ANITA SĘK, Youth Eastern Partnership Programme
Julia Tymoszenko zarządza głodówkę w więzieniu. Media obiegają zdjęcia pobitej byłej premier Ukrainy. Kolejni europejscy politycy, na czele z całą Komisją Europejską, przygotowują się do bojkotu EURO 2012. By uniknąć kompromitacji, prezydent Wiktor Janukowycz odwołuje szczyt szefów państw Europy Środkowej w Jałcie. Co się dzieje z Ukrainą?
‘Pomarańczowa rewolucja’ z 2004 r., kiedy to ukraińskie społeczeństwo wyszło na ulice nie zgadzając się na wyborcze fałszerstwa Leonida Kuczmy i mającego przejąć po nim prezydencką władzę politycznie namaszczonego Janukowycza, jest dzisiaj już tylko wspomnieniem. Po hurra-euro-entuzjastycznej pomarańczowej koalicji Wiktora Juszczenki i ‘pięknej Julii’ Tymoszenko pozostał niesmak burzliwych kłótni, naburmuszonej wypchnięciem ze swej strefy wpływów rozdrażnionej Moskwy, zbyt podnieconej ‘przebudzeniem sąsiada’ Warszawy i nieśmiało zaintrygowanej Brukseli, która w końcu mogła choć na krótką chwilę zobaczyć, że na Wschodzie nie musi być zawsze bez zmian. Klęska ‘pomarańczowych’ uświadamia jednak pragmatycznie boleśnie, że żadna transformacja Europy Wschodniej, Kaukazu i Azji Centralnej nie będzie miała miejsca bez udziału Rosji.
Chcąc przytrzeć nosa Moskwie często w Polsce lekceważymy fakt, jak ważnym krajem jest dla Rosjan Ukraina. Historycznie, kulturowo, językowo, mentalnościowo są to dwa narody zespolone ze sobą, pomiędzy którymi nawet linia graniczna nie jest dokładnie wyznaczona.
Usytuowanie Ukrainy między dwoma wielkimi projektami politycznymi świata zachodniego i euroazjatyckiego: Unią Europejską i Federacją Rosyjską, od ponad 20 już lat, tj. od początku istnienia Ukrainy jako niepodległego państwa, stanowiło o założeniach polityki zagranicznej Kijowa. Najważniejszym z konceptów już od czasów Kuczmy jest ‘polityka wielowektorowa’, która zakłada, że specyficzny balans między Brukselą i Moskwą gwarantuje największą korzyść.
Jak stwierdza Taras Kuzio, dla elit:
“it makes a lot of sense to be able to play East and West against each other and reap the benefits of having and maintaining ties to both (…), [while] maintaining a sovereign state and their power.” [1]
Zachwianie tego balansu doprowadziło ‘obóz pomarańczowych’ do politycznego niebytu. Jak przemawiał w 2006 do Verhovnej Rady Janukowycz – nowo wybrany premier:
“the new government sees its task in becoming a player which is strong, self-sufficient and therefore interesting to Brussels instead of role played by Ukraine till now – the role of a ‘beggar’ in the EU negotiations. (…) [R]estoration of mutually advantageous good neighbourhood with Russia (…) [is] an obligatory condition to a rapid economic development (…) [and is] guided by the national interests only.”[2]
Z jednej strony Janukowycz powrócił więc (do pewnego stopnia) na rosyjskie łono, z drugiej zostawił sobie jednak szeroko otwartą furtkę dla integracji z UE. Perspektywa członkowstwa jednak nie nadeszła, ani w czasach ‘pomarańczowej rewolucji’, ani w odpowiedzi na bardziej pragmatyczne poczynania lidera Partii Regionów, co musiało doprowadzić do rozczarowania Kijowa Unią. Jak wymsknęło się niefortunnie byłej unijnej Komisarz ds. zagranicznych i europejskiej polityki sąsiedztwa Benicie Ferrero-Waldner: „dla Ukrainy drzwi do UE nie są ani zamknięte, ani otwarte”, potwierdza brak jakiejkolwiek strategii wobec wschodniego sąsiedztwa.
Taką strategią miała być polsko-szwedzka inicjatywa nowego programu wzmacniającego współpracę z Europą Wschodnią i Kaukazem: „Partnerstwa Wschodniego”, przyjętego w Kijowie jednak z wielką dozą dystansu, gdyż stawiające tego lidera współpracy z UE o ambicjach członkowskich obok krajów postrzegających Unię na zupełnie innym poziomie kooperacji, typu Białoruś czy Azerbejdżan.
W ramach negocjacji liberalizacji systemu wizowego, umowy stowarzyszeniowej (Association Agreement) oraz pogłębionej umowy o wolnym handlu (Deep and Comprehensive Freet Trade Association DCFTA) Bruksela proponuje Ukrainie integrację na poziomie „everything but institutions”, ale Kijów odpowiada, że za przyjęcie 40% acquis communautaire i bolesne społeczno-polityczno-ekonomicze reformy ma prawo oczekiwać więcej niż tylko moralnego i symbolicznego finansowego wsparcia unijnego (zobacz też analizę negocjacji DCFTA: A. Sęk EU-Ukraine DCFTA Negotiations. It is more than the Economics!).
Europejscy liderzy z kolei odpowiadają, że to Ukraina musi najpierw udowodnić, że jest dojrzałym demokratyzującym się krajem, gotowym do poważnej rozmowy, i wytykają ukraińskim elitom błędy, począwszy od ‘sułtanicznego’ stylu sprawowania rządów przez Janukowycza.[3] Dlatego też droga do ratyfikacji wstępnie podpisanych w marcu b.r. AA i DCFTA zapowiada się na długa i pełną wzajemnych uwag i animozji. Zgodnie z przyjętą zasadą ‘warunkowości’ („conditionality”), parlamenty narodowe krajów członkowskich UE oraz Parlament Europejski mogą odmówić ratyfikacji umów jeśli Kijów nie spełni swoich zobowiązań związanych z demokracją i ochroną praw człowieka. Walka o pryncypia już się rozpoczęła. Papierkiem lakmusowym dla Kijowa jest zarówno sprawa Tymoszenko, jak i prawidłowe zorganizowanie wyborów parlamentarnych w październiku 2012 r. Wcześniej o żadnym postępie w rozmowach nie może być mowy. Pytanie dla nas wszystkich, a przede wszystkim dla europejskich liderów: czy takie postawienie relacji europejsko-ukraińskich nie izoluje Ukrainy i nie wpycha jej w otwarte ramiona Rosji?
Na Ukrainie jest wiele do naprawy. We wrześniu 2010 Sąd Konstytucyjny uznał ‘pomarańczowe’ poprawki do konstytucji, odbierające większość kompetencji prezydentowi na rzecz parlamentu, za bezprawne. Dzisiaj Ukraińcy funkcjonują w niezmienionym od lat 90. systemie generującym polityczno-prawne konflikty. Pospiesznie wprowadzone nowe prawo wyborcze zostało skrytykowane przez Komisję Wenecką Rady Europy m.in. za podniesienie progu wyborczego z 3% do 5% oraz za zakazanie udziału w wyborach bloków wyborczych. Zgodnie z corocznym raportem nt. naruszeń praw człowieka Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, Ukraina zajmuje 45 miejsce, za nią są już tylko Rosja i Turcja. Poufna informacja parlamentarnego DG EXPO nie pozostawia złudzeń: „ataki na aktywistów praw człowieka i anty-opozycyjny kurs stają się międzynarodowym wstydem Ukrainy”. Tak jak i zesłanie na trzy lata kolonii karnej, ogromny mandat oraz trzyletnie wykluczenie z życia politycznego byłej premier Tymoszenko. Uniemożliwienie jej wzięcia udziału nie tylko w parlamentarnych wyborach br., ale i w prezydenckich w 2015 właściwie eliminują tę największą konkurentkę Janukowycza z politycznego życia.
Dziś nie tylko relacje unijno-ukraińskie, ale cała „polityka zagraniczna Ukrainy znajduje się na rozdrożu – nie między Zachodem a Wschodem, ale między znaczeniem i jego brakiem”. A przecież dopiero kilka miesięcy temu podczas 15 Szczytu UE-Ukraina Przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy wierzył, że “[h]opefully it is the beginning of the important period in which we can fully share common values and common interests”.
Polityka Polski wobec Ukrainy była zawsze powodowana romantyczną wizją starszego brata i adwokata Kijowa w Brukseli. Tak długo jednak jak Ukraińcy sami nie zdecydują się na pełną wyrzeczeń integrację z Zachodem, tak długo Warszawa nie będzie w stanie nic więcej zrobić. Szczyt państw Europy Środkowej miał szansę być dobrą formą nacisku na Kijów, dlatego uważam, że jego bojkot i w końcu zawstydzające jego odwołanie przez Janukowycza to porażka przywódców europejskich – przegapili oni bowiem moment w którym mogli rzeczywiście wpłynąć na ukraińskie elity. Izolacja i potępienie urażają dumę, a to nigdy nie jest dobrym punktem wyjścia do jakichkolwiek poczynań w polityce międzynarodowej. Bruksela powinna przyjąć pragmatyczną pozycję. Zaproponowanie Ukrainie członkowstwa, które wszak i tak nie nastąpiłoby w ciągu kolejnej dekady, w zamian za spełnienie wyśrubowanych wymagań, powinny nadać relacjom nowego impetu, a jednocześnie pozwolić UE na większą kontrolę wschodniego sąsiedztwa.
[1]T. Kuzio, “Ukraine. Muddling Along”, in Sharon L. Wolchik, Jane L. Curry (ed.), Central and East European Politics : From Communism to Democracy, Lanham : Rowman & Littlefield, 2011, p.362.
[2] Cited in: A. E. Stent, “The Lands in between: the New Eastern Europe in the 21st Century”, in Hamilton, Mangott, op.cit.27.
[3] A. J. Motyl, “The New Political Regime in Ukraine – Toward Sultanism Yanukovych-Style?”, Great Debate Paper, No. 10/06, July 2010, Cicero Foundation.
[…] Anita Sęk, Co z tą Ukrainą? […]
[…] A. Sęk, Co z tą Ukrainą? […]
[…] A. Sęk, Co z tą Ukrainą? […]