie uzbrojenia się przez różnego rodzaju grupy zbrojne, w tym te walczące z wojskami Zachodu. Ponadto zwiększony dostęp do przedmiotów podwójnego zastosowania sprzyjać będzie niektórym państwom (szczególnie Chinom) w pozyskiwaniu technologii i ich kopiowaniu, co dodatkowo zmniejszy dystans technologiczny dzielący to państwo od Stanów Zjednoczonych. Obydwa zaakcentowane zjawiska mogą sprzyjać osłabieniu strategicznej pozycji USA w perspektywie długoterminowej.
Podsumowując, znacząca liberalizacja kontroli eksportu, tak bardzo wyczekiwana przez amerykańskie przedsiębiorstwa zbrojeniowe, może okazać się ważnym czynnikiem wzmacniającym przemysłowy potencjał obronny tego państwa w perspektywie średnioterminowej. Istnieje jednak niewielkie prawdopodobieństwo jakiegoś znaczącego przełomu na globalnym rynku uzbrojenia, gdyż dotychczasowa wartość eksportu firm branży obronnej i tak stawia je na pozycji liderów, a wątpliwym jest aby zagraniczni nabywcy (również ci cywilni) w znacznym stopniu chcieli zwiększyć swoje uzależnienie od produktów z USA. Co więcej, jak zostało to już wskazane w poprzednim akapicie, ułatwiony dostęp do licznych, niemających bezpośredniego militarnego zastosowania produktów na rynkach zagranicznych, może zaowocować osłabieniem amerykańskiej pozycji na dłuższą metę.
Kamil Łukasz Mazurek – Ekspert CIM ds. Bezpieczeństwa międzynarodowego
Przeczytaj również:
- K. Mazurek, Budżet do remontu? O sekwestracji w wydatkach obronnych USA słów kilka
- Ł. Smalec, Obama idzie na wojnę…
- K. Mazurek, Koniec alternatywy dla „Patriotów”? Czyli MEADS problemów ciąg dalszy
- Ł. Smalec, J. Szczepanowski, A Szumilas, USA po wyborach – eksperci CIM o reelekcji Obamy (część I), (część II)
[…] K. Mazurek, ITAR do lamusa? Czyli najnowsza reforma systemu kontroli eksportu w Stanach Zjednoczonych wchodzi w … […]