BARBARA MARCINKOWSKA
Z dużym zainteresowaniem śledzę ostatnio przebieg sporu między Turcją a Francją, który jest pięknym przykładem tego, czego uczyliśmy się na studiach – zastosowanie retorsji względem państwa, które wobec nas zachowało się nieprzychylnie.
Dla tych, którzy przez okres świąteczny nie śledzili na bieżąco wydarzeń na arenie międzynarodowej, krótki zarys sytuacji :
W połowie grudnia we francuskim Zgromadzeniu Narodowym (ZN) komisja prawna pracowała nad projektem ustawy o penalizacji negowania zbrodni ludobójstwa Ormian (1915-1917). Od tego czasu Turcja stanowczo sprzeciwiała się uchwaleniu tej ustawy, zapowiadając wystąpienie z dokuczliwymi i zdecydowanymi sankcjami politycznymi, dyplomatycznymi i ekonomicznymi, w razie pozytywnej decyzji deputowanych. Premier Turcji wysłał nawet do Paryża specjalną delegację, której zadaniem było lobbowanie za odrzuceniem ustawy.
W tym miejscu warto przypomnieć również wcześniejsze wydarzenia. Ustawa o penalizacji ludobójstwa Ormian już raz miała szansę być uchwaloną w 2006/2008 roku. Wtedy również nie obyło się bez protestów i nacisków ze strony tureckiej. Daty zresztą nieprzypadkowe: 2006 rok był rokiem kampanii wyborczej przed wyborami prezydenckimi w 2007, a we Francji mieszka znaczna mniejszość ormiańska (ok 500 tys.), o którą warto zawalczyć, próbując się przypodobać uchwalając pro-ormiańską ustawę. Została ona zresztą przyjęta w Zgromadzeniu Narodowym, jednak już w 2008 roku (czyli po wyborach), przepadła, zanim jeszcze dotarła do Senatu, zablokowana przez rząd Sarkozyego.
I teraz temat ustawy znów pojawia się w kontekście wyborów. Projekt ustawy zgłoszony został przez deputowaną z partii prezydenckiej (UMP) -Valérie Boyer; propozycja padła 7 grudnia, a już 22 przegłosowano ją w ZN. Czyżby powtórka z rozrywki? Ustawa przyjęta przez Zgromadzenie w roku poprzedzającym wybory, do Senatu nie wiadomo kiedy trafi – może w styczniu, a może w myśl “poprawy relacji z Turcją” dopiero po jakimś czasie… Układ wręcz idealny.
Mimo licznych podejrzeń o zagrywki wyborcze, rzucanych przede wszystkim przez stronę turecką, nie można też oprzeć się wrażeniu, że reakcja Turcji była przesadzona. Poza retorsjami w postaci sankcji dyplomatycznych (odwołanie ambasadora tureckiego na konsultacje do kraju), polityczno-militarnych (zawieszenie współpracy, nakaz pytania każdorazowo o zgodę na przelot francuskich samolotów nad terytorium tureckim, zakaz przebywania francuskich okrętów w tureckich portach, oskarżenia o popełnienie zbrodni ludobójstwa w Algierii i Rwandzie), społeczeństwo tureckie zorganizowało spontaniczny bojkot Francji: bojkotowanie francuskich towarów, w tym tych produkowanych na terenie Turcji(!), hakowanie stron francuskich (Senatu, posłanki UMP, stron różnych organizacji i przedsiębiorstw). Dopuszczono się nawet gróźb karalnych pod adresem Valérie Boyer, co zresztą przyniosło raczej skutek odwrotny do zamierzonego, bo zjednoczyło wokół kwestii ormiańskiej całą francuska scenę polityczną. Wszyscy zgodnym chórem stwierdzili, że groźby wobec legalnie wybranej posłanki, która ma prawo bronić poglądów swoich i swoich wyborców są niedopuszczalne i godzą w wolność słowa.
Reakcja Turcji wydaje się tym bardziej przesadzona, gdyż jest to jedynie ustawa, którą moglibyśmy uznać jako “wykonawczą” do tej uchwalonej w 2001 roku, w której Francja uznała ludobójstwo Ormian. Grudniowa wersja jedynie dodaje karę za negowanie tego faktu (rok pozbawienia wolności, 45 tys. euro mandatu). Do tej pory istniał we Francji system uznający prawnie dwa ludobójstwa (Holocaust, Ormianie), a karane było tylko negowanie jednego z nich (głośna niedawno afera projektanta domu mody Dior – Johna Galliano). Dzięki grudniowej ustawie, o ile przejdzie ona w Senacie, karane będzie negowanie wszelkich zbrodni ludobójstwa uznanych przez Francję, w tym ludobójstwa Ormian.
Inną kwestią jest fakt, że pomysł nadawania takiej wagi problemowi negacji nie podoba się wszystkim, nawet we Francji. Pierre Nora, historyk i prezes stowarzyszenia Wolność dla Historii mówi nawet o swoistym “sporcie legislacyjnym”, który polega na uchwalaniu kolejnych ustaw poświęconych pamięci historycznej, które zamiast pomagać – utrudniają koncyliację narodów i wspólną egzystencję różnych nacji, często zamieszkujących ten sam kraj.
A teraz, podczas gdy Alain Juppe robi wszystko, by sytuację załagodzić, nawołując stronę turecką do wzięcia pod uwagę wspólnych interesów i planów, a Nicolas Sarkozy napomina “swoich tureckich przyjaciół” o konieczności zachowania wzajemnego szacunku, warto przypomnieć iż obecny konflikt o naturze dyplomatycznej jest może i największym za prezydentury Sarkozy’ego, ale z pewnością nie pierwszym.
W 2009 roku prezydent Francji postanowił wtrącić się w wewnętrzne sprawy Izraela, sugerując w rozmowie z premierem Benjaminem Netanjahu, że powinien zmienić ministra spraw zagranicznych. Natomiast na początku 2011 roku, prasa francuska żyła przez kilka tygodni aferą Florence Cassez, która przyczyniła się do pogorszenia relacji z Meksykiem, w tym odwołania udziału strony meksykańskiej w planowanym “Roku Meksyku”. W tym kontekście dziwi zresztą fakt, że od dwóch – trzech dni nie pojawiają się żadne dodatkowe informacje odnośnie sporu turecko-francuskiego, tak jakby tak istotny news “żył” tylko tydzień, podczas gdy pogorszeniu stosunków z Meksykiem towarzyszyła praktycznie miesięczna kampania w mediach.
Nam pozostaje jedynie obserwować rozwój sytuacji by przekonać się czy ta polityka okaże się słuszna.
[…] Francji, jak i nawiązując do jej efektywności przy analizie konkretnych wydarzeń (zob.: „Turecko-francuskie niesnaski…„; ”Francja poszukuje kupca…„; „Francja-Rosja…„). […]
[…] One of my recent articles deals with diplomatic conflict between France and Turkey, concerning a new French law penalising a negation of the Armenian Genocide. I wrote there that it seemd that the French mediahad been quite silent in this case and probably it would be over soon… But it hasn’t. Nowadays, we are witnessing the ‘second act of the piece’, because on January 23 the French Senat took the same decision as the First Chamber had donw one month earlier. […]
[…] mogliśmy o paru kontrowersyjnych wydarzeniach, takich jak: wydalanie z Francji Romów (2010 rok), ustawa nt. ludobójstwa Ormian, która znacząco pogorszyła relacje z Turcją (grudzień 2011 – luty 2012r.), czy […]
[…] * Polecam artykuł Basi Marcinkowskiej Turecko-francuskie niesnaski i inne faux pas polityki zagranicznej Sarkozy’ego Share this:FacebookTwitterEmailDodaj do ulubionych:LubięOne blogger likes this. Ten wpis został […]
[…] * Zobacz m.in.: Turecko-francuskie niesnaski i inne faux pas polityki zagranicznej Sarkozy’ego; Francuscy dyplomaci się buntują!; ** Tłumaczenie własne Share […]
[…] Katarzynę Krupę, jak i (w kontekście pogorszenia się stosunków turecko-francuskich) przez Barbarę Marcinkowską, dlatego ograniczę się jedynie do jej […]
[…] B. Marcinkowska, Turecko-francuskie niesnaski i inne faux pas polityki zagranicznej Sarkozy’ego […]
[…] B. Marcinkowska, Turecko-francuskie niesnaski i inne faux pas polityki zagranicznej Sarkozy’ego […]
[…] B. Marcinkowska, Turecko-francuskie niesnaski i inne faux pas polityki zagranicznej Sarkozy’ego […]