MATEUSZ MAŁEK, Program Azjatycki
Rok 2012 jest w Korei Południowej rokiem wyborczym. I to w podwójnym wydaniu, gdyż po rozstrzygniętych w kwietniu wyborach parlamentarnych, w grudniu Koreańczycy wybierać będą nowego prezydenta. Ponieważ kadencja parlamentu trwa w Korei 4 lata, a prezydencka 5, sytuacja by w jednym roku odbywały się obie elekcje zdarza się raz na 20 lat. W niedawnych wyborach parlamentarnych zwycięstwo odniosła konserwatywna Partia Saenuri, związana z obecnym prezydentem Lee Myung-bak’iem. To kto zostanie jego następcą, w znacznym stopniu zdeterminuje następne 4 lata koreańskiej polityki oraz to, w jaki sposób układać się będzie współpraca między władzą wykonawczą, a ustawodawczą. System polityczny w Korei Południowej bliższy jest systemowi prezydenckiemu dlatego też nadchodzące wybory można uznać za szczególnie ważne. Choć pozostały do nich jeszcze dwa miesiące, warto już teraz przybliżyć sylwetki kandydatów i potencjalne następstwa zwycięstwa każdego z nich.
Największym faworytem (a właściwie faworytką) jest urodzona w 1952 r. Park Geun-hye z rządzącej Partii Saenuri. Podczas kwietniowych wyborów parlamentarnych jej partia odniosła niespodziewane zwycięstwo, pomimo długo utrzymującego się wcześniej niskiego poparcia. To właśnie Park, która w grudniu 2011 r. została przewodniczącą Partii była w dużej mierze autorką jej sukcesu. Także teraz wydaje się być główną kandydatką do objęcia posady prezydenta. Jej kandydaturze towarzyszą jednak spore kontrowersje. Dotyczą one głownie faktu, że jest córką dyktatora Park Chung-hee, który przez niemal dwadzieścia lat niepodzielnie rządził Koreą Południową – począwszy od zamachu stanu z 1961 r. aż do swojej nagłej śmierci w 1979 r. (został wówczas zastrzelony podczas kłótni przez jednego z bliższych współpracowników). Sama Partia Saenuri jest zresztą bezpośrednią kontynuatorką Demokratycznej Partii Republikańskiej, która stanowiła jego zaplecze polityczne w czasach dyktatury. Jak się nietrudno domyślić, kandydatura córki byłego dyktatora jest dla ludzi związanych wcześniej z opozycją demokratyczną swoistym policzkiem. Pikanterii dodaje fakt, że Park jest kobietą, do tego niezamężną. W dość konserwatywnym społeczeństwie koreańskim kobieta na stanowisku prezydenta byłaby sporym szokiem. Należy przy tej okazji zaznaczyć, że Partia Saenuri, a tym samym pani Park, popierana jest głównie przez starszą i bardziej konserwatywną część społeczeństwa, podczas gdy liberalna młodzież sympatyzuje częściej z lewicą. Stąd też jest niejako paradoksalne, że być może pierwsza kobieta-prezydent w Korei, a także jedna z pierwszych w całej Azji, wywodzić będzie się z partii konserwatywnej. Pisząc o Park Geun-hye można dodać, że jest ona inżynierem. Skończyła Elektrotechnikę na Uniwersytecie Sogang w Seulu. Od lat dziewięćdziesiątych jest związana z Wielką Partią Narodową (obecna Partia Saenuri). Wcześniej w latach 1974 – 1979 była Pierwszą Damą, po tym jak jej matka zginęła w zamachu zorganizowanym na jej ojca przez agentów północnokoreańskich.
Można oczekiwać, że w razie zwycięstwa Park nie zmieni dotychczasowych priorytetów polityki – zwłaszcza w kwestii relacji z Koreą Północną i radzenia sobie z jej programem nuklearnym, a także sojuszu z USA. Równocześnie jednak należy podkreślić, że to nie kwestie polityki zagranicznej są głównym elementem debaty publicznej w Korei, a sytuacja wewnętrzna, zwłaszcza pogarszające się warunki bytu. Coraz więcej Koreańczyków narzeka na rosnące koszty życia oraz na coraz trudniejszą sytuację na rynku pracy. W Korei zaistniał bowiem podobny jak w Polsce proces nadmiernego (w stosunku zapotrzebowania rynku pracy) parcia do uzyskania wyższego wykształcenia. Wykształcenia, które obecnie nie daje już niestety gwarancji zatrudnienia na niezwykle konkurencyjnym koreańskim rynku pracy. Aż jedna trzecia zatrudnionych w Korei pracuje na umowach czasowych lub w niepełnym wymiarze. W rezultacie małżeństwa w Korei zawierane są w coraz późniejszym wieku, obniża się również współczynnik dzietności, a poziom frustracji wśród młodych ludzi rośnie. Należy przy tym zaznaczyć, że państwowe wydatki socjalne w Korei wynoszą mniej niż 50% średniej państw OECD. Także niemal wszyscy kandydaci (łącznie z Park Geun-hye) zapowiadają pewne ich zwiększenie. Podkreśla się przy tym, że nie powinno być to dla Koreańskiego budżetu nadmiernym problemem w bliskiej perspektywie; tym bardziej, że w 2011 r. dług publiczny był w Korei szacowany na ok. 33%. Wynika to z faktu, iż kosztowne wydatki, takie jak służba zdrowia czy edukacja, są ponoszone bezpośrednio przez obywateli. Wydaje się jednak, że o ile wszyscy kandydaci deklarują chęć zmiany koreańskiego modelu gospodarczego, to w największym stopniu powiązana z dotychczasowymi elitami politycznymi i biznesowymi Park Geun-hye będzie w tych zmianach najmniej radykalna.
Głównym kontrkandydatem do prezydenckiego fotelu dla Park będzie urodzony w 1953 r. Moon Jae-in ze Zjednoczonej Partii Demokratycznej – bliski współpracownik poprzedniego prezydenta Roh Moo-hyun’a. Jego ojciec był uchodźcą z Korei Północnej. Moon wychowywał się w biednej rodzinie, a mimo to rozpoczął studia prawnicze na Uniwersytecie Kyunghee, z których został jednak wydalony za udział w protestach przeciwko wprowadzeniu przez Park Chung-hee tzw. konstytucji Yushin w 1972 r., która niejako uprawomocniała niedemokratyczny charakter rządów w Korei. Choć udało mu się potem zdać pozytywnie egzaminy sędziowskie nie mógł podjąć pracy w zawodzie ze względu na swoją przeszłość. W latach osiemdziesiątych działał na rzecz ochrony praw człowieka w Korei, a także był współzałożycielem „Hankyoreh” – jednej z najważniejszych koreańskich gazet lewicowych. Wówczas też związał się z późniejszym prezydentem Roh Moo-hyun’em. 16 września 2012 r. został oficjalnie nominowany na kandydata na prezydenta z ramienia Zjednoczonej Partii Demokratycznej.
Ze względu na pochodzenie, choć nie tylko, kandydatowi lewicy bardzo bliskie są kwestie związane z Koreą Północną. To za rządów wywodzących się z tego samego obozu politycznego Kim Dae-junga oraz Roh Moo-hyun’a prowadzona była bowiem tzw. „polityka słoneczna”, która pozornie otworzyła Północ na świat i za którą między innymi Kim Dae-jung otrzymał pokojową nagrodę Nobla. Należałoby się spodziewać, że w razie wyboru prezydent Moon nawiąże do tego dziedzictwa. Mówił on zresztą, że poczyni wszelkie starania aby na nowo ożywić współpracę między-koreańską, a także rozwiązać północnokoreańską „kwestię nuklearną”. Choć chyba tylko Moon wie obecnie jak chce tego dokonać.
Należy jednak zauważyć, że obecnie sytuacja wygląda inaczej niż 10 lat temu gdy prezydentem był Roh, i że to nie kwestie interkoreańskie, a problemy gospodarcze będą głównym elementem debaty. Moon, podobnie jak inni kandydaci zakłada zwiększenie wydatków i zabezpieczeń socjalnych. Będzie on prawdopodobnie bardziej radykalny niż Park Geun-hye, próbując przeorganizować cały koreański model gospodarczy. Wielu Koreańczyków prezentuje bowiem pogląd, że głównym beneficjentem koreańskiego wzrostu gospodarczego są wielkie korporacje (tzw. chaebol’e), uniemożliwiające mniejszym konkurentom wejście na rynek. Jak twierdzi Moon, idea wolnego rynku została w Korei wypaczona od czasów rządów generała Park Chung-hee, który stworzył system korupcjogennych zależności między politykami, a przedstawicielami wielkiego biznesu. Podkreśla on więc konieczność zwiększenia regulacji chaebol’i. Co jednak istotne, tę kwestię można znaleźć również w programie Park Geun-hye. Owe podobieństwa programów prawicy i lewicy mogą oznaczać, że w praktyce debata ekonomiczna między kandydatami oznaczać będzie swoistą licytację „kto da więcej”.
Potencjalnym czarnym koniem wyścigu prezydenckiego może być urodzony w 1962 r. Ahn Choel-soo startujący jako kandydat niezależny. Jest on uważany za swoistą gwiazdę polityki koreańskiej. Sprawuje obecnie funkcję dziekana na Graduale School of Convergence Science and Technology Uniwersytetu Seulskiego, uważanego w Korei za najbardziej prestiżową uczelnię. Choć Ahn uzyskał doktorat na Uniwersytecie Seulskim z Fizjologii, to zasłynął zwłaszcza jako komputerowy samouk i współzałożyciel firmy AhnLab tworzącej oprogramowanie antywirusowe i zajmującej się bezpieczeństwem internetowym. Studiował później również na Uniwersytecie w Pensylwanii, a także uzyskał MBA na Wharton School. Znany jest także z działalności filantropijnej. Ahn uważany jest za biznesowego geniusza i potencjalny głos młodego pokolenia rozczarowanego dotychczasową elitą polityczną. Pomimo swojego „biznesowego” pochodzenia Ahn jest jednym z głównych krytyków nie tylko obecnego koreańskiego modelu politycznego, ale przede wszystkim ekonomicznego, który jak stwierdził: „powiększa różnice między biednymi i bogatymi oraz uniemożliwia migracje pomiędzy klasami społecznymi”. Nie różni się zatem od innych kandydatów, choć zdecydowanie bliżej mu do Moon Jae-in niż do Park Geun-hye. Część krytyków, zresztą nie bez słuszności, zarzuca mu pewien populizm, w owym nawoływaniu do zmiany całego obowiązującego obecnie koreańskiego modelu społecznego. Nie sposób jednak nie zauważyć, że to on najlepiej wyraża poglądy obecnego młodego pokolenia. Co znamienne, podczas konferencji prasowej 19 września, na której ogłaszał swą chęć startowania w wyborach ani razu nie wspomniał o Korei Północnej.
Nie da się ukryć, że głównym faworytem do zwycięstwa jest Park Geun-hey. Oprócz jej dwóch głównych kontrkandydatów w wyborach wystartuje jeszcze kilku przedstawicieli pomniejszych sił politycznych, jednak nie należy się spodziewać by mogli oni zdobyć więcej niż kilka procent głosów. W większości sondaży przeprowadzonych od początku tego roku to Park zdobywała ok. 40% poparcia przy jedynie ok. 20% zarówno dla Ahn Choel-soo, jak i dla Moon Jae-in. Taki rezultat dawałby bezapelacyjne zwycięstwo Park, gdyż w Korei nie przeprowadza się drugiej tury wyborów i zwycięzcą zostaje osoba, która w pierwszej turze zgromadziła najwięcej głosów.
Zupełnie inaczej wyglądałaby jednak sytuacja, gdyby Park starła się tylko z jednym kandydatem opozycji. Choć w większości sondaży również w takiej sytuacji to ona odniosłaby zwycięstwo zdobywając ponad 40% głosów to jednak różnica między głównymi kandydatami była bardzo niewielka, a w niektórych sondażach zdarzało się, że to Park była pokonaną. Co ciekawe, znacznie bliższe siebie były rezultaty sondaży gdy ścierali się Park Geun Hey oraz Ahn Cheol-soo, niż gdy Park była konkurentką Moon Jea-in’a.
Sondaże pokazują dość wyraźnie, że zaplecze polityczne Park jest stabilne i oscyluje wokół 40% społeczeństwa, podczas gdy opozycja jest podzielona i wystawiając kilku kandydatów przekreśla swoje szanse na zwycięstwo. Sytuacja taka miała miejsce już w 1987 r. podczas pierwszych wolnych wyborów prezydenckich, gdzie o urząd prezydenta ubiegali się dwaj dawni opozycjoniści: Kim Dae-jung oraz Kim Young-sam zdobywając odpowiednio 27% i 28% głosów i umożliwiając zwycięstwo bezpośrednio związanemu z dawną dyktaturą Roh Tae-woo, który uzyskał jedynie niecałe 37% głosów.
Sądzą jednak, że nadchodzące wybory mogą przynieść zmianę. Wielu obserwatorów sugeruje, że Anh może wycofać się ze startu na krótko przed wyborami i „oddać” swoich wyborców Moon Jae-in’owi. W tym sensie start Ahn może być odbierany jako celowa zagrywka opozycji mająca na celu przekonanie do siebie możliwie jak największej liczby dotychczas nie zainteresowanych polityką młodych wyborców, dla których atrakcyjna jest przede wszystkim sama sylwetka Ahn. Ponieważ programowo zarówno Ahn, jak i Moon są do siebie zbliżeni, tego rodzaju sojusz może zakończyć się powodzeniem. Wówczas wyniki mogą być bardzo zbliżone i nie jest wykluczone, że Park Geun-hye poniesie porażkę. Warto zwrócić uwagę na datę ogłoszenia chęci kandydowania zarówno przez Moon, jak i Ahn. Zrobili to odpowiednio 16 i 19 września. Czy taka bliskość dat jest przypadkowa, czy świadczy ona o wcześniej zawiązanym sojuszu – trudno powiedzieć. Okaże się to dopiero w grudniu. Na pewno jednak można stwierdzić, że jeśli do wyborów stanie cała trójka to szanse na zwycięstwo opozycji będą minimalne. Do 19 grudnia pozostało jednak jeszcze trochę czasu więc teoretycznie wszystko może się wydarzyć.
Z pewnością warto śledzić przebieg sytuacji bo wyniki wyborów będą miały istotny wpływ na całokształt sytuacji w Azji Północno – Wschodniej. Tym bardziej, że ledwie kilka miesięcy temu w wyniku śmierci dotychczasowego przywódcy Kim Jong-ila, doszło do zmiany na szczycie w Korei Północnej i trudno ciągle jednoznacznie określić w jakim kierunku pójdzie jego następca Kim Jong-un. Również w Chinach dojdzie niedługo do długo oczekiwanej zmiany warty. Wszystko to sprawia, że najbliższa przyszłość w regionie może się okazać dalece nieprzewidywalna.
Chciałbym dodać, że zgodnie z moim przewidywaniami, we wtorek 6 listopada obaj kandydaci opozycyjni: Ahn Cheol-soo oraz Moon Jae-in zapowiedzieli połączenie sił aby skuteczniej przeciwstawić się Park Geun-hye. Równocześnie jednak nie powiedzieli jeszcze kto konkretnie będzie reprezentować opozycję w nadchodzących wyborach. Do porozumienia w tej kwestii oba sztaby wyborcze muszą dojść przed 26 listopada, kiedy mija ostateczny termin rejestracji kandydatów. Teoretycznie sojusz może więc jeszcze zostać zerwany jednak kompromitowałoby to zarówno Moon, jak Ahn. Moim zdaniem wspólnym kandydatem opozycji będzie Moon Jae-in, choć wydaje się, że ma mniejsze szanse w starciu z Park Geun-hye niż Ahn Cheol-soo. Dysponuje jednak poparciem Zjednoczonej Partii Demokratycznej oraz nieporównywalnie większym doświadczeniem politycznym. Sądzę więc, że to on 19 grudnia stanie w szranki z kandydatką Partii Saenuri.
[…] M. Małek, Kto będzie następnym prezydentem Korei Południowej? […]
[…] M. Małek, Kto będzie następnym prezydentem Korei Południowej? […]
[…] M. Małek, Kto będzie następnym prezydentem Korei Południowej? […]
[…] M. Małek, Kto będzie następnym prezydentem Korei Południowej? […]