JAKUB BRZESZCZAK*
Po drugiej wojnie światowej Królewiec wraz z częścią Prus Wschodnich, bez żadnego sensownego uzasadnienia historyczno-geograficznego, dostał się w ręce Rosji. Poprzedni, niemieccy mieszkańcy byli bezwzględnie ścigani i tępieni. Ci, którzy przeżyli natarcie Armii Czerwonej, zostali zesłani do łagrów. Nowi osadnicy przybywali tu z najdalszych zakątków Rosji. Po wojnie z Kaliningradu uczyniono zamknięty obwód wojskowy, siedzibę floty bałtyckiej. Stalin chciał uczynić z eksklawy ostoję komunizmu – najbardziej radziecką ze wszystkich ziem ZSRR. Rzeczywistość okazała się jednak przewrotna. Młodym radzieckim oficerom stacjonującym w Kaliningradzie zdarzało się wyjechać za granicę, gdzie mogli poczuć „powiew Zachodu”. Oto samotna wyspa mogła stać się zarzewiem buntu. Stalin wiedział o tym i bezwzględnie tępił każdy przejaw krytyki wobec jedynie słusznego systemu.
Kaliningrad jest z pewnością regionem skomplikowanym. Ścierają się w nim dwa prądy: pruski i sowiecki. Zachodnioeuropejski i postsocjalistyczny. Liberalnej demokracji i radzieckiej niewoli. Miasto miało stać się bastionem totalitaryzmu. Jednak role się odwróciły. Idee demokracji i wolności słowa zaczęły przez Kaliningrad przenikać do Rosji… i dzieje się tak do dziś.
Władimir Putin w ostatnich wyborach prezydenckich uzyskał w tym okręgu tylko 47 % głosów. W 2010 roku protesty mieszkańców Kaliningradu doprowadziły do odwołania przysłanego przez Kreml gubernatora, Gieorgija Boosa. Manifestacje rozpoczęły się w zimie i z różnym natężeniem utrzymywały się do lata. Przychodziło na nie nawet 13 tysięcy osób powiązanych z różnymi opcjami politycznymi, od demokratów i liberałów, po zielonych i komunistów. Demonstracje były legalne, co w Rosji jest dość rzadkim zjawiskiem. Kilkanaście tysięcy protestujących to jak na owe czasy spora liczba, zważywszy, że w 13-milionowej Moskwie na manifestacje opozycji przychodziło wtedy po kilkaset osób.
W tutejszej Dumie od dawna zasiadają niezależni deputowani (niektórzy od dwunastu lat). Prokremlowskie władze niejednokrotnie starały się zastraszać niezwiązanych z nimi kandydatów lub utrudnić im start w wyborach. Jednak bardzo często takie działania nie dawały pożądanych rezultatów. W nienajgorszej kondycji pozostają również opozycyjne media.
Wybitna socjolożka z Bałtyckiego Uniwersytetu Federalnego, Anna Karpienko, oraz Dmitrij Oreszkin, znany moskiewski politolog, zgadzają się, że współczesne oblicze Kaliningradu zostało ukształtowane przez bliskość Zachodniej Europy, jej zasad, wartości i ustroju. Wielu mieszkańców Kaliningradu przynajmniej raz w życiu miało okazję być za granicą. Zmienia się również podejście do starej, pruskiej rzeczywistości, która, według badań Anny Karpienko, coraz częściej jest traktowana jako element miejscowej tradycji. Mieszkańcy Kaliningradu są najbardziej europejscy ze wszystkich regionów Federacji Rosyjskiej.
Dzięki porozumieniu, które niedawno weszło w życie, Kaliningradczycy będą mieli okazję jeszcze bardziej pogłębić znajomość Europy i jej kultury.
Mały ruch graniczny
Umowa o małym ruchu granicznym pomiędzy Polską a Rosją weszła w życie w lipcu 2012 roku. Rosjanie z Kaliningradu mogą odwiedzać przygraniczne tereny Polski (powiaty województw: warmińsko mazurskiego i pomorskiego) oraz Trójmiasto bez wiz, a jednie ze specjalną przepustką. Również zamieszkujący te rejony Polacy będą mogli odwiedzać Kaliningrad tylko ze specjalnym dokumentem. Przepisy nie są zbyt restrykcyjne, z przepustką można przebywać na terenie obcego państwa nawet 30 dni, trzy razy w ciągu sześciu miesięcy.
Tego, by Rosjanie nie przekraczali wyznaczonej strefy, mają pilnować policja i straż graniczna. Karą za nieprzestrzeganie przepisów będzie pięcioletni zakaz wjazdu na teren Unii Europejskiej.
Umowa ma duże znaczenie dla Polaków zamieszkujących przygraniczne powiaty, którzy wybierają się do Kaliningradu po tańszą benzynę i dla Rosjan, którzy do Polski przyjeżdżają na zakupy. Jej wejście w życie będzie miało pozytywny wpływ na biznes międzynarodowy oraz turystykę.
Jest to też sukces Moskwy w relacjach z Unią Europejską, z którą Rosja od dawna nie podpisała żadnej umowy. Stanowi nadzieję na rozwój ruchu bezwizowego pomiędzy UE a Rosją. Potwierdził to Siergiej Ławrow w Moskwie, w listopadzie ubiegłego roku, kiedy razem z polskim Ministrem Spraw Zagranicznych, Radosławem Sikorskim, podpisywali umowę o małym ruchu granicznym.
Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że aby umowa weszła w życie, trzeba było nagiąć unijne przepisy, według których mały ruch graniczny jest dozwolony w odległości 50 km od granicy. Tymczasem terytorium obwodu kaliningradzkiego ciągnie się na ponad 100 km od granicy polsko – rosyjskiej. Polsce, dzięki poparciu Niemiec, udało się przeforsować projekt jako wyjątek od reguły.
Efekty wejścia w życie umowy będziemy mogli zaobserwować po dłuższym czasie, choć trzeba przyznać, że najpewniej ułatwi ona zadanie „mrówkom” przemycającym przez granicę różne drobne przedmioty. Na razie Rosjanie domagają się zakazu handlu żywnością przywożoną do Kaliningradu przez Polaków i sprzedawaną prosto z bagażników samochodów. Właściciele kilku dużych firm handlujących żywnością po stronie rosyjskiej napisali nawet w tej sprawie pismo do władz obwodu. Mimo że nielegalny handel i przemyt istnieją, to gwałtownego rozwoju przestępczości raczej nie musimy się obawiać.
Kaliningrad – wnioski na przyszłość
Kaliningrad jest rozwijającym się regionem, który przyciąga coraz więcej turystów. Większość zabytków zniszczyli wprawdzie Sowieci, ale do zobaczenia pozostaje jeszcze mnóstwo gotyckich, poniemieckich kościołów. Odwiedzić można też grób Immanuela Kanta. Warta zobaczenia jest również Kosa Kurska. Wprawdzie plany stworzenia z obwodu Kaliningradzkiego Hong Kongu północy spełzły na niczym, to jednak wciąż przyciąga on nowych inwestorów i biznesmenów, również z Polski. Fanów futbolu ucieszy na pewno jeszcze jedna informacja. Podczas mundialu w 2018 roku, którego gospodarzem będzie Rosja, niektóre mecze odbędą się właśnie w Kaliningradzie.
Dostęp Rosjan do Kaliningradu jest ograniczony. Żeby tam zamieszkać muszą wykazać się odpowiednim dochodem, a sam obwód kaliningradzki jest oddalony od rosyjskiej granicy wiele kilometrów. Trudno się spodziewać, aby przez to terytorium do Rosji poniesiona została rewolucja demokratyczna. Faktem jednak jest, że w tym rejonie władza prezydenta Putina jest słabsza, co może być cegiełką wyjętą z twardego muru kremlowskiego reżimu. Na uwagę zasługuje również rola Kaliningradu w rozwoju relacji handlowych Federacji Rosyjskiej z krajami UE. Niepewny pozostaje wciąż status Kaliningradu, który w najbliższej dekadzie może ulec zmianie i przynieść pogłębienie relacji Unii Europejskiej z Rosją. Pytaniem pozostaje, jaki kształt będzie miała Unia za dziesięć lat – jej rozpad lub osłabienie raczej nie będzie sprzyjał pogłębieniu wzajemnych stosunków.
Kaliningrad pozostaje wyspą, na której funkcjonuje coraz bardziej przestarzały, „putinowski” model władzy, otoczoną morzem nowoczesnej demokracji. Region ten może stać się przyczółkiem Rosji w UE, ale jego emancypacja może okazać się niebezpieczna dla władz na Kremlu. Żeby przekonać się jak będzie wyglądała przyszłość Kaliningradu, będziemy musieli poczekać kilka lat.
*Jakub Brzeszczak – współpracownik CIM, student stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie (specjalność – Studia Wschodnie). Członek koła naukowego „Homo Politicus”. Interesuje się polityką wschodnią, krajami Partnerstwa Wschodniego.
[…] J. Brzeszczak, Kaliningrad – przyczółek Rosji w UE? […]
[…] Jakub Brzeszczak, Kaliningrad – przyczółek Rosji w UE? […]
[…] J. Brzeszczak, Kaliningrad – przyczółek Rosji w UE? […]