BARBARA MARCINKOWSKA, Program Europejski
W połowie października francuskie media rozpoczęły kampanię przeciwko rządzącej partii PS (Partia Socjalistyczna), a zwłaszcza przeciwko prezydentowi Françoisowi Hollande, w związku ze sprawą, która otrzymała kryptonim ‘afera Leonardy’. Sprawa choć dramatyczna to jednak nie jest przypadkiem odosobnionym. Dlaczego więc gimnazjalistka pochodzenia romskiego stałą się pretekstem do poważnej krytyki rządu, oskarżeń o odejście od socjalistycznych ideałów i przedwyborczych obietnic, a nawet wycofania poparcia Socjalistów dla urzędującego prezydenta? Dlaczego stała się przyczyną szerszej debaty na temat sposobu traktowania Romów i kwestii nabywania obywatelstwa? Dyskusja na ten temat trwa już w mediach od kilku tygodni, warto więc przyjrzeć się konkretnym argumentom i historii procederu deportacji Romów z Francji.
Afera Leonardy – czyli o co poszło?
Leonarda – nastolatka, uczennica gimnazjum, Romka pochodząca z Kosowa, została zatrzymana przez policję 9 października br. podczas wycieczki szkolnej, na oczach nauczycieli i znajomych z klasy, a następnie deportowana z Francji razem z rodziną. Dlaczego? Rodzina Leonardy ubiegała się o prawo pobytu we Francji, na terytorium której przybywała już od ponad 4 lat, na podstawie prawa do azylu. W październiku 2013 wnioski o azyl zostały odrzucone, a rodzina została wydalona z kraju w trybie natychmiastowym (i właśnie tego elementem było „ściganie” przez policję młodej gimnazjalistki).
Sprawa wywołała zgrzyt zarówno w społeczeństwie, jaki i w środowisku lewicowym. Włączyło się w nią wiele organizacji pro-społecznych, w tym fundacja Réseau Education Sans Frontières (Nauka bez Granic [network]). Również scena polityczna doświadczyła zdecydowanego podziału. Socjaliści (PS) i partie lewicowe (np. Partie de Gauche) oskarżają rząd, a zwłaszcza ministra spraw wewnętrznych Manuela Vallsa o działania niehumanitarne i nieakceptowalne. Ponownie zadajmy pytanie „dlaczego?”. Przecież już za czasów poprzedniego prezydenta została podjęta walka przeciwko napływowi imigrantów pochodzenia romskiego. Co się zmieniło?
2010 – 2011: Sarkozy wyrzuca Romów
Wszystko zaczęło się w Grenoble w lipcu 2010 roku, kiedy to po serii przestępstw dokonanych z udziałem przedstawicieli społeczności romskiej Nicolas Sarkozy wygłosił przemówienie na temat bezpieczeństwa w państwie i problemu nielegalnej imigracji, wzywając poniekąd do przyspieszenia deportacji nielegalnie przebywających na terytorium Francji Romów i tym samym poprawy poziomu bezpieczeństwa. Wystąpienie jest znane jako „Przemówienie z Grenoble”.
W rezultacie przez wiele miesięcy obserwowaliśmy masowe wypędzenia Romów z Francji. Krajowe i zagraniczne media dostarczały zdjęć z likwidacji romskich obozów, z zatłoczonych lotnisk, Romów odsyłanych do Rumunii i Bułgarii, czy brutalnego traktowania wypędzanych przez policję. Polityka imigracyjna Francji doczekała się również reakcji międzynarodowych. I tak, podczas gdy Berlusconi przytakiwał ‘skutecznemu podejściu do problemu romskiego’, Bułgaria i Rumunia protestowały, a Unia Europejska potępiała i wdawała się z Francją w polemikę – co wypada, a co nie państwu należącemu do strefy Schengen i przestrzegającemu praw człowieka:
„The Committee therefore holds that the conditions in which the forced evictions of Roma camps took place in the summer of 2010 were incompatible with human dignity and constitute a violation of Article E (non discrimination) taken in conjunction with Article 19§8 (guarantees concerning deportation).”
Francja nie zgadzała się z międzynarodową krytyką, a Éric Besson – ówczesny minister ds. imigracji, integracji, tożsamości narodowej i solidarnego rozwoju, tłumaczył, że rząd stara się jedynie zapewnić wewnętrzne bezpieczeństwo i przestrzeganie prawa odnoszącego się do krótkiego pobytu na terytorium państwa. Sprawa ciągnęła się również podczas wyborów prezydenckich (2012 r.) i stała się ważnym elementem kampanii. Podczas gdy prawica zarzucała Sarkozemu niewystarczające rezultaty, lewica oskarżała go o nieprzestrzeganie praw człowieka, brak humanitaryzmu i nieprawidłowe podejście do problemu.
Socjaliści wcale nie lepsi?
Stało się – wybory wygrał socjalista. I to ten, który podczas kampanii wyborczej głośno protestował przeciwko nieludzkiemu traktowaniu Cyganów przez władze francuskie. Wydawać by się mogło, że była to ulga dla tysięcy Romów przebywających na terytorium kraju. Czas jednak pokazał, że nie do końca jest to prawdą. Już w sierpniu 2012 Le Monde donosił, że wydalanie Romów z terytorium Francji będzie kontynuowane, pomimo zmiany na stanowisku Ministra ds. wewnętrznych na socjalistę (Manuel Valls). Co więcej, według niektórych danych, za prezydentury Hollande deportowano więcej Romów niż za rządów Sarkozyego. W takim właśnie kontekście na scenę polityczno-medialnej walki wkroczyła – wbrew swej woli – piętnastoletnia Leonarda.
Skłócona Lewica
Afera polityczna została nazwana jej imieniem, a historia gimnazjalistki przyczyniła się do i tak narastającej krytyki rządu Françoisa Hollande. 19 października sprawa skomplikowała się jeszcze bardziej i w jej wyniku można mówić nawet o rozłamie w Partii Socjalistycznej, a dokładnie między deputowanymi a rządem.
Podczas gdy Manuel Valls wyraził swoje poparcie dla władz Doubs odpowiedzialnych za przeprowadzenie deportacji Leonardy i jej rodziny, posłowie PS, w tym rzecznik prasowy partii używają określeń typu „przerażający proceder”, „nieakceptowalne zachowanie”, „nie do zniesienia”. Prezydentowi Hollande i jego ministrowi zarzuca się niehumanitarne postępowanie podobne do tego za czasów prezydentury Nicolasa Sarkozy’ego – tak donośnie krytykowanego przez posłów lewicy (w tym PS). Francuski prezydent oskarżany jest ponadto o łamanie przedwyborczych obietnic, co nie jest zarzutem nietypowym dla polityków, ale w systemie opartym na silnej władzy prezydenta – lidera partii – może mieć znaczne skutki wizerunkowe dla całej partii i odwrócenie się jego elektoratu. Zarzuca mu się przede wszystkim opieszałość i brak postępów w przeprowadzeniu reformy polityki azylowej, niedotrzymanie słowa odnośnie poprawy warunków bytowych osób przeznaczonych do deportacji (w tym nieumieszczanie dzieci w ośrodkach dla imigrantów) oraz złamanie obietnicy o zakończeniu ograniczeń liczbowych dla legalizacji pobytu imigrantów.
Warto jednak zauważyć, że zgodnie z francuskim prawem rodzina Leonardy deportowana była słusznie – ojciec dziewczyny miał wyznaczony termin deportacji na 8 października. Matka postanowiła pozostać na terytorium Francji razem z dziećmi – nie udało się.
A więc dlaczego ?
Kwestia romskiej gimnazjalistki nie tylko spowodowała medialno-polityczną dyskusję, ale i doprowadziła do jawnej krytyki rządu przez przedstawicieli partii rządzącej. Nie bez znaczenia pozostaje również fakt, że oddźwięk afery jest na tyle silny, iż prezydent pozwolił dziewczynie na powrót do Francji – pod warunkiem jednak, że wróci sama, bez rodziny. Propozycja zresztą jest dość dziwna, biorąc pod uwagę, że dziewczyna jest niepełnoletnia; została też przez nią odrzucona.
Marion Maréchal-Le Pen (wnuczka Jeana-Marie Le Pena) zasugerowała, że deportacja Leonardy miała być swego rodzaju pokazem przeprowadzonym przez władze, oznaczającym brak akceptacji dla osób przebywających we Francji nielegalnie. Jeśli posłanka prawicowego Frontu Narodowego słusznie oceniła zamiary ministra Vallsa, trudno tu mówić o skuteczności i pozytywnych efektach tego zagrania. Konflikt polityczny związany z deportacją Romów, ciągnący się od kilku już lat przybrał właśnie na sile i tak jak nigdy jeszcze obraca się przeciw socjalistycznemu prezydentowi.
Dlaczego sprawa dziewczynki tak szokuje opinię publiczną? Wydaje się, że istotnym elementem jest tu zindywidualizowanie problemu. Na psychikę i wrażliwość ludzką bardziej oddziałuje przecież obraz nastoletniej dziewczynki wyciągniętej przez policję z autobusu szkolnego niż informacje o likwidacji nielegalnych obozów zlokalizowanych na przedmieściach miast. Ponadto warto zwrócić uwagę na argumenty rządu używane na poparcie tezy o konieczności deportowania Romów: według władz nie asymilują się oni ze społeczeństwem. Jednak przykład dziewczynki uczęszczającej do miejscowej szkoły wraz z francuskimi dziećmi dobitnie przeczy temu twierdzeniu.
Dyskusja jeszcze się nie skończyła, a ‘afera Leonardy’ zdobywa coraz to nowe wątki. W zeszłym tygodniu Front Narodowy i UMP zaczęły wysuwać postulaty o zlikwidowaniu możliwości nabycia obywatelstwa przez dzieci urodzone we Francji z rodziców będących nielegalnymi imigrantami (tzw. prawo ziemi). Pozostaje nam więc obserwować rozwój wypadków i kibicować losom dziewczynki, która niejako rozpętała polityczną burzę w Paryżu.
Barbara Marcinkowska – Ekspertka CIM ds. Francji i polityki europejskiej
Przeczytaj także:
- M. Makowska, Domknięta Europa
- Z. Bartol, W poszukiwaniu francuskiej multikulturowości
- M. Makowska, Migracja w Unii Europejskiej – kilka przykładów w dobie kryzysu
- P. Sopoćko, Demokracja w strachu
może na początku Francuzi powinni zastanowić się kto doprowadził do władzy w Kosowie bandę UCzK, która przeprowadziła czystki wsród kosowskich Romów zmuszając ich do ucieczki z kraju.
Problem nie dotyczy tylko Romów z Kosowa – to jest jedynie ostatnio nagłośniony przykład. Deportacja (czy też “pomoc w powrocie do domu” dotyczy Romów w ogóle. Głownie zresztą tych z Bułgarii i Rumunii.
[…] B. Marcinkowska, Na czym polega afera Leonardy? Czyli Francja, Romowie i rozłam w PS […]