Asian Programme Azja

Syberia – między Chinami a Rosją

JAKUB WOŁOSOWSKI, Program Azjatycki

Syberia stanowi 66% powierzchni Federacji Rosyjskiej, przy czym liczba mieszkańców to tylko ok. 20% populacji tego kraju. Dodatkowo od dwóch dekad zwiększa się liczba imigrantów z Chin, których obecnie jest ponad dwa miliony. Rosjanie, pomimo generalnie dobrych stosunków z ChRL, dopatrują się w tym zagrożenia.  Co warte zaznaczenia, Syberia jest obszarem wyjątkowo bogatym w zasoby naturalne. Złoża żelaza, złota, srebra, gazu ziemnego (ok. 30% światowych zasobów) – to tylko te najbardziej znane. Surowce Syberii są jedną z podstaw rosyjskiej gospodarki. Bez tego rejonu Rosja miałaby więc poważne problemy. I w tym kontekście, w przypadku zwiększającej się liczby imigrantów, pojawiają się obawy o jedność kraju. 

Wydaje się, że o ile obecnie nic nie zagraża integralności państwa, to w perspektywie najbliższych dziesięcioleci możemy mówić o początkach problemu. Liczba mieszkańców Federacji Rosyjskiej (FR) systematycznie się zmniejsza; jest to szczególnie widoczne na przykładzie dwóch okręgów obejmujących Syberię: Syberyjskim Okręgu Federalnym i Dalekowschodnim Okręgu Federalnym. Tymczasem sąsiadów z południa przybywa, a wraz z rosnącą liczbą obywateli rośnie zapotrzebowanie na surowce, a przede wszystkim na miejsce do życia. W Dalekowschodnim Okręgu Federalnym żyje nieco ponad 7 milionów mieszkańców (na ternie zajmującym 36% kraju). Tymczasem w najdalej wysuniętej na północ prowincji Chin – Heilongjiang – żyje ponad 38 milionów obywateli. Również w sąsiadującej z Rosją prowincji Jilin liczba mieszkańców znacznie przewyższa populację Syberii (ok. 27,5 mln).

Wielu Chińczyków, zwłaszcza z prowincji Heilongjiang, rusza więc na północ i północny zachód szukając  lepszych warunków bytowych. Osiedlają się często na ziemiach utraconych przez Chiny w 1860 roku na mocy  tzw. konwencji pekińskiej, którą do dziś wielu mieszkańców Państwa Środka uważa za niesprawiedliwą. Doskonale zdają sobie sprawę z tego także rosyjscy politycy.

W sierpniu premier Dmitrij Miedwiediew publicznie zabrał głos w tej sprawie. Po posiedzeniu rządu poświęconego problemom migracji powiedział: „To ważne, by nie dopuścić do tworzenia negatywnych zjawisk, np. formowania się enklaw złożonych z obywateli innych krajów. (…) Niestety, mieszka tam niewielu Rosjan i w mocy pozostaje zadanie uchronienia naszego Dalekiego Wschodu przed ekspansją sąsiednich państw”.* Co więcej, to nie pierwsza tego typu wypowiedź. Szerokim echem na całym świecie odbiły się w mediach słowa Władimira Putina z 2000 r.: „Za kilkadziesiąt lat Rosjanie będą tam mówić przede wszystkim po japońsku, chińsku i koreańsku.”*

W mediach rosyjskich i chińskich regularnie pojawiają się doniesienia o konfliktach między obywatelami Federacji Rosyjskiej a ludnością napływową. Dochodzi do nich najczęściej wtedy, gdy Chińczycy przejmują istotną rolę w gospodarce (jak np. wydobycie czy skup surowców), gdy dyktują nowe warunki i narzucają gorsze ceny. Rosjanie oskarżają ich o łamanie prawa, łapówki, niepłacenie podatków (zarzuty te nie są jednak stawiane Rosjanom w podobnych przypadkach). Dopóki imigranci z Chin utożsamiani byli z tanią siła roboczą albo tanimi towarami, ich obecność nie była postrzegana jako zjawisko negatywne. Problemy zaczęły się pojawiać się wraz z przejmowaniem przez nich realnych wpływów.

Jednak pomimo wielu takich drobnych konfliktów Rosja cały czas rozwija coraz ściślejszą współpracę z Chińską Republiką Ludową w zakresie gospodarki i energetyki. Szczególnie dla tego regionu. Jakie są tego przyczyny? Pomijając kwestie współpracy na arenie międzynarodowej (np. wspólne stanowisko w sprawie Syrii), istnieje jeden prozaiczny powód:  Federacja Rosyjska nie jest w stanie w pełni sama zagospodarować tych terenów. Rosja jest niejako skazana na współpracę z ChRL.

W tym układzie to kontynentalne Chiny mają lepszą pozycję – przewyższają FR liczbą mieszkańców i wynikami gospodarczymi. Rosja została sprowadzona do roli dostawcy surowców i prostych nieprzetworzonych towarów. Przeprowadzone w tym roku wspólne wojskowe manewry ChRL i Federacji Rosyjskiej zostały odebrane, jako odpowiedź na manewry amerykańsko-koreańskie i amerykańsko-filipińskie. Tyle że znowu – Chiny wyszły na tym lepiej wizerunkowo.

Chińczycy nie tylko powoli „kolonizują” rosyjski Daleki Wschód, ale starają się przekonywać przygranicznych mieszkańców do siebie. Nikogo nie dziwią rosyjskojęzyczne napisy na sklepach w chińskich miastach. Wiele z tych miast jest rozbudowywanych, prowadzone są w nich pokazowe inwestycje. Zresztą i bez tego rodzaju promocji, nawet etnicznym Rosjanom, często jest bliżej do Chińczyka zza Amuru niż do obywateli własnego państwa. Łączą ich wszakże te same problemy, zupełnie niezrozumiałe dla mieszkańca dalekiej, geograficznie i mentalnie, Moskwy.

Rosyjski rząd dostrzega ten problem. Świadczą o tym nie tylko publiczne wypowiedzi, ale także pierwsze podjęte kroki w kierunku utrwalenia kontroli nad  syberyjskim terytorium. Po pierwsze, powołano ministerstwo ds. Dalekiego Wschodu mające przejąć pieczę nad kilkoma programami poświęconymi regionowi. Jednym z nich jest ponowne zasiedlanie regionu przez ludność rosyjskojęzyczną. Do tej pory 400 rodzin z byłych radzieckich republik zdecydowało się na przesiedlenie. Jak donosi PAP, prezydent Putin zapowiedział też, że „mniejszości narodowe w Rosji muszą żyć pod parasolem kultury rosyjskiej, a imigranci, chcący w Rosji zamieszkać, muszą zdawać egzaminy z rosyjskiej historii i języka”.*

Jednak najsilniejszym sygnałem jest decyzja o przeniesieniu stolicy, a raczej (przynajmniej początkowo), części ważnych urzędów i instytucji państwowych sprawujących władzę. Chociaż oficjalnym powodem jest troska o zakorkowaną Moskwę, to wielu zdaje sobie sprawę, że prawdziwa przyczyna leży gdzie indziej. Obecnie rozważa się dwie propozycje. Pierwsza z nich mówi o przeniesieniu administracji na teren byłego sowchozu Kommunarka (gospodarstwo rolne, którego polskim odpowiednikiem jest PGR), który znajduje się niedaleko Moskwy. Drugi pomysł jest o wiele bardziej radykalny – przeniesienie stolicy za Ural. Przynajmniej części z ważniejszych urzędów. Skoncentrowanie urzędów i instytucji finansowych w europejskiej części Rosji hamuje rozwój pozostałych okręgów, zwłaszcza tych najbardziej oddalonych. Obszary te, wyludniają się nie tylko z przyczyn czysto naturalnych, ale także w dużej mierze z powodu migracji do stolicy i centrum kraju. Rosyjscy politolodzy zaznaczają, że jest to jedyny sposób, by zrównoważyć rozwój kraju i zapobiec rozpadowi Federacji. Jeśli Rosja chce dalej rządzić na Dalekim Wschodzie, to musi zadbać o te tereny i potwierdzić swoją władzę, która często faktycznie jest praktycznie niedostrzegalna.


* źródło: PAP

12 Responses

  1. Generalnie Syberia to najważniejsza część Rosji, nie tylko ze względu gospodarczych. Rosjanie w rozmowach podkreślają, że są państwem lub nacją azjatycką lub przynajmniej euroazjatycką, ale nie nigdy europejską. Pomimo że kolebka Rusi znajduje się przed Uralem (patrząc z naszej perspektywy), to podbój Syberii (bo to jednak był podbój, gdyż ktoś tam mieszkał na tych ziemiach) wykuł prawdziwą Rosję, obecną do dzisiaj.
    Decyzja o przeniesieniu stolicy byłaby radykalna, ale wpisywałaby się w ogólnoświatowy nurt przenoszenia uwagi na Daleki Wschód, gdy Europa upada.

    1. Wprawdzie kontakty z Rosjanami mam rzadkie, ale jeszcze nie spotkałem się z tym by samookreślali się jako azjacji, czy też euroazjacji, zawsze odwoływali się do wspólnoty Słowiańskiej 😉 Może to dlatego, że to byli raczej ludzie z Obwodu Kaliningradzkiego. Ciekawe info, dzięki.

  2. Fajny artykuł, zwłaszcza wątek zbliżenia Chin z Rosją to ciekawa kwestia, bo mimo imperialnych ambicji 2 państw, nie mowy oczywiście o równych warunków i traktowaniu. Wspólne manewry to propgandowa pokazówka, bo jeśli spojrzeć na fakty, to wymiana handlowa cały czas jest na stosunkowo niskim poziomie, Chińczycy kredytują rosyjskie spółki naftowe (Rosinieft) i żądają dostępu do rosyjskiego rynku surowców. W dluższej perspektywie Rosja chcąc utrzymać suwerenność gospodarczą, nie ma chyba alternatywy przed integracją z UE, co zresztą zdaje się rozumieć wstępując do WTO czy uznając oddolnie europejskie przepisy prawa konkurencji (wygrane arbitraże z Gazpromem). Wydaje mi się, że kwestą czasu jest także podpisanie umowy stowarzyszeniowej z UE, co da pełny dostęp do wspólnego rynku i narzuci konieczność modernizacji przestarzałej i skorumpowanej gospodarki i administracji. Mógłbyś właśnie coś skrobnąć na ten temat w przyszłości, bo geopolityczny kierunek rozwoju państw zawsze działa na wyobraźnię. pzdr Kuba!

  3. Powiem Ci Rafale, że również nie spotkałem się z Rosjaninem, który by twierdził, że jest Azjatą (Euroazjatą bywało), natomiast zawsze starali się pokazać, że są mentalnie i kulturowo bliżej Europy niż tego co za Uralem.
    Odnośnie wypowiedzi Kuby to zgadzam się w 100%. Rosja w dłuższej perspektywie jest skazana na Europę i podleganie europejskim regułom gry. Kraj ze 140 mln mieszkańców (i wymierający) nie jest w stanie być konkurentem i partnerem 1.3 mld Chin. Biorąc zaś pod uwagę główny cel polityki zagranicznej FR – wielobiegunowość, to jedynym rzeczywistym sojusznikiem w skali globu dla nich jest właśnie UE (również relatywnie słabnąca oraz osadzona na zasadach multilateralnych). Na oko szacuję, że za 20 lat rosyjskie biadolenie na hegemonizm USA przemieni się w identyczną gadkę odnośnie hegemonizmu Chin i próby ich balansowania.

    1. Hmmmm a skąd byli ci Rosjanie? Bo sądzę, ze to może być jakieś clue tej wymiany zdań 😉

      1. Istotnie, większość rozmów odbywałem z Rosjanami za Uralu, gdy podróżowałem nad Bajkał. Jednak potem spotkałem się z tym samym zdaniem, gdy poczytałem trochę o rosyjskiej geopolityce. Myśl sprowadzała się do tego, ze Rosja nigdy nie była i nie chce być krajem na wzór zachodniej Europy, a -40 stopni to nie mróz, 40% to nie wódka i 4000 km to nie odległość. Niby żart, ale jest w nim sporo prawdy, jaka jest tożsamość Rosji. Przynajmniej ja takie wiadomości zebrałem.

  4. Właśnie o to mi chodziło, że prawdopodobnie Kamil i Kuba pisza raczej o Rosjanach z europejskiej części kraju. Specjalistą nie jestem, jednak parę reportaży obejrzałam, i one bardzo potwierdzają to co Ty mówisz Rafale.
    Stąd moje pytanie 🙂

Comments are closed.