MARTA MAKOWSKA
Ponad rok po obaleniu Hosniego Mubaraka, w Egipcie wreszcie odbędą się demokratyczne wybory prezydenckie. Sprawująca tymczasowe rządy Najwyższa Rada Wojskowa wyznaczyła ich termin na 23 i 24 maja. Po wyborach ma przekazać władzę demokratycznie wybranemu cywilnemu prezydentowi. Równolegle toczą się prace nad nową konstytucją Egiptu, która miałaby być gotowa jeszcze przed wyborami. W celu jej opracowania Parlament powołał 100-osobową Grupę. Nie wiadomo jednak czy uda się osiągnąć zamierzony plan – dwa dni temu prace grupy zostały zawieszone po zakwestionowaniu jej składu przez sąd administracyjny w Kairze.
Niedotrzymywanie obietnic
Bractwo Muzułmańskie, które jest najliczniejszym ugrupowaniem w Parlamencie (Partia Wolności i Sprawiedliwości zdobyła blisko 43% głosów w wyborach przeprowadzonych pod koniec zeszłego roku) wystawiło swojego kandydata, pomimo wcześniejszych deklaracji, że tego nie zrobi. Twarzą partii jest Chairat al-Szatir – jeden z najbardziej prominentnych biznesmenów w kraju oraz wiceprzewodniczący partii, zajmujący się jej finansami. Wydaje się, że Bractwo zapragnęło wykorzystać sytuację niezadowolenia społeczeństwa z obecnych rządów wojskowych, które posądza się o chęć utrzymania władzy nawet po majowych wyborach. Insynuacje, jakoby kandydat silnego Bractwa miał stanowić jedyną wystarczająco silną przeciwwagę dla marionetkowych kandydatur forsowanych przez Najwyższą Radę nie przekonują środowisk liberalnych i świeckich. Wyrażając swoje niezadowolenie z niesłowności Bractwa, opozycja obawia się islamizacji państwa pod rządami ugrupowania, które przez ostatnie dziesięciolecia było nielegalnym, aczkolwiek popularnym ruchem.
Gorsza wersja Mubaraka
Kolejnym zaskoczeniem dla międzynarodowej opinii publicznej (ale tez dla samych Egipcjan) było zgłoszenie kandydatury generała Omara Sulejmana. Jego oficjalne zgłoszenie wpłynęło do komisji kilkadziesiąt minut przed upływem terminu (8 kwietnia). W najgorętszym okresie starć arabskiej wiosny w Egipcie generał Sulejman został mianowany wiceprezydentem kraju, wcześniej był również szefem egipskiego wywiadu. Dla znacznej części społeczeństwa jest on uosobieniem poprzedniego reżimu, w którego obalenie włożono ogrom energii. Sam Sulejman odcina się od polityki prezydenta Mubaraka przywołując niepopularne decyzje z przeszłości, z którymi się nie zgadzał i które krytykował. W opinii części ekspertów, generał może zyskać w ostatecznym głosowaniu poparcie nie tylko zwolenników starego reżimu, ale też części środowisk liberalnych, które boją się zwycięstwa islamistów.
Stabilizacja czy początek nowego konfliktu?
W egipskich wyborach kandyduje około 20 kandydatów, wśród których znajdują się też takie postaci jak był Sekretarz Generalny Ligi Arabskiej – Amr Moussa (cieszący się w marcowych sondażach wyborczych Center for Political and Strategic Studies najwyższym poparciem). Debata publiczna toczy się jednak wokół utartych, dobrze znanych linii podziału, a kandydatura generała Sulejmana wzbudza największe zainteresowanie wśród mediów. Jeżeli zdobędzie większość głosów, niewykluczone, że część Egipcjan znów wyjdzie na ulice miast.
Zamiast epilogu
Oficjalna lista kandydatów dopuszczona do głosowania zostanie ogłoszona 26 kwietnia. Nie jest jeszcze powiedziane ilu z zarejestrowanych będzie się cieszyło tym przywilejem. Duże obawy ma selaficki kandydat, Hazem Abu Ismail, którego matce tuż przed śmiercią przyznano obywatelstwo amerykańskie. Obowiązujące obecnie w Egipcie prawo wyborcze zabrania bowiem posiadania zarówno przez kandydata, jak i jego rodziców obywatelstwa obcego państwa. Losy Ismaila są o tyle ciekawe, że w sondażach wyborczych od wielu miesięcy zajmuje bardzo wysoką pozycję świadczącą o realnych szansach na wygraną (w ostatnim sondażu z początku kwietnia br. plasował się na drugim miejscu, tuż za Amrem Moussą). Egipcjan czeka wciąż 1,5 miesiąca kampanii wyborczej. Do tego czasu, jeszcze wiele się może zmienić.
W sobotę wieczór pojawiły się już nowe informacje o wykluczeniu 10 kandydatów w wyścigu o fotel prezydencki. Wśród nich znajdują sie opisani wyżej: Omar Sulejman, Chairat al-Szatir oraz Abu Ismail. Więcej tutaj: http://wyborcza.pl/1,75248,11542248,Dziesieciu_kandydatow_na_prezydenta_Egiptu_wykluczonych.html
Dzięki za interesującą relację spod piramid!
Dwa pytania mam:
1) dlaczego kandydatura Amr Moussy jest nie do zaakceptowania dla Egipcjan?
2. dlaczego 10 kandydatów zostało wykluczonych?
Jesli chodzi o Amr Moussa, to jest wręcz przeciwnie – tuż po wykluczeniu znacznej części kandydatów przystąpił do aktywniejszych działań wyborczych aby przyciągnąć wolny elektorat: swoje hasła kieruje głównie do najbiedniejszej części społeczeństwa przedstawiając swoją wizję poprawy dobrobytu w państwie.. każdy kandydat został wykluczony na podstawie obowiązującego prawa wyborczego. W artykule opisałam kilka ważniejszych przykładów.
Czekamy na dalszy rozwój wypadków.
[…] temat wyborów w Egipcie, który podjęłam już w poprzednim artykule, wypada zacząć ten wpis od posumowania zawziętej walki stoczonej w pierwszej turze – […]
[…] M. Makowska, Egipt: Wyboista droga do demokracji […]
[…] M. Makowska, Wyboista droga do demokracji […]
[…] M. Makowska, Egipt: Wyboista droga do demokracji […]
[…] M. Makowska, Egipt: Wyboista droga do demokracji […]
[…] M. Makowska, Egipt: Wyboista droga do demokracji […]
[…] M. Makowska, Egipt: Wyboista droga do demokracji […]